Nad USA nadciąga klęska. Zaczyna gnić wszelkie zboże, drzewa owocowe, warzywa... Tajemnicza plaga niszczy wszelką żywność. Farmer Ed Hardesty stara się przetrwać w tym świecie i zrozumieć, co się dzieje. Jego zaangażowanie doprowadza do ogólnokrajowej paniki, bowiem dodatkowo okazuje się, że skażona jest żywność w puszkach i zapasy zboża w całym kraju...

Co powinno składać się na dobry horror? Powinien być plagiatem, nie mieć w sobie nic oryginalnego, być pełen seksu i krwi, przesadnej brutalności, powinno brakować mu sensu i logiki, a w konsekwencji nie powinien nawet być zaliczany do tego gatunku? Tak? No to "Głód" to horror idealny. A pomyśleć, że kiedy zaczynałem lekturę byłem zadowolony i gotowy dać mu siedem gwiazdek...

Ale po kolei.

"Głód" to przede wszystkim plagiat "Bastionu" Kinga, nie dosłowny, ale nie oszukujmy się, wszystkie różnice powstały tylko po to, by obalać zarzuty kradzieży dzieła Króla. Poza tym są tu sceny znane z masy filmów i książek, z czego w oczy najbardziej rzuca się ukrywanie w supermarkecie a la "Świt żywych trupów". Brutalności i krwi jest tu przesadnie dużo i sceny z ludźmi wzlatującymi w powietrze po postrzale śmieszą bardziej niż na filmie. Seks też jest tak przesadny i debilny (typowy dla autora, niestety), że śmieszy i każe zastanowić się nad zdrowiem psychicznym Mastertona. Trudno to też nazwać horrorem, skoro nie am w nim grama grozy, a dużo sensacji i satyry (niespełnionej) na zimnowojenne klimaty.

I oczywiście sens, którego nie dopatrzyłby się tu nawet zawzięty fan Mastertona. Bo niech mi ktoś powie dlaczego USA wpada w panikę, kiedy następuje klęska i brak jest żywności nie pomyślawszy nawet o uboju zwierząt ani połowie ryb? Czyżby mięso i ryby (o których skażeniu nie ma nawet słowa) istniały tylko na sklepowych półkach?

I gdyby nie ten debilizm, "Głód" miałby ode mnie 6 gwiazdek. Za dobry styl, za ciekawą intrygę (zepsutą w finale, ale nie tak bardzo), za niezły klimat... za... za... A tak wszystko przepadło pod stertą idiotyzmów. I marnego tłumaczenia. Szkoda.

Nie mniej nie jest to książka, którą bym szczególnie odradzał. Ma swój urok i potrafi dać nieco przyjemności. Nie zachwycić, ale jest na rynku tak dużo gorszych tytułów, że śmiało można uznać ją za niezłą lekturę.

Nad USA nadciąga klęska. Zaczyna gnić wszelkie zboże, drzewa owocowe, warzywa... Tajemnicza plaga niszczy wszelką żywność. Farmer Ed Hardesty stara się przetrwać w tym świecie i zrozumieć, co się dzieje. Jego zaangażowanie doprowadza do ogólnokrajowej paniki, bowiem dodatkowo okazuje się, że skażona jest żywność w puszkach i zapasy zboża w całym kraju...

Co powinno składać...