Londyn, lipiec 1927, pierwsza wojna światowa. Coś wam się nie zgadza? Przyzwyczajajcie się, to komiks o alternatywnej rzeczywistości. Nie tylko daty są problemem. Również trzecia oś, czyli roboty uczestniczące w działaniach wojennych. Nasi bohaterowie zamierzają dotrzeć do Paryża, aby wziąć udział w konkursie Juliusza Verne. Na ich drodze piętrzą się niebezpieczeństwa i problemy, a prototyp jest poddawany ciągłym, niezamierzonym przez twórców, testom. Czy uda mu się sprostać wymaganiom stawianym przez życiowe przeszkody? Kim jest tajemniczy zleceniodawca? Akcja rozwija się trochę mniej chaotycznie niż w pierwszym tomie, nadal jednak sporo się dzieje. Niestety kreska w dalszym ciągu nie zdobyła mojej sympatii i to jest jeden z powodów, dla których nie jestem w stanie polecić lektury. Aczkolwiek nie jest zła.

Londyn, lipiec 1927, pierwsza wojna światowa. Coś wam się nie zgadza? Przyzwyczajajcie się, to komiks o alternatywnej rzeczywistości. Nie tylko daty są problemem. Również trzecia oś, czyli roboty uczestniczące w działaniach wojennych. Nasi bohaterowie zamierzają dotrzeć do Paryża, aby wziąć udział w konkursie Juliusza Verne. Na ich drodze piętrzą się niebezpieczeństwa i...

Po rzeczytaniu pierwszj części i pewnym rozczarowaniu tym komiksm z dużą rezerwą podchodziłem do tomu drugiego. Dałem szansę autorom i ty razem jest dużo lepiej. Historia rozwija swoje skrzydła, a rysunki to niewątpliwy mocny atut tego komiksu. Pozycja warta sięgnięcia dla każdego fana steampunka.

Po rzeczytaniu pierwszj części i pewnym rozczarowaniu tym komiksm z dużą rezerwą podchodziłem do tomu drugiego. Dałem szansę autorom i ty razem jest dużo lepiej. Historia rozwija swoje skrzydła, a rysunki to niewątpliwy mocny atut tego komiksu. Pozycja warta sięgnięcia dla każdego fana steampunka.

Nieco lepszy i dynamiczniejszy (uff) od części pierwszej, ale to nadal średniak europejski, który jest za dziecięcy dla dużych chłopów, jak ja, którzy baczą na fabułę, a ta, delikatnie mówiąc, nie olśniewa, nie wzbudza zachwytów i w zasadzie jest jakąś imitacją podróży Juliusza Verne'a. Przewidywalny scenariusz, choć stara się, jak może zaskoczyć czytelnika, mnoży pytania bez odpowiedzi, łącząc stare technikalia, jak architektura paryska z wyposażeniem maszyn latających wiernie wzorowanych na tradycjach steampunku. I co tu dodać? Grafika obłędna - plastyczna, naćkana szczegółami aż ciężko skupić się na fabule, bo rysunki są o dwie klasy wyżej od tekstu, dlatego przyglądałem się bajecznym rysunkom, gdy historia przestała mnie angażować. Nie chcę wiedzieć, ile ten artysta poświęcił czasu, żeby narysować monumentalne obrazy dla błahej historyjki. Marnuje się facet.

Nieco lepszy i dynamiczniejszy (uff) od części pierwszej, ale to nadal średniak europejski, który jest za dziecięcy dla dużych chłopów, jak ja, którzy baczą na fabułę, a ta, delikatnie mówiąc, nie olśniewa, nie wzbudza zachwytów i w zasadzie jest jakąś imitacją podróży Juliusza Verne'a. Przewidywalny scenariusz, choć stara się, jak może zaskoczyć czytelnika, mnoży pytania...