Złodziejki żon

Okładka książki Złodziejki żon Celina Mioduszewska
Okładka książki Złodziejki żon
Celina Mioduszewska Wydawnictwo: Novae Res literatura obyczajowa, romans
244 str. 4 godz. 4 min.
Kategoria:
literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2023-08-03
Data 1. wyd. pol.:
2023-08-03
Liczba stron:
244
Czas czytania
4 godz. 4 min.
Język:
polski
ISBN:
9788383136479
Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
27 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
39
29

Na półkach:

Złodziejki żon” Celina Mioduszewska

Wydawnictwo Novea Res

RECENZJA PATRONACKA

Zanim przejdę do recenzji napiszę, że dawno już nie miałam takiego problemu z ubraniem w słowa swoich emocji i myśli. Dawno już żadna książka nie sprawiła, że tak długo chodziłam ze swoimi przemyśleniami, które co rusz się wymykały i nie dały uporządkować czy ubrać w jakieś logiczne słowa.

O czym jest najnowsza książka pani Celiny Mioduszewskiej? Nie chcę opowiadać jej treści. Od tego są streszczenia.

Jaką historię mogłaby opowiedzieć pewna leśniczówka? A może należałoby zapytać nie „jaką”, a „ile”?

Leśniczówka schowana w lesie do, której prowadzi malownicza droga. Zda się, że panuje tu cisza i spokój, a mieszkający w niej ludzie żyją spokojnie, szczęśliwie. Nic bardziej mylnego. Chociaż czy do końca? Wszak mieszkające tu osoby darzą się wielką i troskliwą miłością. Łączy je tajemnica, która sprawia, że „obiekt” miłości chcą chronić przed całym światem.

Trzy pokolenia kobiet związanych ze sobą wyjątkową miłością i przywiązaniem. Trzy pokolenia kobiet, których miłość, nie była usłana, tylko pięknymi różami. I tak się zastanawiam, czy trudności nie łączą ludzi jeszcze bardziej niż szczęście? Trudności, które spotykają wyjątkowych ludzi? Ludzi z zasadami? Trudne pytanie. Zresztą jedno z wielu.

Ta książka rodzi wiele pytań. Nie jest to, tylko historia kobiet z jednej rodziny, które los naznaczył swą ciemną stroną. Ta opowiedziana nam przez Autorkę opowieść, to coś znacznie ważniejszego.

I rodzi się pytanie. Ile dobra i zła widziały, i słyszały ściany leśniczówki? Ile płaczu i słów buntu znieść musiały? Ile bólu, by ukoić zbolałe serca mieszkanek? Miłość, powinna być radością i szczęściem. Niestety ma ona różne oblicza.

Czy w miłości należy kierować się tylko uczuciem? A może czymś więcej? Czy zakochanie gwarantuje miłość do grobowej deski? Miłość. Każdy z nas pragnie jej jak haustu świeżego powietrza. Jak słońca i krystalicznej wody. Niestety, życie pokazuje, że nie zawsze los jest naszym sprzymierzeńcem.

W „Złodziejkach żon” pani Celina Mioduszewska pokazuje, że miłość, to nie tylko motyle w brzuchu i droga usłana różami. Pokazuje, że miłość ma też swą ciemną stronę… zdradę, niedotrzymanie przyrzeczeń, obietnic, źle ulokowane uczucie, nieuważność. Pokazuje, że miłość to również konsekwencje naszych wyborów i czynów, a co za tym idzie i ból, i złamane życie. To splot różnych trudnych okoliczności mających wpływ na życie kolejnych pokoleń.

Czy miłość matki do dziecka jest większa niż miłość do kochanego mężczyzny? A może to właśnie ta miłość zmusza ją do dokonania takiego, a nie innego wyboru? Może właśnie z powodu miłości do mężczyzny, który zawładnął jej sercem, podejmuje takie, a nie inne decyzje, które będą miały wpływ na kolejne pokolenie?

Gdzie jest granica między Prawdą, a chronieniem dziecka? Czy istnieje taka granica? Czy dziecko (wiek nie ma znaczenia) ma prawo znać prawdę o swoim pochodzeniu? Prawdę o swoim ojcu? Czy miłość matki jest w stanie zastąpić miłość obojga rodziców? Czy tylko matka ma prawo podejmować takie, a nie inne decyzje i czy tylko ona wie, co jest najlepsze dla dziecka?

Czy przez całe życie można kochać, tylko jedną kobietę i nie mogąc z nią być, oddać jej rodzinie swe serce? Czy ból, nawet taki trwający ponad dwadzieścia lat, może przemienić się w szczęście i radość? Czy zawsze należy ufać, że wcześniej czy później zły los się wreszcie odmieni? Czy kapryśny los, choćby po latach, nagrodzi Dobro, poświęcenie, oddanie?

Trudne pytania. Bardzo dużo trudnych pytań… Ale takie właśnie są „Złodziejki żon”. Ten tekst rodzi wiele pytań. Nie pozwala stać z boku i być obojętnym. Zmusza do zadawania pytań i szukania odpowiedzi.

Sięgając po książkę, nie zdawałam sobie sprawy, że ta niespieszna historia dostarczy mi tylu emocji i przeżyć. Wywoła łzy i poszarpie serce. Autorka opowiedziała historię, która jest fikcją literacką. A może, jak mi się zdaje, kiedyś wydarzyła się naprawdę? Na to pytanie musi nam odpowiedzieć już sama Autorka. Musi? Może.Wszystko zalezy od woli i chęci Autorki.

To samo miasto, ta sama kawiarnia i ten sam stolik będące świadkiem ciemności i światła, bólu i radości, dwóch pokoleń kobiet pochodzących z tej samej rodziny...

Jeden człowiek nie związany bezpośrednio z opisanymi, a w zasadzie dziejącymi się w książce wydarzeniami, który swoim zdrowym rozsądkiem i dobrą oceną sytuacji, potrafi „zawrócić, zmienić” zda się już napisaną historię...

„Złodziejki żon”, to książka rodząca wiele trudnych pytań, ale i dająca Nadzieję. To książka pokazująca, że choćby wokół były, tylko ciemne czy wręcz czarne chmury i zdało się, że skończył się nasz świat, to zawsze trzeba mieć nadzieję. Zawsze trzeba wierzyć, że zły los kiedyś się odmieni. Nie poddawać się, nawet jak już zacznie brakować sił. Trwać w oczekiwaniu na to co nadejdzie i spodziewać się Dobra.

Pisząc o „Złodziejkach żon” nie sposób nie wspomnieć o pięknych opisach przyrody, zwyczajach ptaków, zapachu kwitnących roślin i drzew. O tej całej ferii zapachów i kolorów kwitnącego ogrodu. Czytając książkę niejednokrotnie miałam wrażenie, że idę leśną drogą i słyszę ptasie trele. Zdawało mi się, że czuję zapach lasu albo siedzę wieczorem w ogrodzie i zachwycam się jego pięknem. A te opisy deszczu czy burzy? Wzdrygałam się, jakby to nad moją głową rozpętała się burza lub deszcz moczył ubranie. Naprawdę, momentami miałam wrażenie, że to o czym czytam dzieje się nie w książce, a w moim rzeczywistym świecie.

Na koniec chciałabym zadać nurtujące mnie wciąż pytanie. Czy miłość do mężczyzny można zamknąć w kopercie? Jakże to symboliczne, a zarazem trudne pytanie… Skąd to pytanie? Dlaczego je zadaję?

Biała koperta, to jeden z elementów tej trudnej historii. Jeden z ważnych i symbolicznych elementów. I nie chodzi tu, tylko o listy pisane przez Kalinę i Marcina. Czytając książkę, proszę zwróćcie uwagę na ten biały element opowiedzianej historii.

Pisząc o białej kopercie nie mogę nie wspomnieć i okładce „Złodziejek żon”. Biała koperta z wystającą z niej kartką papieru (świadomie nie piszę „z wystającym listem”) znajduje się centrum okładki. Już samo to zmusza do zwrócenia uwagi na ten, zda się ważny element.

Jednak jest coś z czym nie mogę się zgodzić. Na okładce widzimy odwróconego tyłem żołnierza. Wnioskując po umundurowaniu jest to żołnierz niemiecki, a dokładniej mówiąc oficer Wehrmachtu. Akcja „Złodziejek żon” dzieje się w latach 80-tych XX wieku. Umieszczenie na okładce żołnierza obcego państwa i to jeszcze z czasów drugiej wojny światowej jest dużym „nieporozumieniem” i wprowadzeniem czytelnika w błąd. Nie będę się rozpisywała o różnicach w umundurowaniu polskiego żołnierza służby czynnej i niemieckiego oficera z czasów drugiej wojny światowej. Każdy kto ma choćby małą wiedzę zauważy te wyraźne różnice. Trzymana przez niego broń, to pistolet maszynowy MP 40 popularnie nazywany Schmeisserem. Wyraźnie widać jego charakterystyczną rękojeść i pas. Taki błąd na okładce nie powinien mieć miejsca. Zapowiada inną , niż dostajemy do czytania historię.

Wracając do treści książki mam nadzieję, że czytelnicy zwrócą uwagę na tę białą kopertę i odkryją jej symboliczne znaczenie.

Na koniec nie mogę nie wspomnieć o świetnym zabiegu Autorki. Jednej z bohaterek nadała imię Kalina. W książce pojawia się też inna kalina; pięknie kwitnący krzew, który odgrywa tu ważną i symboliczną rolę.

Czytając tę książkę, proszę nie spieszcie się, byście nie stracili tego co ważne. Ta książka potrzebuje czasu i powolnego wejścia w jej świat. Jeżeli pójdziecie za moimi wskazówkami odkryjecie, to co najważniejsze. Dajcie jej, a w zasadzie im „Złodziejkom żon”, czas. Warto.

Zachęcam do sięgnięcia po „Złodziejki żon” pani Celiny Mioduszewskiej. Dojrzyjcie wszystko to, co Autorka ukryła między wierszami. A może nie ukryła? Może napisała nam wszystko, tylko my musimy ten tekst odpowiednio wnikliwie przeczytać i odkryć wszystkie ukryte słowa?

Aleja Marzeń i Słów poleca „Złodziejki żon”.

Złodziejki żon” Celina Mioduszewska

Wydawnictwo Novea Res

RECENZJA PATRONACKA

Zanim przejdę do recenzji napiszę, że dawno już nie miałam takiego problemu z ubraniem w słowa swoich emocji i myśli. Dawno już żadna książka nie sprawiła, że tak długo chodziłam ze swoimi przemyśleniami, które co rusz się wymykały i nie dały uporządkować czy ubrać w jakieś logiczne...

więcej Pokaż mimo to

avatar
53
53

Na półkach:

"Złodziejki żon" Celina Mioduszewska.
Akcja powieści toczy się w latach 80-tych ubiegłego wieku na Podlasiu. Główna bohaterka Kalina, to młoda dziewczyna, która wkracza w dorosłe życie. Po maturze postanawia iść do pracy, a nie na studia, ponieważ chce być bliżej ukochanego. Alicja, matka Kaliny, nie jest z tego powodu zadowolona, ponieważ chce dla córki jak najlepiej. Przeciwnikami tego związku są również rodzice Marcina, ale młodzi na przekór wszystkim chcą być ze sobą. Czy związek Kaliny i Marcina ma szansę przetrwać? Czy pomimo przeszkód i zawirowań losowych będą ze sobą szczęśliwi? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w książce. Autorka bardzo trafnie oddaje klimat lat 80-tych XX wieku, pokazuje nam również różne oblicza miłości, wybaczania i nadzieję na lepsze jutro. Bardzo podobała mi się cześć książki napisana w formie listów! Jest to korespondencja pomiędzy Kaliną, a Marcinem, który trafił na dwa lata do wojska. Zachęcam was do przeczytania tej książki.

"Złodziejki żon" Celina Mioduszewska.
Akcja powieści toczy się w latach 80-tych ubiegłego wieku na Podlasiu. Główna bohaterka Kalina, to młoda dziewczyna, która wkracza w dorosłe życie. Po maturze postanawia iść do pracy, a nie na studia, ponieważ chce być bliżej ukochanego. Alicja, matka Kaliny, nie jest z tego powodu zadowolona, ponieważ chce dla córki jak najlepiej....

więcej Pokaż mimo to

avatar
176
176

Na półkach:

Miłość to najpiękniejsze chyba uczucie, jakie istnieje. Ma ono w prawdzie różne oblicza. Może to być miłość kobiety do mężczyzny z wzajemnością lub bez niej; miłość rodzica do dziecka; dziecka do rodzica; miłość do samego siebie; do bliźniego czy do rodzeństwa.
Każde jednak często wymaga swego rodzaju poświęcenia.
Autorka Celina Mioduszewska w swojej powieści „Złodziejki żon” w bardzo piękny sposób ukazuje nam część wizerunku tego silnego uczucia.
Głównym wątkiem książki jest miłość Kaliny i Marcina.
On dobrze sytuowany, urodzony w majętnej rodzinie. Ona ambitna, wychowywana bez ojca, od najmłodszych lat na wszystko pracowała własnymi rękami.
Na drodze do szczęścia, oprócz rodziców, staje im również służba wojskowa.
Przez dwa lata pozostają zakochanym tylko listy przeplatane rzadkimi przepustkami Marcina. Krótkimi, wręcz wykradanymi chwilami sam na sam.
Gdy już młodzi wychodzą na prostą i stają przed ślubnym kobiercem, ich szczęście po raz kolejny zostaje wystawione na próbę.
Na jaw wychodzi bowiem jeden błąd przeszłości, który rujnuje wszystko to, co do tej pory młodzi zbudowali.
Czy uda się Kalinie i Marcinowi przezwyciężyć los, który z nich zadziwił? Czy bezgraniczna miłość dziewczyny pozwoli otworzyć się jej na nowo?
Czy uczucie łączące dwoje ludzi będzie na tyle silne i prawdziwe, by połączyć młodych jeszcze raz?
„Złodziejka żon” to nie tylko historia Kaliny i Marcina. To ukazany również w tle obraz miłości matki do dziecka. Gotowość rezygnacji z własnego szczęścia i niewyobrażalnego poświęcenia oraz nadania samemu sobie priorytetów.
Miłość to tak naprawdę najsilniejsze, ale i jednoczenie najkruchsze uczucie. Czasem jedna sytuacja potrafi sprawić, że zaczynają się na niej pojawiać rysy i pęknięcia.
Często mylone z zauroczeniem, a w obliczu zagrożenia i problemów okazuje się być za słabe, by o nie walczyć.
Przykład Kaliny i Marcina może być inspiracją i porównaniem dla każdego z nas.
Bo gdy w związku zaczyna się coś psuć, kiedy gdzieś po drodze napotykamy przeszkody, często zapatrzeni w siebie samych wolimy zrezygnować z tej walki o uczucie, które nas łączyło.
Czasem prób ratowania ognia, które się jeszcze w nas tli, wzniecenia go na nowo, jest wiele, ale. nie odnoszą one jednak zamierzonego skutku.
Wszystko zależy od tego, na ile jesteśmy gotowi kochać. Na ile się oddać i poświęcić drugiej osobie.
I ile miłości otrzymamy w zamian od drugiej połówki.
Książka „Złodziejki żon” zalicza się z pewnością do tych lekkich i przyjemnych, czytanych jednym tchem.
Idealna na długie jesienne wieczory.
Napełniająca serce czytelnika nadzieją, że wszystko można naprawić. Trzeba tylko mocno tego pragnąć.
Bardzo dziękuję Pani Celinie za książkę. Za możliwość przeczytania i zrecenzowania powieści.
Akcja dzieje się w latach młodości moich rodziców na Podlasiu, skąd pochodzi moja mama.
Tematyka wojska, małżeństwa, dziecka….
Gdzieś z tyłu głowy, myśli podczas czytania kierowały się właśnie ku nim…

Miłość to najpiękniejsze chyba uczucie, jakie istnieje. Ma ono w prawdzie różne oblicza. Może to być miłość kobiety do mężczyzny z wzajemnością lub bez niej; miłość rodzica do dziecka; dziecka do rodzica; miłość do samego siebie; do bliźniego czy do rodzeństwa.
Każde jednak często wymaga swego rodzaju poświęcenia.
Autorka Celina Mioduszewska w swojej powieści...

więcej Pokaż mimo to

avatar
146
123

Na półkach: ,

"Złodziejki żon" to historia pisana przez życie. Jest pełna emocji ,ale przede wszystkim pokazuje różne oblicza miłości, nadzieję, wybory oraz wybaczanie. Główna bohaterka Kalina kończy liceum , zdaje maturę ale nie chce iśc na studia co bardzo martwi jej mamę Alicję. Dziewczyna jest zakochana (z wzajemnością) w Marcinie i to z nim wiąże przyszłość. Decyzja córki wywyołuje w Alicji wspomnienia i to dośc bolesne. Ona sama kiedys kochała, ale niestety została zdradzona a owocem tej miłości jest właśnie Kalina,któą wychowywała sama ze wsparciem swojej mamy. Alicja nie chce by córka popełniła jej błędy. Ale życie jest nieprzewidywalne...i historie lubia się powtarzać. Co wydarzy się w życiu młodej dziewczyny? czy będzie szczęśliwa z Marcinem ? Książka jest pisana tak jakby etapami . Terażniejszość i to co dzieje się wokół Kaliny.Wspomnienia mamydziewczyny oraz listy9i to jest bardzo fajna część) Bardzo byłam zaskoczona decyzją Kaliny, ale nie zdradzę jaką. Zaprasam do przeczytania tej książki.

"Złodziejki żon" to historia pisana przez życie. Jest pełna emocji ,ale przede wszystkim pokazuje różne oblicza miłości, nadzieję, wybory oraz wybaczanie. Główna bohaterka Kalina kończy liceum , zdaje maturę ale nie chce iśc na studia co bardzo martwi jej mamę Alicję. Dziewczyna jest zakochana (z wzajemnością) w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
534
208

Na półkach:

Pierwszy raz sięgnęłam po te autorkę. Trochę jestem rozczarowana począwszy od tytułu który nijak nie pasuje do treści książki przez sama powieść . Tak to prawda powieść ma olbrzymi potencjał ale spała na panewce . Autorka rozkręca ważna historie i ucina nagle przenosząc nas w inny czas . Brak tu żaru namiętności , listy są tak mdłe i nieciekawe. Za to opisy ogródków i wsi . Może autorka powinna pisać o botanice? Bo co do ludzkich przeżyć ewidentne brakło jej fantazji czy słów . Już choćby scena finałowa Marcin zabiera Kalinę z domu na rozmowę i co ? Nie ma rozmowy jest pocałunek który nic nie wyjaśnia i koniec i tak z każda sytuacja . Autorka może ma fajne pomysły ale nie potrafi ich zrealizować .

Pierwszy raz sięgnęłam po te autorkę. Trochę jestem rozczarowana począwszy od tytułu który nijak nie pasuje do treści książki przez sama powieść . Tak to prawda powieść ma olbrzymi potencjał ale spała na panewce . Autorka rozkręca ważna historie i ucina nagle przenosząc nas w inny czas . Brak tu żaru namiętności , listy są tak mdłe i nieciekawe. Za to opisy ogródków i wsi ....

więcej Pokaż mimo to

avatar
563
464

Na półkach: ,

Przyznam się, że już sam tytuł mnie zaintrygował. I zastanawiałam się, czego mogę się spodziewać po tej lekturze. Tym bardziej zrobiło mi się miło, gdy Autorka zaproponowała mi zrecenzowanie tej powieści. Znam już pióro Pani Celiny i byłam ogromnie ciekawa Jej kolejnej powieści. Zatem o czym są "Złodziejki żon" ? Serdecznie zapraszam do zapoznania się z moją opinią.

Akcja powieści toczy się na Podlasiu w latach 80. Młoda dziewczyna - Kalina Łęcka, przygotowuje się do matury, jednak nie ma zamiaru podjąć studiów. A to dlatego, że jest zakochana w Marcinie. I nie chce go opuścić. Tym samym, matce dziewczyny - Alicji bardzo się nie podoba obecna sytuacja. Bowiem wracają do niej jak bumerang wspomnienia z przed parunastu lat. Mianowicie: szalona miłość, nieplanowana ciąża, następnie śmierć ukochanego a finalnie samotne macierzyństwo. Kobieta za wszelką cenę nie chce, aby jej ukochaną jedynaczkę spotkał taki sam los. Jednak Kalina jest bardzo uparta i sama o sobie decyduje. Jej związek z Marcinem natomiast, ma jeszcze wiecej przeciwników niż myślała. Na tę relację, nie zgadza się również matka chłopaka. Zarzuca dziewczynie brak majętności oraz to, że jest z nieprawego łoża. Czy mimo wielu przeciwności losu, Kalina i Marcin będą razem? Czy będą szczęśliwi? Czy historia zatoczy koło? Co naszym bohaterom zgotowało przeznaczenie? Czy dziewczynie uda się uniknąć błędów popełnionych przez matkę? Jeśli jesteście ciekawi odpowiedzi na powyższe pytania, to zachęcam Was do przeczytania tej powieści ;)

Książka jest podzielona na 3 części. Pierwsza z nich, to przedstawienie nam postaci Kaliny i jej matki Alicji. Dowiadujemy się jak żyją, jakie mają plany. Poznajemy też innych bohaterów, którzy są ważni dla naszych bohaterek. Druga część jest w formie listów. I to, było dla mnie sporym, pozytywnym zaskoczeniem. Niemal cały czas, czytamy wymianę korespondencji pomiędzy Kaliną a Marcinem, który trafił do wojska. Młodzi opisują sobie wzajemnie, co się im przytrafiło oraz jak za sobą tęsknią. Trzecia, i zarazem ostatnia część, traktuje o tym, gdy młodzi małżonkowie wreszcie są razem. Następnie o rozstanianiach, skrywanych tajemnicach, nowych znajomościach a finalnie o pojednaniu...

Chyba najbardziej z całej powieści, podobała mi się ta część listowna. A to dlatego, że była to dla mnie miła odmiana. Bowiem, nie spotkałam się do tej pory, aby tak spora część historii była przedstawiona w taki sposób. Było to dla mnie coś nowego a przy tym pozytywnego. Myślę też, że taka forma wypowiedzi plus lekki, przyjemny styl Autorki sprawiły, że lekturę pochłonęłam w zaledwie kilka godzin. Czytało mi się ją tak doskonale, że wprost nie mogłam się od niej oderwać. ;) Takie książki bardzo lubię ;) i mam wrażenie, że ta pozycja w dużym stopniu odczarowała moją niemoc czytelniczą w tym miesiącu ;) Teraz mam jeszcze więcej sił i ochoty na czytanie kolejnych pozycji ;)

Jedyną jak dla mnie niewiadomą, jest do tej pory jednak sam tytuł powieści. Wstyd się przyznać, ale nie potrafię go odnieść do powieści i w sumie nie wiem, do czego go przypisać. 🤷🏽 Nie pasuje mi po prostu do przedstawionej historii, ale to moje subiektywne odczucie. Nie musicie się przecież z nim zgadzać ;)

Jeśli szukacie ciekawej lektury, przedstawionej w nieco inny sposób lub chcecie spędzić kilka godzin z interesującą powieścią, to zachęcam Was do zapoznania się z piórem Pani Celiny. Myślę, że przyjemnie spędzicie czas z tą publikacją ;) Bardzo dziękuję Autorce za egzemplarz do recenzji, piękną dedykację oraz po raz kolejny za zaufanie ;) Czekam na następne Pani powieści ;) Polecam i przyznaję 8 ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐/ 10 punktów. 😃

Przyznam się, że już sam tytuł mnie zaintrygował. I zastanawiałam się, czego mogę się spodziewać po tej lekturze. Tym bardziej zrobiło mi się miło, gdy Autorka zaproponowała mi zrecenzowanie tej powieści. Znam już pióro Pani Celiny i byłam ogromnie ciekawa Jej kolejnej powieści. Zatem o czym są "Złodziejki żon" ? Serdecznie zapraszam do zapoznania się z moją opinią.

Akcja...

więcej Pokaż mimo to

avatar
739
629

Na półkach: , ,

"Złodziejki żon" to przepełniona emocjami opowieść o różnych rodzajach miłości, zawiedzionych nadziejach, zerwanych planach, stratach i silnej potrzebie przynależności, ale przede wszystkim o wybaczeniu. Jest to opowieść smutna, ale niosąca nadzieję i pokazująca, że czasami warto pójść pod prąd, zacząć walczyć o swoje szczęście i sięgnąć po to czego się pragnie.
Jest to opowieść o poszukiwaniu swoich korzeni, ale przede wszystkim o zwyczajnym życiu z wszystkimi jego blaskami i cieniami, o życiu które może spotkać każdego z nas.
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Mioduszewskiej i muszę przyznać, że jest ono udane, ale spodziewałam się chyba czegoś troszkę innego. Nie twierdzę, że jest to historia, która do mnie nie trafia, bo tak absolutnie nie jest, ale w niektórych momentach czegoś mi brakowało. Czytając listy, które wymieniali między sobą młodzi, brakowało mi w nich żaru i namiętności, która przecież (chyba) nie jest obca młodym, zakochanym i stęsknionym partnerom. Początkowo myślałam, że były one tak oschłe, bo być może były cenzurowane, ale pytając o to rodziców, nie potwierdzili tej tezy (Tata służył w wojsku w połowie lat osiemdziesiątych).
Poza tym jednym zarzutem książkę czyta się dobrze, akcja nie goni może na złamanie karku, ale niejednokrotnie potrafi zaskoczyć, wywołuje mnóstwo emocji. Momentami niezwykle wzrusza, zdarzają się momenty, w których łzy leją się strumieniami.
W moim odczuciu pomysł na fabułę jest bardzo trafiony. Świetnie oddany klimat lat osiemdziesiątych oraz niezwykle barwne opisy podlaskiej wsi pozwalają puścić wodze fantazji, przenieść się w opisywane miejsca, poczuć ten zapach pól i łąk, i "usłyszeć" błogą ciszę. Niektórzy wrócą wspomnieniami do tamtych lat, inni będą mogli się przekonać, jak wyglądało życie, kiedy na półkach sklepowych było niewiele, a nawet nic. Jest to swoista i nostalgiczna podróż w przeszłość.
Na olbrzymi plus zasługuje kreacja bohaterów, szczególnie dwóch głównych bohaterek. Obydwie mocno doświadczone, przez życie stają się niezwykle bliskie czytelnikowi, nad wyraz autentyczne, łatwo jest się z nimi utożsamić, zrozumieć ich wybory, wspierać i kibicować, złościć i płakać.
Postaci pobocznych też jest sporo, każda z nich wnosi olbrzymi bagaż emocji, nie ma tu nikogo zbędnego, a w trakcie lektury potrafią one naprawdę namieszać.

Czy polecam?
Podsumowując, jest to historia, która skradnie niejedno serce. Zabierze w nostalgiczną podróż, być może zmusi nawet do refleksji nad życiem i przemijaniem, trwałością uczuć, potrzebą bycia kochanym.
Dzięki "Złodziejkom żon" z ciekawością sięgnę po przednie książki, które wyszły spod pióra pani Mioduszewskiej.

"Złodziejki żon" to przepełniona emocjami opowieść o różnych rodzajach miłości, zawiedzionych nadziejach, zerwanych planach, stratach i silnej potrzebie przynależności, ale przede wszystkim o wybaczeniu. Jest to opowieść smutna, ale niosąca nadzieję i pokazująca, że czasami warto pójść pod prąd, zacząć walczyć o swoje szczęście i sięgnąć po to czego się pragnie.
Jest to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1523
1126

Na półkach: , , , , ,

DROGOWSKAZY ŻYCIA

"Złodziejki żon" to moje drugie spotkanie z piórem Celiny Mioduszewskiej. Autorka znów zabiera czytelnika na podlaską wieś gdzie życie płynie wolniej, a echa przeszłości można dostrzec w starej zabudowie oraz zwyczajach i tradycji kultywowanej z pokolenia na pokolenie.

Mając w pamięci "Kaszmirową chustkę" przy wyborze kolejnej książki z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl kierowałam się przede wszystkim nazwiskiem autorki. Zatęskniłam za klimatycznym Podlasiem, a "Złodziejki żon" intrygują też swoim ciekawym, nieco tajemniczym tytułem.

Udając się do małej wsi Łąkowo poznajemy dwie wyjątkowe kobiety - Alicję Grabską, pielęgniarkę, która jest samotną matką Kaliny. Wspomnienie o ojcu dziecka - Marku Łęckim przynosi Alicji tylko ból i cierpienie. Teraz córka jest już pełnoletnia, stoi u progu dorosłości i zamierza ułożyć sobie życie na własny rachunek. Dziewczyna po zdalnej maturze postanawia zrezygnować z egzaminów na studia i podejmuje pracę jako sekretarka dyrektora w miejscowej szkole. Kalina wiąże swoją przyszłość z Marcinem Dłuskim - chłopakiem z bogatej rodziny mieszkającym w sąsiedniej wsi. Niestety rodzice nie akceptują tej znajomości.

Czy pobyt Marcina w wojsku odbije się na tej młodzieńczej relacji? Czy Kalina zdoła uniknąć pułapek jakie przygotował jej los? Czy historia znów się powtórzy?

Fabuła powieści przenosi nas w lata osiemdziesiąte XX wieku. Autorka starała się rzetelnie oddać klimat i specyfikę tamtego czasu - zakupy za dewizy w Pewexie, wyjazd za granicę w celach handlowych, czy rewie mody w kościołach przy okazji świątecznych mszy. Miło było powrócić myślami do końcówki ubiegłego stulecia, kiedy miało się naście lat, tureckie sweterki były na topie, a w Pewexie ustawiały się kolejki. Nie pomyślałabym, że kiedyś z nutką nostalgii będę wspominała ten czas.

Zabrakło mi natomiast klimatu podlaskiej wsi, który tak pięknie został oddany w "Kaszmitowej chustce", a tu go praktycznie nie było. Autorka skupiła się przede wszystkim na dialogach i listach. Po pierwsze Alicja zwraca się w ten sposób do swojej nieżyjącej już matki Heleny informując ją o tym co dzieje się w życiu jej i Kaliny. Po drugie mamy korespondencję pomiędzy Kaliną i Marcinem od momentu jego wyjazdu do wojska, do jednostki w Ostródzie. I tutaj kolejne rozczarowanie. Niby zakochani w sobie ludzie, a z ich listów wieje chłodem. Są bardzo powściągliwe, raczej przyjacielskie niż miłosne i tak naprawdę trudno w nich zauważyć uczucia łączące tych dwoje ludzi. Oczekiwałam wzruszeń i romantyzmu, a otrzymałam nudnawe relacje dotyczące codzienności.

"Złodziejki żon" to bardzo życiowa opowieść o zwykłych ludziach naznaczona bólem, strachem, zawiedzionymi nadziejami i rozczarowaniem. Obie bohaterki - matka i córka - wikłają się w skomplikowane historie miłosne, jednak są to sytuacje tylko z pozoru do siebie podobne. Akcja biegnie dość powoli i przez cały czas mamy wrażenie, że gdzieś tam czają się tajemnice i niedopowiedzenia. Dzięki temu zainteresowanie wydarzeniami rośnie. I tak naprawdę dopiero druga część tej historii zapowiada emocje.

Bohaterowie są bardzo naturalni i autentyczni, tacy bardzo swojscy. Dobrze wpisują się w powieściową rzeczywistość. I choć ich grono nie jest zbyt szerokie, to mamy całą gamę odmiennych charakterów i osobowości.

Muszę przyznać, że mimo swoich mankamentów powieść mi się podobała. Widzę w niej spory potencjał, który należało wykorzystać i całość bardziej dopracować. Moim zdaniem autorka mogła się pokusić o rozbudowanie niektórych wątków, a wtedy nie byłoby przeskoków i emocje byłyby większe. Lubię pióro Celiny Mioduszewskiej i myślę, że pewnego dnia zdecyduję się na kolejną jej książkę.

DROGOWSKAZY ŻYCIA

"Złodziejki żon" to moje drugie spotkanie z piórem Celiny Mioduszewskiej. Autorka znów zabiera czytelnika na podlaską wieś gdzie życie płynie wolniej, a echa przeszłości można dostrzec w starej zabudowie oraz zwyczajach i tradycji kultywowanej z pokolenia na pokolenie.

Mając w pamięci "Kaszmirową chustkę" przy wyborze kolejnej książki z Klubu Recenzenta...

więcej Pokaż mimo to

avatar
689
141

Na półkach: , , ,

Znam twórczość pani Celiny Mioduszewskiej, a „Kaszmirowa chustka” to moja ulubiona powieść spośród jej dzieł. Zauważyłam, że charakterystyczne dla książek tej autorki są intrygujące tytuły, takie jak „Sawantka”, „Powierniczka tajemnic” czy moja ulubiona „Kaszmirowa chustka”, a teraz również „Złodziejki żon”. Każdy z tych tytułów niesie ze sobą tajemnicę i kusi do sięgnięcia po książkę. To samo miało miejsce w przypadku tej powieści.
„Złodziejki żon” odznaczają się silnym nacechowaniem emocjonalnym, sugerując, że fabuła książki obfituje w burzliwe uczucia oraz jest zapowiedzią rodzinnej i miłosnej intrygi.
Treść powieści jest zarówno ważna, jak i pełna smutku. Dwie kobiety, matka i córka, zmagały się z ogromnym rozczarowaniem miłosnym, które odebrało im radość życia. Mimo wykonywania codziennych obowiązków i próbowania kontynuowania życia, nie były w stanie osiągnąć pełni szczęścia, ponieważ emocjonalne rany były zbyt głębokie. Autorka przedstawia różne oblicza miłości: od miłości młodzieńczej, pełnej ekscytacji i motyli w brzuchu, po miłość macierzyńską w jej wszystkich odcieniach. Fabuła przesycona jest również strachem, zawiedzionymi nadziejami, rozczarowaniem, a nawet bezgraniczną rozpaczą. To sprawia, że „Złodziejki żon” stają się opowieścią o prawdziwym życiu i zwykłych ludziach.
Warto podkreślić udane kreacje bohaterów. Są to postacie autentyczne, które dzięki swoim doświadczeniom, zarówno dobrym, jak i złym, stają się bardzo realne i bliskie czytelnikowi. Autorka umiejętnie pokazuje codzienne życie bohaterów, przedstawiając ich plan dnia, zwłaszcza Kaliny i jej matki. Pojawiają się też inne postaci, które wzbogacają portret życia codziennego.
Jednak nieco przeszkadzał mi język użyty w książce. Wydaje się być nieco zbyt formalny i zarezerwowany. Choć konstrukcja zdań jest zgrabna, czasami była ona zbyt patetyczna. Brakowało mi pewnej literackiej swobody, która sprawiłaby, że czytelnik by "płynął" przez książkę. Szczególnie nie przekonały mnie listy, które stanowiły znaczną część komunikacji między Kaliną a Marcinem. Wydawało się, że brakuje w nich głębi uczuć, a forma była zbyt restrykcyjna. Może to jednak wynikało z czasów, w których osadzona jest akcja powieści (przełom lat osiemdziesiątych). Choć to nie był mój okres, możliwe, że wtedy wyrażanie emocji było bardziej skromne i wstydliwe.
Podsumowując, uważam, że to mądra i wartościowa lektura. Historia pozostawiła we mnie silne wrażenia i emocje. Choć brakowało mi nieco bogactwa języka, nadal uważam tę powieść za godną polecenia. Zachęcam Was do sięgnięcia po nią, ponieważ ma wiele do zaoferowania.
Chciałabym także podziękować klubowi Recenzenta serwisu nakanapie.pl oraz Wydawnictwu Novae Res za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Znam twórczość pani Celiny Mioduszewskiej, a „Kaszmirowa chustka” to moja ulubiona powieść spośród jej dzieł. Zauważyłam, że charakterystyczne dla książek tej autorki są intrygujące tytuły, takie jak „Sawantka”, „Powierniczka tajemnic” czy moja ulubiona „Kaszmirowa chustka”, a teraz również „Złodziejki żon”. Każdy z tych tytułów niesie ze sobą tajemnicę i kusi do sięgnięcia...

więcej Pokaż mimo to

avatar
833
548

Na półkach: , , , , ,

Emocjonalna opowieść o miłości, dorastaniu i Podlasiu

RECENZJA PATRONATU MEDIALNEGO
Premiera: 03.09.2023 r.

Na kolejne książki Celiny Mioduszewskiej czekam z niecierpliwością, wiedząc, że będzie to satysfakcjonująca lektura. Po przeczytaniu "Powierniczki tajemnic" i "Sawantki" miałam okazję patronować "Kaszmirowej chustce", która bardzo mi się podobała. Nie inaczej było w przypadku "Złodziejek żon", Autorka zapewniła mi kilka wartościowych godzin z powieścią w ręce.

Główna bohaterka — Kalina to wchodząca w dorosłe życie dziewczyna, która właśnie zdała maturę. Wbrew oczekiwaniom matki nie zamierza iść jednak na studia. Powodem takiej, a nie innej decyzji jest Marcin — ukochany, z którym chce spędzać jak najwięcej czasu. Alicja nie jest zadowolona, gdyż sytuacja przywraca bolesne wspomnienia z jej młodzieńczą miłością, późniejszą ciążą, zbyt wczesną śmiercią ukochanego i samotnym macierzyństwem. Kalina jednak postanawia iść swoją ścieżką i będzie musiała się mierzyć z konsekwencjami swoich decyzji. Czy dziewczyna będzie szczęśliwa? Czy związek z Marcinem, któremu są przeciwni rodzice obu stron, przetrwa próby, na które zostanie wystawiony?

Powieść czytało mi się bardzo dobrze. Autorka świetnie wykreowała postaci a historie miłośne Kaliny i Alicji, z pozoru tak do siebie podobne, a jednak zupełnie inne, niosą za sobą ważne przesłanie. To książka nie tylko o miłości, chociaż o niej oczywiście głównie, ale również o dorastaniu, a co za tym idzie licznych wyborach i popełnianiu swoich błędów.

Akcja została osadzona na Podlasiu w późnych latach osiemdziesiątych. Autorka słowami maluje piękne obrazy, jednak nie są to długie i nudne opisy, ale wiedza podana niby mimochodem, historyczne ciekawostki wprawnie wplecione w fabułę.

Książka to nostalgiczna, pełna emocji lektura, idealna na wolny wieczór ze względu na to, że nie jest zbyt długa. To opowieść o życiu takim, jakim jest naprawdę, pełnym miłości, radości, ale również przeciwności i trudnych momentów. Naprawdę polecam, szczególnie osobom, które chętnie czytają literaturę obyczajową.

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od Wydawnictwa Novae Res. Bardzo dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu za możliwość objęcia książki patronatem medialnym.

Emocjonalna opowieść o miłości, dorastaniu i Podlasiu

RECENZJA PATRONATU MEDIALNEGO
Premiera: 03.09.2023 r.

Na kolejne książki Celiny Mioduszewskiej czekam z niecierpliwością, wiedząc, że będzie to satysfakcjonująca lektura. Po przeczytaniu "Powierniczki tajemnic" i "Sawantki" miałam okazję patronować "Kaszmirowej chustce", która bardzo mi się podobała. Nie inaczej było w...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    27
  • Chcę przeczytać
    21
  • Posiadam
    7
  • 2023
    4
  • Przeczytane 2023
    1
  • Ulubione
    1
  • Literatura polska
    1
  • Współpraca recenzencka
    1
  • 2023 rok
    1
  • ❤ 2023 ❤
    1

Cytaty

Więcej
Celina Mioduszewska Złodziejki żon Zobacz więcej
Celina Mioduszewska Złodziejki żon Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także