-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2019-07-08
2019
Lubicie czytać Debiuty? Ja kocham odkrywać nowych autorów, i ich początki, które z czasem nabierają zupełnie innego znaczenia. A co takiego wspaniałego jest w książce Magdaleny Ojrzyńskiej?
Jak każda przeprowadzka niesie ze sobą pewne obawy, i oczekiwania co do nowego miejscach. Do miasteczka przyjeżdża nowa rodzina Kornhordów, gdzie chcą rozpocząć wszystko od nowa. Choć to niewielkie miasteczko, to nie przeszkadza to rodzinie, wszystko wydaje się być tak jak powinno. Normalna praca, normalne życie, czego chcieć więcej? Wydaje się, że w ich życiu nie wydarzy się nic z czym powinni mieć problem, do czasu, aż ich przeszłość nie daje o sobie zapomnieć, i na horyzoncie pojawia się Tajemnica, którą nie sposób ukryć.
Gdy czytacie książkę w której nic nie wydaje się z początku zaskakujące, i będzie to zwykła sielankowa opowieść, to wierzcie mi, że nie w tym przypadku. Jak tylko zagłębicie się w Pętle, to nie myślcie, że tak łatwo was wypuści.
„Pętla. Narodziny” to w szczególności historia dla osób, które lubią w książkach, kiedy napięcie i akcja nie są od razu przedstawione na początku, a budują się powoli, pobudzając niecierpliwość czytelnika. Nie tylko bohaterowie, ale sam świat oczarowuje do takiego stopnia, że czasami ma się wrażenie, że to co się tam dzieje, znajduje się w jakiejś magicznej krainie. Wszystko to dzięki spokojnemu, i wyważonemu stylowi autorki, która ze starannością podeszła do swojego debiutu, by nie tylko wzbudził w czytelniku ciekawość, ale te emocje. A przecież one są tu najważniejsze, by książka pozostawiła coś po sobie w czytelniku.
Każda z postaci jest na swój sposób wyjątkowa, i wyróżniają się swoim zachowaniem. Dodatkowo więź rodzinna jest tu tak fascynująca, w szczególności między matką Therese, a córką Haną. Niektóre momenty w książce potrafią nie tyle co zaskoczyć, ale zastanowić nad przyczyną, czy postępowaniem bohatera. Magdalena Ojrzyńska stworzyła doprawdy niesamowity, i czarowny świat, od którego nie sposób się oderwać choćby na chwilę.
„Pętla. Narodziny” to zdecydowanie powiew świeżości w świecie literatury. Rzadko się zdarza by debiut już od pierwszych stron książki pokazał ogromny wkład w pracę nad książką. Zbudowane zdania, główne wątki, przeprowadzanie historii w sposób płynny, to cenie najbardziej w początkujących pisarzach. Oby więcej początkujących autorów poświęcało tyle czasu, i trudu w tworzeniu książki, jak to zrobiła Magdalena Ojrzyńska.
Witchmargo
Lubicie czytać Debiuty? Ja kocham odkrywać nowych autorów, i ich początki, które z czasem nabierają zupełnie innego znaczenia. A co takiego wspaniałego jest w książce Magdaleny Ojrzyńskiej?
Jak każda przeprowadzka niesie ze sobą pewne obawy, i oczekiwania co do nowego miejscach. Do miasteczka przyjeżdża nowa rodzina Kornhordów, gdzie chcą rozpocząć wszystko od nowa. Choć...
2019-11-07
Niektórzy mówią, że z książek młodzieżowych się wyrasta. Moim zdaniem to zależy od podejścia człowieka, i tego co chce czytać. Ja zawsze lubiłam sięgać po książki przygodowe, i takie które wprowadzą mnie w świat pełny magii. A co najlepsze to dopiero początek serii z Iris McBlack.
Tajemnicze zaginięcie swojej siostry Oliwii, pchnęło Iris do podjęcia stanowczej decyzji, aby wyruszyć w niebezpieczną i nieznaną dotąd przygodę, do nieznanej krainy, która dotąd mogła być tylko snem. Przenosząc się do świata zwanego Czajniczkiem, nie tylko poznaje jej mieszkańców, ale musi się zmierzyć z prawdą tego miejsca, które nie tylko ma swoje tajemnice, ale i problemy z którymi teraz musi się zmierzyć Iris McBlack. By ocalić siostrę musi wypełnić w pierw zadanie odnalezienia czarnowładce Leonarda, który jak jego siostra zaginął. Czy Iris uda się odnaleźć Leonarda, i uratować siostrę? W tym pomoże jej grupka nowo poznanych towarzyszy, którzy zdecydowanie są niezwykli.
Opowieść rozpoczyna się w momencie, w którym możemy dokładniej poznać starszą siostrę Oliwię, oraz młodszą siostrę Iris. Różni je wszystko, a przede wszystkim to, iż Oliwia jest bardzo zadufaną w sobie kobietą, która uwielbia oczarowywać mężczyzn, i otrzymywać od nich nie raz kosztowne prezenty. Przez jej zachowanie i sposób bycia, nie umie dogadać się ze swoją młodszą siostrą Iris, która nie ukrywa tego iż Oliwia działa jej często na nerwach. Choć nie posiada takiej urody jak siostra, i nie potrafi okręcić sobie każdego mężczyzny wokół palca, to może poszczycić się swoją inteligencją, i choć stara się tego nie ukrywać to w pewien sposób zachowanie Oliwii ją rani, i kocha siostrę, dla której zrobiłaby wszystko. I będzie musiała to udowodnić.
Autor wprowadza nas w niesamowitą i magiczną podróż, w której wszystko jest możliwe, a rządzą nią czary. W tą niecodzienną przygodę zabierze nas Iris McBlack, rudowłosa dziewczyna, o ognistym temperamencie, dla której słowo "poddać się" nie istnieje. W trosce o swoją siostrę zabiera nas do świata zwanego Czajniczkiem, gdzie udowodni nam, że świat wrażeń i dobrej zabawy naprawdę istnieje, choć to wcale nie oznacza, że nie pojawią się momenty grozy. I choć zdarzały mi się momenty, w których nie czułam tego czegoś, gdyż miałam wrażenie iż niektóre sytuacje w książce były mi znane z innych powieści, które miałam okazję czytać. To fantastyczna książka, w której mamy niecodzienne zjawiska, i w której może stać się dosłownie wszystko. To co najbardziej mnie urzekło to właśnie wykreowany magiczny świat, i bohaterka z którą bardzo przyjemnie spędziłam ten czas. Akcja nas nie opuszcza, dzięki czemu fabuła nabiera tempa, a w książkach młodzieżowych właśnie zwykle tego poszukuję.
"Kryształowe serce" to książka dla wszystkich, niezależnie od wieku, spodoba się każdemu. Jak "Alicja w krainie czarów", mamy rudowłosą Iris, która zabiera nas w zaskakującą, i pełną wyzwań podróż z różnymi bohaterami. A co najważniejsze pozwoliło mi przez chwilę powrócić do czasów, kiedy jako mała dziewczynka czytałam takiego książki z wypiekami na twarzy i rozdziawioną buzią. I nie zawsze czarny charakter robił coś złego, i nie miał przy tym wyrzutów sumienia, bo w tej książce takie stereotypy są obalane.
Michał Bergel stworzył świat pełen magii, fantastycznych istot, i niespodziewanych zwrotów akcji. Iris to bohaterka z którą nie da się nudzić, a wyobraźnia autora wydaje się nie mieć końca. Mnie to zachwyca, bo od zawsze lubiłam wierzyć w czary i magię.
Niektórzy mówią, że z książek młodzieżowych się wyrasta. Moim zdaniem to zależy od podejścia człowieka, i tego co chce czytać. Ja zawsze lubiłam sięgać po książki przygodowe, i takie które wprowadzą mnie w świat pełny magii. A co najlepsze to dopiero początek serii z Iris McBlack.
Tajemnicze zaginięcie swojej siostry Oliwii, pchnęło Iris do podjęcia stanowczej decyzji, aby...
2019-11-24
2019-05-05
Jakby wyglądał świat, gdyby nie było w nim nas - kobiet? Bardzo mnie zaciekawiło jak autor wyobraża sobie właśnie taki świat, gdzie kobieta będzie jak diament. Towarem bardzo rzadkim i niezwykłym, bo właśnie tym są kobiety w tej historii.
Na świecie pojawiają się roboty, nie byle jakie roboty, ale sztuczne kobiety, które mają zastąpić prawdziwe. To doprowadza do tego, że faktycznie prawdziwe kobiety powoli zaczęły przestać istnieć. Ale co gdy zabraknie ich w ogóle? Rozpoczyna się polowanie, w którym to kobiety "niewiasty" są towarem najpotrzebniejszym i najcenniejszym! Jak wyglądałby świat bez nich? Gdyby nie było na świecie ani jednej kobiety? Pewien mężczyzna Kris, otrzymuje pewne zadanie, które nie do końca mu się podoba, gdyż trwanie tej misji może doprowadzić do skutków nieodwracalnych.
Kolejny debiut, który trafił w moje ręce tym razem jednak napisany przez mężczyznę. Na pierwszym planie mamy głównego bohatera Kris, i to on jest naszym narratorem tej powieści. Świat w którym żyje, jest zdominowany przez mężczyzn. Autor pokazuje nam świat okrutny, pozbawiony jakichkolwiek zahamowań i bestialskich zachowań mężczyzn, gdzie ich wizja świata jest zupełnie inna od kobiecej, przez co pojawia się ich brak. Natomiast w tej historii, właśnie pojawia się dobry mężczyzna nasz Kris, który jest byłym żołnierzem i stał się Łowcą, który uwalnia uwięzione kobiety, dając im wolność, a ich oprawców surowo karać. Niestety ten świat był dla mnie za bardzo "męski", pozbawiony delikatności. Choć z biegiem czasu dużo się zmienia, ja sama nie umiałam się przekonać na tyle do wizji autora, że było mi trudno czytać dalej. Może gdyby trochę jednak załagodził konflikt między płcią przeciwną, wydaje mi się, że przyjemniej by się czytało tą historię, a tak to było mi naprawdę ciężko. Ja nie jestem przekonana do tego typu przedstawienia świata, całkowicie zdominowanym przez mężczyzn.
Styl pisarza jest naprawdę obiecujący, i pomysł na historię również przypadł mi do gustu, jednakże ta brutalność i bestialstwo było jak dla mnie za bardzo przesadzone, przez co nie czytało mi się to tak przyjemnie, jak na początku zakładałam. Ale to nie przeszkodziło mi w nawiązaniu sympatii do samego autora, bo jestem ciekawa jego kolejnego dzieła, już mam nadzieję, że tym razem trochę łagodnego w opisach.
https://witchmargo.blogspot.com
Jakby wyglądał świat, gdyby nie było w nim nas - kobiet? Bardzo mnie zaciekawiło jak autor wyobraża sobie właśnie taki świat, gdzie kobieta będzie jak diament. Towarem bardzo rzadkim i niezwykłym, bo właśnie tym są kobiety w tej historii.
Na świecie pojawiają się roboty, nie byle jakie roboty, ale sztuczne kobiety, które mają zastąpić prawdziwe. To doprowadza do tego, że...
2019
2019
2019
2019
2019-04-10
Książki, w których głównymi bohaterami są zwierzęta zawsze wpływają na mnie pozytywnie. Wiem, że sięgając po takie pozycje moje emocje zostaną poddane wielkim próbą, w których jak zawsze i tak dam im upust. W tym przypadku, nie było inaczej.
Naszym głównym bohaterem jest cudowny czworonóg, który znany jest z tego że jest najlepszym przyjacielem człowieka. Chyba nie muszę Wam mówić, do jakiego gatunku zwierząt, po tym należy. I właśnie to oto zwierzę, postanawia wyruszyć w przygodę pełną niebezpieczeństw, by odnaleźć swojego właściciela i uchronić go przed czymś co sam przed laty stworzył. Narratorem jest pies, który pokazuje nam swój świat, i to jak on go odczuwa. Mamy tu do czynienia z ogromnym poświęceniem, bezgraniczną wiarą i miłością w człowieka, które nie potrafi zachwiać nic. Pokazuje nam obraz teraźniejszego poszukiwania swojego Pana, ale i również przeszłości w której stał przy jego boku.
Nie znałam Damiana Dibbena z tej strony, i nigdy nie spodziewałabym się, że spotkam się z jego twórczością, w której głównym bohaterem i jednocześnie narratorem będzie zwierzę. Ale nie tylko to wprawiło mnie w zdumienie, gdy potrafił dzięki czworonogowi ukazać nam piękno sztuki, oraz to co dla ludzi zwykle jest mało dostrzegalne - zapachy. Pięknie i kreatywnie zostały ukazane takie kwestie dotyczące przynależności do miejsca, swojego właściciela, tęsknoty, za swoim przyjacielem, oraz odwagi, która pcha do najróżniejszych decyzji gdzie się okazuje, że nawet psy czują, że mają swoje miejsce na ziemi, a ono jest tam gdzie znajduję się jego właściciel. W tej historii, nasz mały przyjaciel postanawia odnaleźć swojego właściciela, który na dodatek jest alchemikiem. A jego zamiłowaniem i odwiecznym zagadnieniem jest życie wieczne. Ale co będzie gdy ta tajemnica, nie będzie już tajemnicą?
Jest to historia, która zostawi w Waszych sercach ślad. Dowiecie się, co to znaczy życie wieczne, oraz jakie przynosi skutki, gdyż czy można żyć w samotności? Nie potrafię opisać, jak ta historia wpłynęła na moje emocje, bo pozostawiła po nich burze. I myślę, że jak sięgnięcie po tą pozycje, zrozumiecie o czym mówię.
Zapraszam na bloga -> https://witchmargoczyta.blogspot.com
Książki, w których głównymi bohaterami są zwierzęta zawsze wpływają na mnie pozytywnie. Wiem, że sięgając po takie pozycje moje emocje zostaną poddane wielkim próbą, w których jak zawsze i tak dam im upust. W tym przypadku, nie było inaczej.
Naszym głównym bohaterem jest cudowny czworonóg, który znany jest z tego że jest najlepszym przyjacielem człowieka. Chyba nie...
2019-04-12
Zwykle wzbraniam się przed pozycjami, które mają mniej niż 200 stron. Obawiam się wtedy, że zabraknie fabuły, akcji i tego rozwinięcia, bo jak dobra historia mogła zmieścić się w tak cieniutkiej książce, ale lubię ryzykować!
Eden - sama ta nazwa przywołuje nam na myśl raj, w którym można trwać wieczność w ogromnym szczęściu i dostatku. Ale nie dajmy się zmylić, gdyż nasi bohaterowie to nie ludzie, a raczej już nie ludzie! To osoby, które bardzo dawno temu, zawarli pakt z boginią, która pozamieniała ich w zwierzęta. Niby sami się skazali na ten los, i nie powinni próbować tego zmienić, gdy znajduję się czwórka śmiałków: odważny lis, przebiegły kot, pomysłowy królik i silny byk. Czwórka towarzyszy, chce odmienić los swój, i swoich bliskich. Postanawiają stanąć na przeciw przeznaczeniu, i uwolnić się od tego brzemienia. Jednak by to zrobić, muszą wyruszyć w groźną przygodę, z której wszyscy mogą nie wrócić. Czy podróż do samej czeluści zła - Korhantu, nie będzie ich zgubą?
Jak wspomniałam wam na samym początku, miałam małe obiekcje co do tej historii. Przede wszystkim przez to, że to bardzo krótka historia, która nie dawała mi gwarancji na wspaniałą przygodę, a opis wręcz to obiecywał. Na szczęście, książkę czytało mi się bardzo dobrze, wręcz pożerałam stronę, po stronie, a nawet powieść poruszyła pewną kwestie, która dla każdego człowieka jest bardzo ważna. Temat wolności. To bardzo trudne zagadnienie, gdyż czym tak naprawdę jest wolność? Czy my sami możemy nazywać się wolni? Mimo, iż nasz świat składa się z samego systemu i prawa? W tej książce jest tak samo. Pojawiają się bohaterowie, którzy postanawiają sprzeciwić się paktowi, który ich wiąże w zwierzęcych ciałach i odzyskać dawno utraconą wolność! Jednakże zakuło mnie bardzo dotkliwie w oczy, iż przedstawienie tej historii oraz samych postaci, była dosyć prosta. Zabrakło mi bardziej konkretnych opisów, jakichś ciekawych ciekawostek, czy nawet konstruktywnej konwersacji między bohaterami. Ale cóż, to też jest wina słabego rozwinięcia, która na pewno dodałaby parę dodatkowych stron tej powieści. Co do samej fabuły i pomysłowi, mogę podziękować autorowi, gdyż naprawdę mi się spodobała i żałowałam, że w ciągu paru godzin tak szybko się zakończyła.
Powieść E. von Englbert, jest bardzo ciekawa i niesamowicie wciągająca, ale nie zapewnia takich emocji, ani nie składnia do jakiegoś głębokiego rozmyślania. Styl autora, jest dosyć prosty przez co nie musicie obawiać się, że jej czytanie zajmie wam parę dni, a raczej tylko parę godzin. I na pewno polubicie tych bohaterów, bo ja do teraz miło ich wspominam i myślę, że po jakimś czasie chętnie do nich powrócę.
Zapraszam na blog-> https://witchmargoczyta.blogspot.com/
Zwykle wzbraniam się przed pozycjami, które mają mniej niż 200 stron. Obawiam się wtedy, że zabraknie fabuły, akcji i tego rozwinięcia, bo jak dobra historia mogła zmieścić się w tak cieniutkiej książce, ale lubię ryzykować!
Eden - sama ta nazwa przywołuje nam na myśl raj, w którym można trwać wieczność w ogromnym szczęściu i dostatku. Ale nie dajmy się zmylić, gdyż...
2019-05-18
Bierzecie czasem udział w jakichś wyzwaniach? Ja widząc jedną z takich możliwości, postanowiłam spróbować. I udało się! Choć to nie mój ulubiony gatunek literacki dałam mu szansę, choć nie zaprzeczę, że przy tej powieści towarzyszyły mi różne emocje.
Jak w każdym dobrym kryminale, czy tam thrillerze mamy zabójstwo, i to nie jedno a pięć morderstw. Motyw geniusza zbrodni nie jest znany, przez co władza nie wie jak zapobiec kolejnym morderstwom. Kto będzie następny? Czym kieruje się zabójca wybierając swoje ofiary? Z tym nasz komisarz Maciej Gorczyński musi się ciągle zmagać, ale postanawia wypróbować inny sposób. Mógłby być wręcz szalony dla gapiów, jak i dla znajomych samego komisarza, ale on nie ma zamiaru rezygnować z tego planu. Postanawia do sprawy wprowadzić pewną zaprzyjaźnioną jasnowidz - Sylwię Trojanowską. Co wyjdzie z tego duetu? Czy uda im się odnaleźć mordercę nim ten znowu kogoś zabije? A może uda im się odnaleźć wcześniej kolejną ofiarę, nim ta na zawsze zamknie swe oczy? Pełna niespodziewanych i zawiłych sytuacji, które popchają tą dwójkę do radykalnych działań!
Nie tylko książka, ale i tajemnicza płyta trafiła w moje ręce, kiedy ją obejrzałam spodziewałam się naprawdę wspaniałego kryminału! To było jakbym obejrzała zwiastun do filmu, który już niedługo trafi na nasze ekrany telewizora. Jednakże nie pozostaje pewne to, że jestem wybredna co do tego gatunku, i skończyło się tak jak podejrzewałam. Miałam ogromne poczucie rozczarowania, gdyż znając siebie spodziewam się czegoś naprawdę wielkiego. Historii przez, którą nie będę mogła zasnąć, czy też nawet poczuć to poddenerwowanie, iż morderca ciągle się wymyka i działa dalej. Czytało mi się tą książkę naprawdę dobrze, ale bez żadnego "Wow!". Styl pisarki był naprawdę przyjemny, ale nie takiego się spodziewałam w kryminale. Spodziewałam się krwawych opisów, łapiące za gardło przerażenie, czy też szczegółów dotyczących tropu mordercy. Zabrakło mi tego i to bardzo, przez co wiem, że nie pokocham tej historii. Na pewno nie będę ją wspominać źle, bo ta historia na to po prostu nie zasługuje. Dla osób, które dopiero co rozpoczynają swoją przygodę z tego typu gatunkiem literackim, mogą jak najbardziej zacząć ją od tej powieści, gdyż jest ona dobrym wprowadzeniem do bardziej konkretnych, zaskakujących i trzymających w napięciu powieści.
"Nagranie" jest z pewnością historią, która nie nadaje się dla osób, które wymagają sporej dawki adrenaliny, trudnej do rozwiązania zagadki, czy też porywającego kryminału. Ale mogę ją polecić początkującym, czy też osobą co nie lubią zbyt trudnych historii, gdyż tą książkę czyta się naprawdę dobrze.
https://witchmargo.blogspot.com
Bierzecie czasem udział w jakichś wyzwaniach? Ja widząc jedną z takich możliwości, postanowiłam spróbować. I udało się! Choć to nie mój ulubiony gatunek literacki dałam mu szansę, choć nie zaprzeczę, że przy tej powieści towarzyszyły mi różne emocje.
Jak w każdym dobrym kryminale, czy tam thrillerze mamy zabójstwo, i to nie jedno a pięć morderstw. Motyw geniusza zbrodni...
2019-12-12
2019-05-19
Najbardziej lubię w fantastyce, gdy pojawia się wzmianka o magii. Nie zaprzeczę, że najbardziej lubię czytać o czarach, gdyż wtedy może dziać się wszystko. I w tej książce mamy do czynienia z czarną magią.
Bezpieczne wyspy Baucze, które znane są jako latające wyspy. Z dala od Ciężkich Ziem, żyją szczęśliwym życiem. Okazuje się jednak, że nasz główny bohater Kormak nie jest na tych wyspach do końca szczęśliwy, przez wzgląd na to iż pewna grupka go prześladuję. Gdy był dzieckiem, zawsze czuł, że ktoś go obserwuje i śledzi. W każdej chwili myślał, że to zło na niego czyha i się nie mylił, gdyż to właśnie władająca czarną magią Askella Nardenami była tą, która zawsze obserwowała Kormaka, na dodatek to ona go sprowadziła na latające wyspy. Askella jest znana jako wcielone zło, i właśnie to ona naznacza biednego Kormaka pieczęcią Inkwizytora, dzieląc się swoją mroczną magią, która próbuje nim zawładnąć, do tego na jaw wychodzą inne fakty, o których chłopak nie zdawał sobie sprawę. Czy Kormak zaakceptuje rolę Inkwizytora, i czy pozwoli by Ashella go poprowadziła?
Zwykle nasi główni bohaterowie są przedstawiani jako wspaniali, silni, niezłomni, odważni i przede wszystkim niezwyciężeni, ale nie Kormak. Jest przeciwieństwem wykreowanego bohatera, gdyż jest tchórzliwy, niepewny swoich zdolności, i przede wszystkim ciapowaty. Z każdym niebezpieczeństwem radzi sobie krzykiem i ucieczką, jednakże ta próba odwagi zupełnie go zmieni. Choć na samym początku podobało mi się to jak autor wykreował naszego bohatera, to z czasem zaczęło mi to przeszkadzać, gdyż nasz bohater się nie rozwijał, zupełnie jakby stał w miejscu i próbował od wszystkiego uciec, jakby każda decyzja była dla niego za dużym wyzwaniem nie do pokonania. W pewnym momencie, również dopatrzyłam się chaosu, jaki powstał w tej powieści. Wydawałoby się, że naszym narratorem jest Kormak, to tak naprawdę nimi są różni bohaterowie tej powieści. Co zaczęło mnie trochę mylić, gdyż ciągle wychodziły nowe informacje, nowe zdarzenia, iż te wszystkie sytuacje i relacje były dla mnie zbyt pogmatwane. Jakby zupełnie autor próbował wszystkie swoje pomysły zmieścić w tym jednym tomie, przez co praktycznie cały czas dowiadujemy się czegoś nowego. Te informacje zaczęły mi się zlewać i mieszać, przez co musiałam przeznaczyć dodatkowy czas na to, by je zrozumieć. Fabuła ciągle się zmienia, wychodzą nowe fakty, a akcja cały czas jest w tle. Najbardziej mi się spodobało właśnie to, że nasz bohater Kormak jest bohaterem zmiennym, nie trzymającym się danego kierunku. W każdej chwili możemy się po nim spodziewać przeciwieństwa, do tego co mówi i robi.
Pomysł na tą historię jest bardzo ciekawy i przede wszystkim najbardziej zaskakujący w nim jest nasz bohater. Jednakże nadmiar nowych informacji, trochę mnie przytłoczył. W tym aspekcie autor trochę przekombinował, ale poza tym to dobra historia, w której magia jest na porządku dziennym, w świecie gdzie żyją potwory i elfy. To historia dla każdego fana fantastyki.
Najbardziej lubię w fantastyce, gdy pojawia się wzmianka o magii. Nie zaprzeczę, że najbardziej lubię czytać o czarach, gdyż wtedy może dziać się wszystko. I w tej książce mamy do czynienia z czarną magią.
Bezpieczne wyspy Baucze, które znane są jako latające wyspy. Z dala od Ciężkich Ziem, żyją szczęśliwym życiem. Okazuje się jednak, że nasz główny bohater Kormak nie jest...
2019-01-25
Zapraszam na bloga -> https://witchmargoczyta.blogspot.com
Kolejna pozycja Maas, która uzależnia od pierwszych stron! Choć przyznam, że ciężko mi się za nią zabierało przez głównych bohaterów występujących w tej części, to żałuje jednego! Mianowicie, że dopiero niedawno się nią zajęłam! A powinnam, od razu, odkąd ją zakupiłam.
Chaol Westfall oraz Nesryn Faliq, wyruszają w pełną przygody podróż, w której mają jeden cel. A nim jest, Anticia, w której muszą przekonać do swojej sprawy władce, zwącym tam miano Kagan. Od początku ich misja, nie wydaje się łatwa, gdyż władca, nawet nie chcę z nimi rozmawiać na temat współpracy, w sprawie, która dla niego na wstępie jest przegraną, ale i przez wzgląd na tragedię, jaka zdarzyła się na jego dworze. Na domiar złego, Chaol musi prosić Kagana, o pomoc w jego uzdrowieniu. Na szczęście władca, postanawia przydzielić do niego, jedną z uzdrowicielek. Uzdrowicielka, która przybywa na pomoc mężczyźnie to Yrene, która ma w sobie z pewnością dar, który potrafi odgonić mrok. Ale czy i jego mrok, który tkwi od dawna w jego sercu, jest na tyle słaby, by poddać się wpływowi uzdrowicielki? Na domiar złego, zło nie ma zamiaru tak po prostu, patrzeć, i nie zwracać uwagę na ruchy, jego przeciwników. Pewne sytuacje, z pewnością nie ominą naszych bohaterów.
Na samiuteńkim początku, ciężko było mi do niej podejść. Nie zaprzeczę, że nie pałam jakimś entuzjazmem do Chaola, i szczerze wolałabym, by Maas napisała kolejną historię z Aelin, niż z nim w roli głównej. To była jedna z głównych przyczyn, dlaczego tak wzbraniałam się co do tej pozycji. Ale dobrze, że dałam jej szansę, bo polubiłam Chaola. Spojrzałam, na niego z zupełnie innej perspektywy, która pozwoliła mi go na nowo poznać. I zrobiło mi się go, w pewnym momencie, żal. Ale i jednocześnie, poczułam to tej postaci względną sympatię.
Maas, zdecydowanie ma talent, bo potrafiła sprawić, że pokochałam tą historię, jak jej każdą poprzednią. W sposób w jaki, przedstawia swoje wyobrażenie, jest na tyle rzeczywisty, że człowiek, nie potrafi się od niej oderwać, i mimo jak zwykle, jej grubych tomisk, brnie się przez nie jak przez masło. Tak jak ona pisze, nie jest w stanie nikt ją podrobić. Jak tutaj, oczarowała mnie swoim piórem, i pomysłami, które na każdym kroku są ze sobą połączone i spójne, a nie chaotyczne. Za to ją kocham, że potrafiła przedstawić tą historię, jak każdą inną. Gdyby nie to, z pewnością, nie byłabym w stanie skończyć tej książki, w tak krótkim czasie i z taką radością!
To historia, która na pewno zadziwi nie jedną osobę. Wiele osób wzbrania się przed nią. Wiem, bo was o to pytałam. Ale dajcie jej szansę, bo naprawdę się nie zawiedziecie. Możliwe, że tak jak ja podchodzicie, do niej z rezerwą, przez wzgląd na to, iż główny bohater to nie Aelin, nasza waleczna wojowniczka, a Chaol, który jak doczepka, usilnie stara się być w tej historii, tylko po co? Właśnie, dopiero po tym dodatku, uzmysłowiłam sobie, że on jest potrzebny tej historii, by ta mogła się dalej toczyć, w takim rytmie, w jakim została przedstawiona.
Z pewnością "Wieża Świtu", to książka, która dołączy do mojej listy NAJ! Ale jednak, nie będzie ta postać Chaola, przeze mnie tak uwielbianą, jak sama Aelin, czy Rowan, w którym się po prostu kocham💗 Jednakowoż, Chaol na pewno nie będzie już postacią, w którą będę rzucać same bluzgi, i będę modlić się, by szybko wątek z nim się skończył, a będzie czytać mi się z rozkoszą, jakbym witała jednego z dobrych przyjaciół. W związku z tym, jestem ZA tą historią, i Was do niej zachęcam. Byście potem, nie żałowali, że nie zaczęliście jej wcześniej! I nie myślcie, by nie czytać jej przed kolejnym tomem Szklanego Tronu, bo w tej historii, zostaje ujawniona prawda, gdzie nigdzie indziej się jej nie dowiecie! Tu wszystko zostaje wyjaśnione. Zło zostaje ujawnione!
Zapraszam na bloga -> https://witchmargoczyta.blogspot.com
Kolejna pozycja Maas, która uzależnia od pierwszych stron! Choć przyznam, że ciężko mi się za nią zabierało przez głównych bohaterów występujących w tej części, to żałuje jednego! Mianowicie, że dopiero niedawno się nią zajęłam! A powinnam, od razu, odkąd ją zakupiłam.
Chaol Westfall oraz Nesryn Faliq,...
2019-07-04
Z twórczością Samanthy Young spotkałam się parę ładnych lat temu. Bardzo mnie korciło by spojrzeć jak podziałał na nią czas. Czy się bardziej rozwinęła? A może nic się nie zmieniło? Ale jednak tak jak myślałam jej twórczość nabrała lepszego wyrazu.
Z pozoru dość niewinna historia, tak naprawdę kryje w sobie wiele ciekawych i przyjemnych momentów, których nie sposób nie polubić. Dziewczyna Comet Caldwell jest samotniczką, która uwielbia książki. Mogłaby spędzić tak całe życie, byle nie zabrakło jej nigdy książek przy sobie. Choć przyjaciółki starają się ją namówić na jakieś szaleństwo, ona stara się jak zawsze wykręcać. Nie chcę się zmieniać, i nie chcę by ktoś usilnie jej to narzucał. Choć chce przeżyć szkolne życie w spokoju tak jak zawsze, coś się zmienia. W jej szkole pojawia się nowy uczeń Tomas King. Kim jest? Skąd się wziął? I dlaczego budzi w niej takie sprzeczne emocje? Choć wszystko sprowadza się na to, że nigdy nie będzie miała nic wspólnego z tym chłopakiem, tak naprawdę wszystko się zmienia przez nauczyciela, który wyznacza jej i jemu wspólne zadanie. Czy faktycznie nie mają ze sobą nic wspólnego? Rozpoczyna się nowy etap w życiu Comet, ale czy dopuści kogoś do siebie?
Samantha Young stworzyła postać dość niecodzienną. Comet jest samotniczką, która mając przyjaciółki i tak wybiera swoją pasję wiedząc, że tym je rani. Jej rodzina jest dosyć specyficzna, przez co w całym swoim życiu nigdy nie odczuła choćby chwilowego zainteresowania jej osobą. Życie ją tak ukształtowało, że zamiast życia, wybiera opowieści, w których może się zatracić. Dopiero pojawienie się Tomasa, który jako jej przeciwieństwo ciągnie do ludzi, i do robienia ekscytujących rzeczy. Małymi krokami zaczynają się do siebie zbliżać, ale czy to będzie takie proste? Czy wzajemnie będą w stanie sobie opowiedzieć o sekretach i bólu, który się w nich wgryzł tak mocno, że w każdej chwili ich życia jest on odczuwalny? Autorka opowiada historię o przeciwieństwach, o bólu, i najważniejsze o prawdzie. Jej książka uczy o tym, że nie warto ukrywać swoich uczuć i uciekać od nich, tylko trzeba rozmawiać. Trudy nastolatków, które ich spotkały wbrew ich woli, jest tym co napędza tą historię, ale i uczy przede wszystkim tego, by nie bać się mówić o tym co nas gryzie, co nas boli i co nie pozwala nam iść przez życie z uśmiechem na ustach.
Czytając "(Nie)zwyczajna" miałam wrażenie, że ta książka nie jest tylko dla młodych odbiorców, ale i też dla starszych czytelników. Gdyż tutaj są poruszane kwestie rodzinne, oraz samej istoty życia. Jak ludzie popełniają błędy, i jak jeden zły krok potrafi wszystko zaprzepaścić. Nie jest to z pewnością łatwa książka, z powodu iż dzieje się w niej dużo złe, ale to pozwala nam samym zobaczyć jak życie potrafi dać w kość. I jak bardzo ważne jest to, by się jemu nie dać i starać się przeżyć to życie tak jak sami chcemy.
Po pierwsze wiedz, że jak będziesz sięgać po tą książkę przygotuj się na sytuację, która nie dzieje się tylko w opowieściach. Na co dzień takie problemy możemy zobaczyć u siebie w życiu, lub też w telewizji przez co łatwo się utożsamić z bohaterami. To co mnie najbardziej zachwyciło to to, że autorka nie owija w bawełnę. Mówi jak jest i to opisuje w swojej książce. Jeśli lubisz książki z mocnym przesłaniem, to jest to książka z pewnością dla ciebie, naprawdę polecam się z nią zapoznać.
https://witchmargo.blogspot.com/
Z twórczością Samanthy Young spotkałam się parę ładnych lat temu. Bardzo mnie korciło by spojrzeć jak podziałał na nią czas. Czy się bardziej rozwinęła? A może nic się nie zmieniło? Ale jednak tak jak myślałam jej twórczość nabrała lepszego wyrazu.
Z pozoru dość niewinna historia, tak naprawdę kryje w sobie wiele ciekawych i przyjemnych momentów, których nie sposób nie...
2020-01-15
To moje pierwsze spotkanie z Taran'em Matharu i jak już wiecie, najpierw lubię zabierać się za dodatki, niżeli rozpoczynać główną serię, gdyż właśnie to ten dodatek bardzo dużo wyjaśnia skąd się wzięła wiedza naszego bohatera Fletchera.
W swoich rękach mamy zarówno dziennik, jak i spis kompendium wiedzy o potworach i zaklęciach. Dziennik opowiada dzieje Jamesa Bakera, niesamowitego człowieka, który staje się inspiracją dla Fletchera. Pokazuje nam te rzeczy, które w głównej historii nie znajdziemy. Zostały tam pominięte, a w tym jednym miejscu zostały zebrane, to zarówno pomoc w wyobrażeniu sobie zaklęcia, czy potwora. Czytając główną historię, możemy zajrzeć do "Almanacha Zaklinacza", i spojrzeć na te postacie jak wykreował sobie nasz autor. I w ten sposób sprawić, że staje się ona dla nas bardziej prawdziwa.
Nie mogę na pewno porównać tej książki do wcześniejszych jakie wydał autor, gdyż to pierwsza z jaką miałam styczność. Ale mogę powiedzieć, że autor postarał się jak najbardziej realnie odtworzyć swoje wyobrażenie demonów, jak i zaklęć. Narysowane są jakby ołówkiem, delikatnie i starannie przez co wydają się bardziej rzeczywiste - prawdziwe. W opisie znajdziemy dokładnie wyjaśniony wygląd demona, jak i jego ataki czy cechy. Natomiast zabrakło mi podania jego maksymalnego wzrostu/wielkości, która sprawiałaby, że mogłabym sobie wyobrazić jak był potężny. Myślę również, że brakowało mi opisu ich słabości, albo naturalnych wrogów. Ale to tylko takie moje spostrzeżenie. Dodatkowo autor opisał "Wykaz zaklęć elementarnych", które zostały obszernie wyjaśnione, oraz pokazany znak. Tu zabrakło mi rysunku, w którym zostałby ten atak pokazany, ale to nie jest takie ważne. Fani Tarana na pewno mu to darują, gdyż naprawdę autor bardzo się postarał ukazać swój świat w najdrobniejszych szczegółach.
Jeśli chodzi o ten dodatek to uważam, że jest jednym z najbardziej szczegółowych, starannych i dokładnych jakie miałam w swoich rękach do tej pory. Jeśli chcecie poznać dziennik, demony i zaklęcia tak jak wykreował je sobie autor, to koniecznie musicie go mieć!
https://witchmargo.blogspot.com/
To moje pierwsze spotkanie z Taran'em Matharu i jak już wiecie, najpierw lubię zabierać się za dodatki, niżeli rozpoczynać główną serię, gdyż właśnie to ten dodatek bardzo dużo wyjaśnia skąd się wzięła wiedza naszego bohatera Fletchera.
więcej Pokaż mimo toW swoich rękach mamy zarówno dziennik, jak i spis kompendium wiedzy o potworach i zaklęciach. Dziennik opowiada dzieje Jamesa Bakera,...