-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Biblioteczka
fabularnie ciekawa - przynajmniej teoretycznie, ale warsztatowo średnia. Mnóstwo łopatologii, sporo banału, mało akcji, jeszcze mniej uzasadnień dla zbędnego patosu. W cyklu "Pendragon" najlepsze okazały się zdecydowanie pierwsze tomy, bardzo ciekawe, wciągające i niemalże magiczne. Obawiam się, że w części 10tej magii zabrakło, jest natomiast sporo rozwlekłej, odtwórczej roboty pisarskiej. Nie jest to fajne zakończenie cyklu, po którym obiecywałem sobie więcej.
fabularnie ciekawa - przynajmniej teoretycznie, ale warsztatowo średnia. Mnóstwo łopatologii, sporo banału, mało akcji, jeszcze mniej uzasadnień dla zbędnego patosu. W cyklu "Pendragon" najlepsze okazały się zdecydowanie pierwsze tomy, bardzo ciekawe, wciągające i niemalże magiczne. Obawiam się, że w części 10tej magii zabrakło, jest natomiast sporo rozwlekłej, odtwórczej...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jakim typem powieści jest „Wypędzony”? Na pewno nie kryminałem, choć przecież wątek kryminalny został w tekście rozpuszczony. To tylko zmyłka, dodatkowy kolor w bogatej palecie barw. I bynajmniej nie kolor dominujący. Nie jest to także typowa literatura wojenna: wszak wojna na kartach powieści już się skończyła. Wypalone ruiny i strzelaniny z bandydami-szabrownikami to za mało na taki a nie inny przydział gatunkowy. Opowieść rozliczeniowa? To dość sensowna propozycja, bowiem bohaterowie „Wypędzonego” bardzo dużo czasu spędzają na dywagowaniu o przyszłości i przeszłości, o swoim miejscu w historycznej układance, o krzywdach, o winach, o odkupieniu, o karze, o sprawiedliwości, a jeszcze częściej: o niesprawiedliwości. Po prawdzie: nie jest tak, że siedzą przy piwie i gadają o tym, co im się w życiu nie udało. Inglot bardzo umiejętnie przemycił potężny ładunek przemyśleń do tekstu stosunkowo lekkiego w eksploracji, przyjemnego w lekturze i – co ciekawe – wcale niekłopotliwego. Owszem, autor ustami Korzyckiego, Żyda Zimmera i szeregu wywlekanych ze swojego życia Niemców rzuca ważkie, trudne pytania, a nawet udziela na nie bardzo nieprzyjemne dla wszystkich zainteresowanych odpowiedzi, ale wcale nie ma się wrażenia, jakoby „Wypędzony” polegał na umartwianiu się, biczowaniu i ogólnie ran rozdrapywaniu. Sztuką jest tak postawić sprawę, aby czytelnik spróbował pójść rzuconym tropem. Aby się zastanowił. Aby rozważył za i przeciw. Niekoniecznie zaś, aby trzasnął książką o ścianę i sięgnął po alternatywę w okładce Harlequina. Niewykluczone, że Jackowi Inglotowi w „Wypędzonym” rzecz ta się powiodła.
pełna recenzja jest tutaj http://onibe.wordpress.com/2012/12/02/wypedzony/
Jakim typem powieści jest „Wypędzony”? Na pewno nie kryminałem, choć przecież wątek kryminalny został w tekście rozpuszczony. To tylko zmyłka, dodatkowy kolor w bogatej palecie barw. I bynajmniej nie kolor dominujący. Nie jest to także typowa literatura wojenna: wszak wojna na kartach powieści już się skończyła. Wypalone ruiny i strzelaniny z bandydami-szabrownikami to za...
więcej mniej Pokaż mimo to
kawałek naprawdę dobrej literatury. Ciekawie pomyślane, interesująco zrealizowane i naprawdę fajne językowo. Gajek ma głowę na karku a pisarstwem ewidentnie nie zajął się z przypadku. Myślę, że będę miał okazję wystawić pełną dychę punktów za kolejne powieści Grzegorza.
kawałek naprawdę dobrej literatury. Ciekawie pomyślane, interesująco zrealizowane i naprawdę fajne językowo. Gajek ma głowę na karku a pisarstwem ewidentnie nie zajął się z przypadku. Myślę, że będę miał okazję wystawić pełną dychę punktów za kolejne powieści Grzegorza.
Pokaż mimo to