-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2024-05-11
2024-04-16
Wybitna. Dobrze napisana, przejmująca i wciągająca.
Pochłonęłam ją "na jeden raz" i nie mogłam się od niej oderwać aż do finału. Każdy rozdział pisany jest z perspektywy innego bohatera, dzięki czemu postaci zyskują głębi. Przyglądamy się rasizmowi, patriarchatowi, przywiązaniu do ziemi, podziałom klasowym i ageizmowi z różnych perspektyw. Nic nie jest określone jako dobre, czy złe. Czytelnik sam ma ocenić zachowania bohaterów, co nie jest wcale takie proste. Nie możemy przykleić łatki rasisty, alkoholika, czy przemocowca bez uwzględniania szerszego kontekstu. Jordan sięga poza Amerykę. Przedstawia myślenie farmerów z Delty Missisipi, niemieckich wdów z II wojny światowej, ludzi którzy pogodzili się z segregacją rasową, czy takich dla których "czysta krew" jest ważniejsza od rodziny.
Uważam, że "błoto" powinno być stawiane na równi z takimi klasykami kultury amerykańskiej, jak "Buszujący w zbożu", "Myszy i ludzie", "Forest Gump", czy "Król szczurów".
Daje jej 9 punktów i z pewnością będę do niej wracać. Nie jest to przyjemna, odprężająca lektura ale jest warta przeczytania. Otwiera szerzej oczy, uczy dystansu, sprawia że nie rzucamy tak łatwo ocenami i zwracamy uwagę na to, że nasza perspektywa wcale nie jest współdzielona przez innych.
Wybitna. Dobrze napisana, przejmująca i wciągająca.
Pochłonęłam ją "na jeden raz" i nie mogłam się od niej oderwać aż do finału. Każdy rozdział pisany jest z perspektywy innego bohatera, dzięki czemu postaci zyskują głębi. Przyglądamy się rasizmowi, patriarchatowi, przywiązaniu do ziemi, podziałom klasowym i ageizmowi z różnych perspektyw. Nic nie jest określone jako...
2024-04-08
Reportaż nie jest najlepszym słowem opisującym "Detroit". Jest to bardziej zapis refleksji autora na temat swojego miejsca pochodzenia. Jest tu mnóstwo wycieczek personalnych, oceniania i żalu, wytykania palcami konkretnych ludzi oraz ich win. Brakuje mi historii samego miasta. Brakuje dystansu do pewnych spraw. LeDuff uważa, pochodzenie z Detroit daje mu lepszą perspektywę opisu ale osobiście się z tym nie zgadzam. Zbyt wiele jest w tej książce emocji. Z jednej strony autor krytykuje nepotyzm Urzędu Miasta ale wystarczy, że sam spędza trochę czasu ze strażakami/policjantami/dziennikarzami i sam niemalże automatycznie zaczyna wybielać w/w grupę społeczną. "Przykleja się" do burmistrza Kilpatricka i atakuje go w każdym rozdziale, pomijając wszystkich pozostałych wcześniejszych i późniejszych włodarzy miasta. Jeśli Detroit było wyniszczane latami to dlaczego całą winą za jego upadek obarcza jednego człowieka?
Druga część książki poświęcona jest rodzinie. Z całym szacunkiem ale reportaż dot. miasta nie jest miejscem na wątki autobiograficzne. Gdyby wyciąć historie jego przodków, siostry narkomanki, patologii rodzinnych, kłótni z żoną etc. książka skraca nam się o połowę.
Styl pisania jest bardzo dobry - nie męczy, a tempo odbioru treści jest dzięki niemu płynny. Niestety dobór materiału, jaki autor chce nam przedstawić nie zgadza się z tym, co nam obiecuje. Jeśli oczekujecie, że dowiecie się jak działa machina miejsca to niestety nie da wam tego ta pozycja. Jeśli interesuje was lincz na burmistrza Kilpatrica i koligacje rodzinne autora to jest to książka dla was.
Reportaż nie jest najlepszym słowem opisującym "Detroit". Jest to bardziej zapis refleksji autora na temat swojego miejsca pochodzenia. Jest tu mnóstwo wycieczek personalnych, oceniania i żalu, wytykania palcami konkretnych ludzi oraz ich win. Brakuje mi historii samego miasta. Brakuje dystansu do pewnych spraw. LeDuff uważa, pochodzenie z Detroit daje mu lepszą perspektywę...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-25
Pierwsza połowa nie zachęca. Wydaje się być nudną kopią "gone girl", w której od początku znamy zakończenie. Początkowo myślałam, że w książce nie ma żadnej zagadki do rozwiązania ale na szczęście autorka wybrnęła z tego problemu. Styl pisania jest bardzo lekki, choć momentami aż zbyt prosty. Brakowało mi większego rozbudowania bohaterów. Postaci sprawiały wrażenie płytkich, wręcz jednowymiarowych
Pierwsza połowa nie zachęca. Wydaje się być nudną kopią "gone girl", w której od początku znamy zakończenie. Początkowo myślałam, że w książce nie ma żadnej zagadki do rozwiązania ale na szczęście autorka wybrnęła z tego problemu. Styl pisania jest bardzo lekki, choć momentami aż zbyt prosty. Brakowało mi większego rozbudowania bohaterów. Postaci sprawiały wrażenie...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-05-24
2024-03-18
2024-03-18
Najlepszy thriller psychologiczny, na jaki trafiłam.
Film niestety nie oddaje tego, jak skomplikowane postacie stworzyła Gillian. Tą samą historię poznajemy z perspektywy dwóch stron (a nawet trzech licząc osoby patrzące na bohaterów z dystansu). Mimo, że rozdziały pisane są naprzemiennie z perspektywy Nicka i Amy, do samego końca nie jesteśmy w stanie obrać żadnej ze stron. Nikt tu nie jest czarny, ani biały. Ludzie są wielowymiarowi, często brudni, mają swoje sekrety, popełniają błędy i nie da się ich w stu procentach jednoznacznie ocenić.
Własnie za to, za lekkość pióra oraz za fenomenalnie opracowane detale przydzielam jej 10 punktów. Pochłonęłam ją w dwa wieczory i nie potrafiłam odłożyć jej na bok. Absolutnie nr 1 wśród kryminałów.
Najlepszy thriller psychologiczny, na jaki trafiłam.
więcej Pokaż mimo toFilm niestety nie oddaje tego, jak skomplikowane postacie stworzyła Gillian. Tą samą historię poznajemy z perspektywy dwóch stron (a nawet trzech licząc osoby patrzące na bohaterów z dystansu). Mimo, że rozdziały pisane są naprzemiennie z perspektywy Nicka i Amy, do samego końca nie jesteśmy w stanie obrać żadnej ze...