-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2020-06-27
2020-05-04
2020-04-07
2020-04-25
Książka, która budzi wiele spostrzeżeń, wciąga w świat osoby, która próbuje sobie radzić z traumą, okraszona gorzkim humorem, fantastycznym światem, który pozornie stanowi lek, odskocznię do tego, czego już z głowy nie da się wyciągnąć, nawet na innej planecie. Czyta się ją szybko, co nie jest w tym przypadku takie dobre, bo zostawia w głowie natężenie myśli, które wybuchają raz za razem. Z tego powodu szybko do niej wrócę. Na spokojnie. Moje pierwsze spotkanie z Vonnegutem. Na pewno nie ostatnie.
Książka, która budzi wiele spostrzeżeń, wciąga w świat osoby, która próbuje sobie radzić z traumą, okraszona gorzkim humorem, fantastycznym światem, który pozornie stanowi lek, odskocznię do tego, czego już z głowy nie da się wyciągnąć, nawet na innej planecie. Czyta się ją szybko, co nie jest w tym przypadku takie dobre, bo zostawia w głowie natężenie myśli, które...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-03-26
2020-03-26
2020-03-26
2020-03-26
2020-02-17
2020-01-29
Ironiczne poczucie humoru, tajemnicze zabójstwo, gra pozorów... tej książki się nie czyta, ją się pożera :)
Ironiczne poczucie humoru, tajemnicze zabójstwo, gra pozorów... tej książki się nie czyta, ją się pożera :)
Pokaż mimo to2020-01-20
Bardzo dobra książka na pobudzenie wyobraźni i rozluźnienie myśli. Czyta się bardzo szybko, trafiają się ciekawe, nieprzewidywalne wątki. Polecam.
Bardzo dobra książka na pobudzenie wyobraźni i rozluźnienie myśli. Czyta się bardzo szybko, trafiają się ciekawe, nieprzewidywalne wątki. Polecam.
Pokaż mimo to2020-01-10
Gładko się przez nią przechodzi, historia ciekawa, choć nie tak pobudzająca, jak inne powieści autorki.
Gładko się przez nią przechodzi, historia ciekawa, choć nie tak pobudzająca, jak inne powieści autorki.
Pokaż mimo to2020-01-04
Ciepła, mądra, pełna uroku, nie brak jej poczucia humoru - książka, którą warto przeczytać :)
Ciepła, mądra, pełna uroku, nie brak jej poczucia humoru - książka, którą warto przeczytać :)
Pokaż mimo to2020-01-06
Książka daje odczuć ciężar samotności Lucy, autorka sprawia, że stajemy się główną bohaterką, przeżywamy jej rozterki. Villette zdecydowanie zmusza do zadumy, spojrzenia na siebie z dystansem., daje również pewne wyobrażenie o pani Bronte, wyobrażenie, które zostawia po sobie posmak goryczy - polecam.
Książka daje odczuć ciężar samotności Lucy, autorka sprawia, że stajemy się główną bohaterką, przeżywamy jej rozterki. Villette zdecydowanie zmusza do zadumy, spojrzenia na siebie z dystansem., daje również pewne wyobrażenie o pani Bronte, wyobrażenie, które zostawia po sobie posmak goryczy - polecam.
Pokaż mimo to
Knucie, ignorowane początkowo intrygi, znudzenie, wściekłość, duchota, lekceważenie, wyzysk, zakazana przyjaźń, małostkowe uczucie, wilgoć - to pierwsze skojarzenia z „Birmańskimi dniami”, jakie pojawiają nie w mojej głowie.
W tle urzeka, a zarazem męczy zmienna pogoda - raz palące słońce, raz deszcze przypominające raczej wodę płynącą z wodospadu, niż typową burzę i wiecznie towarzysząca każdemu oddechowi duchota, która prowadzi do istnej powodzi potu. Trudno też nie wzdrygnąć się, wyobrażając sobie smak mdłych potraw i ciepłych napojów🤢. W zaroślach dżungli czai się bunt. Do tego tubylcy, ze swoją służalczością oraz panowie świata, patrzący na każdego z góry, z drinkiem, który od rana nie opuszcza ich rąk - po prostu nie wypada im zachowywać się inaczej niż tępy buc. Urodzenie zdecydowanie im na to nie pozwala. W końcu w Kayauktad utrzymują jedyny klub, w którym członkami są jedynie biali ludzie.
W tym wszystkim na pierwszy plan wysuwa się Flory. Człowiek z blizną, który w niczym nie przypomina Tonego Montany😜
Sam zdaje sobie sprawę z tego, że odwagi ma w sobie tyle co mysz spotykająca na swej drodze kota, kompleksy budzi w nim rzeczona blizna na policzku, z którą zmaga się od urodzenia. W swoim inwentarzu ma dwóch służących, budzącą oburzenie i niesmak jego rodaków przyjaźń z tubylcem, kochankę, której obecność również nie powoduje szacunku wśród śmietanki towarzyskiej oraz gromadzoną latami frustrację i samotność. Życie wydaje mu się miałkie i pozbawione sensu, znajomych anglików i ich rozmówki o niczym doprowadzają go do szewskiej pasji, ale, żę nie lubi kłótni, wszystko tłumi w sobie. Największe marzenie - poznać kogoś z kim będzie mógł dzielić wspomnienia, omawiać książki, dyskutować. Niby nic wybujałego, a jednak nieco przerasta możliwości Kayauktada.
Oprócz Flory’ego śledzili U Po Kina - dostojnika tubylczego, który doskonale zdaje sobie sprawę, za jakie sznurki należy pociągnąć, aby wznieść się wyżej w hierarchii urzędniczej, uzyskać upragnione zaszczyty i zapewnić sobie elegancką reinkarnację. Bohater cierpliwy i uważny, a przy tym bezlitosny.
Na dokładkę panna Elizabeth - zagorzała przeciwniczka literatury i sztuki, miłośniczka umięśnionego ciała i dostatku. Znana też, jako wielka pomyłka w życiu głównego bohatera.
Orwell z właściwą sobie precyzją i wrażliwością kreśli ówczesny świat uścisku dokonywanego na skolonizowanych obszarach, obnaża obłudę swoich rodaków, wskazuje również na przywary tubylców. Czuć, że drażni go ich poddańczość i brak motywacji do walki, choć nie odmawia im przebiegłości. Autor wskazuje również na rynek matrymonialny, który poniekąd przypominał licytację na targowisku. Nie zapomina też o polityce. Dużo miejsca poświęca nierówności i niczym nieuzasadnionej nienawiści do rdzennych mieszkańców opisywanego miejsca oraz samotności. W końcu to strach przed jej działaniem prowadzi do takiego, a nie innego końca „Birmańskich dni”.
Jest to książka, którą warto przeczytać. Mnie oczarowała bogactwem konfliktów, doświadczeń głównych bohaterów, aktualnością niektórych problemów oraz siłą z jaką Orwell potrafi ukazać klimat panujący w Kayauktada. Kolejne strony przypominają sceny z filmu, który szybko się kończy, ale na długo pozostaje w pamięci.
Knucie, ignorowane początkowo intrygi, znudzenie, wściekłość, duchota, lekceważenie, wyzysk, zakazana przyjaźń, małostkowe uczucie, wilgoć - to pierwsze skojarzenia z „Birmańskimi dniami”, jakie pojawiają nie w mojej głowie.
więcej Pokaż mimo toW tle urzeka, a zarazem męczy zmienna pogoda - raz palące słońce, raz deszcze przypominające raczej wodę płynącą z wodospadu, niż typową burzę i...