Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 lipca 2024LubimyCzytać263
- ArtykułyPowstaje nowa „Lalka”! Co wiemy o ekranizacji powieści Prusa?Konrad Wrzesiński70
- ArtykułyPowiedz mi, gdzie jedziesz na wakacje, a powiem ci, co czytać: idealne książki na latoAnna Sierant17
- ArtykułyZadaj pytanie Marii Strzeleckiej, laureatce Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Małgorzata Lutowska
Źródło: http://www.jelonka.com/?mod=news&scr=single&evt=init&article=24895
4
6,9/10
Małgorzata Lutowska urodziła się w Cieplicach, jest przewodniczką sudecką, pracowała jako nauczycielka języka niemieckiego. Oprócz "Powierzonego klucza" opublikowała także "Dla siebie znalezioną ścieżką" - powieść o tematyce związanej z Dolnym Śląskiem, która została uhonorowana nagrodą Marszałka Województwa Dolnośląskiego, oraz "Skarby drzewa" - powieść dla młodzieży, stanowiąca element projektu "Moja mała ojczyzna".
6,9/10średnia ocena książek autora
34 przeczytało książki autora
74 chce przeczytać książki autora
6fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Skarby drzewa Małgorzata Lutowska
6,8
"W dawnych czasach wiele ważnych w dziejach zdarzeń dokonywało się pod drzewami. Drzewo było zawsze symbolem siły, mądrości, trwania. Czym jest żywot człowieka wobec życia drzewa?"
Każdy człowiek, w niezapomnianych latach swojego dzieciństwa przeżywał okres związany z poszukiwaniem zaginionych skarbów, motywem często wykorzystywanym przez autorów powieści dla dzieci i młodzieży. W erze szybkiego rozwoju technologicznego, terenowe poszukiwania skarbów zostały zastąpione przez komputerowe gry, dające jednak wyłącznie namiastkę prawdziwej przygody. Jak udowadnia autorka "Skarbów drzewa" można jednak połączyć nowoczesną technikę z tradycją, by rozwijać młody, chłonny umysł.
Małgorzata Lutowska to urodzona w Cieplicach przewodniczka sudecka. Absolwentka Akademii Rolniczej we Wrocławiu i Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, pracowała również jako nauczycielka niemieckiego. Autorka obecnie mieszka w Gerlic. "Skarby drzewa" to powieść stanowiąca element projektu "Moja Mała Ojczyzna", organizowanego przez uczniów szkół ponadgimnazjalnych w Jeleniej Górze oraz Książnicy Karkonoskiej.
Rodzeństwo Daria i Marcel, oraz ich kuzyn Kuba, który przyjechał z Opola, czekając na obiecane przez rodziców górskie wędrówki, umilają sobie wolny czas graniem w gry komputerowe. Pewnego dnia, Daria po zakończeniu przez chłopaków gry wciska przypadkową sekwencję klawiszy, która powoduje włączenie się jej nieznanego etapu. Gry, która co dwadzieścia cztery godziny wymusza na gimnazjalistach poszukiwanie odpowiednich haseł na terenie Jeleniej Góry. Bohaterowie pragną bowiem zdobyć upragnioną nagrodę, czyli zaginioną na przełomie wieków Książęcą Szkatułę.
"Skarby drzewa" to bezsprzecznie powieść skierowana w głównej mierze do dzieci i młodzieży, jednakże dorosły czytelnik zostanie również wciągnięty w zabawę, jaką zafundowała odbiorcom swojej książki Małgorzata Lutowska. Trójka bohaterów w celu przejścia kolejnego etapu gry, musi opuścić wirtualną rzeczywistość i wyruszyć w nieznane im do tej pory zakątki Jeleniej Góry. Historia poszukiwania skarbu stała się dla autorki świetnym pretekstem do przybliżenia czytelnikom historii tego miasta. Na uwagę zasługują tutaj liczne opisy ciekawych miejsc Jeleniej Góry i swoista precyzja w odtworzeniu szczegółów życia z zamierzchłej przeszłości. Z uwagi na fakt, że grupą docelową powieści są młodsi czytelnicy, opisy zabytków czy fakty historyczne nie przytłaczają, proporcje te w moim mniemaniu zostały odpowiednio wyważone. Na pewno książki "Skarby drzewa" nie można byłoby nazwać podręcznikiem ani przewodnikiem.
Trzeba przyznać, że konstrukcja fabularna w postaci połączenia tak zgubnego w ostatnich czasach oddziaływania komputerów na tryb życia dzieci, oraz gry terenowej to trafiony pomysł. Myślę, że większość z nas z chęcią zagrałaby w taką oryginalną grę, łączącą przyjemne z pożytecznym. Druga płaszczyzną jaką z pewnością wyczuje starszy i młodszy czytelnik, to swoista zachęta do poznawania historii miejsca, w którym każdy z nas mieszka. Małgorzata Lutowska poprzez kreację głównych bohaterów swojej książki, przedstawia niewiedzę ludzi w temacie historii własnego miasta czy regionu. A jak ukazuje historia Darii, Marcela i Kuby naprawdę jest co odkrywać, tylko nie zdajemy sobie z tego zwyczajnie sprawy.
Niezwykle trafionym pomysłem było dołączenie do książki płyty CD, na której uczniowie jeleniogórskich szkół biorących udział w projekcie, czytają wyróżnione w tekście książki inną czcionką i obramowaniem fragmenty powieści. Książka zawiera również czarno-białe zdjęcia przedstawionych w powieści miejsc. Wiadomym jest, że zdjęcia i dźwięk jeszcze bardziej działają na wyobraźnię niż tylko zwykły, pisany tekst.
Autorka posługuje się prostym językiem, skupiając się bardziej na motywach historycznych niż rozbudowanej kreacji głównych bohaterów, co wydaje się być dość zrozumiałe, biorąc pod uwagę walor edukacyjny utworu. Myślę, że fabuła powieści nie straciłaby na wartości, gdyby Małgorzata Lutowska pominęła wątek dwóch przeciwników bohaterów nazywanych przez nich gangsterem i hipisem, który w moim przekonaniu nie wniósł niczego konstruktywnego do całej historii. Patrząc jednak z drugiej strony, w szczególności z perspektywy młodszego czytelnika, element rywalizacji może być bardzo atrakcyjny.
"Skarby drzewa" przeczytałam w jeden wieczór. Wieczór, który odmłodził mnie o kilkanaście lat i przeniósł do Jeleniej Góry, w której wraz z nastoletnimi bohaterami poszukiwałam tajemniczej Książęcej Szkatuły. Mogę tylko pogratulować autorce pomysłu na tak wspaniały kolaż i życzyć wszystkim czytelnikom, by więcej właśnie takich utworów powstawało na naszym rynku wydawniczym. Może wtedy właśnie dzieci i młodzież zwiększą wskaźnik czytelnictwa w naszym kraju.
"Widać można, coś oglądać tysiąc razy, a dopiero za tysiąc pierwszym ujrzeć to naprawdę (...)"
http://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
Dla siebie znalezioną ścieżką Małgorzata Lutowska
7,2
"Wydaje nam się, że nasz świat i czas są tak przepastne, że nie mają końca. A przecież Ziemia to mały stolik, dostaliśmy się tu z niebytu na krótką chwilę, skupieni wokół światła małej lampki naszego słońca".
Do tej pory, typowy przewodnik turystyczny, czyli publikacja wydana w formie książkowej, kojarzył mi się nieodłącznie z listą wypunktowanych ciekawych miejsc, zabytków czy szlaków, jakie warto zobaczyć i zwiedzić. Tymczasem, okazuje się, że można w bardzo interesujący sposób pożonglować formą i połączyć ze sobą prozę z funkcją, jaką pełni takowa publikacja. W wyniku takiej właśnie zabawy formą, powstał zbeletryzowany przewodnik turystyczny po Dolnym Śląsku, w którym zarówno pomysł na taką książkę jak i jego wykonanie, stoją na równie wysokim poziomie.
Małgorzata Lutowska urodziła się w Cieplicach, jest przewodniczką sudecką, pracowała jako nauczycielka języka niemieckiego. Ukończyła Akademię Rolniczą we Wrocławiu i Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu. Autorka obecnie mieszka w Gerlic, do tej pory wydała trzy książki. "Dla siebie znalezioną ścieżką" to debiut prozatorski pisarki, który został uhonorowany nagrodą Marszałka Województwa Dolnośląskiego za powieść o tematyce związanej z Dolnym Śląskiem.
Alicja, nauczycielka plastyki w liceum, postanowiła wyjechać na mały odpoczynek w Góry Izerskie, do małej miejscowości pod nazwą Stara Kamienica. Bohaterka, zaprzyjaźnia się z gospodarzami domu agroturystycznego w którym mieszka, dzięki czemu poznaje Michała – miłośnika historii Dolnego Śląska. Plany Alicji dotyczące odpoczynku i nadrabiania zaległości czytelniczych zostają zmodyfikowane, bowiem Michał dzięki swojej pasji odsłania przed bohaterką interesujące miejsca i ciekawe historie dotyczące tego właśnie regionu, a także, niespodziewanie otwiera przed nią swoje serce.
Muszę przyznać, że po raz pierwszy spotykam się z tak oryginalnym kolażem, który może pełnić dwojaką funkcję: typowo beletrystyczną, pozwalającą śledzić rodzące się uczucie pomiędzy dwójką głównych bohaterów, a także spełniać rolę nietuzinkowego przewodnika po Dolnym Śląsku. To, co ważne to fakt, iż w tej dość niecodziennej publikacji proporcje dotyczące dwóch wyżej wymienionych elementów zostały znakomicie dobrane, dzięki czemu podczas lektury nie poczujecie przesytu jednej tylko płaszczyzny. Sądzę, że taka forma łącząca w sobie powieść z przewodnikiem, jest doskonałym pomysłem na przybliżenie czytelnikom zakątków danego regionu. Pomysł na taki kolaż uważam za trafiony i niezwykle przydatny, spełniający swoją funkcję edukacyjną.
Nie ukrywam, że to właśnie warstwa ukazująca wyjątkowość Dolnego Śląska, ze wszelkimi ciekawostkami historycznymi i krajobrazowymi, pozwalała mi doceniać wyjątkowość tego regionu naszego kraju. Regionu rozdartego pomiędzy dwie kultury – polska i niemiecką. Małgorzata Lutowska w swojej książce zawarła wiele, naprawdę wiele intrygujących historii, o których pewnie wielu z Was nigdy by się nie dowiedziało, gdyby nie ta publikacja. Muszę przyznać, że w głowie utkwiło mi naprawdę sporo takich opowieści, jak chociażby niesamowita historia o cmentarzu w Radomicach, w którym nie domknięta furtka stała się swoistym symbolem powrotu do przeszłości, czy historia talerzyka, będącego stałym elementem wieczerzy wigilijnej. Wszystkie zawarte w książce opowieści, które często zostają wywołane przez stare zdjęcie, antykwaryczny przedmiot czy chociażby zapomniane ruiny zamku, pokazują związek naszej przeszłości z dniem dzisiejszym. Autorka w magiczny sposób utrwala zapomnianych ludzi i ich dzieje, pokazując także niezwykłość Gór Izerskich i Pogórza. To, co niewątpliwie dodaje smaczku całej tej warstwie to fakt, iż większość opowieści, jakie przytacza autorka to prawdziwe wydarzenia, a czasami znajdziecie także pewne wątki autobiograficzne. A co najważniejsze, opowiedzianymi historiami Małgorzata Lutowska wywołuje wiele refleksji dotyczących naszej tożsamości i świata, który nas otacza. Alicja i Michał przekonują nas o tym, że przeszłość może wytyczyć nam własną drogę, by iść dla siebie znalezioną ścieżką.
Wątek rodzącego się uczucia pomiędzy Alicją i jej przewodnikiem, został nieco zepchnięty na drugi plan, jednak stał się przez to doskonale wyważonym uzupełnieniem, a nawet tłem odkrywania specyfiki regionu Gór Izerskich. Ich historia stała się bowiem w pewnym stopniu spoiwem łączącym poszczególne rozdziały. Warto podkreślić, iż nie jest to zapierająca dech w piersiach historia wielkiej namiętności. Uczucie pomiędzy dwójką bohaterów rozwija się bowiem niespiesznie, można nawet powiedzieć, że powolnie, stając się dla czytelnika elementem wytchnienia od płaszczyzny historycznej i kulturowej. Autorka w mojej opinii bardzo dobrze poradziła sobie łącząc te dwie warstwy, stawiając jednocześnie większy nacisk na funkcję poznawczą regionu.
"Dla siebie znalezioną ścieżką" to z pewnością książka nietuzinkowa, łącząca w sobie elementy przewodnika i powieści beletrystycznej. Dla mnie debiut Małgorzaty Lutowskiej okazał się się arcyciekawą podróżą po Dolnym Śląsku, którą urozmaicała rodząca się miłość dwójki głównych bohaterów. Dla mieszkańców tego regionu, to lektura obowiązkowa!
http://www.subiektywnieoksiazkach.pl/