Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Znacie to uczucie, gdy nie możecie odłożyć książki i iść spać? Czytacie, jeszcze jeden rozdział, jeszcze jedna strona i nagle zbliżacie się do końca. Podczas lektury towarzyszy Wam rollercoster emocji, serce bije coraz mocniej i po prostu wiecie, że ta lektura jest cholernie dobra. Dokładnie takie uczucia towarzyszyły mi podczas czytania tej książki.

Powieść Klaudii Bianek całkowicie skradła moje serce! Polecam!

Znacie to uczucie, gdy nie możecie odłożyć książki i iść spać? Czytacie, jeszcze jeden rozdział, jeszcze jedna strona i nagle zbliżacie się do końca. Podczas lektury towarzyszy Wam rollercoster emocji, serce bije coraz mocniej i po prostu wiecie, że ta lektura jest cholernie dobra. Dokładnie takie uczucia towarzyszyły mi podczas czytania tej książki.

Powieść Klaudii Bianek...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mam niesamowity problem z tą książką. Miała bardzo duży potencjał. Wiecie, myślałam, że to będzie jedna z TYCH książek, które zapadają nam w pamięci na długi czas. Czy tak się stało?

Stephen Florida to tytułowy bohater, który w wyniku zbiegu okoliczności zaczyna studiować w małej miejscowości, gdzieś w sercu Północnej Dakoty. W College'u poświęca się zapasom, które z czasem stają się jego obsesją, a marzenie o zdobyciu mistrzostwa sprawia, że Stephen jest niesamowicie zdeterminowany w dążeniu do swoich celów.

Całość powieści jest napisana z perspektywy głównego bohatera. Poznajemy jego myśli, dzięki czemu jesteśmy w stanie lepiej go zrozumieć. Przynajmniej się staramy. "Nazywam się Stephen Florida" to opowieść o tym, do czego może posunąć się człowiek, aby spełnić swoje marzenia, jak wiele jesteśmy poświęcić, aby przez 5 minut stać w blasku reflektorów. Nasz główny bohater jest gotów na wiele. Stephen jest postacią złożoną- z jej strony ogarniętą pasją, a z drugiej niesamowicie samotną. Z każdą przeczytaną stroną stajemy się świadkiem jego powolnego upadku. Śmierć rodziców, babci, odejście dziewczyny, kłamstwa ciotki sprawiają, że Stephen zaczyna się coraz bardziej zatracać. Walczy na macie, ale walczy też o życie.

Debiut Gabe'a Habash'a okazał się być dobrą literaturą.Stworzył powieść wielu kontrastów, niejednorodną. Daje nam bohatera silnego, a jednocześnie niesamowicie osłabionego przez swoją samotność.

"Matka miała dwa łożyska, a ja żywiłem się z obu. Bo podobno ciąża była bliźniacza. Doktor wyciągnął mnie z jej brzucha i powiedział: Wygląda na to, że dziecko będzie bardzo silne."

Czy więc to jedna z TYCH książek? Musicie odpowiedź sobie na to pytanie sami. "Nazywam się Stephen Florida" jest na tyle niejednorodna, że aż trudno mi ją jakkolwiek zaklasyfikować. Nie do końca spodziewałam się tego, co otrzymałam, ale z drugiej strony było to na tyle interesujące doświadczenie, że zostało w mojej głowie przez jeszcze przez jakiś czas. Habash sprawił, że małe, nikomu nieznane miasteczko, gdzieś w Stanach Zjednoczonych, na chwilę stało się ringiem, gdzie toczy się walka. Nie tylko ta sportowa.

Mam niesamowity problem z tą książką. Miała bardzo duży potencjał. Wiecie, myślałam, że to będzie jedna z TYCH książek, które zapadają nam w pamięci na długi czas. Czy tak się stało?

Stephen Florida to tytułowy bohater, który w wyniku zbiegu okoliczności zaczyna studiować w małej miejscowości, gdzieś w sercu Północnej Dakoty. W College'u poświęca się zapasom, które z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Nie mam Ci czego wybaczać. Widzę w Tobie ból, który sama odczuwałam."

Kolejna książka, z II wojną światową w tle, za mną. Zawsze jest mi niesamowicie trudno napisać coś konstruktywnego o literaturze, w której pełno jest bólu, cierpienia i śmierci. Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że literatura osadzona w latach 40 ubiegłego wieku, a już w szczególności literatura obozowa, cechuje się wszystkimi tymi emocjami.

Zacznijmy może od początku. Jest rok 1924. Christopher wraz z ojcem i siostrą wyprowadzają się z Niemiec do Jersey, jednej z wysp Normandzkich. Nie było im łatwo. Byli przecież NIEMCAMI, mieli obywatelstwo kraju, który nie tak dawno temu przegrał Wielką Wojnę. W tak małej społeczności jak Jersey, trudno jest zacząć życie od nowa. Pewnego dnia młody Christopher spotyka Rebecce, dziewczynkę, która ucieka od destrukcyjnych rodziców. Ich niepozorne spotkanie przeradza się w przyjaźń, która trwać będzie jeszcze przez długie lata.

II wojna światowa- Naziści wkraczają do Jersey i od razu podejmują się realizacji planu Fuhrera. Wyspy mają zostać "oczyszczone" z Żydów. Rebecckę grozi deportacja. Nikt jednak nie przeczuwa, że podróż dziewczyny na wschód Europy wiązać się będzie z tak dużą tragedią. Zdesperowany Christopher postanawia wstąpić do SS. Zatrudnia się w Auschwitz, jako nadzorca obozu ekonomicznego, czyli tzw. Kanady. Do jego obowiązku należeć będzie przeliczane pieniędzy, które Naziści odbierają ludziom skazanym na śmierć w komorze gazowej. Brzmi przerażająco, prawda? Tak oto Christopher trafia w sam środek machiny śmierci, gdzie nie istnieje podział na dobro i zło.

Czy uda mu się odnaleźć Rebecckę oraz czy nie zatraci swojego człowieczeństwa? Tego dowiedzie się po przeczytaniu Anioła z Auschwitz. Ze swojej strony bardzo polecam.

"Nie mam Ci czego wybaczać. Widzę w Tobie ból, który sama odczuwałam."

Kolejna książka, z II wojną światową w tle, za mną. Zawsze jest mi niesamowicie trudno napisać coś konstruktywnego o literaturze, w której pełno jest bólu, cierpienia i śmierci. Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że literatura osadzona w latach 40 ubiegłego wieku, a już w szczególności literatura...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kurczęęęę.... mam ogromny problem z zakończeniem tej serii. Dwie poprzednie książki bardzo wysoko postawiły poprzeczkę. "Hush" był dla mnie zwyczajnie w świecie nudny. Cała akcja kręciła się wokół tego samego wydarzenia, wszystko było mało realistyczne i słabo przemyślane przez autorkę.

Końcówki książki nie skomentuję- uznajmy, że tego ostatniego rozdziału nie było, ok?

7/10 - tylko ze względu na ogromny sentyment do poprzednich tomów.

Kurczęęęę.... mam ogromny problem z zakończeniem tej serii. Dwie poprzednie książki bardzo wysoko postawiły poprzeczkę. "Hush" był dla mnie zwyczajnie w świecie nudny. Cała akcja kręciła się wokół tego samego wydarzenia, wszystko było mało realistyczne i słabo przemyślane przez autorkę.

Końcówki książki nie skomentuję- uznajmy, że tego ostatniego rozdziału nie było,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwszy raz przeczytałam "Obsydian" dokładnie 30.06.2014. Teraz nadszedł czas na re-reading.

Czy zmieniły się moje odczucia, co do tej książki? Zdecydowanie nie!

W dalszym ciągu uważam, że jest to rewelacyjne paranormal romance, z idealnie wykreowanymi bohaterami!

Polecam :)

Pierwszy raz przeczytałam "Obsydian" dokładnie 30.06.2014. Teraz nadszedł czas na re-reading.

Czy zmieniły się moje odczucia, co do tej książki? Zdecydowanie nie!

W dalszym ciągu uważam, że jest to rewelacyjne paranormal romance, z idealnie wykreowanymi bohaterami!

Polecam :)

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Ten świat zostanie ocalony i przebudowany przez marzycieli."

Sa takie książki, które po prostu zajmują szczególne miejsce w naszym sercu. Możemy zżyć się z bohaterami, kibicujemy im i nie chcemy się rozstawać. Taką właśnie książką jest "ostatni" tom serii Szklany Tron. Serii, którą tak bardzo pokochałam!

Nie wiem, może nie jestem obiektywna jeżeli chodzi o książki Sarah J. Maas. Nie umiem jednak dać jej mniejszej ilości gwiazdek, mimo iż oczywiście dostrzegam, że nie jest to książka idealna. Nie umiem tego zrobić, ponieważ tak pokochałam świat wykreowany przez autorkę oraz samych bohaterów.

Będę monotonna: Sarah J. Maas odwaliła kawał dobrej roboty. Napisała serię, która przez te wszystkie lata niesamowicie ewaluowała. NIGDY, po prostu NIGDY po przeczytaniu pierwszego tomu- Szklany tron- nie przypuszczałam, że będzie to cykl tak rozbudowany, z tyloma pobocznymi wątkami. Ogrom tego świata oraz sposób kreacji bohaterów zasługuje, w moim odczuciu, na dużą pochwałę!

Jestem w stu procentach ukontentowana tym, co wydarzyło się na kartach tej powieści. Bohaterowie w żadnym stopniu nie stracili swojego charakteru, a przyznajmy- było bardzo łatwo to zepsuć- tym bardziej, że cała seria liczy 6 tomów! (no, 7 jeżeli włączymy w to moją ukochaną Wieżę świtu") I chyba pójdę jeszcze o krok dalej. Zaryzykuję stwierdzenie, że jest.to pierwsza seria, w której nie potrafię wybrać jednego ulubionego bohatera.

I tak oto historia Aelin, Rowana, Chaola, Doriana oraz innych już dobiega końca. Zakończę to krótkie podsumowanie jednym zdaniem: zdecydowanie warto przeczytać.

Mi pozostaje już tylko czekać na tom 6.2. (i chwała wydawnictwu, że zdecydowało się wydać Królestwo popiołów jako dwie oddzielne książki)

"Ten świat zostanie ocalony i przebudowany przez marzycieli."

Sa takie książki, które po prostu zajmują szczególne miejsce w naszym sercu. Możemy zżyć się z bohaterami, kibicujemy im i nie chcemy się rozstawać. Taką właśnie książką jest "ostatni" tom serii Szklany Tron. Serii, którą tak bardzo pokochałam!

Nie wiem, może nie jestem obiektywna jeżeli chodzi o książki Sarah...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Zły król" to bezpośrednia kontynuacja pierwszego tomu, czyli "Okrutnego Księcia" autorstwa Holly Black.

To książka z gatunku Young Adult, który łamie wszystkie schematy! Nie ma w niej nic przewidywalnego. Holly Black wykreowała niesamowicie rozbudowany świat, w którym aż kipi od intryg i mrocznych tajemnic.

Ostatnie 50 stron książki dosłownie wcisnęło mnie w fotel. Szok i niedowierzanie.

Polecam!

"Zły król" to bezpośrednia kontynuacja pierwszego tomu, czyli "Okrutnego Księcia" autorstwa Holly Black.

To książka z gatunku Young Adult, który łamie wszystkie schematy! Nie ma w niej nic przewidywalnego. Holly Black wykreowała niesamowicie rozbudowany świat, w którym aż kipi od intryg i mrocznych tajemnic.

Ostatnie 50 stron książki dosłownie wcisnęło mnie w fotel. Szok...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Siedziałbym w ciszy do końca swojego pieprzonego życia, jeśli oznaczałoby to możliwość zaopiekowania się wami. - Kiedy skończyłem, z jej oczu płynęły łzy. Nie chciała, żebym cierpiał... rozumiałem ją. Ale tu chodziło o moje życie. Cierpienie było gwarantowane. Poczucie bezpieczeństwa nie.”

I na tym mogłabym w sumie zakończyć i napisać- po prostu to przeczytajcie. Ale wiecie co? Czuję, że muszę Wam o niej trochę opowiedzieć, bo podczas tej lektury przeżyłam taki rollercoaster emocji...

Może zacznę od tego, że ostatnio mam niezwykłe szczęście do czytania samym dobrych książek. Tak też było w przypadku lektury "Walcząc z ciszą" autorstwa Aly Martinez.

"Walcząc z ciszą" to z pozoru niczym nie wyróżniający się romans/erotyk z elementami obyczajówki. No właśnie- tylko z pozoru. Oprócz pięknej miłości możemy odnaleźć w niej mnóstwo momentów chwytających za serce. Aly Martinez idealnie wyważyła w niej chwile, w których nie mogłam przestać się śmiać, a także te, które niesamowicie chwyciły mnie za serce. Autorce udało się oddać rzeczywistość i jakkolwiek by to nie zabrzmiało- za to należą się brawa. To właśnie to, za co tak bardzo pokochałam historię braci Page oraz Elizy. To jedna z tych książek, które oprócz miłosnych scen mają realistycznie wykreowanych bohaterów oraz fabułę, dla której warto poświęcić czas.

Jeżeli jeszcze nie znacie tej książki, bardzo serdecznie ją Wam polecam. Mi nie pozostaje nic innego jak tylko czekać na kolejny tom.

"Siedziałbym w ciszy do końca swojego pieprzonego życia, jeśli oznaczałoby to możliwość zaopiekowania się wami. - Kiedy skończyłem, z jej oczu płynęły łzy. Nie chciała, żebym cierpiał... rozumiałem ją. Ale tu chodziło o moje życie. Cierpienie było gwarantowane. Poczucie bezpieczeństwa nie.”

I na tym mogłabym w sumie zakończyć i napisać- po prostu to przeczytajcie. Ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na początek musicie wiedzieć, że opis tej książki mało mnie zachęcił do jej przeczytania. Spodziewałam się niesamowicie schematycznej fabuły. Z racji tego, że wcześniej czytałam też inne pozycje od Pepper Winters, postanowiłam dać szansę "Koronie kłamstw". A teraz jestem na takim książkowym kacu, że nie wiem od czego zacząć pisanie tej recenzji...

Noell jest właścicielką wielkiej firmy. Od najmłodszych lat wie, że to kariera jest w życiu najważniejsza. W dniu swoich 19. urodzin, postanawia chociaż na chwilę spróbować "normalnego", nastoletniego życia. Mając do dyspozycji 300 dolarów, zwiedza dokąd nieodkryte przez nią strony Nowego Jorku. Niestety nie wszystko kończy się po jej myśli- zostaje zaatakowana przez dwóch mężczyzn. Na szczęście z pomocą przychodzi jej tajemniczy, bezimienny chłopak. Dziewczyna jest nim niesamowicie zaintrygowana. Para spędza ze sobą trochę czas spacerując po Central Parku. Bajka jednak kiedyś musiała się zakończyć- Bezimienny zostaje aresztowany.

Po tych wydarzeniach, akcja powieści przenosi nas trzy lata do przodu. Noell przestała wierzyć, że kiedykolwiek odnajdzie swojego wybawiciela. Wpada więc w wir pracy. Jednak jej życie ponownie odwraca się o 180 stopni, gdy na jej drodze staje arogancki, nieznajomy biznesmen Penn Everett...

To, co mnie najbardziej urzekło w tej książce to właśnie fabuła. Pepper Winters ma niesamowity dar do tego, aby z bardzo schematycznej powieści, stworzyć historię, której zakończenie wprawia czytelnika w osłupienie. Niby wszystko zaczyna się układać, każdy element do siebie pasuje, ale na koniec pojawia się jeszcze więcej pytań, niż pierwotnie można by było założyć. Autorka sprawnie żongluje pomiędzy prawdą, a kłamstwem, stawia na naszej drodze coraz to nowe zagadki. I robi to w mistrzowskim stylu. Pepper Winters po raz kolejny udowodniła, że jej pióro jest idealnie wyważone, sprawia, że podczas czytania nie możemy się oderwać i pochłaniamy kolejne strony.

Kto jest kim ? Czy Bezimienny i Penn to te same osoby? Mam swoje przypuszczenia, ale żeby się o tym przekonać będę MUSIAŁA sięgnąć po drugim tom tej serii- i to jak NAJSZYBCIEJ!

Gorąco polecam <3

Na początek musicie wiedzieć, że opis tej książki mało mnie zachęcił do jej przeczytania. Spodziewałam się niesamowicie schematycznej fabuły. Z racji tego, że wcześniej czytałam też inne pozycje od Pepper Winters, postanowiłam dać szansę "Koronie kłamstw". A teraz jestem na takim książkowym kacu, że nie wiem od czego zacząć pisanie tej recenzji...

Noell jest właścicielką...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Gordian" to moje drugie spotkanie z tą autorską W 2013 roku miałam okazję przeczytać Laristę. I chociaż wtedy ta pozycja nie zrobiła na mnie jakiegoś wrażenia, postanowiłam po latach dać ponownie szansę Pani Darwood. Tym bardziej, że "Gordian" to powieść zupełnie innego gatunku. To książka z pogranicza erotyki i romansu, a więc dokładnie wpisująca się w kanon książek, jakie czytam najczęściej.

Czy mogę więc śmiało napisać, że przeczytałam ją z wielką przyjemnością? I tak, i nie. Było w niej bowiem parę momentów, obok których nie mogę przejść obojętnie.

Zacznijmy może od początku: Tytułowy Gordian to młody mężczyzna, narrator całej powieści, student politechniki, który w wolnych chwilach uprawnia sporty walki oraz ehm spotyka się w kilkoma dziewczynami w wiadomym celu. Nie będzie spoilerem, gdy napiszę, że jego przeszłość nie była kolorowa, co finalnie przełożyło się na epizod z morderstwem, co zresztą wielokrotnie zostało podkreślone przez samego Gordiana w całej książce. ("Tak, to ja zabiłem")

Pewnego dnia okazuje się, że do miasta przyjeżdża Kira (córka drugiego męża matki Gordiana) Oczywiście, jak można się domyślić, dziewczyna zbliża się do Gordiana. Obydwoje mają przykrą przeszłość, chociaż nie do końca chcą o niej opowiadać.

Wydawać by się więc mogło, że jest to schematyczna powieść, niczym nie wyróżniająca się w swoim gatunku. I wszystko byłoby okey, gdy nie fakt, że Pani Darwood trochę przekombinowała całą fabułę. Do wątku romantycznego dochodzą jeszcze zjawiska "paranormalne" oraz opętanie. Nie wiem dokładnie, co ten zabieg miał na celu, bowiem na pewno nie wzbudził we mnie jakieś ciekawości czy też chwili strachu. Nie chcę jednak od razu skreślać całej powieści, tym bardziej, że jest to pierwszy tom, a więc możliwe, że całość wyjaśni się w pozostałych częściach. Pozostaje mi tylko trzymać kciuki, żeby autorka nie poszła w stronę "paranormal romance".

Podsumowując: Gordian to powieść, którą przeczytałam w ciągu paru godzin. Pomimo paru wad, książka napisana jest lekkim piórem i w żadnym stopniu nie jest to zarzut. Ogromny plus za przeniesienie części fabuły do Grecji! Ahh, uwielbiam. Oczywiście czekam na kolejny tom, choć mam nadzieję, że trochę naprostuje się wątek paranormalny, który był zaczęty w tej części.

Ps: Mam wrażenie, że autorska postawiła sobie za cel, aby w jej książkach pojawiali się bohaterowie o coraz to dziwniejszych imionach. Chociaż w sumie- co mi to oceniać- nie powinno to w żaden sposób wpływać na odbiór książki, prawda? :)

"Gordian" to moje drugie spotkanie z tą autorską W 2013 roku miałam okazję przeczytać Laristę. I chociaż wtedy ta pozycja nie zrobiła na mnie jakiegoś wrażenia, postanowiłam po latach dać ponownie szansę Pani Darwood. Tym bardziej, że "Gordian" to powieść zupełnie innego gatunku. To książka z pogranicza erotyki i romansu, a więc dokładnie wpisująca się w kanon książek,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zdarza się Wam sięgnąć po takie książki, po przeczytaniu których nie wiecie, co o nich myśleć?

Dokładnie tak czuję się po skończeniu drugiego tomu serii All for the game. Z jednej strony uważam, że jest to genialna książka, zupełnie inna, niż wszystkie, które dotychczas czytałam, ale z drugiej strony...no właśnie. Jest po prostu dziwna. Chyba to odpowiednie słowo. Czytając tę książkę miałam wrażenie, że całość jest niesamowicie oderwana od rzeczywistości, że jest wręcz niemożliwa. Czy był to zabieg celowy autorki? Tego nie wiem. Wiem natomiast, że mimo tych wszystkich rzeczy, o których wspominałam wcześniej- zdecydowanie warto ją przeczytać i ocenić samemu. Ja z całą pewnością sięgnę po ostatni tom, bo bardzo chcę wrócić do tego "dziwnego" świata i jeszcze "dziwniejszych" bohaterów.

A o czym jest w ogóle ta książka? Historia jest bezpośrednio kontynuacją The Foxhole Court. Po tragicznym wydarzeniu z końcówki pierwszego tomu, Neil, Andrew oraz reszta drużyny Lisów muszą zjednoczyć się jeszcze bardziej, jeżeli chcą w ogóle myśleć o dalszej grze w Exy. Zadania z całą pewnością nie będą ułatwiać im zawodnicy drużyny przeciwnej- Kruki- z Riko na czele. W tej części poznajemy także bardziej historię Andrew oraz Aarona. Co się wydarzyło w przeszłości i dlaczego bramkarz Lisów jest taki, jak teraz? I czy Neil będzie potrafił w końcu zaufać innej osobie? Tego dowiecie się po przeczytaniu The Raven King.

Podsumowując: jednego jestem pewna. Nora Sakavic stworzyła niesamowicie oryginalną historię, Historię, w której sport wydaje się być tylko przykrywką do tego, aby ukazać drugie sedno całej serii. To historia o wyrzutkach, która pokazuje, że niekiedy warto zaufać drugiej osobie.

Zdarza się Wam sięgnąć po takie książki, po przeczytaniu których nie wiecie, co o nich myśleć?

Dokładnie tak czuję się po skończeniu drugiego tomu serii All for the game. Z jednej strony uważam, że jest to genialna książka, zupełnie inna, niż wszystkie, które dotychczas czytałam, ale z drugiej strony...no właśnie. Jest po prostu dziwna. Chyba to odpowiednie słowo. Czytając...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mam niemały problem z tą książką. Chyba po prostu za dużo oczekiwałam. Otrzymałam romans, z brutalnymi momentami, ale niesamowicie denerwującymi bohaterami.

Czytając tę książkę miałam wrażenie, że główna bohaterka jest niesamowicie naiwna, a cała historia oderwana od rzeczywistości. Naprawdę starałam się zrozumieć motywy, które kierowały zarówno Lizzie, jak i Brochanem, ale nie udało mi się to.

Mam niemały problem z tą książką. Chyba po prostu za dużo oczekiwałam. Otrzymałam romans, z brutalnymi momentami, ale niesamowicie denerwującymi bohaterami.

Czytając tę książkę miałam wrażenie, że główna bohaterka jest niesamowicie naiwna, a cała historia oderwana od rzeczywistości. Naprawdę starałam się zrozumieć motywy, które kierowały zarówno Lizzie, jak i Brochanem,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo długo wzbraniałam się przed przeczytaniem tej części. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że jest to nowelka, a więc obawiałam się sytuacji, gdzie okazałoby się, że autorka zaserwowała nam nudnawą historię, "zapychacz" do pozostałych tomów.

Czy tak było?

Nie!

Jeżeli tak, jak ja, pokochaliście historię Styxa i Mae z pierwszego tomu Katów Hadesa, na pewno nie zawiedziecie się na tej nowelce. Oczywiście nadaremno szukać tutaj wielkich zwrotów akcji. Tego nie odnajdziemy. "I do, babe" to cudowna opowieść o miłości, ale także o zmaganiu się z własnymi słabościami. Idealna kontynuacja losów pary, którą poznaliśmy w pierwszym tomie cyklu.

Czy tom 5,5 był w ogóle potrzebny? W moim odczuciu, jak najbardziej! Chcę więcej Styxa i Mae!

Bardzo długo wzbraniałam się przed przeczytaniem tej części. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że jest to nowelka, a więc obawiałam się sytuacji, gdzie okazałoby się, że autorka zaserwowała nam nudnawą historię, "zapychacz" do pozostałych tomów.

Czy tak było?

Nie!

Jeżeli tak, jak ja, pokochaliście historię Styxa i Mae z pierwszego tomu Katów Hadesa, na pewno nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

The Foxhole Court to moje pierwsze spotkanie z tą autorką.

Na początku byłam bardzo sceptycznie nastawiona do tej pozycji- drużyna sportowa, studia? Eee, brzmi trochę nudno. Nic bardziej mylnego!

Neil Josten ucieka. Ucieka już tak od 10 lat. Nigdy nie zostaje w zadnym miejsce na dłużej. Wie, że to niebezpieczne, że nigdy nie może dopuścić do sytuacji, w której dopadnie go przeszłość. Ale Neil to także chłopak, który jest fanem Exy, sportowej gry wymyślonej przez autorkę na potrzeby tej powieści. Pewnego dnia otrzymuje propozycje wstąpienia do Lisów- drużyny akademickiej, która niejednokrotnie była na świeczniku mediów. Poza tym, każdy z zawodników wydaje się Neilowi na swój sposób dziwny. Przeszłość jednak dopada Neila. Co się wtedy stanie? Tego przekonacie się sięgając po The Foxhole Court

Polecam!

The Foxhole Court to moje pierwsze spotkanie z tą autorką.

Na początku byłam bardzo sceptycznie nastawiona do tej pozycji- drużyna sportowa, studia? Eee, brzmi trochę nudno. Nic bardziej mylnego!

Neil Josten ucieka. Ucieka już tak od 10 lat. Nigdy nie zostaje w zadnym miejsce na dłużej. Wie, że to niebezpieczne, że nigdy nie może dopuścić do sytuacji, w której dopadnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Chyba po raz pierwszy oceniłam książkę Remigiusza Mroza (a w szczególności część z Chyłką!) tak nisko...

"Kontratyp" to ósma już odsłona prawniczego duetu Chyłki i Zordona. Tym razem wydawać by się mogło, że wszystko w życiu tej pary już się ustabilizowało, a wszystkie złe rzeczy mają za sobą. Niestety, nie jest tak kolorowo. Tym razem Joanna musi stoczyć bitwę nie tylko na sali sądowej, ale także w górach. Bronić będzie bowiem dziewczyny, która oskarżona jest o zabójstwo dwóch swoich towarzyszy, z którymi miała zamiar zdobyć jeden najcięższych szczytów świata- Annapurnę. Czy faktycznie doszło tam do zabójstwa? Tego przekonacie się sięgając po lekturę.

Ja natomiast skupię się teraz na moich odczuciach po jej przeczytaniu i spróbuję wyjaśnić, skąd tak "niska" ocena.

Niby wszystko w tej części było na swoim miejscu: Mróz trzyma poziom, książka w żadnej sposób nie odstaję od pozostałych z tego cyklu. Jednakże chyba po prostu mam już dosyć tej serii... tak- nie sądziłam, że kiedykolwiek to napiszę! Czuję się zmęczona już przygodami Chyłki i Zordona. Każda książka zbudowana jest na takim samym schemacie- lekki początek, kwestia sądowa+ wychodzi na wierzch coś z przeszłości bohaterów, co ma wpływ na teraźniejszość i na koniec mocne zakończenie.

Książka bardzo poprawna i pewnie, gdyby była np. czwartą częścią cyklu napisałabym, że genialna. Teraz jestem po prostu znudzona. Trochę to przykre.

Chyba po raz pierwszy oceniłam książkę Remigiusza Mroza (a w szczególności część z Chyłką!) tak nisko...

"Kontratyp" to ósma już odsłona prawniczego duetu Chyłki i Zordona. Tym razem wydawać by się mogło, że wszystko w życiu tej pary już się ustabilizowało, a wszystkie złe rzeczy mają za sobą. Niestety, nie jest tak kolorowo. Tym razem Joanna musi stoczyć bitwę nie tylko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Zapomnij o mnie" to moje pierwsze spotkanie z tą autorką.

Historia miała w sobie potencjał, ale czegoś mi w niej zabrakło. Nie ścisnęła mnie za serce, nie do końca rozumiałam fascynację miłosną na linii Sara- Marshall. Momentami miałam wrażenie, że w tej książce jest za dużo niedomówień, a sceny są urywane. Tak, jakby pani Haner na siłę próbowała przedstawić jakieś wydarzenie, które nie miało w ogóle sensu.

Nie chce napisać że książka w ogóle mi się nie podobała, bo momentami było ok, ale..no właśnie. Było okey. Nic poza tym.

"Zapomnij o mnie" to moje pierwsze spotkanie z tą autorką.

Historia miała w sobie potencjał, ale czegoś mi w niej zabrakło. Nie ścisnęła mnie za serce, nie do końca rozumiałam fascynację miłosną na linii Sara- Marshall. Momentami miałam wrażenie, że w tej książce jest za dużo niedomówień, a sceny są urywane. Tak, jakby pani Haner na siłę próbowała przedstawić jakieś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pani Frazier, co Pani narobiła?!

Uwielbiam całą serię "King", ale zakończenie tej części wbiło mnie w fotel. Trzy razy czytałam tę samą stronę, aby upewnić się, że na pewno dobrze rozumiałam.

Wydawnictwo Kobiece- z cierpliwością czekam na kolejny tom!

Pani Frazier, co Pani narobiła?!

Uwielbiam całą serię "King", ale zakończenie tej części wbiło mnie w fotel. Trzy razy czytałam tę samą stronę, aby upewnić się, że na pewno dobrze rozumiałam.

Wydawnictwo Kobiece- z cierpliwością czekam na kolejny tom!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dawno nie czytałam tak słabej książki. Sięgnęłam po nią tylko dlatego, że miałam nadzieję na coś lepszego po przeczytaniu pierwszego tomu. Chciałam dać autorce szansę.

Co z tego wyszło?

Otrzymałam lekturę bez fabuły (och, przepraszam- była podobno jakaś "intryga" i demony przeszłości?....), z papierowymi postaciami, gdzie nie ma nic innego, jak tylko seks, seks i jeszcze raz seks. I to opisany w taki sposób, że w ogóle nie dało się tego czytać.

Bohaterowie tak mnie irytowali, że aż parę razy się zaśmiałam z ich zachowania.

Absurd goni absurd.

Nie polecam.

Dawno nie czytałam tak słabej książki. Sięgnęłam po nią tylko dlatego, że miałam nadzieję na coś lepszego po przeczytaniu pierwszego tomu. Chciałam dać autorce szansę.

Co z tego wyszło?

Otrzymałam lekturę bez fabuły (och, przepraszam- była podobno jakaś "intryga" i demony przeszłości?....), z papierowymi postaciami, gdzie nie ma nic innego, jak tylko seks, seks i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po tylu negatywnych opiniach na temat tej książki, trochę się jej obawiałam. Uwielbiam większość książek tego autora, dlatego też musiałam przeczytać i tę pozycję.

Jak było?

Jak dla mnie bardzo, bardzo dobrze! I na serio piszę to z pełnym przekonaniem.

W Hashtagu jest wszystko to, co uwielbiam w książkach. Jest napięcie, są wyraziści bohaterowie, akcja jest dynamiczna, a na dodatek jest idealnie wpleciona w otaczające nas realia. I jak to już bywa z książkami Mroza- w trakcie czytania miałam moment, gdzie aż nie wierzyłam, że to się dzieje. I tak, mówię o scenie z pociągiem. WTF. Od tej sceny wiedziałam, że muszę przeczytać tę książkę do końca, już, teraz, bo byłam bardzo ciekawa, co się wydarzyło. Zarzuty, że za dużo w tej książce odwołań do finansów? Bzdura. Dla mnie było wszystko zrozumiałe i ani przez moment nie poczułam, że jest tego za dużo.

Podsumowując jednym zdaniem- Remigiusz Mróz trzyma poziom, a całą książkę oceniam na 9/10. ✌

Po tylu negatywnych opiniach na temat tej książki, trochę się jej obawiałam. Uwielbiam większość książek tego autora, dlatego też musiałam przeczytać i tę pozycję.

Jak było?

Jak dla mnie bardzo, bardzo dobrze! I na serio piszę to z pełnym przekonaniem.

W Hashtagu jest wszystko to, co uwielbiam w książkach. Jest napięcie, są wyraziści bohaterowie, akcja jest dynamiczna,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Pod szkarłatnym niebem" autorstwa Marka Sullivana to istny "must have" dla wszystkich, którzy choć trochę interesują się tematyką II wojny światowej.

Nie oszukujmy się- książek o Zagładzie Żydów, o wojnie, o obozach koncentracyjnych jest bardzo dużo. Co więc wyróżnia tę pozycję?

"Pod szkarłatnych niebem" to lektura, która kreuje bardzo brutalny, ciężki klimat, który jest nierozłącznym elementem wojennych czasów. Nie ma tutaj miejsca na radość oraz uśmiech, a z każdej strony wylewa się ból i cierpienie. Mark Sullivan poszedł jednak krok na przód- podjął się tematyki wojennej, która osadzona jest we Włoszech. Jakże mało jest pozycji (a przynajmniej mi znanych) w literaturze, które pokazują, jak kształtował się ruch oporu w Italii podczas II wojny światowej. Ogromny plus dla autora za znakomity research, który poczynił na potrzeby powstania tej powieści. Czytając tę książkę miałam wrażenie, że jest ona kompletna od samego początku do końca, a całość dopełnia fakt, że wydarzenia są opowiedzenia przez osobę, która istniała naprawdę i która po tylu latach zdecydowała się na ich przypomnienie.

Zdecydowanie polecam!

"Pod szkarłatnym niebem" autorstwa Marka Sullivana to istny "must have" dla wszystkich, którzy choć trochę interesują się tematyką II wojny światowej.

Nie oszukujmy się- książek o Zagładzie Żydów, o wojnie, o obozach koncentracyjnych jest bardzo dużo. Co więc wyróżnia tę pozycję?

"Pod szkarłatnych niebem" to lektura, która kreuje bardzo brutalny, ciężki klimat, który...

więcej Pokaż mimo to