Trutina 8 X 1110. Zwycięstwo polskich konnych łuczników
- Kategoria:
- historia
- Seria:
- Pola Bitew
- Wydawnictwo:
- Infort Editions
- Data wydania:
- 2021-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2021-01-01
- Liczba stron:
- 77
- Czas czytania
- 1 godz. 17 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788365982896
- Tagi:
- wojskowość polska w średniowieczu
Spis treści:
Wstęp
I Znaczenie zasieków w wojnach
II Wojny Krzywoustego z Czechami
III Rok 1110
IV Wojsko Bolesława Krzywoustego
V Bitwa
Bibliografia
Spis map
O książce:
W zimny, jesienny poranek jeden z polskich hufców cofał się drogą przez równinę ku lasowi, mijając mały lasek, leżący w dolinie schodzącej ku Trutinie. Wojowie oglądali się nań, gdyż dla postępującej z tyłu armii czesko-niemieckiej byłoby to idealne miejsce do ukrycia części oddziałów. Z oddali dobiegał już odgłos kopyt ciężkozbrojnych hufców Władysława i okrzyki ludzi Dzietrzyszka, nawołujących opieszałych do marszu... (fragment książki)
Bitwa nad Trutiną, stoczona 8 października 1110 roku, w której Bolesław Krzywousty pokonał Czechów i Niemców, nie jest dobrze znana w polskiej historii. Była wynikiem inicjatyw politycznych podejmowanych przez Bolesława III w Czechach. Będąc, tak samo jak Chrobry, pół-Czechem, Krzywousty dążył do realnego związku Polski i Czech. Nad Trutiną walczył w obronie praw do tronu księcia Sobiesława Przemyślidy, przeciw jego bratu Władysławowi I. Obaj byli jego krewnymi. W tej bitwie polska lekka jazda zwyciężyła, używając samych tylko łuków. Dane archeologiczne i źródła pisane z XI i XII wieku potwierdzają, że konne łucznictwo było efektywnie stosowane w tamtym czasie przez piastowską konnicę. Było to możliwe dzięki wysokiemu poziomowi polskiego jeździectwa i łucznictwa. Z 1124 roku pochodzi pierwsza relacja o pojedynczym polskim konnym łuczniku. Oddał on partyjski strzał w galopie, a był księdzem, co świadczy, że umiejętności bojowych musiał nabyć w domu, przed przejściem w stan duchowny. Czeski kronikarz Kosmas opisał jego walkę krótko po jej odbyciu się na podstawie relacji świadków, odnotowując przy tym szereg szczegółów.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 21
- 9
- 5
- 1
- 1
- 1
- 1
Cytaty
Bądź pierwszy
Dodaj cytat z książki Trutina 8 X 1110. Zwycięstwo polskich konnych łuczników
Dodaj cytat
OPINIE i DYSKUSJE
Książka ma zalety i wady, a jej głównym atutem jest wyszczególnienie przez Autora źródeł, które wskazują na używanie łucznictwa konnego we wczesnośredniowiecznej Polsce.
Najpierw należy wspomnieć o przekazie czeskiego kronikarza Kosmasa, który opisuje, że w tytułowej bitwie Polacy ostrzelali Czechów i Niemców "niezmiernym mnóstwem strzał". Autor porównuje ten opis z relacją Galla, która ukrywa używanie łuków przez Polaków. Wskazuje, w których miejscach narracja Galla jest wewnętrznie sprzeczna, i w jaki sposób potwierdza to wiarygodność Kosmasa.
Inny przypadek polskiego łucznictwa konnego też pochodzi z kroniki Kosmasa. Jest to bardzo ciekawy opis walki księdza, który oddał partyjski strzał w galopie. Tu Autor posłużył się tekstem łacińskim czeskiej kroniki, więc wiadomo, że Kosmas dosłownie opisał ten sposób walki.
Autor dodaje też przekaz z innego źródła o polowaniu Krzywoustego, podczas którego strzelano do zwierzyny konno z łuków.
Ciekawa jest też wzmianka z niemieckiej Pieśni o Nibelungach z połowy XII wieku. Według niej, polskie rycerstwo liczyło 17 tysięcy i było uzbrojone w "łuki rogowe". Jak zauważył Autor, podana liczba jest tylko o 100 większa od wymienionej przez Galla liczebności polskiej armii.
Ważne są też źródła ikonograficzne, zwłaszcza moneta wybita przez pokonanego nad Trutiną Władysława I, która przedstawia konnego łucznika o cechach typowych dla Polaków, a nie na przykład Węgrów.
Istotne jest też podanie dużej ilości znalezisk łuków refleksyjnych z terenu Polski.
Książka ma zalety i wady, a jej głównym atutem jest wyszczególnienie przez Autora źródeł, które wskazują na używanie łucznictwa konnego we wczesnośredniowiecznej Polsce.
więcej Pokaż mimo toNajpierw należy wspomnieć o przekazie czeskiego kronikarza Kosmasa, który opisuje, że w tytułowej bitwie Polacy ostrzelali Czechów i Niemców "niezmiernym mnóstwem strzał". Autor porównuje ten opis z...
To już kolejna książka z serii "Pola bitew", którą miałam przyjemność przeczytać i podobnie jak w poprzednich publikacjach i tu mamy ten sam schemat: długi wstęp dotyczący historii, militariów, wojskowości i polityki oraz dość krótki rozdział dotyczący samej tytułowej bitwy. Nie narzekam, gdyż Autor wiarygodnie przeanalizował oba dostępne przekazy źródłowe (Anonim zwany Gallem, Kosmas) i podał najbardziej prawdopodobne wyjaśnienia sprzeczności, a jednocześnie nie skupił się na samych cytatach, dzięki czemu ułatwił czytelnikowi odbiór.
Więcej uwag mam do części publikacji poprzedzających opis bitwy. Zacznę od plusów, a więc od ciekawej hipotezy o roli konnych łuczników, którą to tezę Autor przekonująco argumentuje, podobnie jak wagę związków Polski i Węgier i ich skutki między innymi dla polskiej wojskowości.
Ogromne brawa dla Autora za odwagę przedstawienia Bolesława Szczodrego jako podziwianego króla, którego dzieło warto było kontynuować.
Publikacja jest bardziej atrakcyjna dzięki mapom ukazującym fazy starcia, ilustracjom przedstawiającym wojowników z bronią oraz współczesne rekonstrukcje umocnień.
Co do minusów, w większości zgadzam się z poprzednią opinią, więc nie będę powtarzać. Na pewno nie podobało mi się tak stronnicze przedstawienie konfliktów między Bolesławem Krzywoustym i Zbigniewem, jakby kronika Anonima w ogóle nie została zinterpretowana.
Podsumowując, cieszę się, że powstają publikacje dotyczące mniej znanych bitew. Polecam wielbicielom średniowiecza, grupom rekonstrukcyjnym oraz zainteresowanym historią wojskowości.
To już kolejna książka z serii "Pola bitew", którą miałam przyjemność przeczytać i podobnie jak w poprzednich publikacjach i tu mamy ten sam schemat: długi wstęp dotyczący historii, militariów, wojskowości i polityki oraz dość krótki rozdział dotyczący samej tytułowej bitwy. Nie narzekam, gdyż Autor wiarygodnie przeanalizował oba dostępne przekazy źródłowe (Anonim zwany...
więcej Pokaż mimo toDo czytania zachęciła mnie tematyka - bitwa o której nie słyszałem pomiędzy Polakami a Czechami i Niemcami na terenie Czech, w której po stronie polskiej walczyli wyłącznie konni łucznicy.
Polscy konni łucznicy? To mnie zaintrygowało najbardziej, bo nie kojarzę bym kiedykolwiek o tym słyszał, poza może jedynie konnych kusznikach z gry Medieval II Total War, gry znanej zresztą z wielu dziwnych jednostek historycznych.
Musiałem więc dowiedzieć się więcej.
Moje wrażenia są mieszane. Z jednej strony jestem pod wrażeniem wiedzy autora, Jakuba Juszyńskiego, o konnych łucznikach, łukach i wszystkim co z tym związane. Z tego co się dowiedziałem to autor nawet się angażuje w rekonstrukcję historyczną jako konny łucznik. Wiedzę ze źródeł historycznych i archeologii sprawdza więc empirycznie.
Dość dziwne, ale jednak pozytywne, było wrzucenie rozdziału o zasiekach granicznych w sztuce wojennej Polski, Czech i Węgier. Trochę to wygląda jak zapełniane miejsca (sama książka, nie licząc bibliografii, ma 74 strony) , bo w samej bitwie zasieki nie miały żadnego znaczenia bo ich tam nie było, ale dowiedziałem się wielu ciekawych, nieznanych mi wcześniej informacji.
Z drugiej jednak strony mam wiele zastrzeżeń co do jego stylu pisania. Po pierwsze, podaje wiele rewolucyjnych informacji, które całkowicie zmieniają obecny pogląd na historię, co byłoby super, gdyby nie to, że jednocześnie te rewolucyjne opisy nie mają przypisów (z przypisami jest zresztą różnie, bo sam opis bitwy ma mnóstwo przypisów i właściwie gdyby zamiast książki był artykuł o samej bitwie z taką ilością informacji i przypisów, to artykuł byłby 10/10. Niestety jednak inne rozdziały cierpią na chroniczny brak przypisów i to w miejscach gdzie być one zdecydowanie powinny). Nie wiem skąd autor ma tą wiedzę ani gdzie szukać potwierdzenia tego o czym pisze. Jest co prawda bibliografia na końcu książki, ale skąd mam wiedzieć gdzie dokładnie mogę przeczytać choćby to, że piastowska drużyna książęca to nie byli pancerni, ani nawet ciężkozbrojni jeźdźcy, lecz lekkozbrojna jazda z łukami? Może w jego innej książce, "Polskie łucznictwo i kusznictwo konne w x-xviii wieku", dał informacje skąd ma taką pewność, że tak było. Może. Drużyna książęca to tylko przykład, podobnych rewolucyjnych informacji jest wiele.
A to i tak pół-biedy, bo po drugie, zdarza się że podaje on informacje, które równie dobrze mogą być rewolucyjne, jak też być zwykłym błędem i nie ma tego jak sprawdzić przez brak przypisów. Przykładowo, pisze on, że Prusowie byli ludem koczowniczym.
Dokładnie tak, bałtyjscy Prusowie! Czy miał na myśli Pieczyngów i wkradł się tu błąd czy dysponuje on jakąś wiedzą z jakiegoś źródła, które odkryło, że Prusowie byli koczownikami? Nie mam pojęcia, ale zważywszy że w innych miejscach wymienia Pieczyngów prawidłowo, to podejrzewam że jednak to drugie.
Taką samą wątpliwość miałem gdy pisał o "Kunach" gdy miał na myśli Połowców. Czy to autokorekta po napisaniu o Kumanach? Dopiero po przeczytaniu książki dowiedziałem się, że nie autokorekta i nie błąd. Autor po prostu stwierdził, że będzie tak nazywał Kumanów, bo... na Węgrzech się tak o nich mówi. Co z tego, że w polskiej historiografii nigdy nie używano takiego określenia w stosunku do tego ludu. Trochę mało profesjonalne, ale ok.
Po trzecie, brak odpowiednich grafik. Podkreślam, że chodzi o odpowiednie grafiki, bo zwykłych grafik jest tu dużo, ale są one bardzo losowe, choć z okresu o którym mowa w książce. Gdy jednak autor pisze o wszystkich szczegółach łuków, kołczanów itp. i żeby sobie zobrazować te różnice przydałoby się mieć wizualizację tych różnych łuków i kołczanów, to takich grafik nie ma. A szkoda.
Po czwarte, opis wrogiej armii. Jest bardzo szczegółowy opis armii Bolesława Krzywoustego, ale nie ma w ogóle opisu uzbrojenia armii czeski-niemieckiej.
Po piąte, dziwne wstawki o swoich własnych opiniach. To chyba największy zarzut. Gdybym coś takiego zastosował w swojej pracy magisterskiej, zostałbym ostro zganiony. A tutaj są czasem niezłe kwiatki np. "Wracający [z wygnania na Węgrzech] polscy wojowie przynosili ze sobą też zachowane skarby, wśród których były pamiątki z walk o York, w Czechach czy na Rusi za Śmiałego, jak i pieniądze z gospodarowania na Węgrzech [...] Największym skarbem była pamięć o królu, którego imiennikowi teraz zamierzali służyć".
Niesłychane było dla mnie też zamieszczenie takiego zdania "A tym co łączy konnych łuczników i ówczesnych kapłanów, jest pozytywna energia".
POZYTYWNA ENERGIA???
Co do kroćset?
Największy hit jednak to taki akapit (cytuję bez zmian własnych) który pojawił się na samym końcu książki: ""Kontynuowali tym samym wartości, którymi przedtem kierowali się Scytowie i Sarmaci - przodkowie Polaków. Oba etnosy nie popierały despotyzmu u siebie, ich wojownicy nie zaciągali się również do obcych władców, by odpłatnie gnębić ich poddanych. Świadczy o tym fakt, że nie byli nigdy wykorzystywani w roli najemników pełniących role represyjne. Osiągnięcia cywilizacyjne Scytów i Sarmatów były szerokie i do dziś zadziwiają, lecz nie stworzyli nigdy despotycznych państw. Wobec wysokiego rozwoju obu etnosów nie można przyjąć, że wynikało to z jakichkolwiek braków, lecz sprzeciwu ich samych. Tak samo jak poziom rozwoju ich społeczeństw, źródła starożytne podkreślały scytyjskie i sarmackie poczucie wolności i niezależności jednostki. Greccy i rzymscy dziejopisowie stawiali je wyżej niż własnych ludów. Takie były korzenie honoru polskich konnych łuczników, którzy sprzeciwili się okrucieństwu swojego władcy".
Najwyraźniej autor pozostaje fanem szlacheckiego mitu o sarmackim pochodzeniu Polaków oraz nie słyszał nigdy o scytyjskich policjantach w greckich polis ani sarmackich najemnikach w rzymskiej armii...
Podsumowując, pomimo niewątpliwie ciekawego tematu rzucającego nowe światło na ówczesną sztukę wojenną i całkiem przekonywujących informacji o tym, że drużyna książęca była w istocie konnymi łucznikami, książce tej brakuje w krytycznych miejscach porządnych przypisów, grafik przedstawiających opisywane łuki, opisu armii przeciwnika, a nie brakuje niestety opisów mało profesjonalnych, które obniżają moje zaufanie do autora jako poważnego historyka. Jak po przeczytaniu o księdzu z pozytywną energią pochodzącą z konnego łucznictwa miałbym wierzyć w inne rzeczy przeczytane w książce? Chętnie przeczytałbym jego książkę o polskim łucznictwie konnym, bo to temat wspaniały i ciekawy, ale boję się jakie jeszcze spostrzeżenia mógłbym tam znaleźć.
Do czytania zachęciła mnie tematyka - bitwa o której nie słyszałem pomiędzy Polakami a Czechami i Niemcami na terenie Czech, w której po stronie polskiej walczyli wyłącznie konni łucznicy.
więcej Pokaż mimo toPolscy konni łucznicy? To mnie zaintrygowało najbardziej, bo nie kojarzę bym kiedykolwiek o tym słyszał, poza może jedynie konnych kusznikach z gry Medieval II Total War, gry znanej...