-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Biblioteczka
2016-07
Gorąco polecam miłośnikom kotów, fantasy i natury! Akcja wartka, barwne postacie, zaskakująca fabuła, niebanalne pomysły. Życie wojowników z czterech klanów okazuje się problematyczne, jednak w zamian koty otrzymują wolność, jakiej nie zaznałyby w mieszkaniu. Nie chcę dużo zdradzać, także powiem jeszcze tylko, że nie trzeba znać angielskiego na poziomie C2, aby zrozumieć treść. B2 powinno być akurat ;) Życzę wspaniałych przygód z Rusty'm i aby Starclan i Wam oświetlał drogę...
Gorąco polecam miłośnikom kotów, fantasy i natury! Akcja wartka, barwne postacie, zaskakująca fabuła, niebanalne pomysły. Życie wojowników z czterech klanów okazuje się problematyczne, jednak w zamian koty otrzymują wolność, jakiej nie zaznałyby w mieszkaniu. Nie chcę dużo zdradzać, także powiem jeszcze tylko, że nie trzeba znać angielskiego na poziomie C2, aby zrozumieć...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-08-31
Osiem gwiazdek to dużo, ale mniej niż dziewięć, na które oceniłam poprzednie tomy. Dlaczego? Cała seria jest fantastyczna, naprawdę nie mogę doczekać się kontynuacji, jednak zakończenie mnie nie usatysfakcjonowało. Gdyby nie było następnej serii, pewnie "obraziłabym się" na autorów ;) Gdyż zdanie: "Pozostała tylko jedność" wraz z ostatnim rozdziałem jest dla mnie trochę zbyt banalne. Wiem, że opowieść ma mieć optymistyczne wybrzmienie, jednakże... To lekka przesada xD Co się stało dalej z bohaterami? Czy zostali z rodzinami, czy zaczęli pomagać innym ludziom z drobnymi problemami na kształt zwiadowców z serii Johna Flanagana nomen omen "Zwiadowcy"? Co z Meilin, która została bez ojca? Można by uzupełnić lekturę, napisać jakiś epilog, wprowadzający jednocześnie do pierwszego tomu "Upadku bestii". Czuję niedosyt, a historia, choć były i ofiary, i okrucieństwo, została przedstawiona tak, że nie czułam czasem grozy i powagi sytuacji. Ale wiem, że wtedy młodsi czytelnicy mogli by się przestraszyć, więc poza tym jest bardzo dobrze! Polecam gorąco, żałuję, że już skończyłam czytać :(
P.S. Jednak zmieniam na dziewięć gwiazdek, bo seria jest rewelacyjna ;D
Osiem gwiazdek to dużo, ale mniej niż dziewięć, na które oceniłam poprzednie tomy. Dlaczego? Cała seria jest fantastyczna, naprawdę nie mogę doczekać się kontynuacji, jednak zakończenie mnie nie usatysfakcjonowało. Gdyby nie było następnej serii, pewnie "obraziłabym się" na autorów ;) Gdyż zdanie: "Pozostała tylko jedność" wraz z ostatnim rozdziałem jest dla mnie trochę...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-07-27
Kolejna przeczytana lektura pióra Waltera Moers kolejnym arcydziełem!
Autor urzekł mnie przede wszystkim bogatą nad wyraz mową pełną przepychu i rozmachu, którą posługuje się w sposób niekonwencjonalny, zaskakujący na każdym kroku. Piękny język i operowanie (nierzadko trudnym) słowem z takąż łatwością i lekkością stanowią wspaniałą oprawę równie niezwykłych i zdumiewających zdarzeń, owoców aż nazbyt bujnej wyobraźni niemieckiego pisarza.
Wykreowany świat i niecodzienni bohaterowie śmiało dorównują uniwersum i postaciom Tolkiena. Począwszy od Wolpertingów i Eydytów, poprzez Czarcie Skały i Hall Gaunabów, wreszcie skończywszy na Lesie Nurneńskim i Vrahokach. Wszystko odgrywa w historii niemałą rolę, a wplecione weń przesłania sprawiają, że pozornie prosta i optymistyczna opowieść zmienia się w mroczną przestrogę, smutną rzeczywistość, ironiczne zwierciadło nas i naszego świata. Muszę przyznać, że po przeczytaniu lektury zaczęło mnie nurtować wiele kontrowersyjnych pytań. Jeżeli zło też kocha, choć inaczej to okazuje, czy jest w pewnym sensie dobre? Czy to, co uważamy za słuszne, jest na pewno słuszne? Czy można uznać za tchórza kogoś, kto nie chce rozlewać krwi, choć zabijając, mógłby uratować życie? To tematy na osobne dyskusje, więc pozostawię pytania w formie retorycznej :)
Fabuła nie nudzi w żadnym fragmencie! Barwne opisy i przedstawianie sytuacji z różnych perspektyw uzupełniają sam już w sobie wspaniały zamysł. Podoba mi się zabieg, który zastosował Autor - najpierw ukazuje negatywne cechy postaci, by następnie zdezorientować nas przyczyną takiego, a nie innego zachowania. Moers manipuluje umysłem Czytelnika, jak mu się żywnie podoba i myślę, że wielu pozwala się nabrać na podobne kawały. Nie oceniajmy książki po okładce...
Napięcie trzyma przez wszystkie, prawie że siedemset stronic "Rumo...", pomimo przeważających opisów. Ale jakich opisów! Nastrój zbudowany profesjonalnie, z humorem lub ze szczerą rozpaczą, niekiedy z cichym, lecz wyczuwalnym jako przeszywający igiełkami lodu chłód nierównego i złowrogiego oddechu czającej się za nami bestii, śledzącej nas bezszelestnie, nie zdradzając swej tożsamości, po prostu wtapiając się w rzucany przez nas z tyłu cień. Autor zwodzi odbiorcę nie raz, nie raz też wymusza, nie wymusza niemy gwizd podziwu i szacunku dla jego bezgranicznej fantazji, niesamowitych zdolności i doskonałego warsztatu! Na dodatek dzieło zostało okraszone autorskimi ilustracjami-miniaturkami Moers'a, które pozwalają nam zobaczyć Camonię oczyma twórcy. Dla tych, których interesuje topografia, sporządził nawet pełne detali mapy, oddające charakter książki.
To wzruszająca opowieść o odwadze, wytrwałości, zaufaniu, rozstaniu, szczęściu i miłości. O wzajemnym wsparciu i przemianie duchowej. O tym, że prawdziwa władza nie zawsze należy do króla-pozoranta, a dojść można do niej chytrą usłużnością, przebiegłą dyplomacją i wyrachowaniem. O cienkiej granicy, która dzieli dobro od zła i jak łatwo ją pokonać w obie strony. O poświęceniu, bohaterstwie i niezłomności w walce. Każdy odnajdzie w "Rumo..." coś dla siebie. To lektura, o której przez długi czas się nie zapomina. Polecam wszystkim miłośnikom fantasy, pięknego języka, krańcowych uczuć, kontrastowych wrażeń, barwnych opisów i kontrowersyjnych wątków zawartych w nieustannie pędzącej do przodu akcji. I śmiałkom, których nie przeraża długość ;)
Każde życie jest jak... gra w karty. Choć mamy strategię, czasem nie dostajemy upragnionych asów. Wszystko zależy od szczęścia, którego poszukujemy. Niesprawiedliwy los wrzuca nas w wir wydarzeń bez ostrzeżenia, a my, nieprzygotowani, mamy wybór: ryzykować, trwać lub zrezygnować. Niektórzy stawiają cały swój dobytek i grają - nie zawsze według zasad Gry. Jesteśmy kowalami swojego życia - kształtujemy je własnymi decyzjami. "Rumo" pokazuje, że czasem warto zawalczyć.
Graj swoje życie sercem i rozsądkiem, a odnajdziesz własną Srebrną Nić!
Kolejna przeczytana lektura pióra Waltera Moers kolejnym arcydziełem!
Autor urzekł mnie przede wszystkim bogatą nad wyraz mową pełną przepychu i rozmachu, którą posługuje się w sposób niekonwencjonalny, zaskakujący na każdym kroku. Piękny język i operowanie (nierzadko trudnym) słowem z takąż łatwością i lekkością stanowią wspaniałą oprawę równie niezwykłych i...
2017-07-28
Dzisiaj skończyłam swoją przygodę z pierwszym tomem cyklu "Spirit Animals" i wyruszyłam w kolejną z drugą częścią, więc będę opisywać wrażenia "na bieżąco" bądź, jak kto woli, "na świeżo".
Re-we-la-cja! Brandon Mull jest jednym z moich ulubionych pisarzy fantasy młodzieżowego. Owe dzieła zdecydowanie dorównują "Baśnioborowi", "Pozaświatowcom" i "Pięciu Królestwom" we wszystkich aspektach. Autor posługuje się pięknym językiem, choć oczywiście współczesnym (chyba, że to zasługa tłumacza, jednak po raz kolejny zdumiewa mnie bogate słownictwo lektur spod pióra, klawiatury pana Mulla, więc to raczej nie przypadek ;) ). Akcja jest płynna, trzyma cały czas w napięciu. Barwni bohaterowie są wykreowani perfekcyjnie, nie pożałowano inteligentnego humoru. Budowana stopniowo atmosfera i ukazane emocje oraz uczucia pozwalają prędko utożsamić się z postaciami głównymi, zrozumieć i poczuć powagę sytuacji, roześmiać się wraz z nimi. Motywy zdrady, ponownego zaufania, konfliktów moralnych przeplatane są drobnymi triumfami. Choć bohaterowie osiągają cel, muszą ponieść pewną dość bolesną ofiarę. Przedstawiano tu różne postawy godne naśladowania, skutki nierozważnej decyzji, niesprawiedliwy los i wiele ważnych wartości. Opowieść osadzona w uniwersum opartym w pewnym sensie na aparycji tego, w którym żyjemy, nie jest jedynie przygodówką o kilkorgu dzieciach ratujących świat - poruszane wieloznaczne kwestie skłaniają do refleksji nad naszą rzeczywistością.
Nie lubię spoilerować, gdyż summa summarum nie jest to wtedy opinia, a streszczenie książki i wiem, że niektórym odbiera to całą radość czytania, także i tu nie zdradzę szczegółów historii :) Powiem jedynie, że ciekawym elementem są Zielone Płaszcze i Zdobywcy - dwa obozy, które niby działają z tych samych powodów, jednak z diametralnie różnych pobudek. Komu wierzyć, gdy nie ma alternatywy? Gdy zrozumie się błąd, czy odważyć się i wypowiedzieć niemalże wojnę dawnym sojusznikom, wiedząc, że można to przypłacić nawet życiem?
Polecam gorąco!!! Fanów twórczości Brandona Mulla pewnie nie muszę zachęcać ;D
Dzisiaj skończyłam swoją przygodę z pierwszym tomem cyklu "Spirit Animals" i wyruszyłam w kolejną z drugą częścią, więc będę opisywać wrażenia "na bieżąco" bądź, jak kto woli, "na świeżo".
Re-we-la-cja! Brandon Mull jest jednym z moich ulubionych pisarzy fantasy młodzieżowego. Owe dzieła zdecydowanie dorównują "Baśnioborowi", "Pozaświatowcom" i "Pięciu Królestwom" we...
Dotyczy zarówno "Alicji w krainie czarów", jak i "Alicji po drugiej stronie lustra". Nie zachwyciły mnie te lektury. Pomimo iż próbowałam dać im jeszcze jedną i kolejną szansę, nie byłam w stanie się przekonać. Rozumiem zamysł autora- historia miała być magiczna, trochę niemożliwa, jak to bajka, jednakże ilekroć podejmowałam się uporządkować w myślach wydarzenia, z rytmu "wybijały" mnie i raziły pewne sprzeczności. Przykład: aby pokroić ciasto, Alicja musiała wpierw rozłożyć je innym na talerzach. Usilne starania wyobrażenia sobie czegoś podobnego niestety poszły na marne. Nie przeczę, Kraina Czarów przykuwała moją uwagę, lecz odciągała je za to sama postać Alicji. Sprawiała wrażenie bardzo infantylnej, co irytowało mnie niezmiernie. Wiem, to dziecko, a dzieci są infantylne. Czy aby na pewno? Czasami dorośli jakby nie znają, albo nie pamiętają, co to znaczy być dzieckiem; to nie tylko wieczna zabawa i beztroska- często przejmują się bardziej i są bardziej poważne niż ich rodzice, dziadkowie. Często widzą świat prawdziwy, bez obłudy, obserwują i mają mądrzejsze od starszych osób spostrzeżenia. Natomiast czytając "Alicję (...)" wydawało mi się, że główna bohaterka udaje, niczym aktorka, stara się być mniej bystra niż jest. Tak, dzieci wiedzą czasem więcej od dorosłych. Czują więcej i inaczej. Przeszkadzało mi to "trochę" stereotypowe spojrzenie na postać dziecięcą. Gdyby nie niespójność i zbyt powierzchowny pogląd na temat młodych ludzi, opowieść byłaby nawet dobrą bajką dla czytelników w różnym wieku. Sądzę jednak, że w tym wypadku w pełni usatysfakcjonuje raczej rówieśników Alicji niż jej rodziców. Swoją drogą, warto przeczytać, by zainspirować się w przyszłości Krainą Czarów i stworzyć własny świat...
Dotyczy zarówno "Alicji w krainie czarów", jak i "Alicji po drugiej stronie lustra". Nie zachwyciły mnie te lektury. Pomimo iż próbowałam dać im jeszcze jedną i kolejną szansę, nie byłam w stanie się przekonać. Rozumiem zamysł autora- historia miała być magiczna, trochę niemożliwa, jak to bajka, jednakże ilekroć podejmowałam się uporządkować w myślach wydarzenia, z rytmu...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-06-30
(Do Szanownych Czytelników Opinii: lektura jest zbyt dobrze i zbyt długo napisana, by nie wspomnieć w recenzji o choć kilku konkretnych wątkach, także tym, którym "spoilerowanie" psuje atmosferę czytania, stanowczo polecam pozycję i zapewniam, że żaden miłośnik akcji, plastycznych opisów, fantasy i oczywiście literatury się nie rozczaruje)
Piszę świeżo po przeczytaniu tej niebywałej lektury i myślę, że jeszcze długo o niej nie zapomnę. Zresztą, wybrałam się już na kolejną wyprawę, jedną z propozycji z obficie różnorodnego bukietu ofert wycieczkowych naszego Przewodnika, który gwarantuje zarówno niespotykane widoki, jak i krwawe memento, więc zaskakujące poczucie humoru, ironiczne dialogi oraz raptowne zwroty wyobraźni nadal będą mnie zdumiewać i skłaniać do opuszczenia pokornie głowy przed tym, na którego spłynęła łaska Orma. (Dla niewtajemniczonych dotychczas wcamońskie wierzenia: Orm- dos. wielkie natchnienie).
Poczynając od intrygującego ostrzeżenia przed książkami-trucicielami i skończywszy na pożegnaniu z Księgogrodem, zaglądamy do tajemniczych antykwariatów- atrakcji turystycznych na miarę naszych kin, parków rozrywki i galerii handlowych- uczestniczymy w życiu ulicznym, gdzie wszystko kręci się wokół słowa pisanego, dowiadujemy się od Przewodnika o niezbyt chlubnych aspektach miasta, m.in. o czarnym rynku, gdzie pozycje ze Złotej Listy sprzedaje się za BEZCEN w zamian za kilka przeciętnych lub wręcz dennych noweli! Poznajemy tubylców i ich zwyczaje, a barwne i pełne przepychu opisy Organizatora i Znawcy Camonii poruszają do głębi uśpione i zapomniane, niczym Śniące Książki, siódme zmysły i fantazję. Wdychamy osławioną woń zbutwiałego papieru, próbujemy jednego ze specjałów kulinarnych, zwanego wdzięcznie Loczkiem Poety, wreszcie odkrywamy tajniki obchodzenia się z ukochanymi lekturami i, oczywiście, spotykamy gości honorowych miasta, a mianowicie autorów naszych ulubionych dzieł! Czytamy tytuł na jednej z kilkudziesięciu kuszących asortymentem wystaw i zaraz potem widzimy pisarza po drugiej stronie ulicy, z pszczelim chlebem w ręku, wchodzącego do antykwariatu specjalistycznego... Cóż za uczucie!
Ów świat, złożony dosłownie ze słów, nie wyróżnia się wyjątkowo aparycją wśród innych małych społeczności. Tym, co łączy wszystkich mieszkańców i nadaje indywidualności miastu, są właśnie książki. Jak w każdej ostoi cywilizacji, krążą tu przeróżne plotki- na temat wzlotów i porażek pisarzy, antykwariuszy i wydawców, rzecz jasna- knuje się tu wymyślne intrygi, ba, można nawet wynająć za pewną opłatą krytyka, który zgnębi wybranego konkurenta! Okazuje się, że wydawcy to zmora prawdziwego poety, a książki są łatwą ofiarą dla ich Łowców. Skoro poruszyłam tę kwestię... Przeczytawszy o wspaniałości mieściny, sądzimy, że jej ogromu, złożoności i unikatowości nie przyćmi już ani jedno słowo więcej... W jakim błędzie trzymał nas dotąd Przewodnik! Schodzimy w dół- tak, w dół, do labiryntu książek, który przejmuje te zaszczytne tytuły od świata na zewnątrz w okamgnieniu. Tu nie zdradzę nic więcej, gdyż odebrałabym całą radość i satysfakcję z zaglądania w owiane cieniem tajemnicy zaułki, jednak nie omieszkam się wspomnieć o pewnym dość istotnym szczególe... Słyszeliście o Łowcach Głów? Albo o jakichkolwiek innych Łowcach, podążających ślepo za nagrodą pieniężną? Księgogród jest zławny z jeszcze jednego powodu: labirynt to świat Łowców Książek. Kim są owi pozorni wielbiciele literatury? Otóż, Przewodnik mówi nam, iż to w większości grubiańscy półanalfabeci i dyletanci w temacie książek. W pogoni za mamoną gotowi są zejść w dół, zniszczyć dziedzictwo słowa, a nawet zabić. Tylko po to, by książka trafiła do klienta, a on, Łowca Książek, dostał te miedziane czy stworzone z innego materiału środki płatnicze. Pieniądz i władza wszędzie są pożądane, wszędzie znajdzie się ktoś, kto sprytem, zimną kalkulacją i niemoralnością tudzież niesprawiedliwością wynosi siebie na szczyt i bogaci się na cudzym nieszczęściu... Książki- nieszkodliwe, zapisane kartki papieru, oprawione w skórę i sprzedawane w antykwariacie, tak? Czy to cała prawda? To, co leży spokojnie na półce, w rzeczywistości czyha na fałszywy ruch klienta-czytelnika-ofiary, by wtem zaatakować... Najciemniej jest pod latarnią. I nie odnosi się to wyłącznie do książek...
Mogłabym się rozpisywać na temat "Miasta Śniących Książek" bardzo długo, lecz nie chcę zdradzać całej lektury ani zanudzić i zniechęcić wahającego się Czytelnika. Powieść traktuje o literaturze jako żywej, czekającej na odkrycie, jednak nie tylko. Wpleciony wątek muzyki pokazuje, iż dźwięki podobnie, jak słowo pisane potrafią również opowiedzieć historię akcji, nowelę romantyczną, fraszkę Kochanowskiego, limeryk Szymborskiej, kryminał/horror Edgara Alana Poe i dużo więcej. Pokazuje on również, że sztuka sama w sobie jest opowieścią, w każdej postaci. Utwór niesie też inne przesłanie- gorzkie, lecz prawdziwe. Prawdziwy talent niezbyt się liczy w świecie pieniądza. Władzy i "wydawcom" nie na rękę jest mieć wśród mieszkańców jednego lub dwóch geniuszy, którzy piszą jedno dzieło na rok, przewyższające we wszystkich aspektach dotychczasowy dorobek życiowy innych. Czytelnicy (tzn. klienci) przestają wtedy czytać (tzn. kupować) poprzednie, niskiej jakości i wartości pozycje, po niskich cenach sprzedawane hurtowo. Cenieni są autorzy średnich, lecz przynoszących zysk książek. Dla artystów znaleziono "właściwe" miejsce...
Między wersami wycieczki obserwujemy, jak zwalczane są stereotypy, uśmiechamy się na widok młodzieży, która mdleje, zobaczywszy idola-pisarza bestsellerów. Jesteśmy wzburzeni i czujemy żal, że tak niesprawiedliwie postąpiono. Smucimy się, gdy przyjaciel się poświęca. Cóż, jesteśmy jedynie biernymi uczestnikami w tej kwestii. Historii nie można cofnąć, lecz można ją zatrzymać i zapobiec powtarzaniu, mówi Przewodnik. I dość kontrowersyjny wątek. Kiedy stawia się kogoś w sytuacji ekstremalnej, gotów jest on porzucić zasady moralności, uciszyć sumienie, zranić tych, których się kochało. I teraz: czy wybaczyć? Zrozumieć sytuację, czy też pozwolić działać wygodnemu umysłowi? Po co się wysilać, prawda? Zły pozostanie zły. A tu... "Zły" przyjacielem...?
Myślę, że nie zawarłam tutaj wszystkiego,co mnie poruszyło. Po prostu nie starczy mi pamięci podręcznej na taki natłok informacji. Na takie... natężenie metafory. Ci, którzy przeczytają, zrozumieją, o co mi chodzi :) Na koniec pragnęłabym jeszcze tylko wspomnieć o czymś, co może jest oczywiste, a jednak w tej lekturze nabiera nowego wymiaru. A mianowicie- książki mogą uratować Tobie życie. Czytanie, wiedza o nich, wiedza o literaturze. To, czego podczas czytania się nauczysz. To, co zdobędziesz wartościowego i nie mam tu na myśli pieniędzy za na przykład publiczne czytanie na głos. Liczy się to, co zostanie Ci w głowie, to, co weźmiesz do serca. Lektury są też Twoją nicią Ariadny w labiryncie, o czym przekonasz się, sięgając po dzieło Waltera Moersa.
Krótko mówiąc- wzruszająca opowieść o przyjaźni książki i camończyków, spojrzenie na literaturę jako dar, dziedzictwo i drogę, historia o początkującym artyście i o natchnionym geniuszu, wątek surowej szkoły życia plus piękne ilustracje autora, dodające uroku. I zapach książki... Wciąż mam go w pamięci.
Dzieło oddziałuje na wyobraźnię, zmysły i uczucia, myślę, że poruszy nawet serce ze stali. Słowa to siła. Słowa natchnione to magia. Natchnione słowa o słowach- to więcej niż czary. Sięgnij więc po "Miasto Śniących Książek" i pozwól, by i Ciebie przeniknął Orm. A następnie powiedz sobie cicho: tu dopiero rozpoczyna się historia...
(Do Szanownych Czytelników Opinii: lektura jest zbyt dobrze i zbyt długo napisana, by nie wspomnieć w recenzji o choć kilku konkretnych wątkach, także tym, którym "spoilerowanie" psuje atmosferę czytania, stanowczo polecam pozycję i zapewniam, że żaden miłośnik akcji, plastycznych opisów, fantasy i oczywiście literatury się nie rozczaruje)
Piszę świeżo po przeczytaniu tej...
Świetna książka, zresztą jak cały cykl. Autor dobrze buduje napięcie, postacie są barwne, a wątki miłości nie przeszkadzają w gwałtownej akcji. Polecam gorąco dla tych, którym marzą się podróże w czasie, chcących poznać inne kultury na przestrzeni wieków, a przede wszystkim dla "maniaków" książek przygodowych :) Może się wydawać skierowaną do dzieci, lecz myślę, iż spodoba się również starszym czytelnikom. Z niecierpliwością czekam na przetłumaczenie kolejnych tomów (4 i 5).
Świetna książka, zresztą jak cały cykl. Autor dobrze buduje napięcie, postacie są barwne, a wątki miłości nie przeszkadzają w gwałtownej akcji. Polecam gorąco dla tych, którym marzą się podróże w czasie, chcących poznać inne kultury na przestrzeni wieków, a przede wszystkim dla "maniaków" książek przygodowych :) Może się wydawać skierowaną do dzieci, lecz myślę, iż spodoba...
więcej Pokaż mimo to