Henry Fitzroy wiedzie spokojny,senny wampirzy żywot pisarza. Ponad czterysta lat istnienia,nauczyło go,że jego gatunek powinien żyć w ukryciu;inaczej kołek w pierś lub wystawienie na promienie słoneczne.

Szkoda tylko,że inni mają gdzieś takie myślenie. Wielka aglomeracja miejska zostaje skuta w panice przed dziwnymi morderstwami. Henry wie,że to nie on jest ich sprawcą...więc jeśli nie on,to kto?

Jest oczywiście i kobieta;silna,obecnie policjantka na emeryturze z przyczyn zdrowotnych. Tam gdzie leje się krew los prowadzi panią detektyw. Wiedziona ciekawością zawodową i instynktem natrafia pewnej nocy no oprawce. Od szybkiej śmierci ratuje ją Henry.

Kobieta,która widziała już w życiu nie jedno w zderzeniu z faktem istnienia wampirów. Wampir zaintrygowany nerwami ze stali i inteligencją.

Śmiertelniczka i wampir na tropie zbrodni.

Książka nie ma w sobie nic powalającego,jest zwyczajna. W połowie czytania,nie doznałam żadnego olśnienia i nie poczułam zafascynowania,ale to zwyczajność ma swoją moc. Bo czym bliżej końca tym bardziej byłam niecierpliwa i ciekawa. Jedna z nielicznych pozycji,w których nie kwitnie międzygatunkowy romans.

Duet na tropie zbrodni,obserwujący siebie z dystansu...

Henry Fitzroy wiedzie spokojny,senny wampirzy żywot pisarza. Ponad czterysta lat istnienia,nauczyło go,że jego gatunek powinien żyć w ukryciu;inaczej kołek w pierś lub wystawienie na promienie słoneczne.

Szkoda tylko,że inni mają gdzieś takie myślenie. Wielka aglomeracja miejska zostaje skuta w panice przed dziwnymi morderstwami. Henry wie,że to nie on jest ich...