Marvel Zombies. Tom 1
- Kategoria:
- komiksy
- Cykl:
- Marvel Zombies (tom 1)
- Wydawnictwo:
- Egmont Polska
- Data wydania:
- 2023-09-27
- Data 1. wyd. pol.:
- 2023-09-27
- Liczba stron:
- 464
- Czas czytania
- 7 godz. 44 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328161320
Pierwszy tom brawurowej opowieści o superbohaterach Marvela, którzy zmienili się w zombie!
Najwięksi ziemscy bohaterowie zarazili się obcym wirusem i zmienili w wygłodniałe zombie! Co się stanie, gdy zabraknie im ludzi do pożarcia? Młody Reed Richards z uniwersum Ultimate przekona się o tym na własnej skórze, kiedy przypadkiem nawiąże kontakt z ich światem… Niedługo potem do nieumarłych superbohaterów przybędzie Silver Surfer, a to oznacza, że zbliża się również pożerający całe planety Galactus. Najpewniej jednak nie przypuszcza, że spotka tu kogoś równie głodnego jak on sam…
Scenariusz tego komiksu napisali Robert Kirkman („Invincible”, „Żywe trupy”),Mark Millar („Wojna domowa”, „Wolverine: Staruszek Logan”) i Reginald Hudlin („Black Panther”). Rysunki stworzyli Mitch Breitweiser („Kapitan Ameryka”),Greg Land („Uncanny X-Men”),Sean Phillips („Fatale”, „Śpioch”) oraz Francis Portela („Black Panther”).
Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach „Marvel Zombies” #1–5, „Marvel Zombies: Dead Days”, „Ultimate Fantastic Four” #21–23 i 30–32 oraz „Black Panther” #28–30.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 23
- 14
- 11
- 7
- 3
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Bywają takie motywy w popkulturze, które wcześniej czy później, przewijają się w niemal każdym uniwersum. Jednym z nich są oczywiście zombie. Motyw żywych trupów był już tyle razy stosowany, że naprawdę ciężko wymyślić coś świeżego w tym temacie. Jak w takim razie poradzili sobie autorzy wprowadzający te umarlaki do świata Domu Pomysłów?
“Marvel Zombies t. I” to zbiór komiksów różnych autorów, wśród których znajdziemy, np. Roberta Kirkmana czy Marka Millara. Fabułę komiksów możemy śledzić z dwóch różnych perspektyw. Z jednej strony, głównymi bohaterami jest Fantastyczna 4. Zapatrzony we własny geniusz Reed Richards (Pan Fantastyczny) otwiera portal do równoległego świata, który zgodnie z jego przewidywaniami jest zamieszkały przez znanych mu superbohaterów. Problem w tym, o czym dowiaduje się zdecydowanie zbyt późno, że na skutek tajemniczego wirusa wszyscy oni zamienili się w krwiożercze zombie, które tylko czekały na możliwość skonsumowania kolejnego świata. Druga linia fabularna, to właśnie Ci niezbyt żywi bohaterowie. Wbrew pozorom nie utracili oni bystrości umysłów, więc czytelnik ma niecodzienną okazję poznawać równolegle historię, od ich strony.
Przyznaję, że oczekiwania względem tych komiksów miałem dosyć wysokie. Jakby nie patrzeć Robert Kirkman to geniusz który stworzył kultowe uniwersum zombie „The Walking Dead” oraz nowatorską superbohaterską serię „Invincible”. Komiks, który łączy jego dwa ulubione motywy musiał okazać się arcydziełem prawda? Otóż, nie jest to niestety takie proste.
Zacznijmy od samej koncepcji fabularnej. Ta wydaje się dosyć świeża. Uczynienie z superbohaterów myślących zombie, mających swoje ambicje czy rozterki moralne nadaje komiksowi głębi. W mojej ocenie jednak akcja w świecie N potoczyła się jednak nieco za szybko. Rozumiem nadprzyrodzone moce superbohaterów, ale naprawdę ogołocili Ziemię z niemal wszystkiego co żyje w dosłownie 1 dzień?! Ponadto odnoszę wrażenie, iż ogólnie są za potężni. Przeciwnicy, z którymi się mierzą, padają niekiedy zdecydowanie szybciej niż wskazywałby na to lore. Kolejna sprawa to funkcjonowanie „martwych” herosów. Teoretycznie wirus mógł dotknąć wyłącznie ich. Dlaczego jednak, jedni się zmieniali, a inni, jak np. Dr Strange czy Profesor X, nie? Niestety nie zostało to wyjaśnione. I wreszcie sprawa dotycząca supermocy. Autor przytomnie pozbawił Wolverine’a czy Spidermana zdolności regeneracji, natomiast np. Pan Fantastyczny nadal może się rozciągać, a Baner zmieniać w Hulka. Biorąc pod uwagę delikatność ich coraz bardziej gnijącego ciała wydaje się to cokolwiek zastanawiające.
Natomiast, zeszyty z wątkami fabularnymi poświęconymi Fantastycznej 4 są całkiem sensownie skrojone. Millar poprowadził nieco sztampową, ale mimo wszystko wciągającą historię, która z pewnością fanom Marvela przypadnie do gustu. Jedyne “ale” jakie mogę tu mieć to pewien zasygnalizowany pomysł, który autor jakby w międzyczasie porzucił. Mam na myśli to, że wiekowo zespoły Fantastycznej 4 dzieli kilkanaście lat, co podobno miało przekładać się na różnice w umiejętnościach i mocy zwłaszcza w przypadku Pana Fantastycznego i Niewidzialnej Kobiety. O ile początkowo to rzeczywiście da się odczuć, tak dosyć szybko ta “ogromna przepaść” po prostu znika.
O fabule, która dotyczy zeszytów Black Panthery ciężko jest mi powiedzieć cokolwiek poza tym, iż stanowi niejako jeden z wielu składowych całej historii. Nie jest ani specjalnie ciekawa, ani przejmująca. Trzeba uczciwie przyznać, iż Reginald Hudlin próbował uczynić historię bohatera z Wakandy dramatyczną, co wyszło w mojej ocenie raczej kliszowo i nudno.
Strona graficzna tego zbioru to prawdziwa perełka. Fakt, iż Marvel pozwolił, np. Kirkmanowi na pełną wolność twórczą i zobrazował jego pomysły dało oszałamiający efekt. Kreska jest intrygująca i zróżnicowana. Co niezwykłe dla komiksów Domu Pomysłów, jest niezwykle brutalnie, turpistycznie, momentami wprost obrzydliwie. Sam autor wspomina, że był ciężko zdziwiony na jak wiele mu w tej kwestii pozwolono. Poruszając kwestię wizualną nie sposób nie wspomnieć o cudownym pomyśle jaki tu zastosowano. Otóż, poproszono grupę rysowników o przerobienie wielu niezwykle rozpoznawalnych okładek marvelowskich komiksów na tematykę Zombie. W efekcie w każdym przypadku mamy pokazany oryginał i przeróbkę wraz z komentarzem autorów. Wiele z tych rysunków to prawdziwe arcydzieła!
Podsumowując, z jednej strony pomysł wprowadzenia żywych trupów do uniwersum Marvela wydawał się świeży i wizualnie intrygujący. Z drugiej, niedociągnięcia fabularne i specyfika tematu sprawiają, iż w mojej ocenie koncept szybko straci swój rozmach. Niemniej, dam jeszcze szansę tym komiksom, bo mimo wszystko jestem ciekaw jak owa seria się rozwinie.
P.S Dla czystej formalności wspomnę, że z racji na opisywaną powyżej brutalność itd. Ta seria dedykowana jest wyłącznie dorosłym czytelnikom.
Bywają takie motywy w popkulturze, które wcześniej czy później, przewijają się w niemal każdym uniwersum. Jednym z nich są oczywiście zombie. Motyw żywych trupów był już tyle razy stosowany, że naprawdę ciężko wymyślić coś świeżego w tym temacie. Jak w takim razie poradzili sobie autorzy wprowadzający te umarlaki do świata Domu Pomysłów?
więcej Pokaż mimo to“Marvel Zombies t. I” to zbiór...
Już wcześniej miałem do czynienia z serią "Marvel Zombies", a raczej z główną historią, ale było to dość dawno temu i zdążyłem przez ten czas zapomnieć, o co w tym wszystkim chodziło. Odświeżając sobie podstawę "Marvel Zombies" bardzo dobrze się bawiłem, nadal jest to ciekawa historia prezentująca znanych i lubianych bohaterów działających w niezwykłych okolicznościach. Ale im dalej w las tym niestety gorzej. Podstawa bardzo dobra, prequel do niej również interesujący, natomiast cała reszta to raczej średnio z niewielkimi przebłyskami. Egmont za to zadbał o całą masę bonusów, które stanowią jakieś 10% tego wydania. Reasumując - główna historia nadal bardzo dobra, natomiast te obok już mocno odstają. Jestem ciekaw, co też znajdzie się kolejnych tomach zbiorczych.
Już wcześniej miałem do czynienia z serią "Marvel Zombies", a raczej z główną historią, ale było to dość dawno temu i zdążyłem przez ten czas zapomnieć, o co w tym wszystkim chodziło. Odświeżając sobie podstawę "Marvel Zombies" bardzo dobrze się bawiłem, nadal jest to ciekawa historia prezentująca znanych i lubianych bohaterów działających w niezwykłych okolicznościach. Ale...
więcej Pokaż mimo toFajnie się czytało. Rysunki w całym tomie są w miarę spoko, niezależnie od rysownika. Historia jest ciekawa a najciekawsze są interakcje między bohaterami. Jak to w superhero, są momenty odczuwania żenady przez czytelnika, odnosi się wtedy wrażenie, że autor pisał scenariusz dla przedszkolaka. Na całe szczęscie takich momentów naliczyłem łącznie 4. Jak na tyle stron, nie jest źle. Ja polecam i kupię tom następny.
Fajnie się czytało. Rysunki w całym tomie są w miarę spoko, niezależnie od rysownika. Historia jest ciekawa a najciekawsze są interakcje między bohaterami. Jak to w superhero, są momenty odczuwania żenady przez czytelnika, odnosi się wtedy wrażenie, że autor pisał scenariusz dla przedszkolaka. Na całe szczęscie takich momentów naliczyłem łącznie 4. Jak na tyle stron, nie...
więcej Pokaż mimo toMarvel Zombies to tytuł spośród wrześniowych premier 2023 r, na który czekałem najbardziej i zarazem ten, który najbardziej mnie rozczarował...
Zombie to jakiś czas temu był temat, który gwarantował sukces. Na fali wznoszącej tytułów traktujących o żywych trupach wybił się m.in. Robert Kirkman. Jego cykl Walking Dead potężnie zamieszał w świecie komiksu, co potem przełożyło się na całkiem fajny serial, a zaraz potem na multum innych tytułów podobnych w tematyce.
Już pal go licho czy sama seria Walking Dead trzymała stały, dobry poziom w każdym tomie. Niemniej za skutkowało to zainteresowaniem ze strony wielkich wydawnictw. Tu autora szybciej przejęło Marvel Comics, co zaowocowało całkiem popularną serią. W omawianym tomie jednak zombiaki są ukazane odmiennie niż gdziekolwiek indziej (w tamtym okresie).
Po pierwsze, najpierw lądujemy w świecie Ultimate, gdzie obserwujemy działania Fantastycznej Czwórki w interpretacji Marka Millera. W pewnym momencie Reed Richards kontaktuje się ze swoim odpowiednikiem z innego świata i postanawia go odwiedzić. Szkopuł w tym, że cała ta sytuacja to pułapka, a w alternatywnym świecie czeka śmierć. Zombie z tego innego świata pożarli już prawie wszystko co się rusza, i szukają nowego źródła "pokarmu". A pamiętajmy, że to nie są takie zwyczajne umarlaki.
Thor, Spider-man, tutejsza wersja Kapitana Ameryki, Nova, Wolverine, Hulk czy Giant Man. Wiecznie nienasyceni, ciągle poszukujący ofiar. Nie są powolni, jak ich ekranowi protoplaści. Zachowali swoje moce i są żwawi w tym co robią. Nic dziwnego, że świat upadł w kilka dni, a niedawno mężowie, bracia, ojcowie - teraz pożarli tych, których niegdyś kochali...
Jest makabra. Tu i ówdzie latają flaki, a ciała są rozrywane na strzępy. Bywa naprawdę obleśnie, ale i zaskakująco śmiesznie, bo na przestrzeni całego tomu w wielu miejscach wylewa się czarny humor. Kwestią gustu jest jednak, czy taki humor komuś podejdzie czy nie. Mi nie za bardzo. W dodatku stawka z każdą chwilę rośnie po trochu. Co będzie, gdy infekcja ruszy poza granice znanego świata? Szkopuł w tym, że nie za bardzo to czuć.
Najlepszymi momentami w tym zbiorku to nie zombiaki w ubraniach znanych nam bohaterów pożerający innych herosów, a sekwencje z Fantastyczną Czwórką, gdy zwracają się oni po wsparcie do Dr. Dooma. Cała ta sekcja wygląda kapitalnie wizualnie, a akcja wtedy nabiera takich rumieńców, że aż miło się to czyta. A nie mogę tego powiedzieć o większej części tego tomu, bo w lwiej części miałem wrażenie... sterylności? Też geneza pojawienia się wirusa jest tu nieco cringe'owa, choć doceniam inspirację.
Dla mnie atrakcje, które tu dostaje, są mocno standardowe i ciekawe pomysły (sumienie gryzące Parkera, kiedy jest głodny) zacierają się w zalewie nieumarłych. Po każdym przeczytanym zeszycie miałem wrażenie, że nie do końca wykorzystano potencjał. Zawsze można było zrobić to jeszcze dosadniej i bardziej krwawo. Kirkman nie jest tu takim wizjonerem, jak przy swojej słynnej serii, jakby wskoczenie w ramy wytworzone przez innych stanowiło dla niego jednak jakieś ograniczenie. To nadal dobry kawał roboty, ale bez przebłysków. Uważam, że temat paradoksalnie lepiej wykorzystała lata później DC, w ichni DCEased.
Mamy tu też parę zeszytów z serii Black Panther, gdzie trafiamy na planetę Skrulli, która jest atakowana z kosmosu przez grupę potężnych zombie, który dysponują mocą Galaktusa... Materiał dany na doczepkę, podobnie jak ponad pięćdziesiąt okładek, będącymi wariacjami tych najsłynniejszych klasycznych, tyle że w wersji "dead". Jeszcze lata temu, kiedy dodatki zajęły by z 80 stron zbioru, to nie miałbym nic przeciwko temu. Teraz jednak komiksy kosztują średnio nawet do jakichś 50% więcej, więc uważam to za marnotrawstwo materiału.
Kreski są za to tutaj w znacznej części świetne. Brudne. Idealnie pasujące do realiów. W tym aspekcie nie mam zastrzeżeń (no może poza wspomnianą Czarną Panterą). Zombiaki wyglądają świetnie, w sensie należycie obrzydliwie. Tyle, że "piękno" nie jest w stanie zakryć nudy, jaka wieje tu w paru miejscach. Fajnie, że w końcu cała seria zostanie wydana na polskim rynku, ale wydaję mi się, że nastąpiło to trochę zbyt późno. Na tyle, że może nie tylko ja odczuję zmęczenie materiałem i dam sobie spokój z zakupem dwóch kolejnych odsłon...
Marvel Zombies to tytuł spośród wrześniowych premier 2023 r, na który czekałem najbardziej i zarazem ten, który najbardziej mnie rozczarował...
więcej Pokaż mimo toZombie to jakiś czas temu był temat, który gwarantował sukces. Na fali wznoszącej tytułów traktujących o żywych trupach wybił się m.in. Robert Kirkman. Jego cykl Walking Dead potężnie zamieszał w świecie komiksu, co potem...
ŻYWE TRUPY MARVELA
Zombie. No wiadomo, temat popularny, nośny, ale najczęściej kicz straszliwy. Od czasów George’a Romero i jego Nocy żywych trupów boom na żywe trupy znika i wraca, ostatnio jednak ma sie dobrze nie tylko w horrorach. W pewnym momencie wykorzystał go więc także Marvel, oferując nam najpierw to, co wyszło po prostu jako kolejna przygoda Fantastycznej Czwórki ze świata Utimate oraz dopełniająca ją miniseria Marvel Zombies, a potem już wchodząc w to na całego z kolejnymi projektami o zombiakach. I część tego wszystkiego, czyli te pierwsze pięć solowych zeszytów, mieliśmy okazję czytać już kiedyś w ramach kolekcji WKKM, jakiś czas temu na polskim rynku pojawiła się w końcu całość, a przynajmniej pierwszą jej część, bo tego jest masa i... No i nienajgorsza to rzecz, warto to poznać w zasadzie dla sześciu zeszytów Millara, bo Kirkman, jak to Kirkman, przeciętniactwo robi, a dopełniający ich Hudlin to jakościowa, fabularna i graficzna porażka, którą czyta się z zażenowaniem niestety.
Fabuła? Fantastyczna Czwórka ze świata Ultimate kontaktuje się ze swoimi odpowiednikami z innej rzeczywistości. Nie mają jednak pojęcia, co się za tym wszystkim kryje. Oszukani i wrobieni trafiają do świata, w którym ludzkość niemal nie istnieje, a zombie-herosi zarażeni tajemniczym wirusem zamierzają wykorzystać połączenie między światami, by podbić, zarazić i pożreć uniwersum Ultimate.
A to zaledwie początek, bo na wydarzeniach w świecie tej Fantastycznej Czwórki się nie skończy. Ale jak zombie poradzą sobie z kolejnymi wrogami, bo tych im przecież nie brakuje? A przede wszystkim, jak uporają się z własnym głodem?
http://ksiazkarniablog.blogspot.com/2024/01/marvel-zombies-1-mark-millar-robert.html
ŻYWE TRUPY MARVELA
więcej Pokaż mimo toZombie. No wiadomo, temat popularny, nośny, ale najczęściej kicz straszliwy. Od czasów George’a Romero i jego Nocy żywych trupów boom na żywe trupy znika i wraca, ostatnio jednak ma sie dobrze nie tylko w horrorach. W pewnym momencie wykorzystał go więc także Marvel, oferując nam najpierw to, co wyszło po prostu jako kolejna przygoda Fantastycznej...