Ostatnia z rodu Brontë

Okładka książki Ostatnia z rodu Brontë Catherine Lowell
Okładka książki Ostatnia z rodu Brontë
Catherine Lowell Wydawnictwo: Prószyński i S-ka literatura piękna
440 str. 7 godz. 20 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
The Madwoman Upstairs
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Data wydania:
2016-11-10
Data 1. wyd. pol.:
2016-11-10
Liczba stron:
440
Czas czytania
7 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380970250
Tłumacz:
Magda Witkowska
Średnia ocen

6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
49 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
8
6

Na półkach:

Sięgnęłam po nią z ciekawości ponieważ lubię twórczość sióstr Bronte. Początek był dla mnie jakoś trudny do przejścia, ale potem czytanie nabrało tempa. Ostatecznie książka okazała się dość przyjemna, wielokrotnie dowcipna i w sam raz na wieczorne czytanie. Znajdziemy tu sporo informacji o siostrach Bronte, próby (nad)interpretacji niektórych fragmentów ich twórczości. Niektóre wątki dość przewidywane ale mimo wszystko wciągające. Zdecydowanie lepiej się czyta, gdy ma się jakikolwiek ogląd twórczości sióstr.

Sięgnęłam po nią z ciekawości ponieważ lubię twórczość sióstr Bronte. Początek był dla mnie jakoś trudny do przejścia, ale potem czytanie nabrało tempa. Ostatecznie książka okazała się dość przyjemna, wielokrotnie dowcipna i w sam raz na wieczorne czytanie. Znajdziemy tu sporo informacji o siostrach Bronte, próby (nad)interpretacji niektórych fragmentów ich twórczości....

więcej Pokaż mimo to

avatar
57
8

Na półkach:

"Ostatnia z rodu Bronte" może i nie jest arcydziełem literackim, ale muszę przyznać, że mimo tego, jak i mimo jej przewidywalności, pochłaniałam ją wielkimi partiami. Ot, lekka, łatwa i przyjemna lektura na jesienne popołudnia i wieczory. Dzięki potocznemu językowi kolejne rozdziały miałam bardzo szybko za sobą, odkrywając tym samym nowe tajemnice i dostając odpowiedzi na te wcześniejsze.

Bohaterowie wydają mi się w zasadzie do siebie podobni - większość zachowywała się jak zgryźliwi tetrycy. Najbardziej polubiłam i największą empatię czułam do matki Samanthy oraz Orville'a, który sprawił na mnie wrażenie bardziej "ludzkiego" niż jego studentka. Sarkazm głównej bohaterki i jej rozmowy z innymi ludźmi, w szczególności z Orvillem, bywały bardzo intrygujące i czasem zabawne, choć Samantha sama w sobie nie przypadła mi do gustu: jej kompletny brak wychowania i "amerykańskość" (choć zdaję sobie sprawę, że musiał to być celowy zabieg autorki) irytowały mnie.

Przyjemnie czytało mi się fragmenty o życiu i powieściach sióstr Bronte, można spojrzeć na te znane postacie z nieco innej perspektywy. Zawiodłam się za to na braku satysfakcjonujących opisów - co zapewne dla jednych również będzie wadą, ale dla innych za to zaletą. Mimo że deszczowa angielska pogoda i stare, wilgotne mury Oksfordu aż prosiły się o ponure przedstawienie, to niestety tego zabrakło.

Nie mogę ocenić polskiego tłumaczenia, bo czytałam powieść w oryginale. Tak czy siak, podsumowując, sądzę, że warto sięgnąć po tę książkę, jeśli oczekuje się odprężającej rozrywki z dawką romansu, tajemnicy oraz rodziny Bronte.

"Ostatnia z rodu Bronte" może i nie jest arcydziełem literackim, ale muszę przyznać, że mimo tego, jak i mimo jej przewidywalności, pochłaniałam ją wielkimi partiami. Ot, lekka, łatwa i przyjemna lektura na jesienne popołudnia i wieczory. Dzięki potocznemu językowi kolejne rozdziały miałam bardzo szybko za sobą, odkrywając tym samym nowe tajemnice i dostając odpowiedzi na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
227
183

Na półkach: ,

Raczej dla miłośników sióstr Bronte (należę do nich) oraz teorii spiskowych...

Raczej dla miłośników sióstr Bronte (należę do nich) oraz teorii spiskowych...

Pokaż mimo to

avatar
257
73

Na półkach: ,

Cudowna opowieść, napisana z poczuciem humoru. Trochę zagadek, trochę romansu. Szczególnie polecam miłośnikom twórczości sióstr Bronte.

Cudowna opowieść, napisana z poczuciem humoru. Trochę zagadek, trochę romansu. Szczególnie polecam miłośnikom twórczości sióstr Bronte.

Pokaż mimo to

avatar
523
337

Na półkach:

Zaintrygował mnie tytuł. Spodobała mi się ta powieść, choć arcydziełem nie jest. Znam twórczość sióstr Brontë, swego czasu czytałam też wszystko na ich temat, co wpadło mi w rękę. Stąd dobrze się bawiłam, czytając tę powieść. Lubię również książki, w których bohaterkami (głównymi lub tymi z dalszego planu) są inne książki. Wpleciony tutaj przewidywalny wątek romansowy sprawił, że w obecnym czasie wakacji, czytało mi się powieść Catherine Lowell bardzo dobrze. Podobały mi się wynurzenia autorki na temat twórczości sióstr Brontë - odważne, inne, ciekawe, absurdalne, ale takie, które i mnie skłoniły do ponownego zastanowienia się nad losem autorek i ich bohaterek. Nawet wysnułam pewien odważny wniosek na temat ich życia, którego tutaj nie ośmieliłabym się przytoczyć. Było w tej powieści kilka zabawnych fragmentów, przy których śmiałam się na cały głos (choć to nie jest książka humorystyczna). Przeczytałam je synowi, który stwierdził, że to wcale nieśmieszne. Pozwalam sobie przytoczyć trzy cytaty, które mnie rozbawiły. Wybaczcie czytający niniejszą opinię, jeśli dla Was są nieśmieszne. Mnie naprawdę rozbawiły. Uwaga - bawią lepiej, jeśli czyta się je w powieści, a nie wyrwane z niej. Oto one:
1. "Co roku powstawała nowa adaptacja <<Dziwnych losów Jane Eyre>>, za każdym razem taka sama. W rolę Jane wcielała się jakaś nieznana aktorka, zwykle przesadnie ładna. Jakiś bardzo przystojny, nieco mroczny, ale powszechnie uwielbiany aktor dostawał rolę pana Rochestera, wszystkich pozostałych zaś grała Judi Dench".
2. " - Czy pani w ogóle wie, co to jest powiastka?
- Powieść dla niskich ludzi?".
3. "Największe ze zdjęć, wiszące nad zlewem, przedstawiało wszystkich siedmiu chłopców, w szkolnych mundurkach, z muchami pod szyją. Stali równo, ustawieni według wieku i wzrostu. Wyglądali tak, jakby zostali poczęci w arkuszu kalkulacyjnym".

Zaintrygował mnie tytuł. Spodobała mi się ta powieść, choć arcydziełem nie jest. Znam twórczość sióstr Brontë, swego czasu czytałam też wszystko na ich temat, co wpadło mi w rękę. Stąd dobrze się bawiłam, czytając tę powieść. Lubię również książki, w których bohaterkami (głównymi lub tymi z dalszego planu) są inne książki. Wpleciony tutaj przewidywalny wątek romansowy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
132
70

Na półkach:

Frapuję historią sióstr Bronte, ale większych emocji nie wzbudza.

Frapuję historią sióstr Bronte, ale większych emocji nie wzbudza.

Pokaż mimo to

avatar
203
109

Na półkach: ,

Lekka , przyjemna lektura. Bohaterka trochę denerwujaca. Jednak trafiłam w niej na dwa cytat z którymi się zgadzam.
"Czytanie książek uczy odwagi. Autor próbuje nas przekonać, że coś zmyslonego jest prawdą. To w sumie absurdalny wysiłek, niejako próba zrobienia z czytelnika wariata. W jak dużym stopniu uwierzymy autorowi, zależy tylko od tego, na ile jesteśmy skłonni wykonać skok na główkę."

Lekka , przyjemna lektura. Bohaterka trochę denerwujaca. Jednak trafiłam w niej na dwa cytat z którymi się zgadzam.
"Czytanie książek uczy odwagi. Autor próbuje nas przekonać, że coś zmyslonego jest prawdą. To w sumie absurdalny wysiłek, niejako próba zrobienia z czytelnika wariata. W jak dużym stopniu uwierzymy autorowi, zależy tylko od tego, na ile jesteśmy skłonni...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1973
1166

Na półkach: , , , ,

Wystarczył tytuł. Już wtedy było dla mnie oczywiste, że sięgnę po tę książkę, obojętnie czy miał się okazać kryminałem, romansem, kolejną biografią czy powieścią historyczną. Tak samo oczywistym było, że albo ją pokocham albo znienawidzę – nie było możliwe nic pośrodku.

Do sióstr Brontë mam stosunek sentymentalny, ale i ciągle jeszcze silny i żywy. Na ich powieściach dorastałam, czytywałam je wielokroć – choć w przeciwieństwie do bohaterki książki nie potrafię recytować z pamięci poszczególnych fragmentów – a potem pochłaniałam wszystko, co było z nimi związane – biografie, analizy ich dzieł, ekranizacje, reinterpretacje. Większość była mierna, dlatego też „Ostatnia z rodu Brontë” miała przed sobą wyższe wymagania niż te, które stawiam reszcie. Bo w końcu w grę wchodziły moje ulubione autorki.

Te słowa wyjaśnienia są potrzebne, by zrozumieć, dlaczego tak raduje mnie to, że Lowell sprostała moim oczekiwaniom i skąd zatem mój zachwyt, że swoim debiutem nie wyłożyła się na klasyce [co w sumie nie było aż takie trudne, wiele książek podobnych gatunkowo do „Ostatniej z rodu Brontë” biorących się za retellingi, przerabianie czy wykorzystywanie znanych i nośnych utworów szło po najmniejszej linii oporu jeśli chodzi o podejście do wybieranych dzieł].

O czym jest debiutancka powieść absolwentki literatury angielskiej na Stanfordzie? Opowiada o losach Samanthy Whipple, podejmującej studia na Oksfordzie. Zapewne nikogo nigdy by jej osoba nie zainteresowała, gdyby nie fakt, że po przedwczesnej śmierci ojca została jedyną dziedziczką i potomkinią rodu Brontë, zaś według powszechnej opinii oprócz zamiłowania do literatury odziedziczyła także drogocenne pamiątki po znanych siostrach. Zamknięta w sobie, niezwykle introwertyczna i ekscentryczna Samantha pragnęłaby odciąć się od korzeni, jednak za sprawą starych wydań powieści sióstr Brontë, które w nieznanych okolicznościach lądują w jej pokoju, musi zmierzyć się ze swoim spadkiem.

Nie brzmi to jakoś nadzwyczajnie, ale wystarczy rozpocząć lekturę, aby ta całkowicie pochłonęła odbiorcę. Choć główna bohaterka jest z gatunku tych, które nie zaskarbiają sobie jakiejś szczególnej sympatii czytelników [ale ma to swoje uzasadnienie, Samantha po prostu jest nośnikiem charakteru swoich słynnych przodkiń], to nie sposób nie zakochać się w sposobie narracji, jaką prowadzi. Przede wszystkim zachwyca, jeśli chodzi o język – zgrabnie wplata nawiązania literackie [część dla polskich czytelników całkowicie nieczytelna, bo dane dzieła nie zostały nigdy przetłumaczone na polski], bawi się językiem, nie szczędzi dużej dozy humoru i ironii. A przepychanki słowne między Samanthą a innymi to po prostu mistrzostwo [w szczególności zaś między nią a jej promotorem].

Do tego z każdej strony widoczna jest miłość do literatury – zarówno autorki powieści, jak i bohaterów. Tu nie jest tak, że literatura jako zainteresowanie zostało wybrane bohaterom tak po prostu i nie odgrywa większej roli – od razu można wyczuć, że jest ona całych ich życiem, ich celem i sensem istnienia. Nawet gdy teoretycznie bohaterowie zajmują się rzeczami niezwiązanymi z literaturą, to ona cały czas się pojawia, mimowolnie, tak jakby przy okazji.

Niby pojawia się wątek romantyczny, ale w sumie dużo ważniejsza w tym wszystkim jest wspomniana już literatura. I ta bezpośrednio związana z rodem Brontë i ta będąca po prostu literaturą angielską – i tu świetnie zostały wplecione rozmyślania na temat poszczególnych dzieł, widać, że Lowell dużo musiała zaczerpnąć z wykładów, ale przekazuje to w taki sposób, że czytelnicy czują ich prawdziwość – nie ma w tym ani grama sztuczności. Tak mogły wyglądać spotkania Jamesa [promotora] z Sam, tak mogli rozmawiać, w żadnym momencie nie ma się odczucia, by brzmiało to nienaturalnie.

„Ostatnia z rodu Brontë” to inteligentna rozrywka, przekazująca sporo wiedzy na temat literatury angielskiej. Pozwala spojrzeć z innej perspektywy na życie i twórczość sióstr Brontë, demitologizując je. Catherine Lowell niesie w swojej debiutanckiej powieści jakże ważne przesłanie, że by literatura żyła, to należy o niej rozmawiać, dyskutować, kłócić się o motywy, wątki, bohaterów, a nie trzymać się jednej, utartej drogi odczytywania książki.

Opinia także na: http://recenzjeksiazek.natemat.pl/211485,ostatnia-z-rodu-bront

Wystarczył tytuł. Już wtedy było dla mnie oczywiste, że sięgnę po tę książkę, obojętnie czy miał się okazać kryminałem, romansem, kolejną biografią czy powieścią historyczną. Tak samo oczywistym było, że albo ją pokocham albo znienawidzę – nie było możliwe nic pośrodku.

Do sióstr Brontë mam stosunek sentymentalny, ale i ciągle jeszcze silny i żywy. Na ich powieściach...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1201
620

Na półkach: ,

Ostatnio mam szczęście do magicznych książek. Są inne niż zawsze. Mają w sobie coś takiego, co porywa mnie do środka i nie chce wypuścić. "Ostatnia z rody Brontë" jest własnie taka, choć początki były trudne. Nie mogłam dojść do ładu z główną bohaterką, a tym samym radość czytania była lekko przyćmiona.
Kiedy Samantha Whiple przyjeżdża do Oxfordu boleśnie zdaje sobie sprawę, że będzie budzić ciekawość wszystkich dookoła. Jako ostatnia żyjąca potomkini sióstr Brontë jest nie lada atrakcją zarówno dla wykładowców jak i studentów literatury angielskiej. Spod pióra jej przodkiń wyszły takie smaczki jak "Dziwne losy Jane Eyre", czy "Wichrowe Wzgórza", które zachwycają pokolenia książkomaniaków. Nic więc dziwnego, że Samantha budzi chorobliwą wręcz ciekawość zwłaszcza, że również studiuje literaturę. Studia to jedno, a życie to zupełnie inna sprawa. Dookoła dziewczyny dzieją się dziwne rzeczy, które wzbudzają niepokój i lekki strach. Dziewczyna otrzymuje pokój w wieży, który właściwie nie nadaje się do zamieszkania, ktoś podrzuca jej niechciane prezenty... po prostu czuć, że cała ta sytuacja posiada drugie dno. Wszystko to dzieje się cieniu ojca i jego specyficznego podejścia do życia i córki. Samantha aż do chwili śmierci ojca była wręcz chorobliwie z nim związana. W dość specyficzny sposób uczył ją sam w domu, przez co poglądy dziewczyny również nie są pospolite i budzą kontrowersje. Szkoda tylko że Samantha nie potrafi bronić swoich poglądów, co mnie drażniło niepomiernie.
Podczas lektury nie mogłam oprzeć się ciągłemu zaglądaniu do Wikipedii. Nie jestem zwolenniczką angielskiej literatury klasycznej (a raczej po prostu jej nie znam),ale fakty z życia sióstr Brontë są przedstawione tak, że nie sposób oprzeć się ciągłemu sprawdzaniu, co jest prawdą, a co fikcją. Autorka wyciągnęła najciekawsze fakty i wplotła to w naszą powieść iście po mistrzowsku. Może Wikipedia nie jest najlepszym źródłem wiedzy, ale generalnie potwierdzała większość informacji zawartych w książce. Po lekturze "Ostatniej z rody Brontë" - zupełnie jak nie ja - nabrałam ochoty na lekturę "Wichrowych Wzgórz". To niewątpliwie sukces autorki, która zyskała mój szacunek za rewelacyjny pomysł na przybliżenie sylwetek pisarek
Przecudnie czytało się o tajemniczych zakamarkach Oxfordu. Chłonęłam atmosferę tego miejsca - trochę tajemniczą, przesiąkniętą ciekawością świata połączoną z szacunkiem do wiedzy. Te odczucia potęgowane były przez świetne dialogi prowadzone przez bohaterkę z promotorem, który również do pospolitych ludzi nie należy Rozgrywki słowne na temat literatury, sióstr Brontë i niechcianego dziedzictwa ciążącego dziewczynie na duszy są prawdziwą wisienką na torcie
Składając wszystko razem otrzymujemy smakowitą powieść z zagadką, skarbem i tajemnicą do rozwikłania w tle.
Osobiście cały smaczek psuła mi główna bohaterka, a właściwe jej prawdziwie babski charakterek. Trochę rozmemłana, nie wiedząca za bardzo czego chce od życia, nie widząca celu w tym, co robi. Na studia poszła, bo właściwie nic innego nie miała do roboty. Czytelnik ma wrażenie, że jej opinie i wiedza o życiu pochodzi tylko od ojca. Owszem, jest pyskata, co daje jej dialogom z promotorem wiele uroku, a na twarzy czytelnika niezmiennie wywołuje uśmiech. Ale poza tym jest - dla mnie - pannicą, która wiele oczekuje od życia nie dając nic w zamian. Jej postać nie miała jednak wpływu na to, że urok i czar powieści, tajemnicze zakamarki i zagadka do rozwikłania urzekły mnie całkowicie.
Powieść czyta się dobrze, nawet bardzo dobrze. Są chwile, kiedy fabuła jest trochę naciągana, ale przecież nie jest to książka biograficzna, tylko powieść, która ma zabić nudę i pozwolić choć na chwile oderwać się od rzeczywistości, co przy tej książce nie jest trudne. Kiedy czytamy o wrzosowiskach, o mokrej lecz jakże klimatycznej Anglii, o jadalni w Oxfordzie w której przywilej spożywania posiłków mają nieliczni... Szczerze mówiąc ta powieść to "Kod Leonarda da Vinci" i "Harry Potter" w jednym. Nic dodać, nic ująć. Polecam gorąco.

Ostatnio mam szczęście do magicznych książek. Są inne niż zawsze. Mają w sobie coś takiego, co porywa mnie do środka i nie chce wypuścić. "Ostatnia z rody Brontë" jest własnie taka, choć początki były trudne. Nie mogłam dojść do ładu z główną bohaterką, a tym samym radość czytania była lekko przyćmiona.
Kiedy Samantha Whiple przyjeżdża do Oxfordu boleśnie zdaje sobie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2181
1571

Na półkach: , ,

http://kasiek-mysli.blogspot.com/2017/02/ostatnia-z-rodu-bronte-catherine-lowell.html

http://kasiek-mysli.blogspot.com/2017/02/ostatnia-z-rodu-bronte-catherine-lowell.html

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    86
  • Przeczytane
    63
  • Posiadam
    32
  • Ulubione
    7
  • Chcę w prezencie
    4
  • Teraz czytam
    2
  • 2018
    2
  • Rok 2017
    2
  • Epoka wiktoriańska
    1
  • Obyczajowe
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Ostatnia z rodu Brontë


Podobne książki

Przeczytaj także