Na pierwszy rzut oka to doskonała książka dla wszystkich miłośników podróży i zwiedzania. Ale przede wszystkim jest to jednak niezwykle poruszające zaproszenie do judo – sportu, który niesie za sobą uniwersalne wartości i łączy ludzi na całym świecie.
Autor relacjonuje trudy sześciotygodniowej podróży rowerem przez całą Japonię (od Hokkaido po Kiusiu), a następnie przez Koreę. Już sam wybór takiego środka transportu umożliwił autorowi poznanie o wiele więcej niż podczas zwykłych wypraw turystycznych i już to czyniłoby tę książkę niezwykle świeżą na tle tylu relacji z podróży po krajach Azji. Czytając książkę ma się wrażenie, że nawet standardowe atrakcje turystyczne takie jak Miyajima czy Matsushima z perspektywy siodełka oglądamy z autorem jednak inaczej niż podróżując pociągiem czy autokarem, spokojniej i odczuwając je bardziej namacalnie. Ale to dopiero początek atrakcji, bo rower był dla autora oryginalnym, ale jednak tylko środkiem transportu! Kolejne przystanki na trasie Artura znaczyły bowiem nie tylko zabytki i skądinąd bardzo ciekawie opisane atrakcje kulinarne (aż się czuje ten zapach i smak ramenu czy lodów z czarnego sezamu), ale przede wszystkim dojo –kluby treningowe judo. Autor, zapalony judoka od ponad 20-lat, postawił sobie za cel odwiedzić i trenować po drodze w klubach judo, zarówno tych w metropoliach (by wspomnieć tylko legendarny Kodokan) , jak również w niewielkich, prowincjonalnych halach; co ciekawe, wszędzie spotykając tak samo zaangażowanych adeptów judo .
To, co najbardziej uderza w książce - i chyba autor też stwierdził to sam z zaskoczeniem, że wspólnota judoków jest jak wielka rodzina, która wychowuje i wspiera w trudnych momentach. Wsparcie, jakie autora otrzymał od kolegów z maty w najbardziej dramatycznych sytuacjach robi naprawdę duże wrażenie. Szczególnym smaczkiem jest trzecia część książki – wypełnione przez ok. 30 judoków z Polski, Korei i Japonii, których autor spotkał na swojej drodze. Mimo bardzo różnych odpowiedzi na te same pytania, chyba wszyscy ankietowani podkreślali wagę judo w kształtowaniu charakteru, budowaniu samodyscypliny – słowem, jak dzięki judo stali się lepszymi ludźmi i jak pomogło im ono w zmaganiach z codziennością.
Książkę czyta się bardzo szybko, autor umiejętnie wprowadza wątki humorystyczne i dramatyczne – zwykle zresztą są one ze sobą połączone, jak choćby opis poszukiwania rowerowego punktu naprawczego na prowincji czy nocleg u japońskiej wiedźmy wabiącej do swej pieczary naiwnych cudzoziemskich turystów. Pozostaje tylko poczucie niedosytu, że książka jest tak krótka. Zapada za to w pamięć i zachęca, by śladami autora odkrywać Japonię, Koreę, judo i… samych siebie.
Na pierwszy rzut oka to doskonała książka dla wszystkich miłośników podróży i zwiedzania. Ale przede wszystkim jest to jednak niezwykle poruszające zaproszenie do judo – sportu, który niesie za sobą uniwersalne wartości i łączy ludzi na całym świecie.
Autor relacjonuje trudy sześciotygodniowej podróży rowerem przez całą Japonię (od Hokkaido po Kiusiu), a następnie przez...
Na pierwszy rzut oka to doskonała książka dla wszystkich miłośników podróży i zwiedzania. Ale przede wszystkim jest to jednak niezwykle poruszające zaproszenie do judo – sportu, który niesie za sobą uniwersalne wartości i łączy ludzi na całym świecie.
Autor relacjonuje trudy sześciotygodniowej podróży rowerem przez całą Japonię (od Hokkaido po Kiusiu), a następnie przez Koreę. Już sam wybór takiego środka transportu umożliwił autorowi poznanie o wiele więcej niż podczas zwykłych wypraw turystycznych i już to czyniłoby tę książkę niezwykle świeżą na tle tylu relacji z podróży po krajach Azji. Czytając książkę ma się wrażenie, że nawet standardowe atrakcje turystyczne takie jak Miyajima czy Matsushima z perspektywy siodełka oglądamy z autorem jednak inaczej niż podróżując pociągiem czy autokarem, spokojniej i odczuwając je bardziej namacalnie. Ale to dopiero początek atrakcji, bo rower był dla autora oryginalnym, ale jednak tylko środkiem transportu! Kolejne przystanki na trasie Artura znaczyły bowiem nie tylko zabytki i skądinąd bardzo ciekawie opisane atrakcje kulinarne (aż się czuje ten zapach i smak ramenu czy lodów z czarnego sezamu), ale przede wszystkim dojo –kluby treningowe judo. Autor, zapalony judoka od ponad 20-lat, postawił sobie za cel odwiedzić i trenować po drodze w klubach judo, zarówno tych w metropoliach (by wspomnieć tylko legendarny Kodokan) , jak również w niewielkich, prowincjonalnych halach; co ciekawe, wszędzie spotykając tak samo zaangażowanych adeptów judo .
To, co najbardziej uderza w książce - i chyba autor też stwierdził to sam z zaskoczeniem, że wspólnota judoków jest jak wielka rodzina, która wychowuje i wspiera w trudnych momentach. Wsparcie, jakie autora otrzymał od kolegów z maty w najbardziej dramatycznych sytuacjach robi naprawdę duże wrażenie. Szczególnym smaczkiem jest trzecia część książki – wypełnione przez ok. 30 judoków z Polski, Korei i Japonii, których autor spotkał na swojej drodze. Mimo bardzo różnych odpowiedzi na te same pytania, chyba wszyscy ankietowani podkreślali wagę judo w kształtowaniu charakteru, budowaniu samodyscypliny – słowem, jak dzięki judo stali się lepszymi ludźmi i jak pomogło im ono w zmaganiach z codziennością.
Książkę czyta się bardzo szybko, autor umiejętnie wprowadza wątki humorystyczne i dramatyczne – zwykle zresztą są one ze sobą połączone, jak choćby opis poszukiwania rowerowego punktu naprawczego na prowincji czy nocleg u japońskiej wiedźmy wabiącej do swej pieczary naiwnych cudzoziemskich turystów. Pozostaje tylko poczucie niedosytu, że książka jest tak krótka. Zapada za to w pamięć i zachęca, by śladami autora odkrywać Japonię, Koreę, judo i… samych siebie.
Na pierwszy rzut oka to doskonała książka dla wszystkich miłośników podróży i zwiedzania. Ale przede wszystkim jest to jednak niezwykle poruszające zaproszenie do judo – sportu, który niesie za sobą uniwersalne wartości i łączy ludzi na całym świecie.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toAutor relacjonuje trudy sześciotygodniowej podróży rowerem przez całą Japonię (od Hokkaido po Kiusiu), a następnie przez...