E. L. James może co prawda usiłować wmawiać czytelnikom, że "Mroczniej" to rozszerzenie serii, "Ciemniejsza strona Greya" oczami Christiana, że można lepiej go zrozumieć, ale nie oszukujmy się - to nadal jest odgrzewany kotlet.

Nie wiem, czy autorka planuje do końca życia żerować tylko na popularności tej serii i wydawać kolejne książki w jakiś sposób powiązane z Christianem i Aną? Nie chce napisać czegoś zupełnie nowego? Bardzo nie lubię takich zagrywek.

ALE...

W porównaniu do tego, co ostatnio (przełom lata i jesieni 2018) króluje na półkach polskich księgarni (tak, mam tu na myśli "dzieło" B. L.), śmiało mogę zaryzykować stwierdzenie, że jakakolwiek część Greya - nawet oczami Christiana - to niemal arcydzieło literatury erotycznej. Tutaj przynajmniej widać między bohaterami prawdziwe uczucia, potrafią oni ze sobą normalnie porozmawiać, a Ana nie zachowuje się jak jakaś dubajka, która dla torebki Chanel zapomina o bożym świecie, a już zwłaszcza o tym, że została porwana i grożono jej rodzinie. Ana to inteligentna, wrażliwa, czuła i mądra dziewczyna, a nie pusta i tępa dziunia, która potrafi jedynie wlewać w siebie hektolitry alkoholu i stroić się w obrzydliwie drogie markowe łachy, a i Christian jest interesującą, bynajmniej nie płaską, papierową postacią.

Naprawdę.

To tylko takie wtrącenie na koniec, bo po zapoznaniu się z twórczością obu autorek, naszła mnie taka właśnie refleksja. ;)

E. L. James może co prawda usiłować wmawiać czytelnikom, że "Mroczniej" to rozszerzenie serii, "Ciemniejsza strona Greya" oczami Christiana, że można lepiej go zrozumieć, ale nie oszukujmy się - to nadal jest odgrzewany kotlet.

Nie wiem, czy autorka planuje do końca życia żerować tylko na popularności tej serii i wydawać kolejne książki w jakiś sposób powiązane z...