-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2024-04-07
2024-04-04
Moim zdaniem naprawdę trudno jest napisać dobre opowiadanie. Szczególnie trudno jest napisać taką, której akcja rozgrywa się we wspólnym uniwersum, w którym jest już wielu dobrych pisarzy i historii, gdyż historia i oczekiwania przytłaczają. Ale Aaron Dembski-Bowden po raz kolejny pokazuje, dlaczego jest jednym z najlepszych pisarzy piszących obecnie dla Black Library. Krótkometrażowa Herezja Horusa, w której Angron rozmyśla nad powodem zdrady, to krótka, ale wciągająca i znakomita lektura, która po tak szybkim zakończeniu pozostawia w umyśle przyjemne następstwa.
Moim zdaniem naprawdę trudno jest napisać dobre opowiadanie. Szczególnie trudno jest napisać taką, której akcja rozgrywa się we wspólnym uniwersum, w którym jest już wielu dobrych pisarzy i historii, gdyż historia i oczekiwania przytłaczają. Ale Aaron Dembski-Bowden po raz kolejny pokazuje, dlaczego jest jednym z najlepszych pisarzy piszących obecnie dla Black Library....
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-03
Trzecia i ostatnia księga trylogii Herezja Horusa sygnalizuje początek galaktycznej wojny domowej. Po wydarzeniach na Davinie Horus padł ofiarą Chaosu. Nawrócił kilku swoich braci i teraz będą musieli wybić lojalistów dla swoich własnych legionów.
Ta trzecia książka jest nie tylko mroczna, ale także przejmująca. Sporo postaci, które znasz, spotka swój koniec, podczas gdy inne rozpoczną wznoszenie się do sławy i niesławy. Z czasem nazwiska takie jak Kharn, Lucius, Abbadon i Garro będą znane na samym szczycie Imperium.
Na Istvaanie III Gwardia Śmierci, Dzieci Imperatora, Synowie Horusa i Pożeracze Światów wysyłają na powierzchnię 1/3 swoich legionów podejrzanych o bycie lojalistami. Tam zostają zdradzeni i zaatakowani przez własnych braci. Oto opowieść o upadku tych legionów w ręce Chaosu.
Ale jest to także opowieść o bohaterstwie, odwadze i lojalności, gdy ostatni z lojalistycznych członków tych, które wkrótce staną się niesławnymi legionami, walczą o swojego Imperatora i ideały, w które wierzą. Poza prostym konfliktem istnieje strona duchowa również. Chaos jest prawdziwy i widzimy także wzrost wiary imperialnej i cudowne moce tych, którzy wierzą w Boga-Imperatora.
Świetna powieść. Pokazuje, co mogło się wydarzyć, a pod koniec, w scenach zniszczeń i strat, daje wskazówkę, co czeka przyszłość Imperium.
Trzecia i ostatnia księga trylogii Herezja Horusa sygnalizuje początek galaktycznej wojny domowej. Po wydarzeniach na Davinie Horus padł ofiarą Chaosu. Nawrócił kilku swoich braci i teraz będą musieli wybić lojalistów dla swoich własnych legionów.
Ta trzecia książka jest nie tylko mroczna, ale także przejmująca. Sporo postaci, które znasz, spotka swój koniec, podczas gdy...
2024-02-07
Historyjka ukazuję Grupę Strażników, którzy będą opiekować się Rogalem Dornem rozpoczynającym jego podróż na Terrę. Miło było zobaczyć, jak Wilki podejmowały swoje decyzje i jaki miało to wpływ na Legion i drużynę, a historia była zaledwie przed herezyjna. Podobały mi się ich imiona. Chociaż fajnie było, że wszyscy mieli swoje własne nazwy na czyny i tym podobne, nie były one zbyt dobrane. Taka ot historyjka nieco wgłębiająca się w Legion Wilków.
Historyjka ukazuję Grupę Strażników, którzy będą opiekować się Rogalem Dornem rozpoczynającym jego podróż na Terrę. Miło było zobaczyć, jak Wilki podejmowały swoje decyzje i jaki miało to wpływ na Legion i drużynę, a historia była zaledwie przed herezyjna. Podobały mi się ich imiona. Chociaż fajnie było, że wszyscy mieli swoje własne nazwy na czyny i tym podobne, nie były...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-04
13. Wielka Kompania VI Legionu, tak zwani Szarobrodzi i Wilczy Bracia, będąca pierwszymi Długimi Kłami spośród pierwszych rekrutów Fenrisai ich zniknięcie podczas wydarzeń Herezji Horusa. Szczerze spodziewałem się, że zniknięcie Kompani będzie trochę bardziej epickie, ale zamiast tego opowiada się bardziej po dziwnej stronie rzeczy. Przybywają na Prospero, aby zrównać z ziemią błyszczące Piramidy w Tizca. Cała pierwsza część przedstawia wysokiej jakości akcję pisarską, którą mógłby stworzyć Prospero Płonie, gdyby brakowało jej osobistych i indywidualnych wątków, powieść miałaby czas na przygotowanie się i rozegranie. Ale wkrótce Weterani Kosmicznych Wilków wtargnęli do Wielkiej Piramidy w pogoni za potężnym Czarnoksiężnikiem Tysiąca Synów, wyznaczając okres przejściowy, jakim jest poszukiwanie Psionika, gonienie ich za jego portalami i początkowe wypady przez kolejne portale.
Sprawy stają się poważniejsze wraz z przebłyskami Osnowy i możliwych miejsc, w których ludzie mogliby utknąć, prowadząc do tragicznego zakończenia, które podkreśla całkowitą bezsensowność któregokolwiek z tych konfliktów (i wojny w ogóle) i jest bardzo dziwne, więc dlaczego to się stało, co?!
13. Wielka Kompania VI Legionu, tak zwani Szarobrodzi i Wilczy Bracia, będąca pierwszymi Długimi Kłami spośród pierwszych rekrutów Fenrisai ich zniknięcie podczas wydarzeń Herezji Horusa. Szczerze spodziewałem się, że zniknięcie Kompani będzie trochę bardziej epickie, ale zamiast tego opowiada się bardziej po dziwnej stronie rzeczy. Przybywają na Prospero, aby zrównać z...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-04-23
Kolejność Chronologiczna : 8
Lorgar: Nosiciel Słowa to niezwykle niekonwencjonalna powieść. Zawiera kilka wystrzeliwanych pocisków w swej histori i
jest stosunkowo lekka w stosunku do treści „współczesnej” Wielkiej Krucjaty Herezji Horusa. Zamiast pokazywać podboje Legionu Niosącego Słowo,
pokazuje je jedynie w sekcjach przerywników. Większość książki to dzieciństwo i wychowanie Lorgara na Colchisie.
Niemal cała powieść jest opowiadana nie oczami Prymarchy, ale jego „ojca” Kor Phaerona, prawdopodobnie głównego architekta całej Herezji.
Oprócz Lorgara drugi punkt widzenia ma postać Nairo, jednego z niewolników Kor Phaerona. w chwili przybycia Lorgara,
którego poglądy zestawione są z poglądami wciąż ambitnego i skorumpowanego arcykapłana „Mocy Chaosu”.
Rzeczywiście, książka przenosi czytelnika w czasy, w których Prymarchowie byli postaciami mitów i niesamowitego podziwu,
a nie uwielbianymi bohaterami akcji z późniejszej serii Herezji Horusa. Chociaż głównym tematem powieści, jak powinien być Lorgar,
jest on pod pewnymi względami dość dwuznaczny, podczas gdy interpretacje jego postaci poprzez Kor Phaerona i Nairo mówią nam znacznie więcej
o nich samych, niż samym bohaterze. Kor Phaeron w zasadzie to drań najwyższego rzędu. Ta powieść niewiele robi, aby naprawdę nadać mu humanitarne odczucia.
Jest skorumpowany przez Moce, które istnieją od chwili, gdy go tu spotkamy. Głosząc, wznosząc się ponad innych - pomimo wygnania
ze Świętego Miasta Vharadesh. Jest obelżywy, szybko się gniewa, arogancki, jest egomaniakiem całego swego wielbienia i kazań na
temat chwały Panteonu. Jeśli myślisz, że czułeś się kiedyś zniesmaczony tym mężczyzną, możesz uznać, że nie doceniłeś jego złośliwości.
Dorastając jako akolita Kor Phaerona, Lorgar naprawdę dobrze sobie radził. Pomimo brutalnych kar nawet za odważne zadawanie pytań,
wydaje się dziwne, że Urizen tak długo przebywał ze swoją postacią ojca, że bronił go i ratował mu życie,
posłuszny winy i pomimo nacisków i sprzeciwów Nairo. W końcowej części książki udało się jednak pozostawić czytelnikowi nową perspektywę
na ten temat - i poczułem chłód na myśl o naturze własnych ambicji i obliczeń Aureliana. Jeśli kiedykolwiek zastanawiałeś się,
dlaczego Lorgar może skłaniać się do wrzucenia swojego pierwszego kapitana do maszynki do mięsa Calth (innej powieści) i spodziewając się,
że złoży tam swoje życie, ta historia może dać ci wiele powodów do przemyśleń. Z drugiej strony Nairo jest bardziej tragiczną postacią.
Będąc starszym niewolnikiem, ma szczęście, że wciąż żyje w służbie swego pana (lub nie, zależnie od tego, jak na to spojrzysz).
Ma własne marzenia, inny kompleks moralny niż wszystkie inne wyróżnione postacie i można go opisać jako anioła na ramieniu Lorgara,
w przeciwieństwie do statusu Korona Phaerona jako diabła. Pragnie równości i zniesienia niewolnictwa, wzywa do ostrożności przed
ambicjami swego pana i rozwija głęboką przyjaźń z nowym mesjaszem. Jego relacje z Lorgarem podkreślają najlepsze cechy Prymarchy i
pozwalają nam spojrzeć na to, kim mógłby być, gdyby nie utknął w Mrocznym Sercu jak jego przybrany ojciec.
Biegunowość między dwoma postaciami z punktu widzenia ma solidną robotę, pokazując różne aspekty, które młody Prymarcha może
reprezentować dla kaznodziei, niewolnika i Kolchidy jako całości. Będąc Zagrożeniem? Okazją? Wolnością? Podbojem? Prawdy religijne? Może nawet synem?
Pomimo tego, że jest to powieść The Black Libary, akcja jest przeważnie przemyślana, chyba że jest to konieczne do dalszego rozwoju
Lorgara (lub Nairo i Kor Phaerona). Późno w książce, miasta upadają jedno po drugim, na przykład tylko po jednym,
podczas gdy pierwsza i końcowa zgodność są pokazane z nieco większą szczegółowością, aby scharakteryzować bliźniacze podejścia
Lorgara: Słowo lub Buława. Gratuluję Gavowi za to, że nie zrobił z tego książki akcji z Prymarchą - to dzięki dogłębnej charakterystyce
ta seria Prymarchów zdobywa punkty. Prymarchowie zamiast ciągłej nawalanki powinni zamiast tego skupić się na lepszym zrozumieniu bohaterów.
Stylistycznie Gav Thorpe również wykorzystuje swoje mocne strony. Lorgar jest dostarczany w bardziej inspirowaną historią sposób
i łączy się z mitologiczną, duchową metaforą i relacjami, które można określić mianem apostołów mesjasza-Prymarchy,
z silnym naciskiem na dialog nad szalonymi działaniami. Thorpe posunął się nawet do odkrycia całego systemu kalendarza Colchisa,
zmieniając dni świata w próby same w sobie, dodatkowo wzmacniając tradycję religijną, jaką może mieć cywilizacja,
która doświadcza aż siedmiu całych dni podczas jednego pełnego obrotu świata . Chociaż wpływ „Notatki tłumacza o czasie”
zawartej na początku powieści rzadko mają ogromny wpływ na rozwijającą się historię, wyjaśniają wiele i nadają wszystkim ciekawy klimat.
Kultura kolchisyjska jest tak samo ważnym czynnikiem we względnym dzieciństwie Lorgara, jak jego mistrz i powiernik.
Jedną rzeczą, która mnie rozczarowała w powieści, był jej stosunkowo nagły koniec. Nie zrozumcie mnie źle, podobał mi się koniec
i zakończyło się ważnym wydarzeniem dla Lorgara. Jednak bardzo chciałbym zobaczyć mały epilog o Imperatorze i Magnusie,
którzy spotykają się z Lorgarem na Colchis, ponieważ wydaje się to naturalnym punktem końcowym trwających wizji Lorgara na temat „Jednego”.
To, że tak się nie stało, wprawiło mnie w zakłopotanie, ponieważ miałoby to dla Thorpe'a doskonałą okazję,
by raz jeszcze rzucić wiarę Lorgara przeciwko podstępnej naturze Kor Phaeron i dać czytelnikowi zrozumienie opinii Imperatora na
temat szalejącej gorliwości na temat świata z którego pochodzi jego syn. Kolejnym drobiazgiem byłoby to, że Erebus dostał tylko wzmianki
symboliczne w rozdziałach przerywników, ale sądzę, że włączenie go w większe możliwości osłabiłoby badanie relacji Lorgara z Kor Phaeronem,
co uważam za najważniejszy punkt książki. Ostatnia uwaga na temat Mrocznego Serca, zanim to podsumuję.
Widziałem kilka komentarzy na temat Kor Phaerona, który wciąż jest przedstawiany jako złośliwy, nikczemny byt o niewielkich cechach
odkupieńczych i utrudniający zrozumienie postaci. Chociaż widzę czkawkę u niektórych osób, wydaje mi się, że jest dokładnie tak,
jaki powinien być. Kor Phaeron został zniszczony przez Mocarstwa na długo przed pojawieniem się Lorgara na Colchis.
Jego wygnanie uczyniło go jeszcze bardziej zgorzkniałym i gniewnym, którego skutki widzimy tutaj.
Nie musimy za każdym razem zamieniać złoczyńców w ofiary okoliczności. Kor Phaeron jest szalenie ambitnym, gorliwym i wyrachowanym szaleńcem,
którego ambicja, gorliwość i szaleństwo wymagały nieco więcej głębi, podobnie jak jego stosunek do Lorgara.
Musiał być rozwiniętym złoczyńcą, a nie źle rozumianym tragicznym antybohaterem. Nigdy tak nie będzie i jestem za to wdzięczny.
Moim zdaniem Lorgar: Nosiciel Słowa wykonał kawał dobrej roboty, zmieniając Kor Phaerona z często płytkiej, kręcącej wąsy złoczyńcy Bonda
w wiarygodnego antagonistę pełnego złośliwości, ale także z jego niepewnością i wątpliwościami, własnymi ciężarem i wadami.
Stał się relatywny, jeśli nie do końca kimś, z kim mógłby współczuć, a nawet współczuć. Nowa perspektywa ugruntowanych postaci wzbudziła we mnie entuzjazm w związku z Niosącymi Słowo.
Kolejność Chronologiczna : 8
Lorgar: Nosiciel Słowa to niezwykle niekonwencjonalna powieść. Zawiera kilka wystrzeliwanych pocisków w swej histori i
jest stosunkowo lekka w stosunku do treści „współczesnej” Wielkiej Krucjaty Herezji Horusa. Zamiast pokazywać podboje Legionu Niosącego Słowo,
pokazuje je jedynie w sekcjach przerywników. Większość książki to dzieciństwo i...
2020-05-01
Kolejność Chronologiczna : 7
Salamandry mają coś wspólnego z heroizmem, duża pasja do ludzkości i współczucia im. Są znani wśród Kosmicznych Marines ze swojej dobroci i oddania dla ludzi. Podczas gdy inne Legiony mają większy dystans do wszystkiego, Salamandry bardziej polegają na ratowaniu życia. To współczucie może czasem wpędzić ich w kłopoty. Zmusza ich do stawienia czoła niemal samobójczym wyzwaniom i przetrwania wbrew niemożliwym przeciwnościom. Na szczęście mają świetny przykład do naśladowania; ich Prymarcha Vulkan; genialny i wyrachowany twardziel, który łączy proces inżynierii Tony'ego Starka ze stoicyzmem i inspirującymi cechami Marka Aureliusza. Jest więc fascynującą postacią, a także bohaterem powieści Davida Annandale'a z serii „Prymarchowie” Black Library „Vulkan: Lord of Drakes”.
Otrzymujey wgląd w psychikę Vulkana. Widzimy jego wątpliwości, widzimy jego nadzieje. I widzimy, dlaczego jest wyjątkowy. Również każdy rozdział rozpoczyna się fragmentem pism Vulkana, który daje wgląd w to, co go napędza.
W książce Annandale zabiera swojego bohatera i Salamandry z powrotem w decydujący moment w ich historii; kiedy pierwotna inkarnacja Legionu Terrana i nowsza, oparta na Nokturnach, zostały połączone w jedno. Idealnie pasuje do ducha Salamander, którzy są znani z kunsztu zbroi i broni. A jeszcze doskonalsze jest to, że duża część powieści rozgrywa się na wulkanicznym świecie śmierci.
Ten świat śmierci to miejsce, w którym Terrańskie wcielenie Salamander podejmuje ostateczną walkę z hordą grasujących orków. Muszą utrzymać linie, dopóki Vulkan i nowe siły Legionu nie dotrą, by wprowadzić desperacki plan uratowania swoich braci i zniszczenia księżyca ataku orków.
„Vulkan” to powieść o poszukiwaniu nadziei w beznadziejnych sytuacjach. Chodzi o ryzykowanie głowy dla ludzkości i innych żołnierzy. Chodzi o to, aby stać wysoko w obliczu niezmierzonych szans i zejść kołysząc się, jeśli musisz. Ale to także powieść o nagradzaniu nadziei i wiary.
Jak wspomniałem, podobało mi się podejście Annandale'a do Vulkana, ale pisarz daje nam również trochę zabawy innym Salamandrom. Szczególnie podobali mi się przywódcy Salamander z Terran; Vaughn i Numeon. Ci dwaj wykonali inspirujące i ekscytujące akty heroizmu, próbując powstrzymać atak orków. Książka nie jest tak długa, ale ma ogromny zasięg i skalę, jest pełna zabawnej, ekscytującej akcji, bohaterów, których można polubić, oraz emocjonalny i inspirujący punkt kulminacyjny, który sprawi, że fani Salamandry będą stać i kibicować.
Kolejność Chronologiczna : 7
Salamandry mają coś wspólnego z heroizmem, duża pasja do ludzkości i współczucia im. Są znani wśród Kosmicznych Marines ze swojej dobroci i oddania dla ludzi. Podczas gdy inne Legiony mają większy dystans do wszystkiego, Salamandry bardziej polegają na ratowaniu życia. To współczucie może czasem wpędzić ich w kłopoty. Zmusza ich do stawienia...
2020-04-26
Kolejność Chronologiczna : 6
Nick Kyme przedstawia dwa wydarzenia z życia Wulkana: jego spotkanie z Imperatorem, a także jedną z jego pierwszych kampanii z innym Prymarchą, Ferrusem Manusem. Kyme wykorzystuje te dwa wydarzenia, aby lepiej zrozumieć, jak Imperator widział miejsce Wulkana wśród swoich synów. Pomimo tego, że pod pewnymi względami jest najmniej ludzki (w końcu jest wieczny), serce i współczucie Wulkana należą do jego najważniejszych cech. Jak wskazuje Ferrus w pewnym momencie, jest on również potworem na polu bitwy. Dlatego na wiele sposobów Kyme pokazuje nam, że Vulkan jest być może idealną manifestacją tego, czym Imperator miał nadzieję, że Prymarchowie będą lub się staną. Vulkan nie do końca przyjął swoją rolę, a Ferrus jeszcze nie do końca wiedział, co o nim myśleć, więc obserwował go, jak Vulkan kwestionuje intencje Imperatora, a Ferrus stopniowo uświadamia sobie, że to co czyni Vulkan dla innych… to niezwykłe, ale interesujące. Vulkan i Salamandry nie są swoistymi standardowymi Kosmicznymi Marines - bardzo sznują ludzkie życie i starają się ocalić się go jak najwięcej przed niepotrzebną śmiercią i zniszczeniem. Ta część osobowości Vulkana, jego opiekuńczość całego ludzkiego życia, jest tym, co Imperator uważa za najistotniejszą różnicę między Vulkanem a jego braćmi. To sprawia, że Vulkan jest bezcenny dla Wielkiej Krucjaty.
Doskonała krótka historia, która rzuca światło na relacje między Imperatorem, a jego Prymarchami. Oczywistym jest, że Imperator nie mówi im wszystkiego, i jest również oczywiste, że są tego świadomi. Ale w przeciwieństwie do niektórych, Wulkan dołącza do Imperatora, ponieważ widzi, że nie ma innej opcji dla ludzkości, jeśli ma ona przetrwać wśród gwiazd.
Kolejność Chronologiczna : 6
Nick Kyme przedstawia dwa wydarzenia z życia Wulkana: jego spotkanie z Imperatorem, a także jedną z jego pierwszych kampanii z innym Prymarchą, Ferrusem Manusem. Kyme wykorzystuje te dwa wydarzenia, aby lepiej zrozumieć, jak Imperator widział miejsce Wulkana wśród swoich synów. Pomimo tego, że pod pewnymi względami jest najmniej ludzki (w końcu...
2020-04-24
Kolejność Chronologiczna : 4, 5
Canticle - David Guymer
Wypadek sprawił o wylądowaniu w świecie wiecznego mroku, młody Ferrus Manus jest zmuszony walczyć o swoje przetrwanie. Po odkryciu dziwnego statku bada statek, ale szybko zaczyna walczyć z potworami, na które jest źle przygotowany.
Pierwsze miesiące bądź lata młodego Ferrusa Manusa na jego planecie. Wędruje i spotyka roboty, które chcą go wykorzystać. Opiera się im, znajduje statek z ludzkimi zwłokami i robotami zombie. Po heroicznej walce rozprawia się z nimi, a następnie spotyka kobietę, która wychodzi jako jedyna ocalała ze spotkania z potworami. Jest to jego pierwszy kontakt z człowiekiem.
The Sinew of War - Darius Hinks
Po stłumieniu buntu w Illyrii młody Roboute Guilliman wraca do stolicy miasta Macragge , by ponownie spotkać się ze swoim ojcem Konorem, aby odkryć powstanie i niepokój.
Guilliman stoi w obliczu ataku na przybranego ojca na Macragge. Szybko wspominamy sobie o jego młodości. Znajduje umierającego ojca, który umiera po próbie zaproponowania mu czegoś. Jeden z konsulów planety sugeruje udanie się do zgromadzenia i nadanie mu pełnej władzy, aby poradzić sobie z rebelią. Pominął Guillimana, który został następnie zaatakowany przez zabójcę. Prymarcha zdaje sobie sprawę, że to konsul stoi za tym wszystkim, zdrajca staje przed zgromadzeniem 500 senatorów (tak jakby), mówiąc, że Guilliman nie żyje i że ten atak służył do zachowania ich władzy przeciwko reformom ludowym. Poza tym, że Guilliman tam się znajduję unikając śmierci z rąk zabójcy i zabijając go,słyszy oszczerstwa na swój temat, denerwuje się, ale odmawia poddania się gniewowi i przejęcia władzy siłą, mówi, że pozwala wydać osąd całemu zgromadzeniu. Szlachta była oszołomiona tak wielkim przywiązaniem do zasad i zagłosowała
, żeby został mianowany szefem (nie pamiętam tytułu). W ten sposób Guilliman zostaje dowódcą Macragge.
First Legion - Chris Wraight
Uwięzione w środku Rangdan Xenocides, Mroczne Anioły Pierwszego Legionu kontaktują się z tajemniczym okrętem wojennym dowodzonym przez Alphariusa. Kiedy nieznajomy zaczyna zadawać pytania dotyczące kampanii, zostaje wezwany do obecności samego Lwa w celu osądzenia.
The Conqueror's Truth - Gav Thorpe
Po zmroku Bibliotekarz Ares pragnie być świadkiem chwały Wielkiej Krucjaty. Prymarcha Władców Nocy, Konrad Curze, spełnia jej prośbę, wysyłając ją jako świadka z pierwszej ręki, aby jego Legion podporządkował się, ale czyniąc to, ujawnia mroczną i niewygodną prawdę.
The Verdict of the Scythe - David Annandale
Silnie krytykowany przez swoich braci za brutalną kampanię w Galaspar, Mortarion próbuje nowego podejścia podczas uległości Absyrtusowi. Jednak odkrywając zdradę na każdym kroku, Pan Śmierci musi zaakceptować nieuniknioną prawdę.
Kolejność Chronologiczna : 4, 5
Canticle - David Guymer
Wypadek sprawił o wylądowaniu w świecie wiecznego mroku, młody Ferrus Manus jest zmuszony walczyć o swoje przetrwanie. Po odkryciu dziwnego statku bada statek, ale szybko zaczyna walczyć z potworami, na które jest źle przygotowany.
Pierwsze miesiące bądź lata młodego Ferrusa Manusa na jego planecie. Wędruje i...
2021-04-20
Kolejność Chronologiczna : 3
Antologia Prymarchów Krew Imperatora. Te krótkie historie są luźno związane z ideą dziedziczenia i dają dobry wgląd w prezentowane legiony oraz ich wpływ na ich Prymarchów, bezpośrednio lub w inny sposób. Kiedy jest dobrze, ta seria dodaje subtelnej głębi i niuansów do istniejącej wiedzy, a kiedy jest źle, po prostu dostajesz ekspozycję i eksplozje. Na szczęście ta kolekcja jest dobra.
Dostajemy rzadkie i odpowiednio ponure spojrzenie na Cthonię od Grahama McNeilla, które pozostawiło mi nadzieję, że dostanie powieść Horusa, podczas gdy Nick Kyme bada dobrze wydeptane ścieżki kultury Fenrisian, ale nadal udaje mu się dostarczyć ładnie oryginalne spojrzenie na wpływ Russa.
Dostajemy również coś, czego brakowało w serii HH - lojalistyczni marines doświadczający egzystencjalnych wątpliwości. Wpis Andy'ego Clarke'a przypomniał mi Kapitana Lexa Iana Watsona - w końcu Pięść to wojownik ...
Tysiąc synów jest zawsze mile widzianych w każdej antologii, a David Guymer przedstawia naprawdę wąską historię, która daje wspaniały obraz ich relacji z Magnusem, szerszego Imperium i samego osnowy na stosunkowo niewielkiej liczbie stron.
Zarówno Mike Brooks, jak i Chris Wraight napisali o swoich reprezentatywnych legionach w tej książce w innym miejscu, a to pokazuje - odpowiednio przybijają postać Legionu Alfa i Straży Śmierci i dodają ciekawej głębi do swoich skomplikowanych relacji z ich Prymarchą (ami).
Kolejność Chronologiczna : 3
Antologia Prymarchów Krew Imperatora. Te krótkie historie są luźno związane z ideą dziedziczenia i dają dobry wgląd w prezentowane legiony oraz ich wpływ na ich Prymarchów, bezpośrednio lub w inny sposób. Kiedy jest dobrze, ta seria dodaje subtelnej głębi i niuansów do istniejącej wiedzy, a kiedy jest źle, po prostu dostajesz ekspozycję i...
2020-04-10
Kolejność Chronologiczna : 2
Historia dzieje się o północy w kościele świetlistego kamienia. Kapłan tego miejsca Uriah Olathaire wspomina przygotowując się do mszy swoje młodzieńcze lata, kiedy widział po raz pierwszy tych przerażających wojowników grzmotu prawie 70 lat temu.
Narody były wtedy rządzone przez tyranów i zostały starte z powierzchni przez te stworzenia. Przygotowywał ołtarz do mszy rozpalając świece pomimo tego, że coraz mniej osób szukało boskiej opatrzności i pocieszenia w wierze.
Zatrzymał się przy dawno zdobytym, właściwie ukradzionym zegarze stworzonym podobno przez wielkiego czeladnika, który ciągle działał i wymierzał podobno ostatnie godziny do kresu ludzkości.
Uriah wierzył, że ten zegar jest jedyny i ostatni w swoim rodzaju, tak jak jego kościół. Wieki temu góra na której stał ów kościół była najwyższym wzniesieniem na wyspie połączonej z głównym lądem srebrnym mostem. Ale apokaliptyczne wojny sprawiły, że ugotowały i sprawiły, że oceany zniknęły tworząc z niej wyspę jakby była ostatnią kolebką ludzkości.
Usłyszawszy odgłosy za drzwiami kościoła spojrzał na zegar i odrzekł, że najwyższa pora, ponieważ były 2 minuty do północy. Drzwi otwarły się i dostrzegł wysoką owiniętą płaszczem postać, a za nią inne postacie w czymś co przypominało kawałki metalu, nie mógł dostrzec, gdyż jego stare oczy nie dawały już mu tej możliwości.
Zaprosił ich do kościoła, ale tajemniczy nieznajomy odpowiedział, że tylko on wejdzie, reszta jest nie zainteresowana, co nieco przeraziło starca, gdyż myślał, że to jacyś najemnicy przyszli go napaść i okraść, ale sam nie wiedział co mieli by ukraść.
Nieznajomy po rozmowie uznał, że jego rodzaj zawsze wydawał mu się zabawny. Zdziwiony Uriah spytał jaki rodzaj? Chodziło mu o księży. Uriah mimo wszystko nie wyczuwał jakiegoś wielkiego niebezpieczeństwa od nieznajomego i przywitał się z nim.Nieznajomy przedstawił się jako Revelation (Objawienie) i tak chciał aby się do niego zwracać.
Wyjawił Uriahowi, że chce z ni tylko porozmawiać, o nim i o tym miejscu. Zaczeli rozmawiać o obrazach i sztuce, oraz freskach i ich historii. Uriah wyciągnął wino dawno trzymane na specjalne okazje, bo wyczuł w Revelation osobę, z którą może pozwierzać się ze swojego życia. Spytał go dlaczego właściwie tu przyszedł? On powiedział, że to ostatni kościół na Terrze i niedługo o takim miejscu się zapomni i chciałby pozostawić sobie jakieś wspomnienie po nim.
Uriah powiedział, że przeczuwał, że to nie jest zwykła wizyta. Podczas rozmowy Uriah zastanawiał się nie raz kim jest ten Revelation i dlaczego jest tak zainteresowany tym kościołem?
Zaczeli rozmowę na temat tego miejsca, a później dlaczego Uriah został księdzem i co robił za młodu. Kiedy siadali ponownie do innej rozmowy Uriah zauważył, że ponownie krzesło na którym siadał Revelation wydawało odgłos jakby jakaś masywna postać na nim siadała mimo iż widział, że postura Revelation nie ukazywała, że jest masywnym człowiekiem.
Rozmawiali na temat jego wczesnych lat kiedy był młodym buntownikiem i przeciwnikiem tego co wyrabiał Imperator z całym światem. Jak podczas walki pod dowództwem znanego buntownika Havuleqa na Avelroi zostali rozniesieni przez jego nadludzi, gdzie 15 tysięcy zginęło w niecałą godzinę z rąk zaledwie 500 wojowników, a przeżył tylko on uciekając z pola walki i dostrzegając wizji, która go uratowała i tak stał się człowiekiem głębokiej wiary.
Powtórzył zainteresowanemu Revelation słowa, które usłyszał od postaci ze swej wizji. Dlaczego w niego wątpi? Aby go zaakceptował i zrozumie, że on jest jedyną prawdą i jedyną drogą.
Uriah pokazał mu rany na głowie, które miały być śmiertelne, ale po dotknięciu przez jego boska istotę rany się uleczyły i została jedynie blizna. Revelation wyznał mu, że chcę zaoferować Uriah szanse aby przejrzeć na oczy prawdziwie i ochoczo zaakceptować prawdę z jaką wiążą się jego wierzenia.
Ciągle nie chcący dać się przekonać kapłan, Revelation postanowił mu opowiedzieć historie całych religii jakie istniały przez tysiąclecia na tym świecie i ile wojen i zatargów przez nie wywołanych kosztowały życia milionów ludzi na przestrzeni wieków. Od czasów Majów po teraźniejszość.
Na koniec oznajmił mu, że"Religia jest rakiem w ludzkich sercach, która służy w tak obrzydliwym celu". Mający dość krwawych historii i wywodów na temat złego wpływu wiary na ludzkie życie, Uriah udaje się do głównego ołtarza w kościele klękając i modląc się do swego boga. Revelation udał się z nim, lecz Uriag powiedział mu, że już starczy tej szarady i tych gierek.
Nieznajomy zgodził się na jego prośbę i za plecami klęczącego Uriaha pojawiło się niezwykłe jasne światło. Po obróceniu się zobaczył Imperatora we własnej boskiej osobie w złotym lśniącym pancerzu. Poznał go od razu, że to jego ujrzał wtedy na polu bitwy i nie mógł uwierzyć.
Imperator chwycił go za dłoń i cały ból w starych kościach momentalnie odszedł z umysłu kapłana i zabrał go na zewnątrz kościoła. Z nieba padał deszcz i trwała burza po wyjściu Uriah ujrzał setki wojowników stojących nieruchomo prawie przed kościołem, istoty, które pamiętał z pola walki kiedyś.
Imperator podał od swoich sług płaszcz Urahowi, aby nie moknął i nakazał żołnierzom użycia miotaczy ognia i granatników do zniszczenia kościoła. Uriah cały czas nie mógł pogodzić się z tym faktem i sprzeczał się z Imperatorem dlaczego to robi.
On w końcu powiedział mu, że jego planem jest zjednoczona Galaktyka z Terrą jako jej sercem. Uriah odrzekł mu, że zapewne z nim u władzy? Więc czym będzie się różnić od tych tyranów, których tak wcześniej potępiał podczas rozmowy, nazwał go szaleńcem, że z tymi wojownikami nie da rady zjednać galaktyki.
Imperator odrzekł mu, że ma rację z nimi nie, ale oni są tylko prekursorami z których stworzy coś lepszego i znacznie potężniejszego, generałów, którzy będą w stanie poprowadzić wielką Krucjatę w najdalsze odstępy galaktyki.
A na pytanie o tyranie odpowiedział, że ON wie, że ma rację:) Uriah odpowiedział mu, że obiera bardzo niebezpieczną drogę. Że zaprzeczając człowieczeństwa, sprawi, że będą oni jej pożądać jeszcze bardziej. Ale jeśli mu się powiedzie to co dalej? Czy nie zaczną postrzegać go jako Boga? :)
Uriah powiedział jeszcze, że ma nadzieje na wszystko co święte, że ON ma rację, ale obawia się przyszłości jaką tworzy dla ludzkości. On odpowiada, że chcę tylko tego co najlepsze dla jego ludzi:) Uriah mówi, że pewnie tak jest, ale on nie będzie częścią tego planu i rusza w stronę płonącego kościoła.
Jeden z wojowników rusza, aby go zatrzymać, ale Imperator nakazuje mu go zostawić Uriaha. W środku powoli otaczany przez płomienie Uriah dostrzega stary zegar na ołtarzu i uśmiecha się pochłonięty przez płomienie.
Wojwonicy pozostali przed kościołem do momentu, aż dach budowli się zawalił i resztki płomieni ugasił padający deszcz, a następnie pierwsze promienie słońca zaczęły oświetlać wzgórze resztek ostatniego kościoła na Terrze.
Imperator odwrócił się wtedy i rzekł:" Chodźcie, mamy galaktykę do zdobycia" !!!
Kolejność Chronologiczna : 2
Historia dzieje się o północy w kościele świetlistego kamienia. Kapłan tego miejsca Uriah Olathaire wspomina przygotowując się do mszy swoje młodzieńcze lata, kiedy widział po raz pierwszy tych przerażających wojowników grzmotu prawie 70 lat temu.
Narody były wtedy rządzone przez tyranów i zostały starte z powierzchni przez te stworzenia....
2020-04-08
Kolejność Chronologiczna : 1
Mało akcji się dzieje, ale jak już, to wyrywa z butów! No to jedziemy:
Był to czas zamętu, gdzie przez tysiące lat Terra była podzielona przez swoich władców szukających władzy. Era Walki królowała i była krwawa.
Wtedy przybył Imperator, który dzięki swej woli i armią zdołał zapanować nad chaosem całego świata. Jego pragnieniem było przywrócenie prymatu ludzkości.
Wśród jego żołnierzy była armia Custodes, niezrównanych wojowników bractwa, jego generałowie i liderzy wojny. Najwybitniejszymm z nich był Constantin Valdor
nieustraszony kapitan. Jedność była niezachwiana, wszyscy tyrani byli albo niszczeni, albo uginali kolana pod jednym sztandarem.
I tak powstające Imperium zaczynało się tworzyć. Nastała nowa Era. Iperator dostrzgając zagrożenia płynące z osnowy, zwrócił swój wzrok ku gwiazdom.
Nowe armie powstały, silniejsze niż kiedykolwiek, nieposkromieni Legion Kosmicznych Marines. Jedność nastała, więc Wielka Krucjata mogła się zaczynać.
Następnie pojawia się rozmowa 2 osób jedna budzi się i nie wie kim jest i nic nie pamięta, a ta druga infrouje ją, że będziesłuchał tylko jej. Będzie przekazywał wszystkie rzezcy jakie się
dowie tylko jej. Przekazuje jej informację i tłumaczy, że zapłaci cene za wszystko, a on stanie się mniej niż człowiekiem. Mówi powstałemu, że stanie się on silniejszy i sprawi, że
inni staną się słabsi, a tak postrzegać go będą śmiertelnicy, jako bóstwo czasem, choć on nie zamierza stać się nim. Tłumaczy mu także, że to wielka okazja do nie samowitej potęgi, która nie może zostać przebita.
Mówi, że są skończeni, ograniczeni przez prawa, tak oszukańcze. Pyta go czy nie uważa, że to niegodne? On odpowiada, że nie, a stwórca, że to pochodzi od niego.
Pozwala mu mówić bez ograniczeń, ponieważ nie będzie miał ku temu wiele okazji. On odpowida mu, że stwórca ich oszuka, wszystkich nawet jego i innych.
Mówi, że to ryzykowna strategia, a ten drugi, że nie ma innego wyjścia. Na koniec stwórca pyta czy zrozumiał wszystko, a ten drugi mówi, że całkowite zniszczenie z tego powstannie.
Stwórca pyta go czy wiedząc już to wszystko, ryzyko niosące i wynik z tego ożliwie powstały, czy wie dlaczego go stworzył? Ten nie odpowiada Nic, ponaglany pytaniem!
Sevuu czekał na lądowisku na przylot statku z wschodniej Anatoyla z którego wysiadła kobieta z 2 ochroniarzami. Kobieta przywitała go poznając go on przywitał ją jako
Wysoką Lord i Wyruszyli razem statkiem gdzie Sevuu miał jej coś pokazać. Po drodzę mijali pustyne krajobrazy, gdzie ten kraj nie miał konkretnej nazwy był zanieczyszczony przez kilkasetek lat przez wojenne
walki z bronią chemiczną i innymi typami batalistycznych rzeczy. Większość planety wyglądała prawie tak samo, co miało miejsce podczas
ery zamętu. Przez tysiące kilometrów wzkaźniki pokazywały tylko oznaki zatrucia i radiacji na ziemi. Sevuu powiedziano kiedyś, że to miejsce nazywało się Urartu
że było tu kiedyś wielu królów i z tech-władców o złych zamiarach. To samo tyczyło się stepów w dawnej Azji i fabrycznych ośrokach broni w Europie, oraz Hiper miastom Pan-Pacifica.
Ale było tu wiele skał i ruin, które oznaczały, że kiedyś tu się wszystko zaczeło. Sevuu spojrzał na Wysoką Lord Uwoma Kandawire, która nie wyglądała przez okienko na to co on podziwiał.
Porozmawiali chwilę, na mało znaczące tematy. Po wylądowaniu Sevuu zabrał wysoką Lord Terry do jej komnat, aby odpoczeła, sam nie spał wiele rozmyślając nad swoją pracą, a poza tym zimnotą panującą w jego pokoju.
Nad ranem przywitał ją czy spała dobrze i ruszyli z jej eskortą i eskortą pałacową do konwoju 6 ciężarówek przez wschodnią bramę. Oni zasiedli w cywilnym samochodzie,
ale bardzo niewygodnym z powodu trzęsienia przez trudny teren jaki ich czekał po drodze. Powietrze tu było czyste i przjrzyste i szybko się nagrzewało pomimo chłodu panującego na tych wysokościach.
Dojechali to celu na górę Ararat. Sevuu wyjawił, że nie nic tu nie ma, nie ma za co już walczyć i nie rozumie całego tego zamieszania.
Kandawire wyjaśniła, że jest bardzo wiele, kilkaset klometrów stąd jest imperium odpowiedzalne za śmierć całej armi, którą tam wysłaliśmy, ale nigdy nie wróciła.
Kiedyś w odpowienim momencie ruszą na nią znowu. Więc ta walka mówi Sevuu była jedynie pokazem siły. Lord odpowiada, że niekoniecznie, stanowiła bardziej symbol.
Gdy dojechali na miejsce wyżej opuścili transpor i ruszyli wielkim placem przed siebie. Sevuu chciał jej pokazać to miesjce podnióśł z ziemi
kawałek plastikowej częsci i podał Lord. Raptor Iperilais powiedziała mróżąc oczy i widząc mała broszę od zbroi w kształcie głowy orła poprzedzonej 4 błyskawicami.
Była przeciwna takiemu obrazowi, który miał ich reprezentować, powiedziała, że są budowniczymi, a nie niszczycielami. Inne częsci rynsztunu lerzały na placu po bitwie, wiele w metalu w kolorze złota.
Sevuu oznajmił, że ma jej jeszcze wiele to pokazania, spytała ilu zgineło tysiące odpowiedzał, dziesiątki tysięcy. Sevuu odpowiedział, że nie wie dlaczego dosżło do bitwy, że czytała raporty i były bez sensu.
Powiedziała, że to na pewno nie koniec, ale i nawet nie początek walk. Następnie jest historia o tym, że wielu obserwatorów spekuluję, dlaczego na centrum nowej stolicy świata wybrano taką odległą miejscówkę i trudno dostępną.
Że na pewno istanił ku temu powód dlaczego ON wybrał to miejsce. Ciągle uważano, że Terra to niebezpiezne miejsce i On sam dostrzegał to i wiedział, że będą potrzebne bardziejj niebezpieczne narzędzia do obrony przed wrogami.
Custodianin Samonas doglądał pałacu był lojalnym sługą nie wierzącym słową przesądów, jak wielu brało za prawdę. Opiekował się wieżą Hegemon, od momentu powstania jest fundamentów. Widzał wzrost wielkich hal i pomieszczeń jak
Senatorium Imperialis jak nabierała kształtu. Nie widzę powodu dla potrzeby tego powidział Pierwszy Kanclerz Kallander. Odpowiedzialny za znalezienie funduszy na pokrycie całej tej budowli.
Samonas rozumiał jego poglądy. Wiedział, że wraz z ukończeniem tej fortecy żaden wróg nie ośieli się jej najechać, chyba tylko jeśli byłby szaleńcem chcącym stracić swoje życie.
Widział plany budynków tak wielkich z nieznany nieraz celem. Inne wysokie jak komnata Senatorium. Samonas wiedział, że to nie pierwsza zbudowana tu forteca, były wcześniejsze runiy z których czerpano wzorce, ale nikt nie widział, kiedy jej budowla zostanie skończona całkowice,
zapewne nawet ON tego do końca nie wiedział. Samonas nie wiedział jak długo ON już żyje i ile widział w swoim czasie. Imperator jak go nazywali
był związany z ograniczeniami, potrzebował sług, potrzbował sprzymierzeńców, oraz narzędzi! Niektóre z tych narzędzi były małostkowe i mało użyteczne jak gildia Masonic, która odpowiedzialna była za obróbkę kamienia w stolicy i budynki w mieście.
Samonas został wezwany przez silny i stanowszczy głos do komnaty. Powitał Kapitana Generała najwyższego urzędem w pałacu po Imperatorze.
Constantin Valdor w rozmowie z Samonasem powiedział, że wreszcie potrafi dostrzec jak będzie to wszystko wyglądało kiedy zostanie ukończone.
Wieże i mury miały sięgać mrożącego powietrza. Zabawne miesjce na miasto powiedział Valdor, mówił to nawet JEMU. Mają być symbolem, dzięki temu miejscu.
Samonas spytał czy ON wróci niebawem? Odpowiedział, że nie, że techkapłani będą mieć czas na ukończenie całego miejsca zanim wróci.
Porozmawiali na temat przybłej Lord Terry, Samonas powiedział Valdorowi, aby się jej pozbył, że ona wie. Valdor powidział, że wiedza to nie zbrodnia i że jeszcze nie czas się jej pozbywać.
Tłumaczył, że nie życzy sobie jej końca, stanowi ona symbol pewnego rodzaju, może większy niż oni sami. Lecz kiedy nadejdzie czas sam dokonasz osądu Samonasie powiedział.
Wysoka Lord Terry Kandawire rozmyślała w sowich komnatach o tym jak wsplaniałe jest to miejsce, że wszystko żywe na Terrze spoglądaa na to miejsce, a żadne władca do tej pory nigdy go nie zdobył.
Lord Terry szykowała się na spotkanie z Kaptanem Generałem. Rozmawiając na różne tematy ze swoją służącą. Lord podaczas rozmowy powiedziała,
że Prawo ich wiąże i to sprawia warte służenia Imperatorowi. W drodzę do Kaptana rozmyślała przyglądając się temu wszystkiemu jak była mała dziewczynką istniały jeszcze wielkie skupiska wody zwane Oceanami.
Jako mała dziewczynka siedząc na plaży woda oplaskiwała jej nagie stopy, a teraz to tylko wspomnienia dawnego świata. Została dowieziona przez luksusowy pojazd z żołnierzami w złotej zbroi do cantrum pałacu.
Została doprowadzona do prywatnych komnat Kapitana Generała i zostawiona sama. W środku były pusto białe marmurowe ściany, wielkie okna, żadnych mebli czy obrazów.
Tylko dwa ustawione na przeciw siebie krzesła jedno typowo dla normalnej ludzkiej istoty, a drugie olbrzymie dla kogoś o wielkich rozmiarach.
Usiądź! padły słowa. Nie wiedząc kiedy usiadła niczym pod rozkazem na swoim miejscu. Przed sobą ujrzała poraz pierwszy z tak bliska obekt jej pytań.
Valdor, Włócznia Imperatora! Poczuła dreszcz strachu na jego widok, strużki zimnego potu spływały jej po karku. Przełamawszy wszelkie emocje związane z siedzieniem naprzecwiko wielkiego Kaptana Generała z Legio Custodes,
Wielka Lord zapytała, że z mocy nadanej jej przez Wysoką Radę Terry wymaga od niego, aby odowiedział jej na wszelkie zadanie przez nią pytania i czy zgadza się na to.
Odpowiedzał spokojnie, że nie ma nic przeciwko. Dalej jest opis osoby o imieniu Ophar, który przemierza ulice pałacu kierując się do konretnego miejsca mając przy tym wiele przemyśleń.
Jak np. to, że więcej uczonych przybyło tu do Himalajów niż wojowników, że pałac sam ma już problemy by wykarmić swoich obywateli i inne drobnostki.
Znał dobrze Uwome Wysoką Lord, którą uważa za kobiete posiadającą wielką siłe, oraz jej służącą Armine. Ophar był kimś w na obraz zwiadowcy lub szpiega.
Obejście i zobaczenie większości miejsca zajęło u 3 dni, Augmetyczne oko, które posiadał pozwalało mu na wykonanie kilkuset zdjęć na jednej szpuli. Każda komnata wydawała mu się prawie nowa, czuć
było zapach pyłu sprzed nowości kamieni czy ścian i drzwi. 2 noce temu dostrzegł "ich" po raz pierwszy złoci wojownicy Custodianie obrońcy i strażnicy tego całego miejsca.
Nikt nie wiedział ilu ich tak naprawdę było nawet sama Uwoma, ale to było jednym z jego zadań dowiedzieć się tego. Dotarł po kryjomu nocą do miejsca gdzie użył sekretnego klucza i wszedł do ukrytego miejsca wego spotkania.
Spotkał tam człowieka o imieniu Vornachek, a on był przedstawiony jako Hellac, obaj pod fałszywymi imionami. Ophar podał mu wyciągniętą z wnętrza ręki płytę z zapisanymi na niej pieniędzmi, a w zaian dostał płytę
z informacjami z ostatnich 2 miesięcy. Porozmawiali jeszce chwilę o tym skąd są i takie tam po czym obydwoje pożeganli się zapewniając, że żaden nie widzał nigdy drugiego.
Na koniec Vorna zapytał go jeszce, że spojrzał na informację i zastanawia się po cholere one komu? Jak bardzo ktoś ich potrzebuje? Ophar odpowiedział, że w tym właśnie sęk, on sam nie wie.
Kandawire siedząca na wprost Valdora odczuwała przytłoczenie jego obecnością, wydawało jej się, że on wcale nie oddycha byłtak spokojny, ale przecież nie mógł nie oddychać, nie mogli
wyzbyć się tego podczas inżynierii genetycznej kiedy ich tworzyli prawda? Wyjaśniła mu, że chce użyć nażędzia do nagrywania rozmowy, a on odpowiedział, że dobrze, ponieważ tak jej świta go poinformowała.
Powiedziała, że jako reprezentantka cywilnego rządu ma prawo przekazać wszelkie informacje swoim ludziom. Valdor prosił ją o przejście do rzeczy. Chciała zacząć od Maullanda Sena.
Valdor oznajmił, że jest to imię którego nie darzy żadnym sentymentem. DZieje te wydarzyły się 126 lat temu. Wspomina, że Mauland nie było pierwszym królestwem które pokonali wraz z Imperatorem, który dużo wiedział na temat
samego królestwa i innych sił. Jednak wierzył, że ON zaznaczył go z jakiegoś konkretnego powodu na sam początek. On był tam wcześniej. Walczyliśmy
nie o terytorium samo w sobie, ale o wyplenienie czarnoksięstwa z Terry. Nie jako magi samej w sobie, ale korupcji i zepsucia ludzkiej natury. W walce towarzyszyły im Legiony Cataegis
specjaliści w obleganiu murów przez własny trening i inżynierie genetyczną. Byli pierwszymi, którzy zaimponowali MU swoją gotowością.
Walka była miejscem, gdzie liczyło się, kto ma lepszy i nowszy sprzęt do walki. I pojawił się w końcu Legio Custodes sao w sobie 30 wojowników ruszyło wraz z Valdorem w celu obronnych powinności.
Maulland Sen był czymś w rodzaju testu dla Legionów Cataegis. Natkneli się wreszcie na czoło wrogiej armii, która nosiła miano "Wojowników Grzmotu".
Ich dowódca został wyznaczony przez Imperatora, nie różnił się bardziej od zwykłych wojowników, ale jego dowodzenie i kunszt walki czynił go liderem.
Ten prymarcha z 4 zwał się Ushotan! Ceniłem go bardzo! Nasz wróg nosił miano "Priest-King" które nadał sobie sam. Jego poddani byli fanatykami,
ociemniali przez narkotyki i iluzje, którymi ich karmił. Używali broni i technologi związanej z zapomnianych wieków. Maszyna połączona z ludzkim ciałem i innymi okropnościami.
Parliśmy cały czas do przodu, ale zaczeliśmy zdawać sobie sprawę, że bez nich nie zdłoalibyśmy nawet z Imperatorem zdobyć Terry.
Ponad 7 tys. naszych zmodyfikowanych genetycznie jednostek zginęło w finalnym natarciu. Jeśli byś widziała jak walczyli "Wojownicy Grzmotu"
zrozumiałabyś nature tego z czym przyszło nam się tam zmierzyć. Całe nasze wyposażenie zmieniło się od tamtej pory. Zbroje zawierają w sobie stopy ceramitu i metalurgii, niż samej stali.
Nasze ostrza zawierają pola energetyczne, a karabiny boltowe zastąpiły stare karabiny i lasery. Spytany o to jak to było być tam odpowiedzał, że to było szaleństwo.
"Wojownicy Grzmotu" pod Ushotanem odczuwali innaczej to co nas obrzydzało. "Wojownicy Grzmot" ukazali swoją największą słabość wtedy. Byli jak amunicja która używaliśmy, mocna, ale niestabilna.
Raz puszczeni bez nadzoru, ciężko było ich później kontrolować. Wielu zgineło z tego powodu po obdydwu stronach to było bezmyślne.
Rozmawiałem z Ushotanem po tym jak cytadela została w końcu zdobyta. Jego hełm był zdarty i jdna z rąk złamana, śmiał się kiedy się spotkaliśmy, miał żywe spojrzenie w oczach i wyglądał jak duch całych tych morderstw.
Powiedział mi, że nareszcie zrozumiał powód dla którego go stworzono i ja sam nie poczuje się tak samo i dlatego żal mu go mnie. Byłem zakłopotany nie obrazą, ale sensem jego wypowiedzi. CZułem się jakbyśmy zerwali coś co będzie ciężko utrzymać w całości.
Po powrocie z rozmowy Kandawire rozmawia ze swoją służącą i ta pyta czy go obraziła , ponieważ zerwane zostało nagrywanie, a ona odpowiada, ze nie,
że to przez brak czasu i wyczuwała, że kapitan sam chciał porozmawiać tak wyczuwała. Pojawił się Ophar, zadowolona Kandawire przywitała go ciepło, a on odpowiedział, że wyprawa była warta tego wysiłku.
Podał jej dysk ze zdobytyi informacjami, choć przyznał, że jeśli je przeczyta to zrobi się senna. Ophar wyjawił, że na temat obserwacj wieży i wewnętrznych murów miała rację. Cudtodianie zieniają swoje główne
ścieżki patrolowe i koncenrtują się kompleksie Senatorum, tłuaczy, że nie mógł ich śledzić aż do końca, ale schodzili gdzieś w podziemia,
do komnat do których mało kto ma dostęp. Dobrą wiadomościa było to, że nie przebywa ich tam wiele, reszta toczy gdzieś zapewne walki.
Kandawire zrozumiała przekaz i powiedziała, że nie mozna ich lekcewarzyć, ale to tworzy rodzaj dziury, która muszą wypełnić. Ophar tłumaczy dalej o Seneszalach z Departamentum Regia Interior
jak podejrzewała Kand. Duża liczba ich pojawiała się w południowych częściach Sentaorum. Jakiś nowo powstały regiment Castellan Exemplars, pyta czy słyszyała o nich?
Odpowiada, że nigdy, a druga rzecz pyta? Nowe rodzaje broni, całe skrzynie poskładowane gdzieś tutaj w Pałacu. Armina pyta czy został odkryty?
Tłumaczy, że jest to możliwe, ale raczej nie. Oznajmia Kandawire, że nie potrzebuje już więcej powodów. Ophar tłumaczy jej, że teraz byłbym najlepszy czas na podjęcie kroków, ale ona chce spotkać się z Valdorem jeszcze raz.
Uznała, że ma czas aby "ich" wezwać w każdej chwili. Po chwili powiedziała do Ophara, aby nakazał "im" zaczynać. Następnie przechodzimy do
osoby Liora Harrad inżynier, która znajduję się w podziemiach Pałacu. zaiast wracać se swojej zmiany udała się windą w jeszcze głębsze odmenty Lochu.
Znadjowały się tam różne rzeczy reaktory dające moc Pałacowi, pompy wodne i inne urządzenia. Po drodzę mineła wiele punktów ochronnych dowodzonych przez Szeneszali z Departamentum Regia Interior, a także kilku Custodian stojących i pilnujących przerażających samym wyglądem.
Kiedy dotarła na sam dół Złoci wojownicy strzegli licznych drzwi, trafiła to pewnego laboratorium gdzie ludzie pracowali przy różnych próbkach i urządzeniach.
Sprawdziła swój przekaz transmisji sygnałowych i połączyła się z Ilaedem, od którego dostała potwierdzenie na wykonanie zadania.
Dotarła w końcu do celu swojego zadania, drzwi były pełne różnych skanerów i urządzeń zabezpieczających. Po otrzymaniu dostępu weszła do środka i drzwi zamkneły się za nią, uspokoiła oddech i poczuła dziwny zapach kadzidła.
Nagle światła zaczeły się rozświetlać w pomiszczeniu, chciała wracać, ale drzwi zatrzasneły już swoje zamki. Spostrzegła 2 rzeczy. 1 nie było spodziewanego ładunku, który miała tu znaleść,
żadnych skrzyń, niczego. 2 nie była tam sama. Inna postać była gigantyczna 1/3 wyższa od niej . Przez napływające ze strachu łzy dostrzegła postać, która przemówiła do niej znając jej imię i stopień.
Był to Samonas i oznajmił, że najwyższy czas, aby zamienili szczerze kilka słów. Następnie jest opis Achilla najemnika, który całe życie walczył, aby zarobić i przeżyć, lubiącego bardzo walczyć. Z czasem zleceń zaczeło brakować i musiał wyruszyć na szukanie nowych.
Gdziekolwiek się pojawiał słyszał tylko o Imperatorze i ciągłych zianach, więc zrobił o to robił zawsze, przystosował się. Imperium , bo tak je nazywali zaczynało szerzyć swoje wpływy wszędzie i symbol pojawiający się jako głowę orła opleciony błyskawicami.
Ludzie lubili ten sybmol, gdzie kolwiek się pojawiał porządek został przywracany. Kiedy nastały dla Achilli naprawdę ciężkie czasy zaciągnął się do wojska imperium.
Podczas jednego z ataków wroga, na polu walki dojrzał z daleka dzięki swemu mechanicznemu oku z 3 kilometrów jednego z tych diabłów okutych w złoto. Walczył sam przeciw całemu zastępowi wrogów.
Lecz nie używał za broń pistoletów lub karabinów lecz sewgo rodzaju elektrycznej włóczni. Zobaczył jak jeden z przestarzałych czołgów został przez złotego wojownika kopnięty i przewrócony na bok!!!CZOŁG!!!
Posiadanie takiej siły było czymś nie-fair. Teraz po latach wspomniał tamte chwile będąc żołnierzem w konwoju, który kierował się na Pałac.
Na początku Imperium nie posiadało Wysokich Lordów, byli tylko generałowie. Lecz bez NIEGO całe imperium nie trzymało by się kupy. Lecz oczywiście był też Malcador!
Nikt nie wie kto był pierwszy, Imperator czy Malcador. Jedni mówili, że Malcador był dawcą genów w stworzenu Imperatora, inni że obaj są bliźniakami, gdzie jeden odziedziczył siłe, a drugi spryt.
Jeszcze inni mówili, że Malcador przemierzał ziemię zbierając fragmentywiększej całości i stworzył Imperatora jako prawdziwą istotę nieograniczonej mocy.
Prawdą jest natomiast to, że Malcador zna wiele histori i potrafi je wyśmienicie rozsyłać i upewniając się, że są fałszywe. Jego siła była kolosalna sama w sobie. Imperator potrafił stworzyć coś na miarę góry samą prawdą, natomiast Malcador potrafił to zburzyć tysiącleciami szerzenia kłamstw.
Później pojawił się Valdor! Złoty czempion, który był sługą innych. Valdor został stworzony z Terrańskiego ludzkiego zasobu. Jeżeli byli tworzeni inni Kapitanowie Generałowie, to on był najtwardszy i jedyny, który przetrwał.
Jeżeli on byłby inny całe Legio Custoed byłoby inne. Poniżej tej 3-ki przez wyjątkowo długi czas nie było nikogo. Imperium wpierw liczyło się w dziesiątkach, później w setkach tysięcy, a następnie w milionach poddanych.
Ale nawet najwybitniejsi władcy nie mogli rządzić taką ilości istnień bez konkretnej pomocy. Więc zaczeły tworzyć się różnego rodzaju organy władzy odpowiedzialne za mniejsze grupy społeczne.
Imperator cały czas był na wojnie, albo ukryty nad swoimi badaniami naukowymi, więc nie mógł zajować się naglącymi sprawami mniejszej wagi.
Jak już Pałac został zbudowany, a stolica Imperium przniesiona w Himalaje, więcej korzeni mogło zostać usadzonych. Podstawy rządu zostały wprowadzone przez Malcadora jako Lex Pacifica.
Głowami spraw cywilnychzostali Lordowie, którzy podlegali 4 Wysokim Lordom. Każdy odpowiedzialny za inne aspekty władzy jak: Wojsko, Adinistracje, Burmistrzowie i władza lokalna Divisio Arbites(Milicja) i Kanclerz nieruchomości imperium.
Niektóre starożytne aspekty nie zostały przyjęte, nigdy nie zgodzono się na ustrój demokratyczny, istniało coś na wzór Dyktatorstwa w którym najważniejszą rolę pełnił Imperator.
Jak rzekł Noum Retraiva pierwszy panujący Administratum "Oni sa mieczem, a my kolcem". Retraiva był urodzony by rządzić, za jego panowania Administratum urosło w siłe.
Uwoma Kandawire kiedyś zanim została Wysokim Lordem, spotkała się z Malcadorem i zaskoczyła go swoją wiedzą na temat praw rządzących ludźmi. Miała swego rodzaju mantre na pewne powiedzenie
"Wojownik jest sługą pracownika" i znów zmierzała w stronę komnat Valdora, aby przekonać się o prawdziwości tych słów. Dała już rozkaz, gdzieś na zachodzie konwój kierował się w ich stronę.
CZy on to wyczuwał? Czy były limity tego czego mógł nie wykryć? Zapytała go na temat powstawania nowych dowódców jak została wtajemniczona.
Że powstał nowy program wzmocnienia imperialnej armi co jest trzymane w tajemnicy przed radą, konkretnie nowych "Generałów". Zapytał o pochodzenie tych informacji. Powiedziała, że chce się upewnić, że nic takiego nie ma miejsca.
Zapewnił ją, że nie powstają nowi generałowie i domyśla się skąd takie informcję wizeły początek. Kolejna rozmowa na temat incydentu, który miał miesjce 26 lat temu w Pałacu.
Valdor tłumaczy, że rozmawiał z Sigilitą Malcadorem na temat Cataegis wojsk. Wojownicy Grzotu urośli w siłe i byli prawie tak dobrze uzbrojeni jak Legio Custodes.
Ale przez swoją genowąkultywację byli niestabilni. Mogli stracić rozum w każdej chwili i przestać odpowiadać na rozkazy. Zdawali sobie sprawę z tego, że są ograniczeni przez czas jaki im pozostał i przez to byli nieobliczalni, dlatego musiał na ten temat porozmawiać z Malcadorem.
Spotkali się wiele razy nawet w obecnośći Imperatora, ale tym razem ich rada nie była z NIM, lecz z najbystrzejszym umysłem na temat inżynieri genetycznej w całym imperium AMAR ASTARTE!!!!! (kobieta:)) Nasza trójka zebrała się, aby porozmawiać na temat czegoś pod JEGO pomysłem.
Zdawali sobie sprawę, że zdobycie całego imperium dokonali dzięki inżynierii genetycznej tak naprawdę. Każde ich zwycięstwo miało początek w podziemnych laboratoriach nadzorowanych przez Imperatora.
Nasze spotkanie dotyczyło różnic zdań. Malcador ubolewał nad tym, że nie wykorzystaliśmy inżynieri genetycznej na taką skalę jak powinniśmy, natomiast Vador
uważał masową produkcję genetycznych wojowników za brzemienny i pułapkowy. Natomiast Astarte była naukowcem nie politykiem, poświęcała się całkowicie jako sługa Imperatora.
Zaczęto postrzegać, że Imperium jest dziełem jednego człowieka co było błędnym zamysłem i głupim, ale powoli takie przekonanie stawało się coraz częstsze.
Wiara w takie rzeczy zaczynała przybierać rodzaj kultu i czci Bogopochobnej istoty co jest niebezpieczne, co działo się już w przeszłości historii Terry.
Dlatego właśnie Imperator podzielił najważniejsze obowiązki w Imperium pomiędzy wykwalifikowanych ludzi. Wyznaje jej, że istnieje jeszce jedno miejsce, którego nie może jej jeszcze wyjawić, ale
znajduję się ono daleko stąd, kiedy nastąpił alarm on i Malcador byli za daleko, aby zdąrzyć na czas. Wyruszyliśmy razem z Malcadorem, towarzyszyła nam nawet Atarte do tajemnego kompleksu.
Na iesjcu zobaczyliśmy zniszczenia, resztki jednostek nawet pancernych, zarżniętych ludzi i Custodian. W podziemiach było pełno pyłu i ledwo było coś zobaczyć, dziesiątki tysięcy próbek zostało zniszczonych.
Cały kompleks utrzymywał się dzięki Imperatorowi, który utrzymywał go przed zawaleniem. Mimo, że go nie widzieliśmy wyczuwaliśmy jego obecność.
Wszystko było zniszczone, ale starali się odzyskać to co było możliwe wraz ze wsparciem Cudodian, których zabraliśmy, aby czuć wzdględne bezpieczeństwo w tym miejscu.
Najważniejsze z wielu komnat zostały dla nas stracone. Płoienie pochłoneły wszystko, Valdor spojrzał do środka na chwilę i zobaczył 20 zrabowanych próbek ze swojej zawartości!!!!!(Prymarchrowie:))
Razem z Astarte ruszył jeszcze głębiej do innej komnaty gdzie dzieło jej życia i całego Imperium znalazło się blisko zniszczenia.
Najgorsze jednak się nie stało. Projekt Imperatora nie został całkowicie zgubiony. Valdor sam wyniósł z płomieni część próbek z oznakami życia. Następnie wysofali się z tamtąd pogrzebując ostatnie fragmenty budowli.
Lecz nie udało im się stworzyć żołnierzy z lepszymi genami niż Wojownicy Grzmotu, co oznaczało niepowodzenie w stworzeniu nowych generałów powiedział Wysokiej Lord.
Spytała jeszce co stało się z owymi Wojownikami, nigdzie nie ma śladu po nich od kilku miesięcy po ich zniknięciu. Spytała co wydarzyło się na górze Ararat? Była tam i widziała pozostałości Wojowników Grzmotu, powiedział jej tylko, że skończył się jej czas na rozmowę.
Transport zierzał w stronę Pałacu z znakami Imperialnych insygni na bokach wozów. Achilla oglądał mijany krajobraz i romzyślał cały czas o tym co się wydarzy.
W rozmowie ze Slakiem jednym z wojów spostrzegli nadchodzącą dużą burzę i podzielili obawy, że będzie ona przeszadzać obu stronom. Po 2 godzinach dotarli do wyznaczonego miejsca zbiórki.
Porozmawiali jeszcze o przeszłości. Achilla sostrzegł w oddali dużą baze Arbitratorów, a za nią jeszcze większe strutrę budynków. Powiedział Slakowi, że powinni się ich pozbyć, a ten powiedział, że nadejdzie czas, poza tym on chcę aby dowiedzieli się, że nadchodzą.
Achilla przyglądał się Lwiej bramię przez swoje mechaniczne wczepy w oku i rozważał czy ON tam jest? CZy jego złote potwory także się tam czają? W tym samym czasie Kandawire Wysoka Lord wróciła do swoich komnat, a cały Imperialny Pałac był już zmobilizowany do obrony.
Razem z Arminą zerwały się do miejsca odjazdu transportem, który mia je zabrać z miasta. Podczas rozmowy Lord powiedziała, że nie wyznał jej tego czego naprawdę się spodziewała usłyszeć, a naprawdę nie powiedział jej nic.
Lord spytała czy był jakiś sygnał od konwoju już? Armina powiedziała, że nie pewnie przez burzę, która zakłócała łączność. Połączyła się z Ophar na krótkiej częstotliwości i kazała u uciekać w tej chwili.
Czekało na nich 12 samochodów opancerzonych. Kandawire podała zaszyfrowany nad linie czytnik znaku krwi Arminie zdobyte informacje i dysk z nagraniami z rozmów z Valdorem. Powiedziała jej, że to musi przetrwać, ona i reszta są nieważni, ale to musi przetrwać!
Pożegnały się i Lord odjcechała w stronę bramy miasta, a Arina schowawszy dysk z danymi zassalutowała i ruszyła w poszukiwani własnego transportu.
Valdor wszedł do komnaty w rodzaju zbrojowni, gdzie zaczał z pomocą innych Custodian ubierać swoją Power Armor, której takiej technologi wysocy Lordowie Terry nie widzieli jeszcze.
Malcador powiedział u kiedyś: "To nie wystarczy by zdobywać jak inni zdobywali" Że jest dziedzicem ich snów i marzeń. Jest tym, który przyniesie nowy wiek i opiekunem starego.
Jest niszczycielem, ale także konserwatorem. Po czasie lekcja została wyciągnięta. Custodianie stali się czymś więcej niż wojownikami.
Stali się żywym symbolem Imperatora na ziemi. Każdy wojownik z bractwa miał obsesje na pukncie jego zbroi. Opis tego jak zbroja jest stworzona i w co udekorowana.
Rozpamiętywał słowa Malcadora i przypomniał sobie także rozmowę z Imperatorem sprawdzając zbroję. Powiedział mu, że jest takie coś jak posiadanie za dużej mocy. Na co Imperator mu odrzekł:
Że nie wie z czym jeszcze przyjdzie mu się zmierzyć i aby miał ciepliwość, ponieważ nie zawsze będą to barbarzyńcy i jakieś wiedźmy, które zginą pod jego ostrzem.
Wspaniała włoćżnia Apolina kiedyś dzierżona przez Imperatora była teraz dana w posiadanie jego czempionowi. Przybył Samonas i oświadczył Valdorowi, że jej siły są w gotowości i będą gotowe uderzyć za około godzinę.
Powiedział mu także o zeznaiach Liory Harrad technika która nakrył odczas jej szpiergostwa i na szzcęście nie dowiedziała się za wiele.
Valdor zlecił mu zajęcie się tą sprawą i wykonanie ich sprawnie. Saonas spytał zcy Valdor dołączy do nich, gdyż jest ich niewielu, ale on odparł, że nie, że nadciąga na nich tej nocy wiele najazdów i musi poradzić sobie sam.
"Na Jego Wolę" obaj odparli i Valdor opuścił komnatę. Magister Novac Ilaed wszedł przez drzwi do Wewnętrznej Contoli Nexusa. Nexus był dziwnym miejscem budowlą na kształt bańki ze stali i szkła oraz plastiku, a takżę było miejscem,
gdzie wagę jakiegokolwiek ważnego słowa miały tylko słowa Astarte. Ilaed był jednym z ważniejszych inżynierów genetycznych w tym oddziale.
Po 20 latach od przybycie stwierdził, że nic co Imperator oznajmił, że zrobi go nie zdziwi i tak też się stało. Dotarł do komnaty Astarte, która była sama w pomieszczeniu za wyjątkiem serwitorów pomocniczych.
Po potwierdzeniu swego przybycia zaczął rozawiać na temat je postępów i badań, oraz tego jak Valdor pozwoliłby spłonąć próbką tamtego dnia gdyby mu nie nakzała ich uratować.
Musiał usłuchać nie potrafi nie wykonać rozkazu, żaden z jego rodzaju tego nie potrafi. To właśnie jest słabość w sercu całego Imperium, nikt nie pozwala sobie na nie wykonanie czegoś.
Ilaed powiedział, że musi istnieć dyscyplina. Amar Astarte przyznała, że powinni być tym bardzo przerażeni. Spytała go czego sobie życzył kiedy to wszystko zaczynał? Genetykę konkretnie?
Co miało zostać twoją spuścizną? Odpowiedział, że ma uzdolnienie do tej dziedziny nauki, a poźniej te poczynania związały go z wojną.
Astarte stwierdziła, że Oni są gotowi i są tak perfekcyjni jak nigdy dotąd, a masowa produkcja będzie możliwa doiero kiedy zrozumią jak to osiągnąć.
Idael tłumaczy, że to dzięki geniuszu Imperaotora, a Astarte zgadza się z jego zdaniem, ale wyjawia mu, że chodzą słuchy o zdradzie.
Idael wyznaje, że zagineła jedna z jego pracowniczek Liora Harrad klasy Tertius. Astarte mówi, że zna ją ma bystry uysł, większy niż jej pana.
Idael tłumaczy, że dał jej trochę wolnego ponieważ skarżyła się, że czuje się słabo, ale widziano ją jak zmierza w zastrzeżone rejony kompleksu i tam ją ostatni raz widziano.
Dostrzegł nagle, że Astarte ma w ręce pistolet. Powiedziała mu znowu o zdradzie, która się szerzy i otym, że zapene sam już doszedł do sedna i uznał, że Liora jest w to zamieszana.
Astarte ujawnia mu, że Liora to inteligenta kobieta i tak jest zdrajczynią, ale działała na jej rozkaz co czyni Aar także zdrajczynią. I nagle wystrzeliła w jego stronę, upadł będąc w szoku.
Astarte wyjawia, że Liora jest najprawdopodobniej pierwszą ofiarą, ale nie ma to znaczenia ponieważ jest, albo była bohaterką. Zabiła go drugim strzałem w serce, pozostały jej 2 ostatnie polecenia do wykonania.
1 to zawiadomić serwitory, aby uprzątneły bałagan, a 2 poinformować swojego kapitana z grupy Jelice Bordamo z Castellan Exemplars(regimentu stowrzonego przez nią i sł€żącego tylko jej)
Informuję, że dokonało się, aby zmobilizował swoje wojska i ruszyli na Sentaorum ponieważ uderzą dzisiaj. Przenosimy się do Kandawire, która pędzi ulicami w stronę bramy wyjazdowej i ogląda ijane kolejne punkty kontorlne.
Arbitratorzy uwijali się ze swoimi zadaniami pilnowania porządku, ale ludność wyczuwała coś w powietrzu zauważyła Lord być może ich przekaz został przejęty i dowiedziano się o ich planach.
Żołnierze zostali zebrani z baraków i rozstawieni na murach miasta, ludności robotniczej kazano zostać w domach i zamknąć drzwi. Im bliżej Lord zbliżała się swoim samochodem w kerunku bram tym gorzej to wyglądało.
Za jakieś 20 minut miano zamykać główną bramę na południowo zachodnim krańcu miasta. Musieli zboczyć z głównej trasy na inną umuwioną drogę ucieczki.
Przedarli się rozpędem przez to co pozostało z obronnego punktu kontrolnego w mniejszych posterunkach i wyjechali z miasta. Po chwili kierowca oznajmił jej, że przed sobą mają czyjąś obecność, powiezdiała, że w razie czego ma się zatrzymać jeśli tak nakarzą.
Zatrzymali się sprawdzono ich dokumenty, które Lord posiadała umożliwiające jej na dalszą podróż, ale dalej jechali już bezpieczniej.
Po dordzę mineli zatępy wojska i piechoty i maszynerii i czołgów, ale nie zatrzymywano ich już więcej. Dotarli do punktu zbornego, Lord wysiadła i przebrała się ze swoich szat w strój obozowy. Wraz ze swoimi strażnikami ruszyła przez regimenty wojska, które oddawały jej honory.
Po drodzę przyglądała się wojownikom na ich brązowawe pancerze stare, ale ciągle służące im dobrze, dostrzegła dowódce i podeszła w jego kierunku. Okazał się nim Lord Prymarcha Ushotan!!!
Dowódca Wojowniów Grzmotu przywitał ją swoim cierpkim głosem przez nadpsuty interkom. Pragneła mu przypomnieć, że aby nie było więcej przelewania krwi niż to potrzebne, aby pamiętał, że przywracamy porządek a nie go niszczymy.
Odpowiedział jej przybliżając swój hełm do niej, że oni nigdy nie łamią swojej przysięgi. To dlatego tu są. Ophar został przekonany od razu, natomiast Uwoma potrzebowała więcej czasu i dowodów, aby być pewna.
Być może cały ten splendor złota i zgiełku zamroczył jej obraz tego co on widział od zawsze. Dlaczego Custodianie wyglądali w ten właśnie sposób, aby zabójca wyglądał niczym boska istota i jego grzechy były zasłonięte jego złym wyobrażeniem.
Valdor i jego żołnierze zostali stworzeni w jednym celu aby zabijać, zabijać i zabijać jeszcze więcej. Ophar był pewien, że Valdor wiedział, że nigdy nie będzie miesjca dla 2 legionów Cataegis i Custodes i był bezwzględny, aby to jego rodzaj przetrwał.
Kandawire chciała do końca, aby valdor przynzał się do tego, że Wojownicy Grzmotu musieli zostać zniszczeni przez Imperatora. Ophar wystarczająco długo śledził poczynania Custodian w Pałacu ich imporotwania broni, żeby widzieć, że przygotowują się do utrzymania tego co zdobyli.
Ushotan zespolił cała swoją armię przed bramami Pałacu, aby zobaczyć jak zareagują na jego przybycie. Ophar usadowił się w swoim ulubionym miesjcu i obserwował mury i miasto przez swoje urządzenie skanujące.
Przez pewien czas dostawałtylko odczyty setek fałyszywych odczytów poruszających się jednsotek przez połączone se sobą budynki, ale obrońców nie było widać ciągle.
Minęła godzina, dwie nie odebrał żadnych odczytów, nie wychodzili. Ostatni z żyjących Prymarchów Wojowników Grzmotu stał przed ich bramami Pałacu, a oni nie wychodzili. Wyczuwał, że coś jest nie tak.
Kiedy o tym rozmyślał nagle górna część Senatorum rozbrzmiała eksplozją i wiele części poszycia runeło w dół. Dostrzegł ruch ciał, ale Nie Custodian, ale jednostek w ciemnych niebieskich strojach
regimentu Imperialnej Armii. To byli Castellan Exemplars (wojownicy Astarte) ale kierowali się do wnętrza, a nie na zewnątrz. Nastąpiło więcej wybuchów, które rozrywały poszycia budynków.
Ophar spojrzał przez swoję ramię w stronę Lwiej bramy szukając jakiegoś zamętu, a następnie w strone Senatorum z którego wypełniały się kłeby dymu. Zruzmiał, że źle do odczytali, na starych bogów, źle to odczytali.
Przeniesienie do Kapitana Berdamo, któremu całe życie przyświecała jedna zasada, która była w nim zaszczepiona od początku istnienia, by służyć swojej stwórczyni i wszyscy Exemplars także.
Była dla nich Prorokiem, zawsze kiedys mówili komu służą odpowiadali, że Imperatorowi, ale po cichu dodawali, że Jej. Byli ulepszoną wersją ludzi, ale nie z jakiiś wyjątkowymi zdolnościami, ale polepszonym zdrowiem, szybszym czasem reakcji i zwiększoną nieznacznie siłą i wytrzymałością.
Prorok nareszcie wydała im rozkaz na który czekali całe swoje życie. Ruszyli zbierając swoje uzbrojenie po nadaniu rozkazu w stronę krypty pod miastem. Po drodzę natrafiali na oddziały arbites i Seneszali, które chciały ich zatrzymać, ale kończyło się to rzezią.
Bordamo usłyszał wybuch pierwszych ładunków i drżenia podłogi, co oznaczało atak głównej jednostki na wewnętrzny rdzeń kompleksu podziemnego.
Po spotkaniu z większą grupą wojowników Bordamo spytał gdzie jest aktualnie Prorokini, odpowiedzano, że w drodzę do celu. Alarm brzmiał już we wszystkich kompleksach w mieście, musieli się śpieszyć.
Aby przyspieszyć swoją drogę na dół odziały wsiadały do stalowych klatek w formie wind i odstrzeliwali po kolei liny, aby nadać przyspieszenia w dół co wiązało się z ryzkiem, ale musieli je podjąć. Nagle jedną z klatek coś złapało Bordamo spojrzał w góre w ciemność szybu i ujrzał
jedną duszę, samotnego wojownika w tym okropnym złotym pancerzu, trzymającego odstrzelonym łańcuch z 6 żołnierzami w srodku. Nakazał otworzyć ogień z laserów w jego stronę.
Byli miotani w środku klatki przez postać i tracili grunt pod nogami , Bordamo przewrócił się upuszczając broń. Nagle złoty diabeł rzucił kilku tonową klatką!!!!!! w bok. Ranny Bordamo widział, że potwór kieruję się w jego m kierunku, a reszta żołnierzy była albo martwa przez zmiazzenie w połamanej klatce albo zabijana w mgnieniu oka.
Po chwili dołączyło do olbrzyma jeszce 2 postacie w złocie i zaczeły zabijać pozostałych żołnierzy Bordamo. Jedna potężnych auramitowych rękawic złapała go za szyje i przygwoździła do ziemi, hel z wizjerem zbliżył się do jego twarzy i zapytał o to gdzie podziewa się Amar Astarte?
Kapitan odpowiedział, że się spóźnili, ponieważ już dotarła na miejsce. Po chwili Custodianin zmiażdżył kark kapitanowi. Samonas podniósł się na nogi i oznajmił, że czekali za długo, że zawsze są za ostrożni. Ruszył z pozostałą gruką w głąb sekretnego pomieszczenia po drodze ijając ogarnięte płomieniami pomieszczenia.
Czuł dziwne uczucie, którego nigdy nie było mu dane doświadczać. Zawsze byli tylko obserwatorami, strażnikami, ale nigdy nie mieli działać sami z siebie. Przypomniał sobie instrukcje Valdora: "Znajdź słabość, poślizg w postanowieniu".
Nadał prze voxpodnder, aby ruszali do Repozytorium z bez zwłoki, czas jest przeciw nim. Skoczył w tunel biegnący w dół pełny płomieni, ale czas naglił i musiał ruszać się szybko, reszta braci ruszyła za nim. Valdor w między czasie nie spiszeył się spokojnym krokiem zmierzał ku swojemu celowi, mijając wszędzie gotujących się do obrony żołnierzy.
Jego sensory w zbroi działały jeszcze całkiem w porządku pomimo nadeszłej burzy. Zbliżając się do Lwiej bray włączył swój projektor taktyczny w hełmie i sprawdzał obiczenia siły przeciwników z tym co wcześniej przewidywał. Parametry zgadzały się z tym co zakładał. Valdor złapał się na tym, że zaimponowały mu przygotowania Wysokiej Lord Kandawire, która w sekrecie dokonała tej operacji, co w aktualnych czasach nie jest łatwo coś ukryć na Terrze.
W drodzę do bramy spotkał przy murach komendanta, który dostrzegłwszy Kapitana Generała zamarł i przywitał go należycie. Valdor kazał mu kontunować przygotowania i utrzymanie murów.
Oznajmił dowódcy, że sam wyjdzie przez wrota i mają zostać za nim zapieczentowane, podkreślając, że nikt nie ma przez nie nie wyjść, ani wejść.
Zbliżając się do samych wrót wykonanych z stopu cienego jak ęgiel kamienia i Adamantiowych zespołów wspomaganych przez więze obronne z działkami.
Całe to miejsce było budowane na nową Ere! Nie istniały jeszcze machiny wojenne pasujące to całokształtu budowli, ani to miejsce nie posiadało odpowiedniej ilości jednostek zdolnych obsadzić wszystkie fortyfikację.
Wrota mające po 5 metrów szerokośc każda i 30 wysokości otwarły się przed nim odłaniając dziką pustkę stepów i szalejącej burzy. Wyszedł przez nie i zamknęly się zanim, widział przez swoją taktyczną siatke tysiące świecących punktów jednostek wroga.
W tej chwili jedyne warte uwagi dusze zmierzały w jego kierunku. Ushotan, Wysoka Lord Kandawire i jej świta, oraz kilku inych dygnitarczy. Valdor powiedział Ushotanowi, że nie musi tu szukać śmierci, ta i tak go znajdzie gdziekolwiek, co rozbawiło prymarchę.
Po kilku uszczypliwościach Valdor powiedział w końcu, że pewnie mają jakieś żądania. Kandawire wystąpiła naprzód trochę niepewnie oznajmiając, że
za zbrodnie przeciwo stanowi władzy wyrżnięcie lojalnych sił w celu utrzymania uścisku na Imperialnych machinach wojennych i broni. Musi zrzec się dowodzenia miastem i otwarcia bram.
Będzie na niego czekał sprawiedliwy osąd, a jego los zostanie orztrzygnięty po powrocie Imperatora. Valdor odpowiedział, że rozumie, ale spytał czy nie myślał by służyć tym przyzwańcom kiedy ostatnio romzawiali.
Valdor oznajmił, że Wysoka Lord zachowuje się tak tylko dlatego, że tego wymaga się od niej, natomiast Ushotan on służył Imperatorowi kiedyś i musi dostrzgać jak bezmyślnym pomysłem jest ta sprawa.
Ushotan tyklo wzruszył ramionami tłumacząc, że bardzie bezmyślne niż niż umieranie przez jego złą krew? Nie sądzi. Kandawire ciągle próbowała przekonać Valdora, aby odstąpił i uniknął rozlewu krwi. On odpowiedział jej, że wie iż nie może tego zrobić!
VAldor oznajmił, że są architektami przyszłości gatunku. Że cała władza jaką posiada została jej nadana tylko ze względu na to jak nakazał Imperator o przekazaniu różnych ról, aby Imperium mogło działać na niższych szczeblach.
Valdor kazał im odejść i że nie będzie widział w przyjemności zabicia go. Ushotan ze śmiechem odpowiedzał mu, że on i tak nie będzie widział przyjemności w niczym ponieważ jest Gullem!(żywym zombie) Spytał go czy zajmie się nimi wszystkimi SAM? Kandawire tłumaczy, że nie on będzie tu stawiać warunki, wie, że jest ich niewielu, ponieważ sam jej to wyznał.
Po chwili ciszy Valdor odpowiedział jej, że chyba źle go słuchała, aktywując wreszcie swoją włócznie. Powiedzał, że nie będzie nowych generałów i gdyby wyciągneła lekcje z jego słow dobrze, zrozumiałaby, że
tak naprawdę to jest wiele armii bardziej śmiercionośnych i bardziej licznych niż kiedykowliek wcześniej stworzono. Kiedy Ushotan miał już uderzyć swoim ostrzem coś go zatrzymało i zatrzymało wszystkich Wojowników Grzmotu. Pośród ryku piorunów wściekłości całego świata, coś nowego zostało wyczute.
Valdor powiedział, że powinni czuć się uhonorowani. Przygotowując swoją włócznie do ataku. Ponieważ będą świadkami ich pierwszego udziału.
I z lodowej burzy sypiącej śniegiem, zamarzniętą ziemią pokrytą lodem wyłoniło się 10 tysięcy!!!!! zapalających się wizjonerów hełmów, które zaczęły ruszać naprzód.
Astarte kiedy tworzyła exemplarsów nigdy nie była pewna czy faktycznie będą potrzebni, ale było to satysfakcjonujące intelektualne ćwiczenie by ich stworzyć tak na wszelki wypadek.
Podczas swoich częstych rozmyślań czuła różne uczucia, kiedy pomogła stworzyć te istoty. Prowadziły bezbolesny mizerny tryb życia, czasem nie ożywając nawet pierwszej bitwy uierając w krzyk, gdy ich własne przerośnięte organy wybuchały wewnątrz ich ciał.
A kiedy Pojawił się ON myślała, że po prostu ją zabije, jak zrobił z wieloma wcześniej. Dzięki niemu jej oczy otworzyły się na prawidziwą naukę, gdzie "Nic nie jest niemożliwe i Wszystko jest dozwolone: (przypomnina się tekst z Assasina :))
Legio Custodes byli w czynnes służbie już od jakiegoś czasu, ale nigdy nie mieli zostać tworzeni na masową skale. Pierwsze przypadki to były katastrofy, żywe istoty trochę lepsze niż zabawki z mięsem w środku.
Często się zastanawiała jak dalece ich praca była tak naprawdę JEGO kierowana mentalnymi sugestiami i inspiracją. Posiadał tak wielką wiedzę, ale nie mógł być we wszystkich miejscach jednocześnie.
Nigdy nie było czasu na perfekcje, więc Cataegis byli zawsze czymś na znak kompromisu. Byli najlepszym co mogło zostać stworzone przy tych warunkach, ale nikt nie wierzył, że byli ukończeni.
Nawet Wojownicy Grzmotu byli następną wersją bardziej zdyscyplinowaną, to jednak to ciągle nie była perfekcja. Powiedział jej kiedyś, że jej potomstwo jej dziedzictwo to są oni. Ale ona wiedziała, że to nie jest prawda, ponieważ to był jego pomysł.
Ale tamtego dnia kiedy dokonało się zniszczenie tych 20 komponentów zaprojektowanych, aby utrzymać nowe Legiony od cierpienia i niestabilności starszych wersji.
Kiedy była tamtego dnia gdy znikneły te perfekcyjne formuły, nie czuła jakiegoś smutku czy łeż, ale cicha złość i frustracja. Byli przy nie strzegli ją bez strachu eskortowali ją w głąb kompleksu podziemnego.
Jednym z wielu sekretów Astarte było to, że znała prawidzwe imię Valdora, widzieała gdzie się urodził jak nazywali się jego rodzice zanim zginęli. Wiedziała dlaczego Imperator ryzykował dużą liczebnie armią przemierzając tereny Terry, aby go odnaleść.
Wiedziała o nim więcej niż on sam o sobie. Dowiedziała się kiedyś, że Valdor podziwia ją, ale ona nie odwzajemniała sentymentu. Nie mogła nic zrobić z Custodianami, ponieważ byli tu zanim się pojawiła i za pewne będą zanim zniknie.
Achilla nie mógł się doczekać, aż użyje swoje młota energetycznego, gdyby on dowodził już nakazał by ostrzał moździerzowy i czołgowy. Przez chwilę jego czujnik w oku zaczął dziwnie migotać wycuwając dziwne odczyty, poyślał, że to przez burze.
Po chwili jego czujniki zaczeły wariować wkrywając wiele celów, ale ich nie dostrzegał w obłokach burzy i zadymy, która zaczeła ich otaczać. Słysał kkrzyki i odgłosy walki, ale nikogo nie dostrzegał. I nagle dostrzegł 3 z nich przed sobą niedaleko, cih pancerz był cały z grubej płyty poskładanej i wygrawerowanej.
Jak na coś tak wielkiego potrafiły poruszać się niezwykle szybko, strzelał w ich kierunku aż do wyczerpania magazynka kiedy się zbliżały. Kiedy go dopadł jeden z nich Slak dostrzegł, że wyglądają prawie jak Wojownicy Grzmotu.
Dostrzegł, że te istoy się uczyły, uczyły się jak zabijać w tej chwili. Achilla pomyślał, że przynajmniej ich czegoś w tej chwili nauczył podczas walki zanim przecieły jego hełm z głową na pół.
Samonas przyspieszył wąskim korytarzem pomiędzy ogniem i cieniem, zcuł, żę jego ciało było wykorzystywane do swoich limitów pierwzy raz od wieków. Samonas nie czuł strachu o siebie czy swoich braci, ale o zadanie jakie mu powierzono, o ochorne Pałacu.
Dotarłszy do serca Lochu pozbywając się po drodzę jednostek Astarte, którzy chcieli go zwolnić najdłużej jak się dało. Komnata stała się istnym piekłem wszędzie płomienie i zniszczenie.
Przecinając ostatnie drzwi stojące u na drodzę i kopniwszy nimi wpadł do środka. Dostrzegł żołnierzy kończących ciągnać skrzynie na łańcuchach wybijając ich po drodzę. Dostrzegł Astarte 20 etrów powyżej na wjeżdżającej platformie w górę. Wystrzelił w jej kierunku z boltera, ale tarzca ochorna platformy ochroniła ją.
Starając się dostać się do niej wspinając się po ścianie i fragentach rusztowań i dzwigarów toczyli rozmowę, w której tłumaczyła mu, że jego obecność tu jest bezcelowa, gdyż wszystko już zostało ukończone. Starał się jej wytłumaczyć, że to jest praca życia, nie może tego zniszczyć.
Odpowiedziała, że tworzą cały czas tak naprawde tylko kolejnych Wojowników Grzmotu i nic innego. Starała się ich uleczyć, ale oryginalne próbki zniknęły i daltego nic więcej nie da się zrobić. Samonas tracąc cały czas grunt pod nogami i rękami podczas wspinaczki starał się od nowa znaleźć inną drogę do niej i platformy.
Na koniec trzyając ręke nad detonatorem rzekła, że nie może pozwolić im żyć mimo iż są jej dziećmi z łzą w oku. Samonas starał się swoim mieczem trafić w urządzenie podtrzymujące platformę, aby wytrącić z równowagi Astarte, ale nie zdołał tego uczynić do końca trafiając w jakieś urządzenie, które dało mu chwilę czasu wytrącając detonator z jej ręki. Po chwili Astarte znikneła w kuli elektrycznego przeciążenia krzycząc.
Samonas był szybszy od niej i rozgniótl urządzenie w sojej rękawicy. Krwawiąca Astarte uśmiechneła się do niego i powiedziała, że pownien uderzyć wojownika czyli ją a nie broń czyli detonator. Okazało się, że to była sztuczka i detonator był tylko zapalnikiem, który i tak miał zadziałać.
W dole zabrzmiało odgłos wybuchu i kupla ognia pochłoneła wszystko od dołu niszcąc cała zawartość komnaty. Ushotan podczas walki z Valdorem mówi mu o wadach jakie posiadają jego nowe zabawki. Valdor przyznaje, że nie są idealni, ale są przyszłością "Aniołami Śmierci".
Ushotan oznajmia tylko, że nie podobają mu się, na co Valdor pochwala jego zdanie, że też za nimi nie przepada. Rozmawiają o starych czasach i o tym, że ewnego dnia zrozumieją, że będzie chciał się ich pozbyć i przyjdą po niego.
Na koniec walki nim Valdor dobija przeciwnika swoim nożem, Ushotan odpowaida mu, że on chociaż żył widząc co robi i czuję, czego Valdor nigdy nie zazna. Ostatnimi słowami Ushotana było stwierdzenie"Co ON może ci jeszcze zabrać czego już nie zabrał?" Valdor odpowiedzal, że nic w zupełności.
Samonas ocknął się przywalony całymi stertami gruzy i metalu z połamanymi i krwawiącymi kończynami ledwie żywy, nadpalony tu i ówdzie. Dobiegały do niego ldewie zrozumiane myśli i poczuł dziwne uczucie winy zrozumiał, że zawiódł tak smaukje porażka. Samym instynktem przetrwania wydostał się z gruzów ku wyjsciu czołgając się ledwie.
Nie mogąc się podnieść myślał, że to już koniec, kiedy za jego złamany nadgarstek coś złapało go i zaczeło wyciągać go z niebezpieczeństwa.
Kiedy śćiągnieto mu hełm wypluł trochę krwi i ledwie dostrzegalnym spjrzeniem dojrzał jednego ze swoich, który odrzekł, że będzie żył. Spytano go czy byli z nim w środku jeszcze jacyś z braci, ale tylko pokręcił głową.
Samonas spytał tylko jeszcze czy krypta ocalała, ale odpowiedziano mu, że została zniszczona i wszystko co zawierała. Z opadającą głową zrozumiał, że Imperium straciło swój największy skarb. Powiedział tylko "Będzie za to cena, która zapłacą, zawsze jest za to cena " i stracił przytomność.
Kandawire Lord Terry starała się wydostać z pola walki wiedząc, że najprawdopodobniej tego nie przeżyje. Zdała sobie sprawe, że Valdor wszystkiego się domyślał, nie był głupcem, ON też nie był głupcem przewidzieli ten bunt.
Natrafiła na jednego z nowych wojowników i zaczeła krzyczeć na niego, aby ją zabił, ponieważ tylko to potrafi, ale jakimś zbiegiem okoliczności on tylko na nią spojrzał i ominął ją ruszając na kolejnego Wojownika Grzmotu.
I wtedy ktoś kazał jej wstawać, był to Valdor zmierzający w jej stronę. Podczas romzowy wyjawia jej, że jej tytuł stracił ważność, oraz to, że droga podboju będzie kontynuowana, ale w stronę gwiazd teraz, ponieważ statki są już w budowie. JEGO ambicje sięgają znacznie dalej niż sama Terra.
Księżyc miał być następny. Są tam naukowcy od inżynierii genetycznej, którzy mogą zamienić te tysiące w setki tysięcy wojowników. Po bużliwej rozmowie podaje jej dłoń, a ona wstaję pytając go czy będzie zawsze z nimi tu na ziemi, gdyż ON nie zawsze może być z nimi? Valdor odowiad, że tak, ponieważ nie wie gdzie indziej mógłby się udać.
Orbitalny lądownik wylądował w Pałacu i w eskorcie 4 ciemno granatowo ubranych strażników wyposażonych w włócznie wysiadł Sigilita Malcador.
Wszyscy obecni pokłonili się poza Valdorem, który składa pokłon tylko przed saym Imperatorem. Przywitali się i ruszyli w stronę prywatnych komnat na rozmowę bez świadków.
Malcador przyznał, że Księżyc nie jest taki jak go sobie pwyobrażał wiele zła i chaosu się tam aktualnie dzieje. Kult Selenar byli wściekli na ich obecność tam. Będą potrzebni emisariusze przy następnym spotkaniu, ale wie, że to nie wystarzy dlatego wrócił.
Spytał jak sprawuje się Legion, a Valdor odpowiedział, że całkiem nieźle. Malcador stwierdził po opisie walki, że będą potrzebować więcej oddziałów w takim razie.
Rozmawiali na temat obecności Wojowników Grzmotu i tego co z nich zostało. aZ wspomniano o Wysokiej Lord Kandawire, że już nie wróci na co Malcador przyznał, że szkoda bo ją lubił i tak sao powiedział Valdor.
Co zdziwiło Sigilitę, bo spytał że on raczej nie lubi nikogo. Spytał także o zniszczenia w Senatorum i repozytorium, które było załkiem zniszczone, co ucieszyło Malcadora. Wieści na ten temat zaczną się rozchodzić i uciszyćpreciwników projektu.
Da znać MU, że repozytorium może zostać odbudowywane i będzie mógł zamonotwać tam Bramę Matrycy tworzenia tak szybko jak tylko będzie można.
Valdor spytał zcy imię Astarte będzie dalej widnieć w nazwie projektu? Malcador odrzekł, że jak narazie podoba MU się ta nazwa.(ASTARTES:))
Sigilita oznajmił Valdorowi, że ON wierzy, że Legion prymarchów nie został całkowicie zniszony i może będie możliwy do odzyskania ich. Valdor nie wierzył widział jak zbiorniki zostały zniszczone i nic nie pozostało!
Ale najprawdopodobniej zostali rozsiani gdzieś, ponieważ z tym wrogiem nigdy nic nie wiadomo. Valdor spytał, ale skoro mają ich w swoim władaniu, dlaczego ich nie zniszczą? Malcador odpowiedział, że może dlatego, że nie mogą, że samo dostanie się do tych komnat ich wyczerpało, albo po prostu lubią bawić się w gry:).
Powiedział Valdorowi, że Krucjata zostanie przyspieszona w celu odzyskania tego co stracili tamtej nocy. Pomyśł Legiony zjednoczone ze swoimi dzierżycielami genów tak jak miało być zawsze.
Valdor odowiada, że jeśli faktycznie zostali rozsiani czy powinni ich tak naprawdę szukać? Sigilita odpowiedzial, że jest to ryzyko, ale na ten temat powinien z NIM kiedyś porozmawiać.
JEST zdeterminowany, aby ich odzyskać. Ich jak ich nazwał swoich"SYNÓW":) . Na koniec Malcador pyta go czy jest niepocieszony tym, że chcą ich odzyskać? Valdor po cihu odpowaida, że nie ma mowy by nie chciał ich odzyskać, ponieważ ta rzecz jest wszystkim co posiada i że jest to jedyna droga jaką mogą w tej chwili obrać i liczy, że będą mogli powiedzieć to samo tym nowym ...Synom.
W jednej z komnat leczniczej Samonas budzi się obolały i ldewie przytomny. Odwiedza go Valdor i rozmawiają na temat nie powodzenia misji zatrzymania Astarte. Tłumaczy Samonasowi, który czuję winne po nie wykonaniu rozkazu, że to nie jego wina i wszystko idzie w dobrym kierunku. Nie informuje go o wszystkich prawdziwych wydarzeniach, ponieważ nie może tego zrobić, ale nadaje mu nowe zadnie po ozdrowieniu choć wie, że będzie to ciężkie.
Samonas nie do końca rozumie wyjaśnienia swojego dowódcy, ale akceptuje je. Na koniec Valdor odchodząc tłumaczy sobie, że Imperium się narodziło, Pałac jest zabezpieczony, a wszystko czego teraz potrzebuje to Tron!
W samym epilogu Służąca Lord Kandawire szybko opuszcza Pałac z danymi przekazanymi jej by je chronić. Udaje jej się opuścić planete na statku nieuczciwych handlowców w tereny wolnych republik Haradh-Nu, gdzie Imperium jeszcze nie ma władzy i nadzoru.
W drodzę widzi ogromny frachtowiec Arquebus wirzący w przestrzni kosmicznej jak jakaś forteca, a dotarcie na niego zajmię około godziny. Postanawia otworzyć skrzynke z danymi od Kandawire i przejrzeć je.
Maulland Sen zaczyna głos w nagraniu. Armina nigdy dotąd nie słyszała tej nazwy i zaczyna słuchać nagrania. W innym miejscu Kandawire wydostaje się z pola walki i opis jak udaje jej się przeniknąć nie zauważonej między zwykłych ludzi. Udaję jej się dzięki oszczędnościa nając transport,
który kierje się na południowo zachodnie odstępy płomiennych stepów. Dni zamieniały się w tygodnie i Imperim zaczynało zwiększać kontrole. Udaje jej się dotrzeć do swoich rodzinnych stroni swojego domu, który jest już podniszcony i jej pokój z lat młodości.
Kładąc sie i patrząc w gwiazdy bez dachu przypomina sobie rozmowę z Valdorem i to jak nigdy nic by nie miało miejsca, gdyby nie opuszczała wtedy rodzinnego domu.
Nie znając się na roli, ale na wielu rzeczach naprawia oczyszczalnik wody przytwierdzony do studni, naprawai stary generator prądu i jakoś tam żyje. Handlując znalezionymi resztkami na pustyni z przejezdnymi handlarzami za rzeczy najbardzije potrzebne daje sobie radę.
Pewnego dnia siedząc na werandzie dostrzega idącego w jej stronę człowieka jest to Ophar. Rozmawiają na rózne tematy o tym co się dzieje głownie w Ipmerium teraz. Na koniec Opahar dziwi się po co Valdor chciał z nią rozmawiać, skoro wiedział od początku co zamierzają zrobić, po co cała ta farsa?
Kandawire odpowada, że może chciał tylko z kimś porozmawiać, ponieważ wydaje jej się, że Custodianie są najsamotniejszymi ludźmi na tej planecie. Postanawia zostać z nią i razem budują dach następnego dnia i kontynuują żyć. KONIEC :)
Kolejność Chronologiczna : 1
Mało akcji się dzieje, ale jak już, to wyrywa z butów! No to jedziemy:
Był to czas zamętu, gdzie przez tysiące lat Terra była podzielona przez swoich władców szukających władzy. Era Walki królowała i była krwawa.
Wtedy przybył Imperator, który dzięki swej woli i armią zdołał zapanować nad chaosem całego świata. Jego pragnieniem było...
2024-02-02
Dan Abnett, człowiek, który dopiero niedawno zyskał uznanie, na które od wielu lat naprawdę zasługuje (napisał scenariusz do pierwszego filmu Strażnicy Galaktyki), jest bez wątpienia najlepszym autorem Czarnej Biblioteki.
I to jest naprawdę wielka pochwała.
Zbyt często oczerniana jako „...po prostu tania, powiązana z fikcją”, Czarna Biblioteka ma stajnię składającą się głównie z doskonałych, niedocenianych autorów i pisarzy.
Nigdzie indziej nie należy szukać dowodów na wysoką jakość, jaką może zapewnić produkt Czarnej Biblioteki, niż w powieści Prospero Płonie.
Napisany w epoce Herezji Horusa, kiedy wciąż opowiadali historie 18 Legionów Adeptus Astartes, Prospero Płonie zabiera wszystkich kreskówkowych Kosmicznych Wikingów (Kosmiczne Wilki, nienawidzą tego określenia) i dał im poczucie rzeczywistości i świętego miejsca dla ich rodu.
Fenris, ich ojczyzna, ożywa w rękach Dana.
Danowi udaje się dodać głębi, realizmu i logiki do ich ojczystego świata i kultury, nie usuwając ich ze skali eposu ani nie uciekając od korzeni inspirowanych mitologią nordycką. Jednakże, i to właśnie naprawdę mi się spodobało podczas tej ponownej lektury, maluje on obraz ich kultury, który jest bardzo zabarwiony na wzór pogańskiej Rusi Kijowskiej.
Tworzy to głębszy i bardziej fascynujący zestaw Kosmicznych Wikingów niż, cóż, dotychczas kreskówkowi Kosmiczni Wikingowie. I przesadnie naśmiewa się z niektórych pomysłów Games Workshop, ich wiedzy. Na przykład, gdy postacie stają się zirytowane i zirytowane, gdy nazywa się ich Kosmicznymi Wilkami (to Vylka Fenryka), lub gdy Aett nazywa się Kłem i tym podobne. To subtelne i satysfakcjonujące.
Dan opowiada historię oczami Kaspera Hawsera (ukłon w stronę prawdziwej tajemnicy zjawisk paranormalnych w historii Niemiec), który występuje pod innym nazwiskiem: Ahmed ibn Rustah (kolejny ukłon w stronę historii, tym razem islamskiego wysłannika do krajów nordyckich i ruskich krain, prawdziwą postać, która zainspirowała „Pożeraczy umarłych” Chrichtona i adaptację filmową „13-ty wojownik”).
Oczami Kaspra poznajemy Vylka Fenryka i ich kulturę, ich osobowości, sposób prowadzenia wojny i ich filozofię. Poznajemy także historię Kaspera pod przykrywką retrospekcji i to są jedne z najlepszych części książki.
Widzimy końcowe etapy Wojen Zjednoczeniowych na Terrze i ostatnie dni przedimperialnych rządów na Ziemi.
Dan musi mieć przynajmniej pewien szacunek dla chrześcijaństwa, ponieważ w całej opowieści kiwa mu głową w obrazach i alegoriach, a nawet mówi prawdziwą prawdę, gdy omawia – w kontekście dialogu między postaciami – konieczność religii jako Tajemnicy (my w Kościół nazywa je Świętymi Tajemnicami). To ważne, ponieważ zestawił te sceny ze scenami dotyczącymi Chaosu, Pierwotnego Niszczyciela i spisku mającego na celu zagładę ludzkości.
I jak zawsze Dan pisze wspaniale inspirujące sekwencje bitew. A kiedy czytasz książki o potężnych bohaterach walczących z wielkim, straszliwym złem, jest to cholernie ważne.
Niektórym nie podobała się ta historia, ponieważ miała długą historię i mało akcji. Szczerze mówiąc,miałem podobnie, ale końcówka i parę innych odniesień zrekompensowała mi to.
Zamiast po prostu pokazywać, na czym polega zrównanie z ziemią Prospera i początek Herezji Horusa, Dan pokazuje nam, dlaczego i kto jest tu naprawdę tym "złym".
Dan Abnett, człowiek, który dopiero niedawno zyskał uznanie, na które od wielu lat naprawdę zasługuje (napisał scenariusz do pierwszego filmu Strażnicy Galaktyki), jest bez wątpienia najlepszym autorem Czarnej Biblioteki.
I to jest naprawdę wielka pochwała.
Zbyt często oczerniana jako „...po prostu tania, powiązana z fikcją”, Czarna Biblioteka ma stajnię składającą się...
2024-01-06
To może być uosobienie tego, czym *powinna* być książka z tej serii. Prezentuje nowe wydarzenia i powraca do kultowej kampanii opisanej w głównych powieściach HH. Inspiracją jest wykorzystanie wspomnienia jako głównego tematu narracji – być może cała reszta.
Podobnie jak w Valdor: Narodziny imperium, cała fabuła rozgrywa się wokół „wywiadu”. To takie przekonujące. Wady postaci perspektywicznej naprawdę uwidaczniają się w próbie dostrzeżenia majestatu Sanguiniusa.
Powolne uświadomienie sobie wady legionu Krwawych Aniołów było świetnie zrobione. Bycie fanem i wiedza o tym, na czym polega wada, sprawiły, że perspektywiczna postać ujawniła to tak wciągająco. Coś, co siedziało pod powierzchnią, pod „maską”.
Przyjmuje inne podejście do reszty serii, opowiadanej w pierwszej osobie z perspektywy osoby "upamiętniacza", bada wampirzą naturę krwawych aniołów. Kończy się to echem listów Harkera w Draculi, i myślę, że o to im chodziło.
Obsadzenie Sanguiniusa zarówno w roli bohatera, jak i antybohatera, w zależności od tego, jaką twarz ma na sobie, tworzy interesujący kontrast.
Tak czy inaczej, Sanguinius jest naprawdę bardzo dobry. Podoba mi się sposób, w jaki Wraight bawi się niektórymi tropami literatury o wampirach i, jak to ma obecnie w zwyczaju, zapewnia doskonałą analizę słabości Imperium.
To może być uosobienie tego, czym *powinna* być książka z tej serii. Prezentuje nowe wydarzenia i powraca do kultowej kampanii opisanej w głównych powieściach HH. Inspiracją jest wykorzystanie wspomnienia jako głównego tematu narracji – być może cała reszta.
Podobnie jak w Valdor: Narodziny imperium, cała fabuła rozgrywa się wokół „wywiadu”. To takie przekonujące. Wady...
2023-12-26
Akcja rozgrywa się bardzo blisko początku Herezji Horusa i śledzi wizytę wspominającego Solomona Vossa w jednostce templariuszy Imperialnych Pięści na odległym polu bitwy wśród gwiazd. Jest tam, aby spisać osobiste doświadczenia jednego z najbardziej kultowych Imperialnych Pięści – Sigismunda, dowódcy Templariuszy Legionu.
Podoba mi się sposób, w jaki autorowi udało się pokazać Sigismunda od samego początku, jako uchodźcy w zniszczonych częściach Europy (chyba) zaraz po Zjednoczeniu, walczącego o przetrwanie przeciwko szalonym gangom, aż do jego wcielenia do Legionów i wreszcie przydział do Imperialnych Pięści.
Sigismund jest człowiekiem bardzo twardo stąpającym po ziemi – sam przyznaje, że gdyby wiedział, że trafi do Legionów, próbowałby uciec przed tym losem. Jednak w końcu, znajdując się na pierwszej linii frontu, postanawia zostać najlepszym na wojnie. Instruktorzy uczą go sposobów prowadzenia wojny i walki taktycznej – wszyscy okazują się bardzo humanitarni. To wszyscy ludzie, którzy widzieli ogromne zniszczenia i rozlew krwi i rozumieją, że są jedynie narzędziem do osiągnięcia wyższego celu. A kiedy ktoś niechętnie zostaje wciągnięty w wir walki, może przynajmniej mieć pewność, że przeżyje. I tak właśnie robi Sigismund, bezlitośnie trenuje i walczy i trenuje, aż w końcu wchodzi do upragnionego oddziału Templariuszy, budując przy tym swoją reputację niezrównanego szermierza. Bardzo ciekawe są także jego poglądy na temat Władców Nocy i Pożeraczy Światów (dwóch najbardziej morderczych legionów) - Sigismund rozumie, że wojna jest krwawa, ale rozumie też potrzebę upuszczania krwi (że tak powiem) w sposób honorowy i pewny, pozwala nazwijmy to, rządzi nim kodeks wojownika. I tu widzi różnicę pomiędzy tymi dwoma psychotycznymi legionami.
Jednak stąpanie po ziemi oznacza niemożność okłamywania samego siebie – a Sigismund zaskakuje Vossa, gdy mówi, że wojna nigdy się nie skończy. I to zaskakuje Vossa, ponieważ wszyscy spodziewają się wkrótce zakończenia Wielkiej Krucjaty (nawet Rogal Dorn). Sigismund trafnie identyfikuje jedną rzecz, która zmusi Legiony do pozostania aktywnymi nawet po zakończeniu Krucjaty (jak powiedziałem, ma to miejsce przed buntem Horusa) – konieczność obrony tego, co zostało zdobyte podczas Krucjaty, ponieważ zawsze będzie coś zagrażającego Imperium Ludzkości. I z tego powodu będzie wieczna wojna między gwiazdami.
Dobra książka. Podobały mi się opisy Terry z czasów Zjednoczenia i sposobu, w jaki Legiony traktują swoich rekrutów. Zdecydowanie potrzebujemy więcej z tego okresu.
Akcja rozgrywa się bardzo blisko początku Herezji Horusa i śledzi wizytę wspominającego Solomona Vossa w jednostce templariuszy Imperialnych Pięści na odległym polu bitwy wśród gwiazd. Jest tam, aby spisać osobiste doświadczenia jednego z najbardziej kultowych Imperialnych Pięści – Sigismunda, dowódcy Templariuszy Legionu.
Podoba mi się sposób, w jaki autorowi udało się...
2023-12-18
Książka, będąca spojrzeniem na jego pierwszą batalie podczas Wielkiej Krucjaty, ukazuje Mortariona w jego ponurej chwale. Podobnie jak jego bracia Perturabo, Angron i Curze, być może jest nieoczekiwanie pryncypialny i dogmatyczny – jego metody mogą być brutalne, ale z drugiej strony taka jest też sama wojna. Annandale nie przedstawia go jako takiego sympatycznego, ale Zakon, jego przeciwnicy w tej Zgodności są dość podli, nawet jak na standardy 40 tys. - każdy dokonany przez niego wybór jest uzasadniony, jeśli nie godny pochwały.
Jak to często bywa w przypadku tej serii, naprawdę przydałoby się około stu stron więcej – wskazówki dotyczące przygotowań Legionu do tej wojny są kuszącymi wskazówkami, które chciałbym zobaczyć więcej, a także wzmianki o mieszaniu Terran i Barbarus ściągniętych rekrutów. Wielu najlepszych wojowników Legionu pojawia się w epizodach, a nieubłagana brutalność cieszy się dużym zainteresowaniem.
Pełna akcji historia przenosząca się podczas początków wielkiej krucjaty, kiedy Mortarion próbował znaleźć swoją ścieżkę i drogę.
Ciekawe spojrzenie na to, jak działa sprawiedliwość w Imperium oraz jak funkcjonują mechanizmy kontroli i równowagi. Jak wszyscy wiemy, niezbyt dobrze.
Książka jest dobrze napisana, fajnie było zobaczyć Tyfona i Garro, gdy byli tylko legionistami, i możemy uzyskać krótkie przebłyski ich osobowości, ale ostatecznie nie jest to część sedna powieści 40K, które są fundamentalne za zrozumienie historii lub postaci. Wiedzieliśmy już, że Mortarion podejmie tę decyzję i wyciągnie wnioski z tej lekcji, nie było potrzeby widzieć procesu, który do tego doprowadził.
Książka, będąca spojrzeniem na jego pierwszą batalie podczas Wielkiej Krucjaty, ukazuje Mortariona w jego ponurej chwale. Podobnie jak jego bracia Perturabo, Angron i Curze, być może jest nieoczekiwanie pryncypialny i dogmatyczny – jego metody mogą być brutalne, ale z drugiej strony taka jest też sama wojna. Annandale nie przedstawia go jako takiego sympatycznego, ale...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06-10
Podczas czytania tej książki miałem problemy z tempem i skupieniem akcji. Mogłem być zbyt rozpieszczony powieścią Alphariusa, mając nadzieję, że Rogal Dorn będzie głównym tematem i znaczącym wglądem w wychowanie Dorna, a jego motywacje będą na pierwszym planie. Akcja książki rozgrywa się dość wcześnie w Wielkiej Krucjacie i następuje po wczesnej kampanii, w której VII Dywizja wdziera się głębiej na terytorium wroga, podczas gdy trzej inni Prymarchowie i ich legiony krążą po spirali na zewnątrz. Historia opowiada o kilku postaciach, od znanych i nieznanych członków Imperialnych Pięści po nawigatora i upamiętniacza. Często zadawałem sobie pytanie: „Jaki jest sens tej historii? Nie rozumiem lepiej Dorna. Co wynoszę z tych wszystkich pobocznych rozważań o postaciach i strategicznej dyskusji prowadzonej przez Dorna?”.
Ale przebrnąłem przez to i cieszę się, że to zrobiłem. W końcowej części książki różne fragmenty, które Gav Thorpe umieścił w narracji, wyraźnie się wyostrzyły i w końcu zorientowałem się, jaki jest sens tej historii, odpowiadając na ważne pytanie w sposób inny niż inne historie HH o postaci: dlaczego Rogal Dorn?
Dostajemy głębsze spojrzenie na nawigatorów, którzy są interesujący. Dostajemy Sigismunda, ulubieńca fanów. ALE rzecz, którą dostajesz głównie, to dobre, dogłębne spojrzenie na Dorna i dokładnie to, dlaczego został wybrany do obrony Terry przed każdym innym Prymarchą.
Ostatni powód może wydawać się nieco uproszczony, ale naprawdę brzmi prawdziwie, biorąc pod uwagę całą wcześniej ustaloną wiedzę, którą stworzyła seria HH w przeszłości. Pozostawiam to innym czytelnikom do samodzielnego odkrycia. Ja na przykład cieszę się, że wytrwałem i uzyskałem satysfakcjonującą odpowiedź na to pytanie, gdy zastanawiałem się nad książką jako całością.
Gav Thorpe dał prymarsze zakonu uczciwie wstrząsnąć opowieścią, która naprawdę zawiera główny aspekt tej postaci. Wielkie dzięki za to i za umożliwienie mi jeszcze lepszego zrozumienia „Dlaczego Dorn?”
Podczas czytania tej książki miałem problemy z tempem i skupieniem akcji. Mogłem być zbyt rozpieszczony powieścią Alphariusa, mając nadzieję, że Rogal Dorn będzie głównym tematem i znaczącym wglądem w wychowanie Dorna, a jego motywacje będą na pierwszym planie. Akcja książki rozgrywa się dość wcześnie w Wielkiej Krucjacie i następuje po wczesnej kampanii, w której VII...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-02-26
Kosmiczne Wilki z VI Legionu należą do najbardziej zaciekłych i oddanych Legionów Astartes, sprowadzając gniew Imperatora na wielu wrogów ludzkości. W ramach 954. Ekspedycji, wojownicy Wilczego Lorda Bulveye'a z 13. Kompanii docierają do świata wcześniej spowitego burzami osnowy i odciętego od reszty Imperium – kiedy staje się jasne, że ludzka populacja jest atakowana przez tajemnicze xenos znane jako „Harrowers”, Kosmiczne Wilki są zobowiązane do interwencji.
Grupa Kosmicznych Wilków należąca do 13. Wielkiej Kompanii właśnie zakończyła podbój zbuntowanego ludzkiego świata Kernunnos, kiedy otrzymuje wezwanie do zebrania się z resztą swojego legionu, ale także odkrywa planetę, która wcześniej była ukryta przez burze osnowy. Lord Bulveye postanawia opóźnić spotkanie na rzecz zbadania nowego świata i odkrywa, że jest on zamieszkany przez ludzi. Jednak rząd Antimona jest wrogo nastawiony do Imperium i Bulveye odkrywa, że syn gubernatora Andras zaprosił ich na planetę bez pozwolenia. Chaos opada, gdy armia Mrocznych Eldarów z Kabały Wrzeszczącego Serca przybywa na jedną ze swoich regularnych zbiórek danin, a statki Kosmicznych Wilków zostają zniszczone, pozostawiając je na Antimonie. Nie mając innych opcji, Bulveye prowadzi swoich ludzi w serii najazdów partyzanckich przeciwko Mrocznym Eldarom, których kulminacją jest atak na jedną z ich wież, do którego dołącza Andras i grupa żołnierzy. Bulveye udaje się zabić wrogiego Archonta, a Mroczni Eldarzy pogrążają się w walkach wewnętrznych. Bulveye, Andras i ich ludzie przygotowują się do ostatniego starcia, ale flota pomocnicza Kosmicznych Wilków przybywa na orbitę i wypędza Mrocznych Eldarów. Uroczystości zostają jednak przerwane, gdy Andras odmawia przyłączenia swojej planety do Imperium, a Bulveye jest zmuszony go zabić i zarządzić bombardowanie planety ;)
Kosmiczne Wilki z VI Legionu należą do najbardziej zaciekłych i oddanych Legionów Astartes, sprowadzając gniew Imperatora na wielu wrogów ludzkości. W ramach 954. Ekspedycji, wojownicy Wilczego Lorda Bulveye'a z 13. Kompanii docierają do świata wcześniej spowitego burzami osnowy i odciętego od reszty Imperium – kiedy staje się jasne, że ludzka populacja jest atakowana przez...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-10-02
Tysiąc synów to opowieść o jednym lojalnym synu i jego Legionie przeciwko drugiemu. Jeśli spodziewasz się, że Tysiąc Synów będzie nikczemnymi zdrajcami… będziesz co najmniej zaskoczony.
Graham McNeill tworzy poruszającą historię o jednym z najbardziej lojalnych synów Imperatora Ludzkości. Można to uznać za jedną z największych tragedii całej Herezji Horusa. Myślę, że Magnus, podobnie jak wszyscy jego bracia Prymarchowie, są w jakiś sposób wadliwi. Arogancja, pycha, duma... tak jak ich ojciec.
Kiedykolwiek masz przyjaciela lub znasz kogoś, kto jest naprawdę geniuszem i za każdym razem, gdy im coś mówisz… oni to „wiedzą”. Może tak, a może nie. Nawet jeśli ta osoba ma najlepsze intencje... to pycha.
Tysiąc Synów to najbardziej ludzki Legion Astartes, jaki widziałem. Mają charakter. Są Astartes, więc są wyszkoleni i doskonali jak każdy inny… ale swobodnie myślący. Krytyczni myśliciele, którzy kwestionują, oceniają i zagłębiają się w całą materię wiedzy. Są niezwykle zdyscyplinowani w nauce. Magnus? Najmilszy i najfajniejszy Prymarcha, jakiego kiedykolwiek spotkałeś. Ahrimana? Świetny facet, uwielbiam dzielić się z nim kieliszkiem wina i rozmawiać o historii.
Graham McNeill sprawia, że Tysiąc Synów jest bardzo zachęcające. Bardzo łatwo ich polubić. Koleżeństwo i przekomarzanie się lepsze niż wszystko, co do tej pory widziałem w "Astartes". Każdy całkowicie i niezłomnie lojalny wobec swojego Imperatora.
"Droga do piekła jest wybrukowana dobrymi chęciami"
To może być podtekst powieści i samego XV Legionu.
Powieść bywa dość konwersacyjna. Tysiąc Synów nie ma historii bitewnej, jaką miały inne Legiony. Tam, gdzie Russ i Lorgar byli głównie bronią wycelowaną w cel, Magnus i Tysiąc Synów zwracali uwagę na to, jak i dlaczego toczy się bitwa. Zdobywanie serc i umysłów. Jaki jest sens podbijania miejsca, jeśli wszyscy są martwi? Cieszę się, że Graham McNeill został wybrany do tej powieści, ponieważ dobrze „rozumuje”.
Nie chcę powiedzieć, że autor nie radzi sobie dobrze z akcją dynamiczną czy coś takiego. Jest po prostu bardzo rozważnym, filozoficznym autorem. Weźmy pod uwagę opowiadanie „Ostatni Kościół” z Opowieści o herezji (opowiadanie, które uważam za absolutnie fantastyczne). Autor wykonuje fantastyczną robotę zagłębiając się w tajemnice. Nie mogę wiele powiedzieć bez psucia rzeczy. Graham McNeill wykonuje dobrą robotę, rozszerzając to, co wiadomo o Tysiąc Synów, Imperatorze i Herezji Horusa i uniwersum Warhammera 40,000 w całości... bez rozdawania spolierów.
Jest kilka wolniejszych momentów miejscami. Czasami frustrujące momenty... ale kiedy weźmiesz pod uwagę, że ci faceci zajmują się proroctwami, wizjami i interpretacjami możliwych przyszłości... może to być trochę dziwne. Pasuje jednak... to nie wstrząsa ani nic. Chyba w pewien sposób trzeba się tego spodziewać. Może to było tylko oczekiwanie, żeby rzeczy BYŁY SZYBCIEJ... ale wtedy przegapilibyśmy ważne punkty fabuły i fragmenty sekretów.
Jak większość powieści BL, czytelnik musi zrozumieć, że książki są pisane z pewnej perspektywy, w tym przypadku z perspektywy (w dużej mierze) Ahrimana. Kosmiczne Wilki to dzikie, barbarzyńskie bestie, przebiegłe i bezwzględne w ekstremalnych sytuacjach. Prawie bezmyślni dzicy. Znowu… to kwestia perspektywy.
Tysiąc synów to opowieść o jednym lojalnym synu i jego Legionie przeciwko drugiemu. Jeśli spodziewasz się, że Tysiąc Synów będzie nikczemnymi zdrajcami… będziesz co najmniej zaskoczony.
Graham McNeill tworzy poruszającą historię o jednym z najbardziej lojalnych synów Imperatora Ludzkości. Można to uznać za jedną z największych tragedii całej Herezji Horusa. Myślę, że...
2022-02-21
„W tej Galaktyce nie ma ani kary, ani nagród, Adepcie Ravachol, są tylko konsekwencje”.
Niesamowita lektura! Projekt Kaban daje nam wspaniały wgląd w początek wojny domowej Mechanicum i ich wgląd w całą Herezję Horusa.
Zdecydowanie rozumiem, dlaczego stanęli po stronie Horusa, a ja naprawdę pokochałem Maszynę Kaban jako postać!
Historia z przed powieści "Mechanicum" .Projekt Kaban to opowieść o lojalności i tym, co to znaczy być człowiekiem, nawet w szeregach Mechanicum. Przedstawia on Adepta Trzeciej Klasy Pallasa Ravachola, niskiego rangą kapłana technicznego na Marsie, który przypadkowo nawiązuje swoistą przyjaźń ze sztucznym konstruktem, który, jak się obawia, jego stworzenie złamało zakaz tworzenia sztucznej inteligencji wydany przez Imperatora.
„W tej Galaktyce nie ma ani kary, ani nagród, Adepcie Ravachol, są tylko konsekwencje”.
Niesamowita lektura! Projekt Kaban daje nam wspaniały wgląd w początek wojny domowej Mechanicum i ich wgląd w całą Herezję Horusa.
Zdecydowanie rozumiem, dlaczego stanęli po stronie Horusa, a ja naprawdę pokochałem Maszynę Kaban jako postać!
Historia z przed powieści "Mechanicum"...
Zhukel Dror i niewielka grupa zszokowanych lojalistów nie rezygnują ze świata Isstvana III. Walka ze swoimi byłymi braćmi, gdy wyniszczenie, klaustrofobia i psychologiczna trauma zdrady zbierają na nich swoje żniwo, ostatecznie zostają zniweczeni, gdy Zhor pęka i morduje swoich braci w szaleństwie wywołanym Gwoździami Rzeźnika.
Zhukel Dror i niewielka grupa zszokowanych lojalistów nie rezygnują ze świata Isstvana III. Walka ze swoimi byłymi braćmi, gdy wyniszczenie, klaustrofobia i psychologiczna trauma zdrady zbierają na nich swoje żniwo, ostatecznie zostają zniweczeni, gdy Zhor pęka i morduje swoich braci w szaleństwie wywołanym Gwoździami Rzeźnika.
Pokaż mimo to