Wiele dzieci ma opory przed spożywaniem warzyw, np. mój czteroipółletni przedszkolak absolutnie nie akceptuje marchewki, twierdząc, że jest trująca (w ekstremalnych sytuacjach, że chcę nią go otruć :O ), muszę się zatem nieźle nagimnastykować, by przemycić chociaż odrobinę przy okazji niektórych dań, które są w stanie ją zamaskować! Z innymi warzywami sprawa wygląda zupełnie inaczej, jednego dnia lubi to, czy tamto, by następnego twierdzić coś zupełnie odwrotnego, usiłując postawić na swoim, że taka sytuacja w ogóle nie miała miejsca. I zabawa zaczyna się od nowa...

Pozostaje zatem pytanie, jak przekonać malucha do spożywania warzyw (i owoców), pokazując mu, że dania z nich przyrządzone nie muszą być nudne i... niesmaczne, za to mogą być kolorowe, smaczne i można świetnie bawić się w czasie ich [posiłków] przygotowywania. I nie zapominajmy o aspekcie zdrowotnym!
Przygoda w warzywniaku nadaje się idealnie do oswojenia dziecka z warzywami i myślą o tym, że są one smaczne, zdrowe i zabawne, a zajadanie się nimi wpływa korzystnie na ich mały, ciągle rozwijający się organizm. Tym razem Ignaś Ziółko i jego przyjaciel pies Kminek wylądowali na buraczkowej planecie, na której to poznali specjalistę od warzywek – Klodwika.

Autorka snuje lekką, humorystyczną historyjkę o różnych warzywach i potrawach, jakie mogą z nich powstać, wraz ze śmiesznymi „efektami”, jakie może wywołać konsumpcja, a towarzyszą jej na każdym kroku, to jest stronie, kolorowe, wyraziste ilustracje, które przyciągają wzrok (i rzekłabym, że wzmagają apetyt, mniam!). I chyba teoria mojego malucha o złych właściwościach marchewki ma jakieś uzasadnienie, bohaterowie bowiem obawiają się marchewkowych zębów, po spożyciu tego warzywa!

Jednak poza tym, że warzywne perypetie Ignasia i Kminka są świetną zabawą, uczą. Joanna Krzyżanek wplata bowiem w treść kilka ważnych informacji, takich jak to, że warzywa dają super moc, a w zasadnie to, co w sobie skrywają – witaminy. Dzieci dowiedzą się także (wraz z rodzicami), jakie warzywa dobrze wpływają np. na serce, czy żołądek, jakie pomagają walczyć ze stresem albo troszczą się o kości. Ta „warzywna tablica” idealnie nada się do nauki nazw warzyw i łączenia ich z konkretnym kształtem, co zdecydowanie ułatwi zakupy w warzywniaku lub na dziale warzywnym, zwłaszcza gdy ma się tak „pomocnego” syna, jak mój. ;) Autorka przedstawia także podział warzyw pod względem kolorów i... przedstawia ściągawkę dla przyszłych kucharzy, by ci wiedzieli, jak obchodzić się z warzywami nim zaczną przyrządzać z nich wyśmienite, wielobarwne dania.

Na samym końcu znajduje się 17 warzywnych przepisów na dania, które powinny pomóc w przekonywaniu dzieci do warzyw, a dla tych, które je uwielbiają (albo co najmniej je lubią) będą smacznym urozmaiceniem do dotychczasowych posiłków. Ja zbieram się do szpinakowych babeczek – takie zadanie dostałam od syna – leśne babeczki rządzą, ale... mogę Wam zdradzić, że ziemniaczane placuszki Ignasia są rewelacyjne!

Wiele dzieci ma opory przed spożywaniem warzyw, np. mój czteroipółletni przedszkolak absolutnie nie akceptuje marchewki, twierdząc, że jest trująca (w ekstremalnych sytuacjach, że chcę nią go otruć :O ), muszę się zatem nieźle nagimnastykować, by przemycić chociaż odrobinę przy okazji niektórych dań, które są w stanie ją zamaskować! Z innymi warzywami sprawa wygląda...