-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1190
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
2019-03-30
2014-04-15
2014-08-10
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/2014/12/w-krainie-czarow-sylwia-chutnik.html
Zawsze powtarzam, że wolę pełnometrażowe powieści, gdzie mogę poznać bohaterów, ich zachowania, zrozumieć podejmowane przez nich decyzje, kibicować im, bądź też przeklinać, od krótkiej formy, którą są opowiadania. Jednak jest jakiś bodziec, który, co jakiś czas popycha mnie właśnie do opowiadań. A do wyboru powyższego zbioru skłoniło mnie nazwisko autorki, z którą de facto nie miałam styczności, ale wiele słyszałam o jej twórczości. Zachęcił mnie również sam tytuł tegoż zbioru, który kojarzy się z Lewisem Carrollem i magią.
Sylwia Chutnik to feministka, działaczka społeczna, jedna z najbardziej uznanych polskich pisarek, Laureatka Paszportu "Polityki", dwukrotnie nominowana do Literackiej Nagrody Nike. Spod jej pióra wyszły takie tytuły jak: "Kieszonkowy atlas kobiet", "Dzidzia", "Cwaniary".
Tytuł "W krainie czarów" skrywa w sobie 11 opowiadań. Pierwszym z nich jest opowiadanie, które jest zarazem tytułem całego zbioru, a dotyczy śmierci, śmierci nagłej i prozaicznej, bo na działce. "Anna" to opowiadanie dotyczące młodej kobiety, której życie nie ułożyło się tak jakby tego chciała, dlatego też rości o to pretensje do całego świata. W następnym opowiadaniu "Pola" autorka nawiązuje do osoby "prawdziwej" postaci Poli Negri, która tkwi w egzystencji. "Bożena z Poznańskiej" to z kolei historia prostytutki, która pogodziła się ze swoim losem, ale wizja niespełnionych marzeń nie daje jej spokoju, dlatego musi o nich szybko zapomnieć. "Wszystko zależy od pani" pod tym tytułem kryje się postać dziewczyny, która nie czuje się atrakcyjna i chciałaby, aby życie było prostsze. Ale kto z nas by nie chciał?
"Niewinne czarodziejki" to historia dwóch kobiet, które połączyło podobne doświadczenie życiowe. "Pan Tadeusz" opowiadanie to dotyczy pozbawienia weny twórczej i pisania do szuflady. Ósme opowiadanie "Dancing" dotyczy kawalera, który ma przesadnie uporządkowane życie niemal pod linijkę. "Przeszkadzały" dotyczy faceta, który chciał zostać księdzem, ale wygrała żądza do kobiety. Dwa ostatnie opowiadania dotyczą wojny. Pierwsze z nich "Muranooo" przenosi nas do okresu II wojny światowej, "starej" Warszawy, gdzie bohaterką jest babcia oraz jej wnuczęta. Ostatnie opowiadanie "Piwnica" przedstawia bohaterki, które ukryły się w piwnicy i przeczekują naloty.
Tematy opowiadań autorstwa Sylwii Chutnik dotyczą śmierci, samotności, niezrealizowanych marzeń, czy wspomnień dotyczących wojny. W pierwszym odczuciu po przeczytaniu całego zbioru, trudno znaleźć wspólny mianownik, który łączyłby te opowiadania. Dopiero po chwili zastanowienia przychodzi na myśl słowo życie, a precyzując bardziej proza życia, z którą, na co dzień każdy z nas ma styczność. Autorka za pomocą swoich bohaterów przelewa żal, gorycz, ból, smutek, ironię niekiedy brutalność życia, jak i ludzi. Najbardziej utkwiły mi w pamięci, czy też do mnie trafiły opowiadania dotyczące duchów wojny, mimo upływu lat wciąż trudno wyobrazić sobie bestialstwo, jakiego wówczas się dopuszczano, a także na uwagę zasługuje pierwszy zbiór poruszający temat śmierci bliskiej osoby.
W bohaterach wykreowanych przez autorkę można zauważyć zwykłego Kowalskiego, który może mieszkać za naszą ścianą. Sylwia Chutnik pokazuje, iż jest doskonałą obserwatorką otaczającego nas świata, sytuacji życiowych, czy też ludzkich zachowań. Dlatego też w tych opowiadaniach, a raczej w sytuacjach, jakie pokazuje, czy bohaterach, tkwi proza życia i realizm, niż fikcja literacka. Taki zabieg sprawia wrażenie, że autorka naprawdę zaczerpnęła historie z życia wzięte.
Sam styl autorki jest oszczędny i prosty, a zarazem bardzo wyrazisty, niekiedy przypomina formę reportażu. Nie ma tu nic za dużo, nie ma nic za mało, jest bardzo optymalnie. Nie zawaham się powiedzieć, że jest to proza ambitna. Co ciekawe cały zbiór skonstruowany jest tak, iż dopiero po przeczytaniu ostatniego opowiadania czytelnik zaczyna rozumieć sentencję całego zbioru, który mimo, iż jest różnorodny, zaczyna układać się w całość. To trochę jak z dobrym kryminałem, czy powieścią, gdzie dopiero po ostatniej stronie całość staje się spójna i zrozumiała, a w przypadku kryminału zagadka zostaje rozwiązana.
"W krainie czarów" to zbiór, który zdecydowanie wyróżnia się wśród innych. Niewątpliwym atutem, o którym jeszcze nie wspomniałam, jest pozostawienie przez autorkę szerokiego pola interpretacji dla czytelnika. Dlatego jestem przekonana, że każdy z Was odbierze przedstawione historie inaczej. Ponadto warto wspomnieć o emocjach, jakie towarzyszą odbiorcy podczas czytania. Autorka prowadzi nas przez gamę odczuć, czy uczuć niekończenie pozytywnych, jakimi są ból, cierpienie, żal, do tego, dochodzi szczypta ironii. Wbrew pozorom czytelnik nie wpada w stan depresji, ale raczej refleksji tego co nas otacza, a przede wszystkim, kto. A wybór tytułu przez autorkę nie był na pewno przypadkowy, osobiście to odbieram tak, iż każdy ma swoją krainę czarów, w której żyje, niekiedy nie może się z niej wydostać, ale pod słowem czary kryje się ironia do tego co jest tu i teraz. Na koniec nie pozostaje mi nic innego, jak tylko Was zachęcić do sięgnięcia po powyższy zbiór, naprawdę warto.
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/2014/12/w-krainie-czarow-sylwia-chutnik.html
Zawsze powtarzam, że wolę pełnometrażowe powieści, gdzie mogę poznać bohaterów, ich zachowania, zrozumieć podejmowane przez nich decyzje, kibicować im, bądź też przeklinać, od krótkiej formy, którą są opowiadania. Jednak jest jakiś bodziec, który, co jakiś...
2013-07-19
Nadszedł piątkowy wieczór, dla większości z Was tym samym rozpoczął się długo wyczekiwany weekend. Dlatego też dziś coś specjalnego i z dużą dawką grozy. Mowa oczywiście o "Festiwalu Strachu", na, który składa się 10 opowiadań. Forma jest różnorodna, bowiem jedne opowiadania są bardzo krótkie, drugie dłuższe, ale mianownik mają jeden, czyli wzbudzić w czytelniku chwilę grozy, a zarazem podnieść poziom adrenaliny, który osiągnie apogeum. Ale, czy faktycznie tak było?
Graham Masterton ur. w 1946 roku w Edynburgu. Brytyjski pisarz, który przede wszystkim znany jest z gatunku horrorów. Autor zadebiutował wydaniem powieści "Manitou", która stała się bardzo szybko, światowym bestsellerem, a dwa lata później "weszła" na szklany ekran. Wielokrotnie nagradzany prestiżowymi nagrodami m.in. za takie tytuły jak: "Zwierciadło piekieł", "Wizerunek zła", czy "Kostnica".
Jesteście gotowi? Zatem zaczynamy od pierwszego krótkiego opowiadania, liczącego zaledwie 500 słów pt. "Sarkofag". Jednak niech ten niepozorny tytuł Was nie zmyli :) Zamiast grobowca, zostaje przedstawiona makabryczna historia o... niech to pozostanie zagadką ;) Opowiadanie to jest idealnym wprowadzeniem na głębsze wody...
"Burgery z Calais"okazuje się być "idealne" dla miłośników fast-foodów. Przedstawia historię niejakiego Johna, bezrobotnego, który przebywa setki mil na pogrzeb znajomego. Niestety pech chciał, iż auto Johna się zepsuło. Ze względu na długi czas naprawy i małej ilości gotówki, zostaje zmuszony podjąć pracę. Tak zostaje szefem kuchni sieci fast-foodów "U Tonnego". Jedna ze skarg klienta wystarczyła, aby John nabrał podejrzeń. Przeprowadza "śledztwo" na własną rękę, które ma niestety makabryczny finał...
"Bazgroła" to kolejne opowiadanie, które serwuje nam autor. Głównym bohaterem jest Peter, który odczytuje napisy z różnych miejsc takich jak: mury, ściany, czy lustra. Zawierają one groźby, czasami sugestie, a bywa, że i nakazy. Staje się to obsesją naszego bohatera i prowadzi do spotkania z tytułowym Bazgrołą. Szczęśliwego rozwiązania nie można się spodziewać.
"Epifania". Zapewne większość z Was wie, że Masterton słynie także z poradników erotycznych. W tym opowiadaniu postanowił wykorzystać swoją "wiedzę" na ten temat. Tym razem główną bohaterką jest Jessica, która szukając schronienia przed deszczem trafia do Galerii sztuki. Tam zastaje dosyć nietypową wystawę, przedstawiającą mężczyzn w aktach seksualnych. Kobiety uwagę przykuwa obraz wietnamskiego mężczyzny, który sprawia, iż Jessica przestaje nad sobą panować. Dosłownie fantazjuje na jawie. Mąż kobiety zauważa nietypowe zachowanie swojej żony, zostaje nakłoniony przez żonę do obejrzenia wystawy. Próba przerwania obłąkania kończy się... fiaskiem.
Pora na przedstawienie "Posocznicy". Autor przedstawia nam Mellanię i Davida, parę idealną. Jednak jak to w życiu często bywa, z nadmiarem uczucia też można przesadzić. Szaleńcza miłość nakazuje im się połączyć w jedno ciało. Przestają wychodzić z domu, izolują się od znajomych i rodziny, aby obsesję przeistoczyć w rzeczywistość...To było naprawdę mocne opowiadanie...
"Sąsiedzi z piekła". Jiim udaje się do babci, która leży na łożu śmierci. Kobieta wypowiada swoje ostatnie słowa, które brzmią następująco: "Obiecaj, że nie będziesz źle myślał o swojej matce". Jimm od tej pory ma koszmary senne, które wydają się być rzeczywistością. W swojej głowie słyszy krzyki dziecięce. Czy możliwe, że wyparł ze świadomości makabryczne wspomnienia?
"Anty-Mikołaj" znakomite opowiadanie oparte na legendzie. A starszy pan z siwą brodą i czerwonym przebraniu, tym razem, nie zostaje przedstawiony w pozytywnym świetle. Jack wraz z kumplem poznają legendę o Mikołaju czarowniku, który nie rozdawała prezentów za darmo. Za "dobry uczynek" żądał przysługi, jeśli nie została wykonana to zabierał to najcenniejsze...
"Wizerunek zła" opowiada o grupie archeologów, którzy badając teren, natrafiają na miejsce, które nawiązuje do legendy o królu Arturze. Mowa tutaj o Shalocie, który nawiązuje do Lady Shalott. Archeolodzy zabierając lustro, nie zdają sobie sprawy, że lustro "żyje"...i przyprawi nie lada kłopoty, a nawet może pozbawi kogoś życia? Warto wspomnieć, iż do napisania tego utworu Masterton został zainspirowany twórczością poety Alfreda Tennsyona, który napisał wiersz pt. "The Lady of Shalott.
"Camelot" to kolejny utwór, którego głównym atrybutem staje się lustro. Tym razem narzeczona Jacka zostaje wciągnięta przez lustro. Policja powiadamia, go o tym fakcie, a on oczywiście próbuje odzyskać kobietę swojego życia, ale czy jest to możliwie?
"Towarzystwo współczucia" to już ostatni utwór z jakim trzeba się zmierzyć. Przedstawia instytucję, która okazuje współczucie swoim członkom, po stracie bliskiej osoby. Martinowi odeszła żona, sam zapadł w depresję, a ogłoszenie w gazecie, miało okazać się wybawieniem. Jednak w życiu nie ma nic za darmo i "towarzystwo współczucia" oczekuje czegoś w zamian...
"Festiwal strachu" to zbiór 10 opowiadań, które przedstawiają bardzo różnorodną tematykę. Warsztat autora oceniam, jako dobry, chociaż posługuje się on prostym językiem, ale z kolei opowiadania czyta się bardzo szybko. Do atutów można zaliczyć z całą pewnością kreatywność autora, bowiem, każde opowiadanie czymś zaskakuje. Jak to w zbiorach bywa, poziom jest bardzo różnorodny, można znaleźć tu bardzo dobre, jak i słabsze teksty. Chociaż jest to literatura grozy, to autor starał się także przekazać,poprzez kreację swoich bohaterów, zarys psychologiczny i przyniosło to efekty, w postaci nadania głębi opowiadań, sprawiając, że nie były one puste. Masterton, aby urozmaicić tenże zbiór nie wystrzega się czarnego humoru i ironii. Niestety na podstawie tego zbioru, można wyraźnie dostrzec, że momentami autor przesadza i nie zna umiaru, chociażby nadużywając swojej wiedzy w sferze seksualnej.
Na wyróżnienie zasługują takie tytuły jak: " Sąsiedzi z piekła", "Towarzystwo współczucia", "Posocznica" (wydaje mi się, że to najmocniejszy utwór w całym zbiorze) . Najsłabszym utworem był "Camelot". Z autorem miałam styczność po raz pierwszy, spotkanie to przebiegło dobrze. Bywały momenty, gdzie żołądek podchodził mi do gardła, a bywały momenty, gdzie się nudziłam. Chwilę grozy przeżyłam, apogeum adrenaliny, gdzieś po drodze też się pojawiło, aby następnie opaść i trochę móc odpocząć ;) Polecam, bo warto przeczytać, chociaż kto się spodziewa poziomu Kinga, może się rozczarować. Lektura nadaje się dla czytelników o mocnych nerwach :) Zatem, kto ma ochotę na "Festiwal strachu"? :)
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/2013/09/festiwal-strachu-graham-masterton.html
Nadszedł piątkowy wieczór, dla większości z Was tym samym rozpoczął się długo wyczekiwany weekend. Dlatego też dziś coś specjalnego i z dużą dawką grozy. Mowa oczywiście o "Festiwalu Strachu", na, który składa się 10 opowiadań. Forma jest różnorodna, bowiem jedne opowiadania są bardzo krótkie, drugie dłuższe, ale mianownik mają jeden, czyli wzbudzić w czytelniku chwilę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-01-31
Zbiory opowiadań nie cieszą się dużą popularnością wśród czytelników. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest brak w tekstach spójności, ciągłości fabularnej, czy występujący bardzo zróżnicowani bohaterowie, którzy na ogół nie mają wspólnych cech. Również często się zdarza, że w takich zbiorach, autor prezentuje bardzo nierówny poziom, a to z kolei sprowadza się do bardzo szybkiego zapomnienia o czytanym tekście i zniechęcenia odbiorcy. Zatem jak poradziła sobie Alice Munro, kanadyjska zdobywczyni nagrody Nobla, okrzyknięta mianem kanadyjskiego Czechowa, w swoim debiucie literackim?
Alice Munro to urodzona w 1931 roku w Wingham (prowincja Ontario) kanadyjska pisarka głównie opowiadań. Uważana za jedną z najznamienitszych, żyjących pisarek, krótkich form literackich. Debiutem jej jest "Taniec szczęśliwych cieni", który ukazał się w Polsce w 2013 roku za pośrednictwem Wydawnictwa Literackiego.
"Taniec szczęśliwych cieni" to zbiór piętnastu opowiadań, gdzie autorka niespiesznie prowadzi czytelnika przez prowincjonalne miasteczka, gdzie bohaterami są zwyczajni ludzie, którzy borykają się na co dzień z problemami życiowymi, czy też celebrują chwile szczęścia, by za chwilę musieć podjąć trudne decyzje, o których słuszności nie są przekonani. Munro przedstawia dwa światy: kobiet, tych już dorosłych, jak i nastoletnich oraz mężczyzn. Tym samym wyraźnie stara się pokazać różnice, jakie występują między nimi. Opowiadania w moim odczuciu są spójne, ale na pierwszy rzut oka, wydaje się, że nie mają wspólnego mianownika. Jednak, gdy czytelnik zagłębi się w treść może odnieść wrażenie złudzenia i po głębszej analizie dostrzeże łączące spoiwo.
Powyższy zbiór prezentuje się dość równo, jak na całkiem sporą liczbę opowiadań. Talent pisarki polega na tym, że pisze o rzeczach prostych, obrazowo, barwnie, kwieciście, momentami nawet poetycko. Ponadto wszystkie szczegóły zostały dopracowane w najmniejszych detalach. Wymienione elementy nasuwają tylko jeden wniosek, iż Alice Munro jest doskonałym obserwatorem, dotyczy to zarówno sytuacji życiowych, jak ludzi i ich zachowań.
"Taniec szczęśliwych dni" to nie jest lektura na jeden raz, każde opowiadanie trzeba sobie przeanalizować, dokładnie przemyśleć i dać porwać się zadumie, by dostrzec głębię, jaka skrywa się pod słowami. Munro potrafi czytelnika zahipnotyzować. Twierdzę tak, dlatego, iż łatwo jest zagubić poczucie czasu. W takim sensie, że chwilami nie wiedziałam, czy akcja toczy się w czasie teraźniejszym, czy przeniosła się o stulecie wstecz. Z opowiadaniami miałam już różne doświadczenie, zarówno dobre, jak i te gorsze. "Taniec szczęśliwych cieni" zdecydowanie zaliczę to najlepszego zbioru jaki miałam przyjemność przeczytać. Brak dynamiczności, czy brawury zastępuje (zresztą doskonale) nutka magii, proza życia codziennego, a także zatrzymanie w czasie.
Opowiadania nie należą do moich ulubionych form literackich, jednak za sprawą powyższego zbioru czuje się bardziej przekonana, nieco śmielsza, by zdecydować się na kolejne doświadczenie z tymże gatunkiem. Polecam tą niezwykłą podróż literacką.
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/2014/06/taniec-szczesliwych-cieni-alice-munro.html
Zbiory opowiadań nie cieszą się dużą popularnością wśród czytelników. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest brak w tekstach spójności, ciągłości fabularnej, czy występujący bardzo zróżnicowani bohaterowie, którzy na ogół nie mają wspólnych cech. Również często się zdarza, że w takich zbiorach, autor prezentuje bardzo nierówny poziom, a to z kolei sprowadza się do bardzo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-11-30
10 * miłość to opowiadania dziesięciu znanych pisarzy/pisarek. Znajdziemy tu opowiadania: Izabeli Filipiak, Tomasza Jastruna, Jerzego Pilcha, Katarzyny Pisarzewskiej, Hanny Bakuły, Agnieszki Stefańskiej, Manueli Gretkowskiej, Janusza Wiśniewskiego, Marii Nurowskiej, Grażyny Szapołowskiej.
W książce każdy z pisarzy przedstawił na swój sposób pogląd na miłość, jednak jestem rozczarowana, gdyż te opowiadania do mnie nie przemówiły. Szczerze mówiąc nie mogłam się doczekać, kiedy skończę.
Wśród tych słabych przeciętnych opowiadań mogę wyróżnić Agnieszkę Stefańską, Marię Nurowską, Janusza Wiśniewskiego.
10 * miłość to opowiadania dziesięciu znanych pisarzy/pisarek. Znajdziemy tu opowiadania: Izabeli Filipiak, Tomasza Jastruna, Jerzego Pilcha, Katarzyny Pisarzewskiej, Hanny Bakuły, Agnieszki Stefańskiej, Manueli Gretkowskiej, Janusza Wiśniewskiego, Marii Nurowskiej, Grażyny Szapołowskiej.
W książce każdy z pisarzy przedstawił na swój sposób pogląd na miłość, jednak jestem...
2013-01-23
"2586 kroków" jest zbiorem czternastu opowiadań napisanych przez znanego, w świecie fantastyki Andrzeja Pilipiuka. Autor zasłynął m.in. cyklem opowiadań o przygodach Jakuba Wędrowycza.
Aby Wam nieco drodzy czytelnicy zarysować zbiór tych opowiadań, to pokrótce postaram się Wam je opisać.
"2586 kroków"
W pierwszym opowiadaniu "2586 kroków" przenosimy się do mroźnej Norwegii, gdzie poznajemy doktora z Polski - Pawła Skórzewskiego. Przybywa do Bergen, aby wesprzeć kolegów - lekarzy, w identyfikacji nieznanej dotąd choroby wraz z jej objawami. Ciekawym pomysłem było liczenie kroków, które z każdego miejsca i w każdą stronę wyraźnie pokazywały 2586 kroków. A jak poradzi sobie doktor z nowymi przypadkami choroby, to już pozostawiam dla zainteresowanych.
"Samolot do dalekiego kraju"
Drugie opowiadanie "Samolot do dalekiego kraju" przedstawia historię, młodego chłopaka, który pracuje na lotnisku w sklepie z pamiątkami. Jego życie toczy się dzień za dniem, do czasu, gdy poznaje starca. Chłopak zainspirowany historią jaką mu powiedział sędziwy mężczyzna, poszukuje samolotu, który został uznany za zaginiony. Czy uda mu się go odnaleźć i jak zmieni się jego życie?
"Wieczorne dzwony"
W trzecim opowiadaniu spotykamy ponownie doktora Skórzewskiego. Tym razem doktor przybywa na Ukrainę. Tak jak poprzednio zmaga się z nieznana chorobą, na skutek, której umierają ludzie. Czy doktorowi uda się zapobiec epidemii?
"Parszywe czasy"
Kolejne opowiadanie jest jednym z najkrótszych, jakie przedstawia nam autor. Poznajemy komunistę, który udaje się do biura, które skupuje dusze.
"Szansa"
W piątym opowiadaniu mamy wątek odnośnie podróżowania w czasie. Poznajemy sędziwego człowieka, który liczy sobie 106 lat, a także młodego mężczyznę Pawła. A jak odbędzie się podróż i dlaczego, to już zostawiam dla ciekawych.
"Mars1986"
W tym z kolei opowiadaniu poznajemy profesora Siergieja Filipow'a, który bada życie pozaziemskie. Nie jest to łatwo, bo komuś zależy, żeby nie odkrył prawdy i nie skomunikował się z cywilizacja pozaziemską. Tak na marginesie opowiadanie to zostało nominowane do Nagrody im. Janusza A. Zajdla.
"W moim bloku straszy"
Kolejne opowiadanie, należące do serii z tych krótszych. Historia dotyczy pewnego człowieka, który po wnikliwych obserwacjach, dochodzi do wniosku, że w jego bloku zamieszkuje obca cywilizacja. Mało tego twierdzi, że się klonują. Jak przystało na prawowitego obywatela pisze list do głowy państwa. Chcecie dowiedzieć się jaką dostał odpowiedź? Musicie koniecznie przeczytać. Opowiadanie bardzo mnie rozbawiło.
"Atomowa ruletka"
Opowiadanie numer osiem autor przedstawia Polskę, jako silne mocarstwo. Autor wykorzystuje tu postacie historyczne, ale także ze świata literatury. A mamy do czynienia z młodym szpiegiem i zarówno terrorystą. Jak sytuacja się rozwinie, to już nie będę zdradzać.
"Wiedźma Monika"
Kolejne opowiadanie Pilipiuka opowiada o czarownicy Monice, którą wszyscy pragną spalić na stosie. Wszystko jest przygotowane i gdy ma zostać podpalona zjawia się wysłannik ze Świętego Oficjum, który przeprowadza śledztwo. Przesłuchuje świadków, którzy okazują się mało wiarygodni. Czy Monika zostanie ocalona? Tego musicie dowiedzieć sami, a jak nie wierzycie w istnienie wiedźm, to przekonajcie sie sami, że są sposoby na sprawdzenie;)
"Griszka"
W tym opowiadaniu spotykamy się Grigorija Rasputina, którego znamy z kart historii. Autor pokazał nam go w zupełnie innym świetle, jednak nie można brać na poważnie historii w formie fantastyki. A jeżeli chcecie poznać "ręce, które leczą", to zapoznajcie się z tą historią.
"Bardzo obcy kapitał"
Jedne z tych krótszych opowiadań autora. Tym razem również mamy przykładnego obywatela. Ale historia zupełnie inna. Dotyczy bowiem cyfr na kontach bankowych, a nasz obywatel doszukuje się w tym obcej cywilizacji. Zakończenie niczego nie wyjaśnia, albo to ja nie zrozumiałam przesłania.
"Vlana"
Autor nie zapomniał o miłośnikach wampirów i wilkołaków. Bowiem przewracając kolejne strony poznajemy takowe postacie. Vlana wampirzyca, która przenika do naszego świata z misją, którą ma wypełnić. Jednak obawia się "człowieków", tak sobie jak "człowieki" obawiają się jej. Jak sobie poradzi w naszym świecie?
"Szambo"
To już przedostanie opowiadanie i dotyczy życia w kanałach. W kanałach jak się okazuje oprócz szczurów żyją różne grupy społeczne. Tutaj autor wykorzystuje także karty historii, które bardzo sprytnie łączy z fantastyką.
"Strefa:
To już ostatnie opowiadanie serwowane przez autora. Tym razem naszym bohaterem jest Ihor Biłyj, który pracuje na terenach skażonych przez Czarnobyl. W strefie mieszka garstka ludzi, która nie dała się wysiedlić z okolic strefy. Jednak to nie jest głównym problemem, bowiem żyją tu dziwne zmutowane stworzenia. A jaki będzie finał?Zostawiam to dla Was ;)
Ogólne wrażenie, jakie autor wywarł na mnie było i jest pozytywne. Przy czym zaznaczę, iż z to moje pierwsze spotkanie z autorem. Zbiór "2586 kroków", jaki autor nam podaje, jest nierówny. Jak to w takim zbiorze bywa, mamy do czynienia z lepszymi i gorszymi opowiadaniami.
Co rzuciło mi się na pierwszy rzut w oczy to to, że autor w bardzo umiejętny sposób wykorzystuje karty historii łącząc je z fantastyka. Także niektóre opowiadania z tego tomiku sprawiały wrażenie realistycznych. W "2586 kroków" to opowieści, które nie są połączone ze sobą spójną fabułą. Pilipiukowi trzeba przyznać, że ma lekkie pióro, a jego opowiadania czyta się lekko i przyjemnie. Autor także wykorzystuje umiejętnie swoje poczucie humoru, co wyraźnie można wyczytać z poszczególnych stron i przy tym nieźle się uśmiać.
Ogółem cały zbiór w mojej ocenie wypadł korzystanie. Ocena: 7/10
Recenzja znajduje się również na moim blogu:
http://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/2013/01/2586-krokow.html
"2586 kroków" jest zbiorem czternastu opowiadań napisanych przez znanego, w świecie fantastyki Andrzeja Pilipiuka. Autor zasłynął m.in. cyklem opowiadań o przygodach Jakuba Wędrowycza.
Aby Wam nieco drodzy czytelnicy zarysować zbiór tych opowiadań, to pokrótce postaram się Wam je opisać.
"2586 kroków"
W pierwszym opowiadaniu "2586 kroków" przenosimy się do mroźnej...
2013-02-11
"10 minut od centrum" to opowiadania,, które raz są ze sobą powiązane, a raz zupełnie z innej bajki. Autorką tych opowiadań jest Izabela Sowa.
Izabela Sowa urodzona w 1969 roku w Stalowej Woli. Sławę przyniosła jej seria owocowa t.j. "Smak świeżych malin", "Herbatniki z jagodami", "Zielone jabłuszko".
Książka składa się z dokładnie siedmiu opowiadań, które są nazwane dniami tygodnia. Autorka doskonale dokonuje analizy ludzi z różnych warstw społecznych zarówno tych oddalonych 10 minut od centrum, jak i mieszkających w samych centrum w apartamentach. Autorka wykorzystuje w opowiadaniach dozę ironii, ale dokłada również poczucie humoru.
Akcja opowiadań rozgrywa się w Krakowie w różnych dzielnicach miasta.
Poznajemy Wieśniaka (Stefana), który nawet mówiąc robi katastroficzne błędy, nie wspomnę już o pisaniu. Jednak jest co go wyróżnia, mianowicie życiowa mądrość. Poznajemy także Kaśkę zbierającą na rower, czy Bietkę, Bogdana i Joannę.
"10 minut od centrum" mimo ważnych obserwacji przez autorkę nie specjalnie przypadły mi do gustu. Owszem autorka porusza ważne aspekty różnic klas społecznych, wykorzystuje ironię, może nawet autoironię, humor, ale mimo, że przeczytałam książkę tydzień temu to już nie pamiętam o czym była. I powiem szczerze miałam poważne problemy z napisaniem recenzji, która jednak wyszła mi jako opinia. Niestety, ale autorka do mnie nie przemówiła, opowiadania okazały się dla mnie zbyt płytkie. Plusy, które dostrzegałam wystarczają dać ocenę 5, czyli przeciętną.
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/2013/02/10-minut-od-centrum.html
"10 minut od centrum" to opowiadania,, które raz są ze sobą powiązane, a raz zupełnie z innej bajki. Autorką tych opowiadań jest Izabela Sowa.
Izabela Sowa urodzona w 1969 roku w Stalowej Woli. Sławę przyniosła jej seria owocowa t.j. "Smak świeżych malin", "Herbatniki z jagodami", "Zielone jabłuszko".
Książka składa się z dokładnie siedmiu opowiadań, które są nazwane...
2013-04-17
Katarzyna Grochola to jedna z moich ulubionych polskich pisarek, jednak w zbiorze opowiadań wypada dosyć średnio. Zbiór składa się z 10 dosyć krótkich opowiadań, których tematem przewodnim jest miłość przedstawiona w różnych obliczach. Jednak nie są to jakieś tanie opowiadania, a niosące za sobą przekaz, refleksje.
Miłość pokazana jest jako piękne uczucie, ale także, jako przymus i przyzwyczajenie. Najbardziej mi się podobało to, że mimo kilkustronicowej treści można zawrzeć tyle trafnych myśli, spostrzeżeń i refleksji z którymi czytelnik zostaje po przeczytaniu tych opowiadań. Myślę, że każdy czytelnik może znaleźć coś tu dla siebie i pozostać z chwilą zadumy.
Przyznam szczerze, że nie znałam pani Grocholi od tej strony. Zawsze kojarzyła mi się ze wspaniałymi, pełnymi humoru powieściami. Tutaj również autorka pokazuje szczyptę humoru, ale również smutku, żalu. Jeśli chodzi o bohaterów tychże opowieści to miałam bardzo mieszane odczucia, bowiem niektórzy byli jak dla mnie przerysowani.
Wielu czytelników pewnie zastanowi się czy warto sięgnąć po tenże zbiór? Odpowiem tak: zdecydujcie sami. Jeśli chcecie poznać inne oblicze Grocholi, różne oblicza miłości to polecam, lektura nie jest długa, więc szybko się czyta, a i jestem przekonana, że każdy zinterpretuje i odbierze każde opowiadanie inaczej.
Jak to bywa w zbiorze opowiadań są lepsze i gorsze, dlatego też taka ocena wyśrodkowana :)
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/2013/06/podanie-o-miosc.html
Katarzyna Grochola to jedna z moich ulubionych polskich pisarek, jednak w zbiorze opowiadań wypada dosyć średnio. Zbiór składa się z 10 dosyć krótkich opowiadań, których tematem przewodnim jest miłość przedstawiona w różnych obliczach. Jednak nie są to jakieś tanie opowiadania, a niosące za sobą przekaz, refleksje.
Miłość pokazana jest jako piękne uczucie, ale także, jako...
2013-06-17
"Czarna bezgwiezdna noc" to najnowszy zbiór opowiadań mistrza horroru. Jednak biorąc w swoje ręce tę książkę możemy się mocno zdziwić, gdyż zapewne większości z Was opowiadania kojarzą się z krótką formą. Dlatego też ten zbiór bardziej przypomina minipowieści. Tomiszcze zawiera 4 właśnie takie minipowieści, które mają jednak wspólny mianownik. Mianowicie autor próbuje udowodnić, iż w każdym człowieku drzemie druga osoba, czy, jak to woli istota.
Stephen King ur. w 1947 roku w Portland. Jest to najwybitniejszy twórca literatury horroru. Chyba nie znam takiej osoby, która nie słyszałaby tego nazwiska. Po studiach postanowił uczyć języka angielskiego. Jego przygoda z pisaniem zaczęła się pod koniec lat 60-tych. Jego pierwsza powieść "Carrie" cieszyła się już dużym sukcesem i tak powstały kolejne m.in " Lśnienie", "Misery", "Sklepik z marzeniami", "Desperacja". Pisarz w swoim dorobku posiada ponad 30 powieści. Większość powieści możemy oglądać na ekranach m.in "Lśnienie", "Christine", "Strefa śmierci", "Cujo", czy też "Zielona mila".
Pierwsze opowiadanie pt. "1922" opowiada o amerykańskiej, farmerskiej rodzinie. Żona farmera dostaje w spadku kawałek ziemi, który chce sprzedać i wyjechać do miasta. Pragnie miejskiego życia. Jednak mąż nie chce się zgodzić, bowiem wobec niwy ma poważne zamiary, poza tym nie wyobraża sobie życia gdzie indziej. Małżonkowie nie mogą dojść do porozumienia wobec czego mąż widzi tylko jedno rozwiązanie...
Na początku nie powiem, bo mi się bardzo podobało, jednak z kolejnymi stronami miałam dosyć...Dlaczego? Bo czasami "elaboraty" Kinga stają się męczące, a z drugiej strony to nieprawdopodobne jak długo słowami można opisywać jedną historię dłuższy czas "drepcząc w miejscu"...
Drugie opowiadanie zatytułowane "Wielki kierowca" przedstawia pisarkę, która tworzy serię kryminałów Kółka Robótek Ręcznych. Podczas spotkania autorskiego pewna kobieta doradza naszej poczciwiej pisarce, aby pojechała skrótem. No cóż ta nic nie podejrzewając wybrała nowy skrót, nieświadoma czyhającego na nią niebezpieczeństwa...Psychopatyczny, tytułowy wielki kierowca ma już swój plan, jednak nie przewidział jednego... Kobieta udaje tylko, że nie żyje, a w rzeczywistości irracjonalne zachowanie po przeżyciach, jakie zaserwował jej Wielki kierowca, sprowadza ją do planu zemsty...
Kolejnym opowiadaniem jest "Dobry interes". Pisarz przedstawia czytelnikowi postać mężczyzny, który zachorował na raka. W pewnych okolicznościach poznaje on starszego mężczyznę, który proponuje mu świetny interes. Ale najpierw Davie, bo tak ma na imię nasz chory musi o sobie trochę opowiedzieć, a następnie wskazać osobę, której źle życzy. Wskazuje na swojego przyjaciela, któremu wszystko się udawało i od tego momentu zmienia się wszystko...
Ostatnim opowiadaniem jest "Dobrane małżeństwo", które nawiązuje bardzo do współczesnego świata. Bowiem ukazuje jak mało znamy swoich bliskich, nawet będąc żoną czy mężem, gdzie spędzane są sobą wszystkie najważniejsze chwile. A jednak Darcy odkrywa sekretną, mroczną tajemnice męża. Znajduje coś co wskazuje, że jej kochany mąż jest...seryjnym mordercą. Plątanina myśli, tłumaczeń i ostateczny finał...
Pisarz udowodnił w "Czarnej bezgwiezdnej nocy", iż ma talent pisarski. Każda przedstawiona historia napisana jest wysokim poziomie. Autor także po raz kolejny udowadnia, że jest mistrzem słowa pisanego. Bowiem ilość wylanych słów czasami mogłoby się wydawać, że nie zna granic. Momentami może to czytelnika delikatnie zdenerwować, no bo ile można, ale to tylko nieliczne fragmenty.
"Czarna bezgwiezdna noc" to zbiór czterech powieści, w których nie brakuje momentów grozy, okrutnych morderstw, ale przede wszystkich autor pokazuje nam oblicze człowieka, w którym tkwi ktoś jeszcze... Kto? To już musicie odkryć sami i zmierzyć się z tym, bowiem może się okazać, że macie do ukrycia mroczną historię, którą skrywacie od lat...? To co mi się niezmiernie podobało to to, że mimo, iż są to opowiadania grozy, czasami makabryczne, to jednak okazują się być niezwykle prawdziwie, a czytelnik pozostaje z pewnymi refleksjami. A to cechę bardzo sobie cenię. Zazwyczaj w zbiorze opowiadań jest bardzo zróżnicowany poziom, inne są lepsze, inne gorsze. W tym konkretnym przypadku mogę powiedzieć, iż wszystkie mi się podobały i utrzymane są mniej więcej na takim wysokim poziomie. Jak już wspominałam może troszkę pierwsze opowiadanie jest takie rozwleczone słowami, nie mniej jednak, nie zauważyłam, kiedy przebrnęłam przez niemal 500 stron.
Reasumując zbiór opowiadań "Czarna bezgwiezdna noc" prezentuje się bardzo dobrze. Jak na Kinga przystało nie zabrakło tu grozy, mrocznych scen, a zarazem makabry w dosłownym słowa tego znaczeniu. Opowiadania wydają się być prawdziwe, może dlatego, że autor zaczerpnął pomysł ze świata realnego?
Polecam wszystkim fanom Kinga, jak i osobom o mocnych nerwach ;)
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/2013/08/czarna-bezgwiezdna-noc-stephen-king.html
"Czarna bezgwiezdna noc" to najnowszy zbiór opowiadań mistrza horroru. Jednak biorąc w swoje ręce tę książkę możemy się mocno zdziwić, gdyż zapewne większości z Was opowiadania kojarzą się z krótką formą. Dlatego też ten zbiór bardziej przypomina minipowieści. Tomiszcze zawiera 4 właśnie takie minipowieści, które mają jednak wspólny mianownik. Mianowicie autor próbuje...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Postrzeganie świata przez młodych ludzi zmienia się na przestrzeni pokoleniowej. Można powiedzieć ile pokoleń tyle zmian, czy nowych trendów za którymi każdy młody człowiek chce nadążyć. Daniel Kot przedstawia współczesne pokolenie, które zmaga się z trudami życia w dużym mieście.
Daniel Kot to urodzony w 1991 roku we Wrześni wydawca i redaktor naczelny netzina "Kofeina". Dorastał w Warszawie, z którą związany jest po dzień dzisiejszy. "Kierunkowy 22" to jego debiutancki zbiór opowiadań. W fazie początkowej był to projekt internetowy, mający na celu odtworzenie obrazu Warszawy oczami dwudziestoparolatków.
"Kierunkowy 22" to zbiór opowiadań, które opisują życie rocznika "91". Daniel Kot jako obserwator swoich rówieśników opisuje problemy życiowe młodych ludzi. Młodzi nie mają łatwego startu, do tego w obcym, dużym mieście. Pierwszym ruchem jest wynajęcie samodzielnego mieszkania. A żeby je opłacić trzeba iść do pracy, której jest jak na lekarstwo, najlepsza fucha jaką można znaleźć to "call center". Do tego dochodzą studia, ale okazuje się, że szybko można z nich wylecieć. Wolny czas wypełniają palenie jointów, melanże, czy przypadkowe znajomości, które kończą się seksem.
Autor opisuje swoje spostrzeżenia w zaledwie 100 stronach. Ale pokazuje też coś bardzo istotnego, mianowicie obraz samotności. Mimo licznych imprez młody człowiek tak naprawdę jest samotny. W dzisiejszych czasach trudno jest o prawdziwych przyjaciół. I cóż, że na fejsie jest 1000 znajomych, jak tak naprawdę ledwo się je kojarzy, nie wspominając już o rozmowach z nimi. Każdy ma zbudowany swój świat i trudno się do niego wedrzeć komuś obcemu.
"Kierunkowy 22" to opowiadania, w których króluje szara rzeczywistość, prawdziwy obraz młodych ludzi, gdzie ćpanie, pijaństwo to już nie tylko "przypadłość" weekendowa, ale i całotygodniowa. Nie zabraknie tutaj wulgaryzmów, które dodają pikanterii, aczkolwiek nie przepadam w literaturze za nadmiernym klęciem, to tutaj niezmiernie było to potrzebne, by podkreślić pewne rzeczy. Autor również często odwołuje się do muzyki hip-hopowej, cytując słowa piosenek w tymże gatunku.
Brak pracy, perspektyw na lepsze jutro, prowadzi do monotonii życiowej, która z kolei kręci się od imprezy do imprezy. Zdecydowanie to smutna powieść, sprawia wrażenie nijakiej, tak samo jak główny bohater. Ale właśnie to prawdziwy, chociaż pusty obraz współczesności.
Przedstawione opowiadania zakreślone są ściśle wokół jednej osoby i jej życia. Dobór i ich sens sprawiają wrażenie ciągłości fabularnej, co było bardzo udanym zabiegiem zastosowanym przez autora.
Powieść Daniela Kota nie trafi w gusta starszych czytelników, gdzie mnogość slangów używanych przez współczesną młodzież może stanowić po prostu niezrozumienie treści. Dlatego też polecam tę książkę grupie młodych czytelników, najlepiej urodzonych w latach 90-tych.
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/2014/05/kierunkowy-22-daniel-kot.html
Postrzeganie świata przez młodych ludzi zmienia się na przestrzeni pokoleniowej. Można powiedzieć ile pokoleń tyle zmian, czy nowych trendów za którymi każdy młody człowiek chce nadążyć. Daniel Kot przedstawia współczesne pokolenie, które zmaga się z trudami życia w dużym mieście.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDaniel Kot to urodzony w 1991 roku we Wrześni wydawca i redaktor naczelny netzina "Kofeina"....