W którym iść kierunku? Gdzie znaleźć punkty orientacyjne, żeby nie zaprzepaścić danego mi czasu? I ile jeszcze (najczęściej w połączeniu z przeciągłym "mamoo")? Na te pytania najlepiej odpowie mapa, a jakże. Nie sięgamy jednak po kartograficzne wytwory ani metaforyczne cele, ale mapy językowe z samymi arcyciekawymi ścieżkami! A ja chyba od zawsze lubiłam taką formę naukowych zmagań.
Przed Wami swoisty zbiór drogowskazów w nauce języka angielskiego, a lingwistyczne umiejętności warto szlifować z przyczyn wielu. Bo i w podróży, i w codzienności umysł własny trenujemy, a tego przyjaciela musimy pielęgnować. Nieszablonowy i taki, na który każdy czas znajdzie! W domu, w kolejce i na ławce w parku. Wrzucasz do torby, bo nie jest cegłą, której unieść się nie da i wędrujesz w rozwijanie siebie. Nie ma więc mowy o zgubieniu drogi czy zabłądzeniu w lesie metod przyswajania. Jest przejrzyście i klarownie, a także intuicyjnie, więc krok po kroku, dzień po dniu dokładamy kolejną cegiełkę. Nie ma przeładowania, ale jest zaciekawienie. Dlatego aż chce się zaglądać, wiedzę poszerzać i uczyć, choć nie ma tu nużącego "siedzenia nad książkami". I muszę Wam przyznać, że początek nowego roku skłania mnie by ruszyć z kopyta.
Całe tony słownictwa, wyrażeń i kolokacji. Do tego nie mniej kulturalnych ciekawostek, wskazówek na temat wymowy, leksyki i językowych zagwozdek (nazwane Języgwozdkami! - już mi się podobają). A na deser i gramatyka się znajdzie z posypką ćwiczeń, krzyżówek oraz testów.

To około siedemdziesiąt rozbudowanych i graficznie dopracowanych map językowych, które pomagają nam chłonąć przez skojarzenia i tak się właśnie dzieje. Samoistnie. Do tego nasz mózg rozwijamy, który potrzebuje tej gimnastyki zamiast stagnacji, odwdzięczając się nam nowymi połączeniami neruonowymi.

Lekcje-tematyczne kręgi tu to cała paleta barw. Mamy więc Body parts, Seasons, Colours, Weather and Elements, Abstract Concepts, Food, Emotions, Animals and Plants, Science, Educations and culture, People, House and Personal belonging. Sięgamy po dziedziny różnorodne, więc każdy dla siebie coś znajdzie, a i my otwieramy się na rozmaite sfery. Do tego słownictwo obejmuje poziomy od A2 do C1, a forma przemawia do małych i dużych. A więc mamo, dziadku, nauczycielu, uczniu - tak, to dla nas wszystkich. A jaka satysfakcja. Gwarantuję!

Nużące wkuwanie przekujmy w ochotę na odkrywanie. Z uśmiechem, rysunkowymi wspomagaczami, zabawą i w praktyce, bo bardziej inspiruje i wciąga? Niech nauka staje się przyjemnością, a nie zmuszaniem siebie samego.

W którym iść kierunku? Gdzie znaleźć punkty orientacyjne, żeby nie zaprzepaścić danego mi czasu? I ile jeszcze (najczęściej w połączeniu z przeciągłym "mamoo")? Na te pytania najlepiej odpowie mapa, a jakże. Nie sięgamy jednak po kartograficzne wytwory ani metaforyczne cele, ale mapy językowe z samymi arcyciekawymi ścieżkami! A ja chyba od zawsze lubiłam taką formę...