rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Psychiatra korpoświata Witold Misztal, Witold Misztal
Ocena 7,3
Psychiatra kor... Witold Misztal, Wit...

Na półkach:

Korporacyjna rzeczywistość oczami psychiatry? Czemu nie. W dodatku ubarwiona relacjami korpopracowników, którzy oceniają swoją pracę bez „białych rękawiczek”. Świat się zmienia, narzędzia się zmieniają, technologie ewoluują ale ludzkość w swych mentalnych podstawach pozostaje ta sama od setek lat. Ta książka powinna być „jazdą obowiązkową” dla każdego mieszkańca korpoświata, rodzajem przewodnika, w którym odbijają się lęki, frustracje ale też marzenia, które warto śnić. Książka napisana lekko, bez nużącego naukowego zadęcia, po prostu do czytania.

Korporacyjna rzeczywistość oczami psychiatry? Czemu nie. W dodatku ubarwiona relacjami korpopracowników, którzy oceniają swoją pracę bez „białych rękawiczek”. Świat się zmienia, narzędzia się zmieniają, technologie ewoluują ale ludzkość w swych mentalnych podstawach pozostaje ta sama od setek lat. Ta książka powinna być „jazdą obowiązkową” dla każdego mieszkańca...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak oznajmił jeden z rozmówców Jarosława Sawica, życie rockowego bandu to „pot, wóda i sperma”. I o tym między innymi można przeczytać w pierwszej biografii Budki Suflera, ale to jedynie barwne tło do zanurzenia się w zjawisko o wiele szersze, to podróż przez czterdzieści lat muzyczno-towarzyskich wzlotów i upadków, przyjaźni „na śmierć i życie” i nienawiściach równie głębokich, o rzeczach wielkich i małych a wszystko wokół wspaniałej muzyki najwybitniejszego polskiego rockowego zespołu wszech czasów. Książka jest świetnie napisana, z pasją, niebanalna mimo, że czyta się ją lekko. Tak blisko lubelskiej super-grupy nie byłem nigdy wcześniej, niepublikowane do tej pory zdjęcia, setki nowych informacji, niekiedy mocne i bez retuszu, np. o alkoholiźmie i udanych terapiach odwykowych większości składu Budki czy o „szorstkich przyjaźniach” (vide: Jerzy Janiszewski czy Urszula). Książka ma dla mnie wymiar również osobisty jak dla każdego Lubelaka, opisane miejsca znam na pamięć a okładka budzi ciepły uśmiech z porozumiewawczym mrugnięciem. I tylko żal, że to już koniec owej muzycznej historii i memu miastu trzeba powiedzieć: do widzenia!

Jak oznajmił jeden z rozmówców Jarosława Sawica, życie rockowego bandu to „pot, wóda i sperma”. I o tym między innymi można przeczytać w pierwszej biografii Budki Suflera, ale to jedynie barwne tło do zanurzenia się w zjawisko o wiele szersze, to podróż przez czterdzieści lat muzyczno-towarzyskich wzlotów i upadków, przyjaźni „na śmierć i życie” i nienawiściach równie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Milos Forman opowiadając o realizacji „Amadeusza” nie krył zaskoczenia, że po obejrzeniu wszystkich dostępnych podobizn W. A. Mozarta, nie byłby w stanie go opisać, ponieważ nie było w nich nic wyrazistego, nic co zostałoby w pamięci. Mam też takie wrażenie po lekturze książki Marty Sztokfisz, z której powinniśmy, przynajmniej w założeniu, dowiedzieć się czegoś więcej niż to co oferują płyty z muzyką i filmiki na YT o jednym z najciekawszych polskich artystów naszych czasów. A tu nic albo niewiele! Marek Grechuta nadal pozostaje postacią cukierkową i jednowymiarową. Ta książka to patchworkowy zlepek przypadkowych wypowiedzi mniej lub bardziej znanych muzyków w konwencji „O zmarłym tylko dobrze albo wcale”, z których Autorka starała się utworzyć swoją wersję „Prawdy bez legendy”. Wyraźnie unika się rozmów np. o destrukcyjnej chorobie psychicznej, której ten wspaniały artysta ani nie oczekiwał ani się nie spodziewał, po prostu pewnego dnia „zapukała do jego drzwi” i pozostała z nim na wiele lat. Chcę być dobrze zrozumiany – nie chodzi mi o epatowanie ludzkim nieszczęściem ale skoro już ktoś na warsztat bierze biografię Marka Grechuty, musi to zrobić uczciwie i do końca bo inaczej trywializuje tę postać, zubaża jej prawdziwe życie i deformuje obraz. Tak Panie i Panowie - w każdej prawdziwej opowieści musi być symetria. Dziś nikt już nie boi się „obrazy czyichś uczuć” pisząc szczegółowo o głuchocie Beethovena czy śmiertelnym syfilisie Schumanna. Zatem czekamy dalej na porządną biografię genialnego zamojsko-krakowskiego artysty, na którą bez wątpienia zasługuje i on, i Jego fani. Mimo wszystko i tak warto zapoznać się z książką „Chwile których nie znamy”, którą mimo niedoskonałości polecam.

Milos Forman opowiadając o realizacji „Amadeusza” nie krył zaskoczenia, że po obejrzeniu wszystkich dostępnych podobizn W. A. Mozarta, nie byłby w stanie go opisać, ponieważ nie było w nich nic wyrazistego, nic co zostałoby w pamięci. Mam też takie wrażenie po lekturze książki Marty Sztokfisz, z której powinniśmy, przynajmniej w założeniu, dowiedzieć się czegoś więcej niż...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kapitalna rozrywka na jesienne wieczory i nie tylko. Chociaż przedstawione historie często ociekają krwią i zazwyczaj dotyczą czyjeś śmierci, wciągają jak diabli. Autor posiadł dar tworzenia wartkiej, plastycznej narracji a ilość historycznych szczegółów dowodzi, iż potraktował wyzwanie bardzo poważnie. Niestety – jeżeli intencją autora było, aby przeczytać jedną opowieść każdego dnia zgodnie z kalendarzem, to przepraszam panie Włodzimierzu, nie udało się, ponad tysiąc sto stronicowe tomisko połknąłem w 3 tygodnie, ze smutkiem kontemplując, że to już koniec. A może by tak część 2?

Kapitalna rozrywka na jesienne wieczory i nie tylko. Chociaż przedstawione historie często ociekają krwią i zazwyczaj dotyczą czyjeś śmierci, wciągają jak diabli. Autor posiadł dar tworzenia wartkiej, plastycznej narracji a ilość historycznych szczegółów dowodzi, iż potraktował wyzwanie bardzo poważnie. Niestety – jeżeli intencją autora było, aby przeczytać jedną opowieść...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ponieważ bardzo lubię pozycje biograficzne i w dodatku jestem mieszkańcem Warszawy, z entuzjazmem zakupiłem książkę Kordiana Kuczmy. Po lekturze mam jednak mieszane uczucia. Zacznę od mocnych stron. Chwała autorowi, że pod określeniem w tytule „niezwykli” kryją się patroni „nieznani”. Brak tu postaci „oczywistych” a w każdym razie jest ich garstka, zdecydowanie przeważają bohaterowie, z których nazwiskami przeciętny Kowalski nie kojarzy albo nic albo niewiele. To naprawdę duży plus bo czytanie o Koperniku czy Mickiewiczu byłoby nużące, wszak każdy zna ich zasługi! Niestety, mój entuzjazm wraz z lekturą topniał niczym śnieg w lipcu. W mniej więcej połowie książki zorientowałem się, że pomimo, jak mi się wydaje, umiejętności czytania ze zrozumieniem, to zapytany o przedstawionego dopiero co patrona, nie potrafię powiedzieć z czego właściwie jest znany i dlaczego owym patronem ulicy czy skweru się stał. W tekście panuje chaos, autor nie posiadł zdolności odsiewania ziarna od plewu i wrzuciwszy wszystko do wspólnego miksera, przemielił. Powstała z tego papka ciekawostek i „rzeczy pierwszych”, bez gradacji ważności informacji. A wystarczyło na początku opisu żywota każdej postaci wyłuszczyć w punktach najważniejsze elementy biograficzne, rodzaj skrótu do zapamiętania. I nie mówię tu o stwierdzeniach typu: „Syn znanego ojca”. Szkoda zmarnowanej szansy bo pomysł na patronów stołecznych ulic jest ciekawy i sam chętnie zakupiłbym 18-tomowy (tyle ile dzielnic Warszawy) porządny zbiór o takiej tematyce.

Ponieważ bardzo lubię pozycje biograficzne i w dodatku jestem mieszkańcem Warszawy, z entuzjazmem zakupiłem książkę Kordiana Kuczmy. Po lekturze mam jednak mieszane uczucia. Zacznę od mocnych stron. Chwała autorowi, że pod określeniem w tytule „niezwykli” kryją się patroni „nieznani”. Brak tu postaci „oczywistych” a w każdym razie jest ich garstka, zdecydowanie przeważają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

We wspomnieniach powstańców warszawskich `44 pojawia się stwierdzenie, że w owym tragicznym czasie istoty człekopodobne dzielono na ludzi i Niemców. Z jednym z takich „Niemców”, generałem SS odpowiedzialnym za niezliczone zbrodnie wojenne w całej Europie, rozmawiał przez kilka miesięcy Kazimierz Moczarski, bohaterski żołnierz AK, osadzony przez władze komunistyczne w mokotowskim więzieniu. Jaki obraz J. Stroopa wyłania się z tych konwersacji? I przerażający i fascynujący jednocześnie. Fascynujący, bo jest to jakby zapis obserwacji istoty nieziemskiej, kosmicznej, niejako z innego wymiaru, która jedynie pozornie przypomina człowieka. Przeraża jednak świadomość, że to jednak człowiek, w wielu aspektach podobny do nas wszystkich. Od młodości żył w przekonaniu, że wojna jest dobra a służba wojskowa zaszczytna. Słabo wykształcony, pożądający władzy i splendoru, posiadał jedną podstawową cechę, która doprowadziła do tego, iż stał się jedną z najważniejszych postaci III Rzeszy: tępą lojalność swym panom, za wszelką cenę. Człowiek pozbawiony empatii, chłodny uczuciowo, psychopatyczny. Obraz Grossaktion `43 jest przerażający, a raczej przerażający jest zimny, formalny opis piekła na ziemi przez tego, który to wszystko uczynił łapami swoich SS-mańskich morderców. Tę książkę trzeba po prostu przeczytać, pomimo doświadczanych podczas lektury stanów wściekłości, smutku, bezsilności i obrzydzenia.

We wspomnieniach powstańców warszawskich `44 pojawia się stwierdzenie, że w owym tragicznym czasie istoty człekopodobne dzielono na ludzi i Niemców. Z jednym z takich „Niemców”, generałem SS odpowiedzialnym za niezliczone zbrodnie wojenne w całej Europie, rozmawiał przez kilka miesięcy Kazimierz Moczarski, bohaterski żołnierz AK, osadzony przez władze komunistyczne w...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki 1001 idei, które zmieniły nasz sposób myślenia Robert Arp, praca zbiorowa
Ocena 7,9
1001 idei, któ... Robert Arp, praca z...

Na półkach:

Czy to książka, która umiliłaby mi czas na bezludnej wyspie? Niewykluczone. Nie da się jej przeczytać w ciągu jednego wieczora (chociaż są tacy, którzy by to pewnie zrobili, tylko po co?). Nie ma też potrzeby czytać chronologicznie. Można otworzyć na dowolnej stronie i rozpocząć podróż od tego momentu a następnym razem w innym miejscu. Naprawdę wciąga. Dorobek intelektualny człowieka myślącego w pigułce, we wszystkich najważniejszych dziedzinach. Takie lektury powodują dystans wobec rzeczywistości bo wszystko jest zmienne i ważne, o ile umieścimy je w centrum naszego świata tu i teraz, bo za 100 lat będą tylko bladą impresją. Ta książka nigdy się nie kończy, jej rozdziały wciąż są dopisywane, bez końca. Idee ważne i mądre oraz te śmieszne i trywialne, ale zawsze dające do myślenia.

Czy to książka, która umiliłaby mi czas na bezludnej wyspie? Niewykluczone. Nie da się jej przeczytać w ciągu jednego wieczora (chociaż są tacy, którzy by to pewnie zrobili, tylko po co?). Nie ma też potrzeby czytać chronologicznie. Można otworzyć na dowolnej stronie i rozpocząć podróż od tego momentu a następnym razem w innym miejscu. Naprawdę wciąga. Dorobek intelektualny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sto miliardów neuronów zamieszkujących nasze głowy, tyle co gwiazd w rodzimej galaktyce, Drodze Mlecznej. I najbardziej skomplikowana „rzecz” we wszechświecie – ludzki mózg. I tysiące pytań, na które nie znamy na razie odpowiedzi. Ale Michio Kaku przynajmniej na niektóre stara się rzucić nieco naukowego światła. Robi to nader interesująco, wybierając tematy, które fascynują, i zabiera nas w podróż do tajnych laboratoriów gdzieś na krańcach świata. Czytałem kolejne rozdziały książki z zaciekawieniem typu „Czego to jeszcze ludzie nie wymyślą?”, np. jak przesłać sam umysł (bez ciała!) na inną planetę i wsadzić tam w obcy korpus by nadać jakąś formę materialną. Rozwój techniki może oszałamiać ale zawsze zadaję sobie wówczas pytanie: czy gdy już mamy te wszystkie nieprawdopodobne gadżety i możliwości, i będziemy mieli ich coraz więcej, czy powoduje to, że człowiek jest szczęśliwszy i mniej samotny niż np. sto lat temu? Czy gdy już poznamy wszystkie tajniki mózgu osiągniemy nirwanę? Nie wiem. Ale lubię o tym czytać.

Sto miliardów neuronów zamieszkujących nasze głowy, tyle co gwiazd w rodzimej galaktyce, Drodze Mlecznej. I najbardziej skomplikowana „rzecz” we wszechświecie – ludzki mózg. I tysiące pytań, na które nie znamy na razie odpowiedzi. Ale Michio Kaku przynajmniej na niektóre stara się rzucić nieco naukowego światła. Robi to nader interesująco, wybierając tematy, które...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zastrzelony na ulicy przez psychopatycznego hitlerowca, czekając w kolejne po chleb... Taki był koniec jednego z największych prozaików XX wieku. Ceniony za życia, po śmierci stopniowo zdobywał na całym świecie status geniusza słowa o nieograniczonej wyobraźni.

Ciężko jest się przyznać do własnych słabości ale w kontakcie z bogatym światem, kreowanym na kartach „Sklepów cynamonowych”, odczuwam zazdrość. Ta łatwość i lekkość tworzenia niezwykle wyrafinowanych opisów ludzi, miejsc i zdarzeń, pozornie banalnych i niewartych uwagi... Czytając Schulza nie pytamy „co” tylko „jak”. Poszczególne zdania tworzą często minidzieła same w sobie, których smak poczujemy dopiero gdy mózg już poradzi sobie ze wszystkimi ukrytymi w nich skojarzeniami.

W przypadku tej książki pytanie „O czym to jest?” nie ma sensu. O niczym i o wszystkim. Najpiękniej jak się da.

Zastrzelony na ulicy przez psychopatycznego hitlerowca, czekając w kolejne po chleb... Taki był koniec jednego z największych prozaików XX wieku. Ceniony za życia, po śmierci stopniowo zdobywał na całym świecie status geniusza słowa o nieograniczonej wyobraźni.

Ciężko jest się przyznać do własnych słabości ale w kontakcie z bogatym światem, kreowanym na kartach „Sklepów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Nie należy mówić byle czego i żyć byle jak” - to jeden z moich ulubionych fragmentów tej szczególnej filozoficznej książki. Oparta o równoległą podwójną narrację, próbuje odpowiedzieć na bazalne pytania ludzkości: jaki jest sens ludzkiego istnienia i co się z nami dzieje „potem”. Jean d`Ormesson bardzo zręcznie konfrontuje światy wiary i humanizmu, niczego nie narzucając i o niczym nie przesądzając, to czytelnik ma poczuć i wybrać w którą stronę jest mu bardziej po drodze. Z tekstu bije optymizm i zawołanie: „Carpe diem!”. Faktycznie, życie jest za krótkie na zamartwianie się pierdołami, trzeba dostrzec jego niepowtarzalność, przestać narzekać i często na przekór przeciwnościom losu cieszyć się tym, że jednak tu jesteśmy. To książka dla ludzi wrażliwych, myślących, poszukujących sensu siebie w otaczającym świecie i stawiających zapytania, gdyż kto nie stawia pytań – nie szuka na nic odpowiedzi.

„Nie należy mówić byle czego i żyć byle jak” - to jeden z moich ulubionych fragmentów tej szczególnej filozoficznej książki. Oparta o równoległą podwójną narrację, próbuje odpowiedzieć na bazalne pytania ludzkości: jaki jest sens ludzkiego istnienia i co się z nami dzieje „potem”. Jean d`Ormesson bardzo zręcznie konfrontuje światy wiary i humanizmu, niczego nie narzucając i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niegdyś najsłynniejszy mieszkaniec Nowego Miasta w Warszawie. Próbował różnych form literackich, mistrzostwo osiągnął pisząc krótkie, pełne humoru a zarazem mądrości obserwacje otaczającego świata, zamknięte w jednym zdaniu, góra dwóch. Nie umiem powiedzieć, ile razy czytałem jego „myśli nieuczesane”, wiele z nich znam na pamięć. Lektura wciąga niemiłosiernie, pomimo że nad każdym aforyzmem trzeba na chwilę przystanąć bo z reguły ma drugie dno. Intelektualna biblia każdego homo sapiens. W świecie, gdy zewsząd słychać tylko puste banały a obcowanie z głębią to prawdziwy luksus, aforyzmy Leca są tratwą ratunkową, jeszcze nie wszystko stracone!

Niegdyś najsłynniejszy mieszkaniec Nowego Miasta w Warszawie. Próbował różnych form literackich, mistrzostwo osiągnął pisząc krótkie, pełne humoru a zarazem mądrości obserwacje otaczającego świata, zamknięte w jednym zdaniu, góra dwóch. Nie umiem powiedzieć, ile razy czytałem jego „myśli nieuczesane”, wiele z nich znam na pamięć. Lektura wciąga niemiłosiernie, pomimo że nad...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Będąc południowym Prażaninem, z przyjemnością zakupiłem (kolejną zresztą) książkę o „prawdziwej” Pradze, z którą połączeni jesteśmy pępowiną ulicy Grochowskiej. To były dobrze wydane pieniądze. Książka jest świetna, napisana z wyobraźnią, podparta masą wiedzy i faktów. Podróż wehikułem czasu po ulicach i pomniejszych uliczkach najważniejszej prawobrzeżnej dzielnicy Warszawy jest fascynująca. Po takiej lekturze aż chce się jeszcze raz spojrzeć na te same dobrze znane miejsca ale jakże inaczej. Oczywiście mógłbym się czepiać, np. dlaczego tak mało zdjęć, i że nie ma ani jednej(!) mapy dzielnicy z poprzednich epok, o bylejakości użytego do druku papieru nie wspominając. Ale to drobiazgi. Zupełnie natomiast nie wiem dlaczego brak jest rozdziałów dot. historii I połowy XX wieku (wszak to też już przebrzmiałe echa dziejowe). Chciałoby się przeczytać o zdobyciu „małej PAST-y” przy ul. Brzeskiej w czasie Powstania Warszawskiego albo o mrocznych katowniach NKWD przy ul. Strzeleckiej lub 11 Listopada, a tu nic. Tak czy inaczej, pozycja obowiązkowa dla fanów historii prawej strony stolicy.

Będąc południowym Prażaninem, z przyjemnością zakupiłem (kolejną zresztą) książkę o „prawdziwej” Pradze, z którą połączeni jesteśmy pępowiną ulicy Grochowskiej. To były dobrze wydane pieniądze. Książka jest świetna, napisana z wyobraźnią, podparta masą wiedzy i faktów. Podróż wehikułem czasu po ulicach i pomniejszych uliczkach najważniejszej prawobrzeżnej dzielnicy Warszawy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytając poradnik (a może książkę poniekąd biograficzną?) odkryłem, że z Panem Jakubem jesteśmy rówieśnikami, mamy podobne doświadczenia życiowe i spojrzenie na otaczający świat, mówiąc wprost - znalazłem w Nim bratnią duszę. Czyta się lekko, jakby słuchało się przyjaźnie opowiadającego kumpla. Jest szczery i bezpretensjonalny a rady warte uwagi. Ale żeby nie było tak różowo – za dużo moim zdaniem opisów konia, który jaki jest każdy widzi. Momentami zbyt rozwlekle i szczegółowo pisze o rzeczach oczywistych, które czytelnik wie lub wyczuwa intuicyjnie. Tak czy inaczej polecam!

Czytając poradnik (a może książkę poniekąd biograficzną?) odkryłem, że z Panem Jakubem jesteśmy rówieśnikami, mamy podobne doświadczenia życiowe i spojrzenie na otaczający świat, mówiąc wprost - znalazłem w Nim bratnią duszę. Czyta się lekko, jakby słuchało się przyjaźnie opowiadającego kumpla. Jest szczery i bezpretensjonalny a rady warte uwagi. Ale żeby nie było tak...

więcej Pokaż mimo to