Fizyka smutku
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Физика на тъгата
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Literackie
- Data wydania:
- 2018-09-12
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-09-12
- Liczba stron:
- 328
- Czas czytania
- 5 godz. 28 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788308065440
- Tłumacz:
- Magdalena Pytlak
- Tagi:
- Europa Środkowo-Wschodnia historia literatura bułgarska odmiana losu rodzina spotkanie uczucie
- Inne
Laureat Nagrody im. Jana Michalskiego.
Powieść, dzięki której Georgi Gospodinow znalazł się w gronie najciekawszych pisarzy współczesnej Europy.
Jest najpewniej rok 1925. Dwunastoletni chłopiec po raz pierwszy sam trafia na jarmark. W spoconej dłoni trzyma piątaka, którego dał mu ojciec. Wszystkie pieniądze oddaje przy wejściu do jednego z namiotów, by zobaczyć stwora, którego naganiacz nazywa Minotaurem. Przez kolejnych sześć miesięcy chłopiec nie jest w stanie wykrztusić słowa…
Tak zaczyna się historia przez którą – niczym mitycznym labiryntem – bohater prowadzi czytelnika, zmieniając czasy i perspektywy swojej opowieści. Dzieje wielopokoleniowej rodziny wpisują się w niej w losy Europy Środkowo-Wschodniej, a nad wszystkim metaforycznie unosi się postać greckiego Minotaura.
Fizyka smutku wciąga czytelnika siłą opowieści, przemyślaną konstrukcją i empatią, z jaką autor traktuje zarówno swoich bohaterów, jak i mitologicznego potwora.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Jak zmierzyć melancholię?
Podczas przypadkowego przeglądania niusów, moi Państwo, trafiłem na informację, że na zaproszenie Olgi Tokarczuk w Polsce pojawi się ciekawy europejski pisarz – tak tam stało – a w dodatku autor książki powszechnie uważanej za jedną z najlepszych, jakie w zeszłym kraju ukazały się w naszym kraju. Umysł mój, podatny na tego typu podniety i łechtania, natychmiast przypuścił atak na swego żywiciela (to jest mnie), przypominając, że przecież „Fizyka smutku”, o której w owym niusie była mowa, czeka na przeczytanie. I oto jesteśmy!
Zacznijmy od tego, że w trakcie rozważań o książce Georgiego Gospodinowa należy bezwzględnie zastanowić się nad tym, czym ona w ogóle jest: powieścią, esejem, traktatem, wspomnieniami? Można oczywiście rozciągać to pierwsze pojęcie na wszystkie strony, aby pokryło każdy wytwór posiadający choćby strzęp fabuły, ale nie o to przecież chodzi, a o fakt, że „Fizyka smutku” jest po prostu literaturą, zapisem myśli, idei, wyobrażeń, pewnych opowieści. Zaczyna się w sposób raczej konwencjonalny, bo od historii z dzieciństwa, która zdradza jednak pewne ambicje co do narracji. Bohater okazuje się patologicznym empatą, człowiekiem zdolnym tak głęboko wczuwać się w los postronnych, że jest w stanie odtwarzać ich wspomnienia. Pomysł jak każdy inny, sekret tkwi jednak w tym, że owe kolejne wspomnienia są mroczne, niepokojące, wyprowadzające z równowagi.
Mocno nawiązują one do motywu mitologicznego Minotaura, który szybko staje się jednym z najważniejszych w całej książce. I to nie tylko wtedy, gdy przywoływany jest wprost (jak w kilkudziesięciostronicowym rozdziale stanowiącym poświęconą mu mowę obronną) – Gospodinow używa losów człowieka-byka jako przybliżenia ogólnych losów jednostki, posługując się przede wszystkim – co, nie oszukujmy się, stanowi chwyt mocno ograny – labiryntem. Porażające wrażenie robi współczucie, jakie autor wykazuje zarówno wobec mitycznego stworzenia, jak i opisywanej przez jego pryzmat ludzkości: „Fizyka smutku” to wstrząsająco autentyczny zapis melancholii, która przychodzi przy okazji ostatniego pożegnania z młodzieńczym – czy też „średniowiekowym” – buntem, z niezgodą na bezlitosną oczywistość spraw ostatecznych. Minotaur-człowiek rodzi się u Gospodinowa w słodkich objęciach matki, ale szybko zostaje z nich wyrwany, a wszystkim, co go czeka, jest błądzenie po labiryncie – i cięcie Tezeuszowego miecza, które ma w sobie niekiedy więcej łaski niż brutalności.
Te abstrakcyjne rozważania pisarz zderza z codziennością swego wyobcowanego bohatera. Szuka on spokoju w samotności, ale jego izolacja nigdy nie jest pełna, bo wciąż podążają za nim opowieści. Te przeplatają się ze sobą, niekiedy zderzają, tworząc ogromną polifonię, w której znaleźć można niemal wszystko: historie weteranów, pył powojennych gruzowisk, szarość komunistycznego betonu, smak Ludowej Republiki Bułgarii, tajemniczego sprzedawcę historii i rozważania nad tytułową fizyką, która w ujęciu Gospodinowa ma głębokie znaczenie metafizyczne. Powieści zdarza się co jakiś czas utonąć w rzece klasycznej narracji, niekiedy na całkiem długi czas, ale ogólnie rzecz biorąc, stanowi ona mozaikę dziesiątek najróżniejszych obliczy literatury. I jako taka niezmiennie pozostaje fascynująca.
„Fizyka smutku” to książka niezwykła, ale oryginalność rzadko broni się sama – ważniejsza od samej niezwykłości jest prawdopodobnie jej wartość. Świadomie zrywa ona bowiem z całym dziedzictwem tradycyjnej powieści, aby dać czytelnikowi nowe doświadczenia bez nadmiernych udziwnień pustej formy. Jeśli Gospodinow pisze tak przez cały czas, to rzeczywiście jest jednym z najciekawszych współczesnych europejskich pisarzy.
Bartosz Szczyżański
Oceny
Książka na półkach
- 1 808
- 847
- 168
- 37
- 29
- 28
- 24
- 23
- 21
- 21
Opinia
BUŁGARSKA KAPSUŁA CZASU
„Fizykę smutku” Georgiego Gospodinowa (ur. 1968) polecało wiele osób, z których opiniami się liczę – między innymi Wioletta Grzegorzewska, Jacek Dehnel, czy Michał Nogaś, który napisał, że „jest to powieść wspaniała i on [Gospodinow] też jest wspaniały”. Trudno mi jednak powstrzymać wewnętrzny opór przed nazywaniem dzieła bułgarskiego pisarza powieścią. Nie mam wątpliwości, że jest to książka wybitna, ale przy jej lekturze miotałem się między zachwytem a irytacją. Jest to jednak ten specyficzny rodzaj irytacji, który często towarzyszy lekturze książek niezwykłych i nieoczywistych. Ostatni raz podobne odczucia miałem za sprawą powieści Italo Calvino „Jeśli zimową nocą podróżny”, która nieustannie wodziła mnie za nos, rozpoczynając kolejne wątki i pozostawiając je bez kontynuacji. Struktura powieści Gospodinowa przypomina rosyjską matrioszkę – mieści się w niej wiele narracyjnych poziomów, z których każdy jest gotowym zalążkiem osobnego dzieła. Gdy wyobraziłem sobie mnogość potencjalnych powieści, które mogłyby powstać ze wszystkich historii pomieszczonych w jednej tylko „Fizyce smutku”, moja myśl skierowała się w kierunku Biblioteki Uniwersalnej. To jest książka o wszystkim.
„Fizyka smutku” okazała się rzeczą zaskakująco komplementarną – choć to zupełnie inny rodzaj literatury – z ostatnią książką Mariusza Szczygła „Nie ma”. Strategia Gospodinowa polega na wzniesieniu literackiej budowli z przypadkowych elementów. To, co u Szczygła pozwoliłem sobie nazwać „biografią nieistnienia”, u Gospodinowa przyjmuje formę próby spisania światowych dziejów melancholii. Nad „Fizyką smutku” rozlegają się też echa Borgesowskiego „Ogrodu o rozwidlających się ścieżkach”, a także Bouvard i Pécuchet, słynni kopiści z powieści Flauberta.
Narrator posiada umiejętność wchodzenia w cudzą świadomość. Pozwala mu to na przebywanie w różnych osobach i w różnych czasach, zarówno z zamierzchłej przeszłości, jak i nieodgadnionej przyszłości. „Historię świata można napisać w imieniu kota, orchidei albo kamyka. Albo w imieniu wroniego oka”.
Akcja powieści, nielinearna, urywana, dzieje się w wielu przestrzeniach, a właściwie na pograniczu przestrzeni. Narrator może być kim zechce – gdy staje się sobą, przywołuje pewną historię z czasów szkolnych, która może stać u źródła całego jego zapisywania. Chodzi o konkurs na wypracowanie „Jak widzę siebie w 2000 roku”, które, podobnie jak inne bułgarskie dzieci, pisał narrator (w tym przypadku akurat tożsamy z Gospodinowem) u schyłku lat siedemdziesiątych. Na tak postawione pytanie, odpowiedział tylko jednym zdaniem: „Nie widzę się, ponieważ w 2000 roku świat się skończy”. Ani słowa o szczęśliwości, budowie socjalizmu i wiecznym sojuszu ze Związkiem Radzieckim, stąd nic dziwnego, że zostało to uznane za prowokację. Zapytany, kto udzielił mu informacji o terminie końca świata, dziecko-narrator musi skłamać, że usłyszał to od jakiejś grubej Polki nad morzem. „Polki nie były takie jak my, leżały toples na plaży i potajemnie sprzedawały krem Nivea”. Zabawna to obserwacja, ale z owego strachu przed końcem świata bierze się właśnie istota książki. Na najwyższym poziomie narracji, mamy tu bowiem bohatera, który sam siebie określa mianem „handlarza historii”. Jest „najmniej pewnym i najbardziej wątpiącym” spośród wszystkich pisarzy. Bohater konstruuje zatem coś na kształt kapsuły czasu, złożonej z wielu tekstów, wspomnień, urywków i opowieści. „Dzięki pewnej chorobie – a teraz dzięki skupowaniu historii – mogę poruszać się po korytarzach różnych czasów. Mieć dzieciństwo wszystkich, od których kupowałem, posiadać kobiety i ich tęsknoty”. Jego zamysłem jest Arka Noego słowa – która ma za zadanie ocalać historie. Co by było, gdyby Noe był Bułgarem, a zamiast zwierząt ocalałby słowa?
„Fizyka smutku” ma w sobie również cechy powieści inicjacyjnej. Ważnym elementem opowieści jest dla głównego narratora dzieciństwo. Narracja prowadzona jest z perspektywy dziecka, siedzącego samotnie w domu w suterenach. Jedyne, co widzi gdy wygląda przez okno, to nogi przechodniów i samochody. To właśnie to miejsce jest początkiem i końcem labiryntu jego opowieści. A jeśli o labiryncie mowa, to zaznaczmy, że jednym z najistotniejszych wątków podjętych przez Gospodinowa jest mit Minotaura – zamkniętej w labiryncie osoby z głową byka. Gospodinow zwraca uwagę na dwa istotne fakty – po pierwsze na to, że Minotaur posiadał osobowość, był przede wszystkim chłopcem, zamkniętym w labiryncie przez rodziców, którzy nie byli w stanie zaakceptować jego odmienności, podniesionym do rangi potwora przez historię i kulturę. Po drugie na to, że Minotaur jest jedną z nielicznych postaci w mitologii, której nikt nigdy nie oddał głosu. Gospodinow snuje wizje Minotaura, który, na podobieństwo Szeherezady musi nieprzerwanie snuć opowieści, aby uniknąć tragicznego zwieńczenia swojego losu, który czeka go z rąk Tezeusza. A skoro narrator-dziecko, zamknięty w suterenach mieszkania może być kim tylko zapragnie – to dlaczego by nie miał być właśnie Minotaurem? Gospodinow zdaje się pokazywać czytelnikowi ciągłość i nieprzerywalność czasu i powtarzanie się pewnych schematów. To mit, który dzieje się zawsze i wszędzie. Marcel Proust zorientował swoją prozę na poszukiwaniu straconego czasu, Georgi Gospodinow przekonuje, że czas ma właściwości nielinearne, dzieje się nieprzerwanie i właśnie dlatego nie można go utracić. Jak zwykle w przypadku książek, będących tak zwanymi centonami, czyli zbiorami opowieści, nasuwa mi się sztuka teatralna Georges’a Pereca pt. „Schowek Parmentier”, w którym pięcioro postaci, zamkniętych w ciasnej przestrzeni i obierających tam ziemniaki, przemawia do siebie różnymi tekstami – powieściami, bajkami, ogłoszeniami, fragmentami pamiętników, rocznika statystycznego, czy nawet podręcznika do uprawy ziemniaków. Wszystko po to, aby zatrzeć własną tożsamość, nie pozwolić swoim własnym, suwerennym słowom wydobyć się z gardła. Postrzegam zamysł Gospodinowa jako projekt o tym samym kierunku i przeciwnym zwrocie – narrator kolekcjonuje wszystkie te historie, wdziera się w umysły innych ludzi, właśnie po to, aby sobą pozostać.
A jednocześnie, jak na książkę dziejącą się w bezczasie, czy może precyzyjniej – we wszechczasie, zaskakująco wiele w niej realiów. Bohaterowie książki, to w większości ludzie uwikłani w historię. Jak na przykład dziadek narratora, w czasie wojny ukrywany w piwnicy przez pewną kobietę, później długo nieświadom faktu, że wojna dobiegła końca, wraca do rodzinnej wioski niemal zza grobu. Rodzina ma już po nim rentę, a miejscowy pomnik – jego nazwisko. Oprócz tego, na jednym z dalszych planów, „Fizyka smutku” jest ciekawym portretem ojczyzny autora – socrealistycznej i nie tylko. Chłopiec zapytany w szkole przez nauczycielkę o słowo na literę „B”, odpowiada: „Bóg”. Niestety, prawidłowa odpowiedź brzmiała: „Bułgaria”. Nauczycielka wzywa do szkoły rodziców, którzy przeprowadzają z dzieckiem rozmowę wychowawczą. Chłopiec wraca do domu i stwierdza: „- Nie ma Boga w Bułgarii, babciu. Normalnie zrugałaby mnie za takie gadanie, ale zobaczyła stojącego w drzwiach ojca i powiedziała tylko:
- Ha, a co w ogóle jest w tej Bułgarii? Papryki nie ma, oliwy nie ma...”
„Fizyka smutku” jest książką z rodzaju niestreszczalnych. Zazwyczaj używa się tego słownego wytrychu z lenistwa, kiedy chce się obarczyć czytelnika dalszą analizą. Ale w przypadku książki Gospodinowa taka jest właśnie prawda. Jest to dzieło o niespotykanej ilości wątków, z których każdy, po odpowiednim rozbudowaniu mógłby stać się osobną i znakomitą powieścią. Jest to kunsztowna, precyzyjna, a jednocześnie meandryczna wieża, skonstruowana z kolejnych metapoziomów. W tym krótkim omówieniu starałem się, zresztą i tak z wielkim trudem, omówić fundamenty tej budowli. Zwłaszcza jeśli jest to budowla, będąca jednocześnie wznoszącym się do góry labiryntem. Podejrzewam, że opisanie całości wymagałoby eseju o objętości porównywalnej do samego omawianego dzieła. Dlatego właśnie pokazałem tu jedynie fragment drogi. Poszczególne rozwidlające się ścieżki, które zostawił po sobie Georgi Gospodinow musicie już Państwo odkrywać samodzielnie. Nie obiecuję, że będzie łatwo, ale z pewnością niebanalnie.
BUŁGARSKA KAPSUŁA CZASU
więcej Pokaż mimo to„Fizykę smutku” Georgiego Gospodinowa (ur. 1968) polecało wiele osób, z których opiniami się liczę – między innymi Wioletta Grzegorzewska, Jacek Dehnel, czy Michał Nogaś, który napisał, że „jest to powieść wspaniała i on [Gospodinow] też jest wspaniały”. Trudno mi jednak powstrzymać wewnętrzny opór przed nazywaniem dzieła bułgarskiego pisarza...