Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Gorąco polecam tę książkę. Jest to bardzo ciekawa historia, przedstawiającą życie codzienne na kresach wschodnich z perspektywy Pawła Woynowicza, jednego z głównych bohaterów tej powieści. Autor mocno poprzeplatał wątki obyczajowe i historyczne, co w jeszcze większym stopniu potęguje złożoność relacji polsko-ukraińskich w czasie II wojny światowej. Jednak ta książka nie mówi jedynie o trudnych relacjach z Ukraińcami, o pogromach i masowych mordach dokonywanych przez jednych i drugich. W moim odczuciu istotne wątki dotyczą także zagrożenia ze strony ZSRR, ze szczególnym uwzględnieniem zbrodni katyńskiej. Jeżeli chodzi o narrację, to z reguły jest ona prowadzona z perspektywy Pawła, choć czasem punkt widzenia się zmienia i fabułę poznajemy z perspektywy innej postaci. Co jest bardzo mocnym punktem, to stosowany strumień świadomości. Pozwala to mocniej poczuć myśli bohaterów oraz "wczuć się" w fabułę. Odojewski umiejętnie to wykorzystuje. Najwyższej możliwej oceny nie dam, ale i tak uważam, że jest to godna polecenia powieść i z pewnością autor był dumny ze swojego dzieła, póki żył.

Gorąco polecam tę książkę. Jest to bardzo ciekawa historia, przedstawiającą życie codzienne na kresach wschodnich z perspektywy Pawła Woynowicza, jednego z głównych bohaterów tej powieści. Autor mocno poprzeplatał wątki obyczajowe i historyczne, co w jeszcze większym stopniu potęguje złożoność relacji polsko-ukraińskich w czasie II wojny światowej. Jednak ta książka nie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Amazing Spider-Man: Szczęście Parkera Humberto Ramos, Dan Slott
Ocena 7,0
Amazing Spider... Humberto Ramos, Dan...

Na półkach: ,

Komiks Dana Slotta („She-Hulk”, „Mighty Avengers”) i Humberta Ramosa („Crimson”, „Out There”) jest pierwszym z serii „Amazing Spider-Man”, która ma miejsce po wydarzeniach z "Superior Spider-Man".
Akcja zaczyna się w momencie, gdy Peter Parker w nieoczekiwanych okolicznościach staje się właścicielem dobrze prosperującej firmy technologicznej, w wyniku czego otrzymuje szansę na odmianę dotychczasowego losu. Jednakże jego wrogowie nie śpią, wśród których są Elektro i Czarna Kotka, co komplikuje prywatne plany głównego protagonisty. Dodatkowym dylematem w życiu bohatera jest pojawienie się nowej postaci – Silk. Tajemnicza kobieta zdaje się przejawiać podobne moce do Spider-Mana, lecz jak je wykorzysta?
Opowieść jest luźna, lecz dokładna w niej orientacja wymaga znajomości poprzedniej serii. Nie oznacza to jednak, że nie można czerpać przyjemności z lektury, jeżeli się nie zna „Superiora Spider-Mana”. Dużo jest tutaj humoru dobrze komponującego się z fabularnymi wydarzeniami, które w dużej mierze sprowadzają się do wprowadzenia nowej bohaterki. Historia nie zapada szczególnie w pamięć, ma ona raczej za zadanie wprowadzić w dalszą opowieść oraz być formą miłego spędzenia wolnego czasu.
Rysunki pasują do pisarskiego stylu Slotta i dobrze się prezentują, choć okładka jest trochę kiczowata. Ale takie są już komiksy, czyż nie? W mainstreamowych seriach wydawniczych kierowanych do każdego odbiorcy zawsze pojawia się odrobina kiczu i styl Ramosa dobrze to oddaje. Nie każdemu może to odpowiadać, lecz okazjonalny czytelnik nie powinien mieć z warstwą graficzną problemu.
Dobry komiks godny polecenia każdemu, kto szuka luźnej opowieści i znane są mu komiksy z Człowiekiem-Pająkiem (przynajmniej takowa znajomość ułatwia odbiór komiksu).

Komiks Dana Slotta („She-Hulk”, „Mighty Avengers”) i Humberta Ramosa („Crimson”, „Out There”) jest pierwszym z serii „Amazing Spider-Man”, która ma miejsce po wydarzeniach z "Superior Spider-Man".
Akcja zaczyna się w momencie, gdy Peter Parker w nieoczekiwanych okolicznościach staje się właścicielem dobrze prosperującej firmy technologicznej, w wyniku czego otrzymuje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kontynuacja "Musashiego" opowiada o wydarzeniach mających miejsce po zakończeniu pierwszego tomu. Narracja w większym stopniu skupia się na bohaterkach pobocznych, Tsū oraz Akemi. W tej sytuacji tytułowy bohater momentalnie zdaje się być nieobecny, ale nie jest to wadą. Opowieść z perspektywy wspomnianych wcześniej postaci jest interesująca choćby ze względu na ich wspólny punkt odniesienia, jakim jest miłość do Musashiego. Ten tom oceniam nieco gorzej, niż poprzednią część, ale to wciąż bardzo dobra powieść historyczna. Niższa ocena wynika z mojego wrażenia, że "Zwój ognia" stanowi rodzaj przejścia do bardziej ekscytującego finału w tomie trzecim.

Kontynuacja "Musashiego" opowiada o wydarzeniach mających miejsce po zakończeniu pierwszego tomu. Narracja w większym stopniu skupia się na bohaterkach pobocznych, Tsū oraz Akemi. W tej sytuacji tytułowy bohater momentalnie zdaje się być nieobecny, ale nie jest to wadą. Opowieść z perspektywy wspomnianych wcześniej postaci jest interesująca choćby ze względu na ich wspólny...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Strażnicy Dave Gibbons, Alan Moore
Ocena 8,9
Strażnicy Dave Gibbons, Alan ...

Na półkach:

Co tu dużo pisać, skoro omawiano ten komiks niezliczoną ilość razy... Dzieło Moore'a i Gibbonsa jest ponadczasowym arcydziełem, godnym polecenia nawet tym, którzy unikają komiksów. Świetnie poprowadzona intryga przeradzająca się w globalny spisek, dogłębny i nieszablonowy sposób kreacji bohaterów oraz piękna oprawa wizualna są najmocniejszymi atutami "Strażników". Pozycja obowiązkowa dla każdego fana powieści graficznej.

Co tu dużo pisać, skoro omawiano ten komiks niezliczoną ilość razy... Dzieło Moore'a i Gibbonsa jest ponadczasowym arcydziełem, godnym polecenia nawet tym, którzy unikają komiksów. Świetnie poprowadzona intryga przeradzająca się w globalny spisek, dogłębny i nieszablonowy sposób kreacji bohaterów oraz piękna oprawa wizualna są najmocniejszymi atutami "Strażników". Pozycja...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Superman: Syn Supermana Patrick Gleason, Mick Gray, Jorge Jimenez, Doug Mahnke, Jaime Mendoza, Peter J. Tomasi
Ocena 6,8
Superman: Syn ... Patrick Gleason, Mi...

Na półkach:

"Syn Supermana" jest premierowym tomem o losach Człowieka ze Stali w ramach "Odrodzenia DC". Za scenariusz odpowiadają Peter J. Tomasi i Patrick Gleason, zaś rysunki tworzyli także Gleason, Doug Mahnke, Jorge Jimenez, Mick Gray i Jaime Mendoza. Jak widać, za tę pozycję odpowiada wielu twórców. Jaki to dało efekt?

Fabularnie tom wiąże się z wydarzeniami z "Nowe DC Comics" i bez znajomości finału poprzedniej serii pierwsza część komiksu może się wydać zagmatwana, lecz tylko na początku. Dalej mamy nowe rozdanie, w którym tytułowy bohater mierzy się z perspektywą prowadzenia rodzinnego życia na farmie wraz z żoną i synem Jonem. Historia skupia się głównie na perspektywie młodzieńca będącego w połowie człowiekiem i kosmitą. Ponadto odczuwa presję bycia synem Supermana. W międzyczasie pojawia się Eradicator, kryptońska maszyna mająca złowrogie zamiary wobec mieszanej krwi Jona... Opowieść nie jest wybitna, lecz należy docenić to, że twórcy umiejętnie wprowadzają postać małoletniego Jonathana. Jeśli się nie mylę, po raz pierwszy mamy styczność jako odbiorcy z synem Supermana, więc tym bardziej szanuję pracę scenarzystów (nie zawsze takie nowości są dobrze przedstawione na początku, np. Damian Wayne w runie Granta Morrisona o Batmanie). Żadna intryga nie jest budowana w tym tomie, ale widzimy obiecujący motyw o życiu w rodzinie oraz dorastaniu w cieniu "wielkiego" ojca.

Styl rysunku jest dość jednolity i spójny, co jest atutem, szczególnie przy tylu artystach. Jednak nie zawsze imponuje pięknem, np. postać Eradicatora jest brzydka i banalna w swym kształcie. W moim odczuciu warstwa wizualna stoi na przyzwoitym poziomie.

Pierwszy tom o Supermanie jest porządną lekturą wprowadzającą pewien powiew świeżości. Myślę, że warto zwrócić uwagę na tę serię. Powinna się ona pozytywnie wyróżniać w "Odrodzeniu DC".

"Syn Supermana" jest premierowym tomem o losach Człowieka ze Stali w ramach "Odrodzenia DC". Za scenariusz odpowiadają Peter J. Tomasi i Patrick Gleason, zaś rysunki tworzyli także Gleason, Doug Mahnke, Jorge Jimenez, Mick Gray i Jaime Mendoza. Jak widać, za tę pozycję odpowiada wielu twórców. Jaki to dało efekt?

Fabularnie tom wiąże się z wydarzeniami z "Nowe DC...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Batman: Jestem Bane Jordie Bellaire, David Finch, Tom King, Danny Miki
Ocena 6,3
Batman: Jestem... Jordie Bellaire, Da...

Na półkach:

"Jestem Bane" jest trzecim tomem z serii przygód o Batmanie w ramach DC Rebirth. Po raz kolejny autorami są Tom King (scenariusz) i David Finch (rysunek). Poprzednie części nie były najwyższej próby, lecz kto wie, może tym razem jest lepiej?

Można rzecz, że ten komiks jest zwieńczeniem trylogii "I am...", której finał sprowadza się do starcia Batmana i Bane'a, który pragnie rewanżu na tytułowym bohaterze za wydarzenia z poprzedniego tomu. Historia nie jest zbyt skomplikowana - dzieje się wszystko, czego można się spodziewać po Batmanie i Bane'ie. Traktuję to jako wadę, ponieważ lektura jest dość przewidywalna. Atutem jest za to poszukiwanie podobieństw między nimi, co jednak urozmaica zbyt czytelne wydarzenia fabularne. O pozostałych postaciach nie ma co mówić, bo historia skupia się na wspomnianych wcześniej postaciach.

Warstwa wizualna stoi na wyższym poziomie niż opowieść. David Finch prezentuje styl pasujący do komiksów z Człowiekiem-Nietoperzem. Oglądanie rysunków sprawia radość.

Nie jest to zbyt długa opinia, bo nie ma nad czym się rozpisywać. "Jestem Bane" jest przeciętną pozycją , którą można sobie spokojnie odpuścić, choć to nie jest najgorszy sposób na wydanie pieniędzy przez zagorzałego fana.

"Jestem Bane" jest trzecim tomem z serii przygód o Batmanie w ramach DC Rebirth. Po raz kolejny autorami są Tom King (scenariusz) i David Finch (rysunek). Poprzednie części nie były najwyższej próby, lecz kto wie, może tym razem jest lepiej?

Można rzecz, że ten komiks jest zwieńczeniem trylogii "I am...", której finał sprowadza się do starcia Batmana i Bane'a, który...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wonder Woman: Godwatch Mirka Andolfo, Bilquis Evely, Romulo Fajardo Jr., Greg Rucka, Nicola Scott
Ocena 6,8
Wonder Woman: ... Mirka Andolfo, Bilq...

Na półkach:

"Godwatch" jest czwartym tomem z serii o losach Wonder Woman z linii "Odrodzenie". Tradycyjnie scenarzystą jest Greg Rucka, zaś za warstwę wizualną odpowiadają tym razem znana z dzieł w uniwersum Sandmana Bilquis Evely i Romulo Fajardo Jr., Filipińczyk wielokrotnie współpracujący z największymi wydawcami komiksów na świecie, DC i Marvelem. Komiks zawiera w całości opowieść Godwatch podzieloną na cztery odcinki.

Czwarta pozycja przybliża nam motywacje i losy Veronici Cale, począwszy od momentu pojawienia się Amazonki w Ameryce. Jest to o tyle interesująca lektura, ponieważ to nie Diana jest wiodącą postacią i momentalnie nie pełni zbyt istotnej roli. Zmienia się to jedynie w ostatnim odcinku, który kontynuuje to, co się działo w trzecim tomie. Fabuła nie jest rewelacyjna, ale jest to dobra opowieść, która powinna przypaść do gustu stałym czytelnikom.

Największe zmiany widać w rysunku, bowiem styl Bilquis Evely znacznie odbiega od tego, co oferuje Liam Sharp. Kreska jest delikatniejsza, zaś modele postaci momentalnie wyglądają na rodem wyjęte z kreskówki. Jest to dobry, odświeżający ruch pokazujący, że wydawca nie boi się eksperymentów.

Kolejny tom o losach Wonder Woman jest godny polecenia. Mam nadzieję, że kolejne pozycje z tej serii zobaczymy na polskim rynku.

"Godwatch" jest czwartym tomem z serii o losach Wonder Woman z linii "Odrodzenie". Tradycyjnie scenarzystą jest Greg Rucka, zaś za warstwę wizualną odpowiadają tym razem znana z dzieł w uniwersum Sandmana Bilquis Evely i Romulo Fajardo Jr., Filipińczyk wielokrotnie współpracujący z największymi wydawcami komiksów na świecie, DC i Marvelem. Komiks zawiera w całości opowieść...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wonder Woman: Prawda Bilquis Evely, Renato Guedes, Laura Martin, Greg Rucka, Liam Sharp
Ocena 6,7
Wonder Woman: ... Bilquis Evely, Rena...

Na półkach:

"Prawda" jest trzecim tomem o przygodach Wonder Woman w ramach "Odrodzenia" DC. Ponownie głównym scenarzystą jest Greg Rucka, zaś za warstwę wizualną odpowiada Liam Sharp (pracował przy pierwszym tomie z tej serii) i Laura Martin. Do tej pory komiksy z Amazonką w roli głównej miały mocne podstawy, by uchodzić za najlepszy tytuł "DC Rebirth". Czy kolejna część to potwierdza?

Fabularnie komiks bezpośrednio wiąże się z tomem pierwszym opierającym się na wątku podania w wątpliwość rzeczywistości przez Dianę - wiele dotychczasowych faktów okazało się kłamstwem. Po raz kolejny kluczową postacią jest Steve Trevor, ponadprzeciętny żołnierz okazujący wsparcie bohaterce w czasie jej kryzysu tożsamości. Ponadto rozwija się intryga z Veronicą Cale w wiodącej roli, pragnącej za wszelką cenę dostać się do Temiskiry... Historia jest dobra jak na standardy amerykańskiego komiksu, lecz w porównaniu do poprzednich tomów brakuje "iskry" wyróżniającej opowieść na tle innych pozycji dostępnych na rynku. Po prostu "Prawda" nie ma czegoś wyjątkowego, mimo że cała seria wybije się ponad schematy pojawiające się w dziełach o tej postaci. Niektóre wątki zostają tutaj zamknięte, choć zakończenie ma charakter otwarty i z całą pewnością emocje związane z tym tytułem się nie kończą.

Wizualnie komiks trzyma poziom, choć widać, że Liam Sharp i Laura Martin pozwolili sobie na eksperymenty. Intrygujące są zabiegi Sharpa i Martin, choć nie uważam, aby "Prawda" prezentowała się w tym względzie lepiej od poprzednich części. Ponadto widać, że poszczególne karty są rysowane inną kreską, co burzy kompozycję stylistyczną.

Trzeci tom o przygodach Wonder Woman stanowi najsłabsze ogniwo serii jak do tej pory, choć to nie oznacza, że ten komiks nie jest dobry. Po prostu widać, że Rucka i reszta nie utrzymali wysoko zawieszonej poprzeczki. Wciąż należy się twórcom uznanie i z całą pewnością warto sięgnąć po ten tytuł, jeżeli poprzednie przypadły do gustu.

"Prawda" jest trzecim tomem o przygodach Wonder Woman w ramach "Odrodzenia" DC. Ponownie głównym scenarzystą jest Greg Rucka, zaś za warstwę wizualną odpowiada Liam Sharp (pracował przy pierwszym tomie z tej serii) i Laura Martin. Do tej pory komiksy z Amazonką w roli głównej miały mocne podstawy, by uchodzić za najlepszy tytuł "DC Rebirth". Czy kolejna część to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Eiji Yoshikawa był japońskim pisarzem żyjącym w latach 1892-1962. Jego twórczość wypełniają powieści historyczne, do których należy "Musashi". Opowieść o przygodach tytułowej postaci, Musashiego Miyamoto (jest to autentyczny szermierz z przełomu XVI i XVII wieku, gdyby ktoś miał wątpliwości) pierwotnie została wydana w latach 30 ubiegłego stulecia. Trochę polski czytelnik musiał się naczekać na rodzimy przekład tego dzieła, co nie powinno dziwić. W końcu teraz mamy erę globalizacji, w której pojawiła się Bożena Murakami, tłumaczka "Musashiego". O czym dokładnie opowiada pierwszy tom?

Opis zamieszczony z tyłu okładki jest dość ogólnikowy, ponieważ odnosi się on do całej serii podzielonej na trzy tomy. Pierwszy z nich przedstawia pierwsze lata życia tytułowego bohatera w charakterze wojownika. Poznajemy go jako nieokiełznanego, samozwańczego samuraja z niewielkiej wioski, któremu nie poszczęściło się w trakcie bitwy pod Sekigaharą. Po tym wydarzeniu w wyniku pewnych zawirowań przechodzi duchową zmianę. Postanawia wyruszyć w podróż po Japonii, aby szkolić się w sztuce szermierki.

Nie wiem w jakim stopniu literacka fabuła oddaje dzieje Musashiego, ale jest to wciągająca historia. Poznajemy niemalże od A do Z rozwój, motywacje oraz charakter bohatera, jego przyjaciół i wrogów oraz kulturę i obyczaje XVII-wiecznej Japonii. Opis wydarzeń historycznych uwiarygadniają przypisy zawarte w książce. Odnoszą się one także do pojęć i metafor dotyczących dawnej sfery życia codziennego kraju kwitnącej wiśni. Wspomnę raz jeszcze o znakomitym rozwoju pobocznych postaci, gdyż jest to duży atut w przypadku powieści historycznej z założenia skupionej na jednym protagoniście.

Lektura sprawia znakomite wrażenie, szczególnie jeżeli ktoś interesuje się kulturą i dziejami Japonii. Dlatego z czystym sumieniem mogę ją polecić.

Eiji Yoshikawa był japońskim pisarzem żyjącym w latach 1892-1962. Jego twórczość wypełniają powieści historyczne, do których należy "Musashi". Opowieść o przygodach tytułowej postaci, Musashiego Miyamoto (jest to autentyczny szermierz z przełomu XVI i XVII wieku, gdyby ktoś miał wątpliwości) pierwotnie została wydana w latach 30 ubiegłego stulecia. Trochę polski czytelnik...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Beta - nowe pokolenie" jest kontynuacją cyklu o losach klonów uświadamiających sobie, że są czymś więcej niż bezdusznymi sługami ludzi. Druga część opowiada historię Zhary i Elizji próbujących przeżyć rewolucję na wyspie zamieszkiwanej przez największych bogaczy świata, który jest po klimatycznych katastrofach. Zharę i Elizję łączy nietypowa więź - Elizja jest sklonowana z Zhary, co jest pierwszym takim przypadkiem w historii. Ponadto spoiwem tej znajomości jest osoba Alexandra - ukochanego Zhary będącego partnerem Elizji. To w skrócie oferuje nam Rachel Cohn.

Książka jest formalnie podzielona na dwie części związane z miejscem akcji, jednak prawdziwym wyznacznikiem strukturalnym jest podział narracji na główne bohaterki. Każdy rozdział jest przypisany wyłącznie jednej postaci. Nie jest to regularny system naprzemienny, ale wprost jesteśmy informowani o tym, z czyją subiektywną narracją mamy do czynienia. Jest to interesujący zabieg, bowiem możemy dogłębnie poznać wiodące bohaterki, co pozwala nam się wczuć w tę opowieść.

Opowieść skupiającą się głównie na licznych wątkach uczuciowych. Odbieram to jako wadę, ponieważ przez ich ilość (prócz Alexandra w tej sferze przewijają się jeszcze Aidan i Tahir w różnych odstępach czasu) żaden z nich nie może się porządnie rozwinąć. Tym większa jest szkoda ze względu na ciekawe tło, za jakie należy uznać walkę klonów o opanowanie rajskiej wyspy Dominium. Wiemy o tym, co robią klony w ramach walki o wyzwolenie, jednak kolejne punkty tego wątku następują zbyt szybko, bez większego opisu. Moim zdaniem autorka za bardzo spłyciła temat.

Warstwa językowa wskazuje jasno do kogo kierowane jest dzieło - do osób nastoletnich. Dużo jest kolokwializmów, lecz wulgaryzmy można policzyć na palcach jednej ręki. Dialogi bohaterek z pozostałymi postaciami tylko potwierdzają moje wcześniejsze słowa. Starszy odbiorca może się zniechęcić, młodszy raczej będzie przekonany co do stylu.

"Beta - nowe pokolenie" jest lekturą przeciętną, choć na swój sposób przyjemną. Gdyby Rachel Cohn chciała, mogłaby napisać coś, co zasługiwałoby na zapamiętanie, jednak jest to co najwyżej przelotna książka, o której szybko się zapomni.

"Beta - nowe pokolenie" jest kontynuacją cyklu o losach klonów uświadamiających sobie, że są czymś więcej niż bezdusznymi sługami ludzi. Druga część opowiada historię Zhary i Elizji próbujących przeżyć rewolucję na wyspie zamieszkiwanej przez największych bogaczy świata, który jest po klimatycznych katastrofach. Zharę i Elizję łączy nietypowa więź - Elizja jest sklonowana z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Batman - Ziemia Jeden: Tom 2 Gary Frank, Geoff Johns
Ocena 8,0
Batman - Ziemi... Gary Frank, Geoff J...

Na półkach: ,

Kontynuacja "Batmana: Ziemi Jeden" dzieje się się w krótkim odstępie czasu po wydarzeniach z pierwszego tomu. Bruce Wayne nabrał większej wprawy w roli Batmana, choć jeszcze wielu rzeczy musi się nauczyć. Władzę w Gotham przejmuje rodzeństwo Dent (tak, Harvey ma bliźniaczkę Jessicę w roli burmistrzyni) próbujące w niestandardowy sposób oczyścić miasto ze złoczyńcami. Spokój zakłóca człowiek-zagadka, którego motywacje w działalności przestępczej nie są nikomu znane.

Geoff Johns po raz kolejny pokazuje klasę oferując nam intrygującą fabułę pełną innowacyjnych zabiegów artystycznych. Ma ona związek z postaciami występującymi w tym komiksie. Dla przykładu taki Harvey Dent nie jest kompletnie odmieniony w porównaniu z klasycznym ujęciem, ale pojawia się jego siostra Jessica, co znacząco wpływa na jego losy. Bruce Wayne wciąż się rozwija jako superbohater i nawiązuje kluczowe dla swojej działalności znajomości z komisarzem Gordonem (który uczy go sztuki detektywistycznej) i Luciusem Foxem. Miło się śledzi historię niby znaną, ale nową. Jedyną wadą tomu jest długość opowieści, choć "Ziemia Jeden" jako całość jest bardziej soczysta dla odbiorcy.

Za warstwę wizualną ponownie odpowiada Gary Frank i ponawiam swoją opinię z pierwszego tomu. Album prezentuje się fantastycznie w tym względzie.

Oba tomy "Batmana - Ziemi Jeden" należy potraktować jako pozycję obowiązkową dla każdego fana komiksu. Geoff Johns w innowacyjny sposób przedstawia doskonale znaną wszystkim opowieść, która jednak się wyróżnia na tle współczesnych powieści graficznych.

Kontynuacja "Batmana: Ziemi Jeden" dzieje się się w krótkim odstępie czasu po wydarzeniach z pierwszego tomu. Bruce Wayne nabrał większej wprawy w roli Batmana, choć jeszcze wielu rzeczy musi się nauczyć. Władzę w Gotham przejmuje rodzeństwo Dent (tak, Harvey ma bliźniaczkę Jessicę w roli burmistrzyni) próbujące w niestandardowy sposób oczyścić miasto ze złoczyńcami. Spokój...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Batman - Ziemia Jeden: Tom 1 Brad Anderson, Gary Frank, Geoff Johns, Jonathan Sibal
Ocena 7,7
Batman - Ziemi... Brad Anderson, Gary...

Na półkach: ,

Z pozoru "Batman. Ziemia Jeden" może być kolejną próbą odgrzewania kotleta, jakim niewątpliwie jest doskonale wszystkim fanom komiksu geneza tytułowego superbohatera. Oczywiście warto podkreślić, że to pozory, bowiem dzieło Geoffa Johnsa i Gary'ego Franka jest inne, niż reszta komiksów poruszających temat początków człowieka-nietoperza. Zresztą to się tyczy nie tylko obrońcy Gotham, mało który superheros miał tak opowiedzianą historię o swoich początkach. O ile którykolwiek z nich może się pochwalić czymś takim...

Osią fabuły jest proces kształtowania się tytułowej postaci, proces przebiegający wyjątkowo trudno. Okazuje się, że sama chęć wymierzenia sprawiedliwości wszelkiej maści oprawcom niewinnych nie wystarczy, aby odnieść sukces w podjętej walce. I tutaj widać, coś co rzadko się spotyka w sztuce komiksowej - bohater nie jest idealny, tak jak tutaj Wayne nie jest idealny w swojej nowej roli, przez co z początku nie jest w stanie wywołać oczekiwanego wrażenia na przeciwnikach. Przeciwnikach, wśród których prym wiedzie Oswald Cobblepot, burmistrz miasta podejrzewany przez naszego herosa o związek z utratą ukochanych rodziców. Alfred Pennyworth jest w tej opowieści nie tylko lokajem, lecz w głównej mierze współpracownikiem i nauczycielem Batmana. Stanowi on mocny atut pierwszego tomu "Batmana - Ziemi Jeden", bowiem mamy do czynienia ze znacznym rozszerzeniem klasycznego wyobrażenia o tej postaci. Ponadto innowacyjnego ujęcia doczekał się komisarz Gordon i jego partner Havey Bullock, co z całą pewnością należy docenić, tym bardziej że ta para dobrze się prezentuje (nie zdradzę szczegółów, zachęcam do lektury).

Wizualnie jest to kolejna udana pozycja wydawnictwa DC. Rysunki i kolory dobrze oddają ludzki oraz brudny charakter przedstawionej rzeczywistości. Istotne jest również pokazanie oczu Batmana w masce, czego do tej pory nie było w komiksach (jeśli dobrze pamiętam).

Co tu dużo mówić, polecam ten komiks wszystkim zainteresowanym, bowiem jest on dowodem na to, że można w nowatorski sposób przedstawić wielokrotnie odgrzewany kotlet, jakim niewątpliwie jest geneza jednego z najpopularniejszych superbohaterów w dziejach amerykańskiej kultury popularnej. Oceniam ten album jako rewelacyjny, choć mógłby mieć wyższą ocenę. Jednak historia się zbyt krótka, aby zasługiwała na miano wybitnej,

Z pozoru "Batman. Ziemia Jeden" może być kolejną próbą odgrzewania kotleta, jakim niewątpliwie jest doskonale wszystkim fanom komiksu geneza tytułowego superbohatera. Oczywiście warto podkreślić, że to pozory, bowiem dzieło Geoffa Johnsa i Gary'ego Franka jest inne, niż reszta komiksów poruszających temat początków człowieka-nietoperza. Zresztą to się tyczy nie tylko...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Flashpoint - Punkt krytyczny Geoff Johns, Andy Kubert
Ocena 7,4
Flashpoint - P... Geoff Johns, Andy K...

Na półkach: ,

"Flashpoint" jest komiksem autorstwa Geoffa Johnsa i Andy'ego Kuberta, niezwykle popularnych twórców komiksowych. Ten album miał pełnić podobną rolę, co "Kryzys na nieskończonych ziemiach" - ten komiks był podwaliną The New 52, znanego w naszym kraju jako Nowe DC. Czy spełnia swoją rolę, oferując tym samym satysfakcjonującą dla czytelnika opowieść?

Punktem wyjścia są losy Bary'ego Allena, który odkrywa, że z jego rzeczywistością jest coś nie tak - sprawia wrażenie odbicia w lustrze. Znani mu przyjaciele po fachu nie są dobrymi postaciami, zaś jego matka wciąż żyje, mimo że stracił ją jako dziecko. Ponadto nie ma już swoich mocy i traci pamięć. Jeżeli nie zaprowadzi porządku oraz zapomni o przeszłości, świat pozostanie swoim krzywym odbiciem.

Brzmi to ciekawie jak na pozycję, w której istotnym wątkiem są podróże w czasie. Całe szczęście, odbiorca nie rozczarowuje się historią zaproponowaną przez Geoffa Johnsa. Amerykański scenarzysta stworzył wyjątkową opowieść, w której klasyczne postacie są intrygującymi przeciwieństwami samych siebie. Jest to odważny zabieg, bowiem uderza w klasyczny kanon m. in. Batmana czy Wonder Woman, lecz jest w pełni spójny i uzasadniony. Spójna odwrotność - tak można podsumować fabułę i myślę, że to wyrażenie dobrze oddaje charakter tego komiksu zawierającego w sobie ważne i uniwersalne przesłanie dotyczące przeszłości.

Wizualnie komiks jest przepiękny. Andy Kubert bezsprzecznie udowadnia, że jest jednym z najlepszych rysowników w tej branży. Kreskę cechuje idealna proporcja - tak gdzie trzeba, kreski są pogrubione, lecz tam gdzie nie trzeba (np. niektóre ujęcia twarzy) linie są delikatniejsze. Ponadto dobrze są nałożone kolory.

"Flashpoint" w pełni spełnia pokładane w nim oczekiwania. Jest to rewelacyjna opowieść tworząca podwaliny pod Nowe DC (najlepsze serie są z Batmanem i Wonder Woman). Z całą pewnością o "Punkcie krytycznym" będziemy długo wspominać i stawiać na jednej półce z najlepszymi albumami wszech czasów wydanymi przez DC.

"Flashpoint" jest komiksem autorstwa Geoffa Johnsa i Andy'ego Kuberta, niezwykle popularnych twórców komiksowych. Ten album miał pełnić podobną rolę, co "Kryzys na nieskończonych ziemiach" - ten komiks był podwaliną The New 52, znanego w naszym kraju jako Nowe DC. Czy spełnia swoją rolę, oferując tym samym satysfakcjonującą dla czytelnika opowieść?

Punktem wyjścia są losy...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wonder Woman: Rok pierwszy Romulo Fajardo Jr., Greg Rucka, Nicola Scott
Ocena 7,4
Wonder Woman: ... Romulo Fajardo Jr.,...

Na półkach: ,

Po dobrym pierwszym tomie można oczekiwać, że "Rok pierwszy" utrzyma poziom artystyczny ze względu na Grega Ruckę, który wciąż pełni rolę scenarzysty. Czterokrotnego laureata nagrody Eisnera wspiera Nicola Scott, która przejęła od Liama Sharpa rolę rysownika.

Historia nie zawodzi, choć po lekturze pierwszego albumu można odczuć zaskoczenie, bowiem znajomość poprzedniego komiksu nie jest potrzebna, aby rozumieć fabułę. To dzieło pokazuje działalność tytułowej bohaterki "od zera". Opowieść jest poprowadzona spójnie, z humorem oraz powagą w odpowiednich proporcjach. Szczególnie pozytywnie na odbiór losów Wonder Woman wpływa wrażliwość wyrażona w relacjach poszczególnych postaci. Z całą pewnością "Rok pierwszy" jest dobrym uzupełnieniem "Kłamstwa". W tym komiksie mamy możliwość bliższego poznania person znanych z pierwszego tomu.

Warstwa wizualna się różni od poprzedniego zbioru, lecz nie jest to wada. Zaryzykuję nawet tezę, że to jest atut. Delikatny styl Nicoli Scott pasuje do wrażliwości ukazanej w opowieści. Zmiana rysownika dobrze wyszła, bowiem grubsza kreska Liama Sharpa mogłaby nie podkreślać tego, co jest pokazane w warstwie fabularnej.

Zdecydowanie jest to rewelacyjne dzieło godne polecenia każdemu. Zdecydowanie widać, że powrót Grega Rucki do tej postaci wyszedł wyszedł wszystkim na dobre.

Po dobrym pierwszym tomie można oczekiwać, że "Rok pierwszy" utrzyma poziom artystyczny ze względu na Grega Ruckę, który wciąż pełni rolę scenarzysty. Czterokrotnego laureata nagrody Eisnera wspiera Nicola Scott, która przejęła od Liama Sharpa rolę rysownika.

Historia nie zawodzi, choć po lekturze pierwszego albumu można odczuć zaskoczenie, bowiem znajomość poprzedniego...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wonder Woman: Kłamstwa Matthew Clark, Greg Rucka, Liam Sharp
Ocena 7,2
Wonder Woman: ... Matthew Clark, Greg...

Na półkach: ,

Autorami pierwszego tomu o przygodach Wonder Woman są Greg Rucka (scenariusz) oraz Liam Sharp (rysunki), którego motywem przewodnim jest, jak sugeruje tytuł albumu, kłamstwo. Kłamstwo ukazane w pośredni sposób, ponieważ Diana, że jest coś nie tak z rzeczywistością, w której żyje. Nie jest niczego pewna, nawet wspomnień. Bohaterka odczuwa potrzebę powrotu do rodzinnej Temiskiry, lecz nie wie już jak ma tam trafić. W tym celu wyrusza na poszukiwania swojej dawnej przyjaciółki, by uzyskać jej pomoc.

Fabuła stoi na wysokim poziomie. Losy głównych postaci są ukazane w ciekawy sposób, zaś wątki pojawiające się w tym albumie spajają się zapowiadając nam intrygującą powieść rozciągniętą na kilka tomów. Plejada znanych postaci z powieści graficznych o walecznej Amazonce z powodzeniem egzystuje w nowych realiach "Odrodzenia". Ponadto atutem są kadry nawiązujące do wcześniejszych dzieł z udziałem superbohaterki.

Warstwa wizualna zachwyca. Liam Sharp wzniósł się na wysoki pułap swoich umiejętności artystycznych, czego efekty widzimy w tym komiksie. Już sama okładka powinna o tym przekonać przeciętnego odbiorcę.

Pierwszy tom Wonder Woman zwiastuje "odrodzenie" tej postaci, zwłaszcza, że udany powrót po 10 latach do pisania przygód tej postaci zalicza Greg Rucka. Wygląda na to, że ta seria może być jednym z najmocniejszych punktów nowej linii wydawniczej DC.

Autorami pierwszego tomu o przygodach Wonder Woman są Greg Rucka (scenariusz) oraz Liam Sharp (rysunki), którego motywem przewodnim jest, jak sugeruje tytuł albumu, kłamstwo. Kłamstwo ukazane w pośredni sposób, ponieważ Diana, że jest coś nie tak z rzeczywistością, w której żyje. Nie jest niczego pewna, nawet wspomnień. Bohaterka odczuwa potrzebę powrotu do rodzinnej...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Batman: Jestem samobójcą June Chung, Mitch Gerads, Mikel Janin, Tom King
Ocena 6,3
Batman: Jestem... June Chung, Mitch G...

Na półkach: ,

"Jestem samobójcą" jest kolejnym albumem o przygodach Batmana z serii "DC Odrodzenie" z wiodącą rolą Toma Kinga w roli scenarzysty. Jest to bezpośrednia kontynuacja końcowego wątku z pierwszego tomu, w którym główny bohater postanawia udać się na wyspę rządzoną przez Bane'a, aby odbić cennego zakładnika. W tym celu zbiera własny "drużynę samobójców" złożoną z superprzestępców.

Fabularnie album stoi na wyższym poziomie od "Jestem Gotham". Przedstawiona historia jest spójna, logiczna i oryginalna. Ciekawie przedstawiona zostaje relację między Batmanem a Catwoman, która jest jedną z kluczowych postaci. Można również stwierdzić, że w intrygujący sposób pokazany został Bane, najistotniejszy antagonista. Słabiej prezentują się dwa ostatnie odcinki albumu, których akcja dzieje się już po głównej intrydze i poznajemy dalszy ciąg relacji tytułowego bohatera z Catwoman.

Graficznie komiks stoi na wysokim poziomie w częściach tworzonych przez Mikela Janína. Rysunki są naprawdę piękne i stanowią dużą wartość artystyczną tego albumu. Jednak ostatnie części były autorstwa Mitcha Gerardsa i one nie są tak dobre, jak te w wykonaniu Hiszpana. Nie są one brzydkie, ale bardziej odpowiada mi styl pierwszego z rysowników.

"Jestem samobójcą" to dobry i oryginalny album wykazujący się ciekawą fabułą oraz ładnymi rysunkami. Zdecydowanie wart polecenia w kontekście serii "DC Odrodzenie", szczególnie sympatykom Batmana.

"Jestem samobójcą" jest kolejnym albumem o przygodach Batmana z serii "DC Odrodzenie" z wiodącą rolą Toma Kinga w roli scenarzysty. Jest to bezpośrednia kontynuacja końcowego wątku z pierwszego tomu, w którym główny bohater postanawia udać się na wyspę rządzoną przez Bane'a, aby odbić cennego zakładnika. W tym celu zbiera własny "drużynę samobójców" złożoną z...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Batman: Jestem Gotham David Finch, Tom King, Scott Snyder
Ocena 6,1
Batman: Jestem... David Finch, Tom Ki...

Na półkach:

Pierwszy tom o przygodach Batmana w ramach serii "Odrodzenie" wprowadza nowych, lokalnych bohaterów o nadludzkich mocach. Hank i Claire - to o nich mowa - są rodzeństwem, które od zawsze inspirowało się poczynaniami Mrocznego Rycerza. Teraz mają okazję uczyć się superbohaterskiego fachu u boku swojego idola. Fabuła nie zapowiadała zbyt intrygującego wątku i sama historia jest przeciętna. Właściwie jest to komiks, o którym się zapomina po przeczytaniu, bowiem nie ma o czym pamiętać. Najciekawsze są pojedyncze sceny łamiące dotychczasowe kanony obecne w dziełach o tej postaci. Wizualnie komiks stoi na wysokim poziomie i to byłby największy atut tego albumu. To by było na tyle z mojej strony, nie ma sensu dalej się rozpisywać. Pozycja nieobowiązkowa nawet dla fanów Batmana.

Pierwszy tom o przygodach Batmana w ramach serii "Odrodzenie" wprowadza nowych, lokalnych bohaterów o nadludzkich mocach. Hank i Claire - to o nich mowa - są rodzeństwem, które od zawsze inspirowało się poczynaniami Mrocznego Rycerza. Teraz mają okazję uczyć się superbohaterskiego fachu u boku swojego idola. Fabuła nie zapowiadała zbyt intrygującego wątku i sama historia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rewelacyjna pozycja rzucająca nowe światło na wulgaryzmy. Wprawdzie najwięcej przykładów jest z języka angielskiego, lecz wiele teorii dot. m. in. klasyfikacji przekleństw ma charakter uniwersalny i można je spokojnie odnieść na grunt polszczyzny. Książka porusza kwestie gramatyki, semantyki, leksyki oraz psycholingwistyki, więc powinna być interesująca dla wielu odbiorców. Dobrą robotę wykonała tłumaczka Zuzanna Lamża, która dobrze oddała barwny i atrakcyjny styl Benjamina K. Bergena. Z całą pewnością jest to pożyteczne dzieło, którego treść uzmysławia nam prawdziwą naturę "kurwy" czy "czarnucha" pokazując tym samym bogactwo i różnorodność języka. Myślę, że warto przeczytać "What The F." i wyciągnąć kilka wniosków z lektury, np. w kontekście uświadamiania młodzieży, czym właściwie są przekleństwa i kiedy należy ich używać. Bo wulgaryzmy są nam potrzebne i warto coś o nich wiedzieć.

Rewelacyjna pozycja rzucająca nowe światło na wulgaryzmy. Wprawdzie najwięcej przykładów jest z języka angielskiego, lecz wiele teorii dot. m. in. klasyfikacji przekleństw ma charakter uniwersalny i można je spokojnie odnieść na grunt polszczyzny. Książka porusza kwestie gramatyki, semantyki, leksyki oraz psycholingwistyki, więc powinna być interesująca dla wielu odbiorców....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Najstarsze polskie dzieło literackie, od którego swoją przygodę z literaturą staropolską zaczynał każdy student filologii polskiej. Dla mnie niewątpliwe arcydzieło zważywszy na czasy, w których powstawała "Kronika" oraz kunszt artystyczny autora. Niby jest to XII-wieczne dzieło powstałe na zamówienie dworu Bolesława Krzywoustego, głównego bohatera dzieła, lecz kompozycja jest chronologiczna, co ułatwia odbiór dobrze przełożonego tekstu przez Romana Grodeckiego. Walorem utworu jest poetycki opis czynów Krzywoustego oraz jego poprzedników, co przybliża "Kronikę" do powieści historycznej (Aleksander Brückner uważał pismo Galla za pierwszą polską powieść historyczną w dziejach). To znacznie urozmaica lekturę. Elementy fikcyjne oraz skrajnie negatywny stosunek do Czechów oraz Zbigniewa, brata Krzywoustego nie powinien być wadą, ponieważ warunki pracy francuskiego autora wymusiły na nim taki styl. Styl niezwykle kunsztowny jak na warunki drugiej części średniowiecza. Największym minusem może być zakończenie, które nie jest w żaden sposób sygnalizowane, tzn. nie ma stricte literackiego końca "Kroniki", choć nie wpływa to negatywnie na spójność i kompozycję. Polecam zainteresowanym historią średniowiecza.

Najstarsze polskie dzieło literackie, od którego swoją przygodę z literaturą staropolską zaczynał każdy student filologii polskiej. Dla mnie niewątpliwe arcydzieło zważywszy na czasy, w których powstawała "Kronika" oraz kunszt artystyczny autora. Niby jest to XII-wieczne dzieło powstałe na zamówienie dworu Bolesława Krzywoustego, głównego bohatera dzieła, lecz kompozycja...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Twórczość Olgi Tokarczuk nie była mi znana, kiedy przyznano jej literacką nagrodę Nobla 17 dni temu. W pierwszej chwili byłem zdziwiony. Potem ogarnęła mnie radość, w końcu poszerzyło się grono polskich noblistów w dziedzinie literatury! Następnie jednak zrobiło mi się głupio, bo nie przeczytałem żadnej jej książki. Jasne, słyszałem o niej wcześniej, lecz nie sięgnąłem po jakąkolwiek pozycję jej autorstwa. Tego samego od razu poszedłem do najbliższej księgarni w celu nabycia jakiegokolwiek dzieła Tokarczuk. Padło akurat na "Podróż ludzi Księgi", ponieważ fabuła wydała się mnie interesująca. No i to był jeden z trzech egzemplarzy dostępnych w całej księgarni.

Jak wspomniałem, zapowiedź fabuły jest obiecująca - XVII wiek, w tle konflikty religijne, panowanie Ludwika XIV, zwanego jako Król Słońce. Akcja opowiada o podróży pewnej grupy ludzi związanych z pewną sektą religijną, która wyrusza w Pireneje po tytułową Księgę, której zdobycie ma mieć zbawienny wpływ na świat. Sama zaś grupa jest złożona, bowiem są w niej niejaki Markiz, bankier, kurtyzana Weronika związana z kawalerem d'Albim oraz głuchoniemego Gauchego wychowanego w klasztorze. Można się spodziewać wielowątkowej powieści przygodowej poruszającej kwestie tolerancji religijnej. Przynajmniej w teorii.

W praktyce powieść jest statyczna i monotonna. Niby coś się dzieje, ale tak nie do końca. Rozdziały wyglądają jak streszczenia tego, co autorka miała w głowie. W konsekwencji przykładowo pierwsze części dzieła to skrótowe przedstawienie wszystkich postaci pojawiających w grupie podróżnej, które i tak nie ma sensu, bo większość z tych postaci nagle znika i grupa podróżnych szybko się kurczy w drastyczny sposób. W ogóle nie czuć, aby bohaterowie odczuwali jakiekolwiek trudności związane z drogą, mimo że okoliczności teoretycznie nie są sprzyjające. Po prostu podróżnicy trafiają od noclegu do noclegu i tyle. Przy okazji poznajemy ich myśli i wzajemne uczucia, które nie są do końca objaśnione. To wywołuje dysonans poznawczy, bowiem czytelnik, a przynajmniej ja, nie ma pojęcia co tak właściwie wpływa na owe uczucia i relacje. Sam główny wątek powieści rozczarowuje, bo nie widać w nim jakiegokolwiek przesłania, zaś o jego zakończeniu nie ma sensu pisać. Co można dodać o pobocznych motywach, które są poniekąd zapowiedziane? Też nie za wiele. Od czasu do czasu pojawi się wprost wypowiedziana opinia, że to źle, że wygania się z Francji hugenotów, bo tą są rzemieślnicy itd. albo sugestia, iż in vitro to świetny pomysł i tyle.

Pierwsze spotkanie z twórczością Olgi Tokarczuk jest rozczarowujące. Spodziewałem się czegoś więcej, szczególnie, że Nobel został jej przyznany za całokształt twórczości. Jednak nie skreślam jej, w końcu to był jej debiut literacki. Może powinienem teraz sięgnąć po "Księgi Jakubowe"? Ponoć to jest dobre.

Twórczość Olgi Tokarczuk nie była mi znana, kiedy przyznano jej literacką nagrodę Nobla 17 dni temu. W pierwszej chwili byłem zdziwiony. Potem ogarnęła mnie radość, w końcu poszerzyło się grono polskich noblistów w dziedzinie literatury! Następnie jednak zrobiło mi się głupio, bo nie przeczytałem żadnej jej książki. Jasne, słyszałem o niej wcześniej, lecz nie sięgnąłem po...

więcej Pokaż mimo to