Zimne wybrzeża
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Dolnośląskie
- Data wydania:
- 2009-04-08
- Data 1. wyd. pol.:
- 2009-04-08
- Liczba stron:
- 246
- Czas czytania
- 4 godz. 6 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 8324585125
Spitsbergen, rok 1957. Na fiordzie Advent w pobliżu górniczej osady Longyearbyen woduje latająca łódź catalina z sześcioma pasażerami na pokładzie. Jest wśród nich niespełna trzydziestoletni John Smith legitymujący się brytyjskim paszportem. zarówno dla gubernatora archipelagu, jak i dla spotykanych na wyspie ludzi Smith jest naukowcem, który zbiera materiały do swojej nowej pracy. W rzeczywistości ma zupełnie inne zadanie... Przejmujący, wielopłaszczyznowy obraz Dalekiej Północy z intrygą szpiegowską w tle. śledzimy dramaty, rozgrywające się w zamkniętej społeczności polskich polarników, sowieckich i norweskich górników, wśród ludzi skazanych na siebie na zimnych wybrzeżach oddalonych zaledwie o tysiąc kilometrów od bieguna północnego.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 254
- 197
- 86
- 8
- 7
- 5
- 3
- 3
- 3
- 2
Cytaty
W końcu perswazja nie zasadza się na argumentach, nie zasadza się nawet na tym, co mówimy, a raczej na tym, jak mówimy. Ile przekonania potrafimy sami włożyć w słowa, które wychodzą z naszych ust. Od tonu głosu, od uśmiechu, od spojrzenia, od tego, czy słuchający jest nam coś winien, czy nas lubi.
Opinia
„Zimne wybrzeża” Szczepana Twardocha w pierwszej chwili mocno skojarzyły mi się z dwiema książkami mistrza Alistaira MacLeana, zresztą moimi ulubionymi: „Noc bez brzasku” i „Stacja arktyczna Zebra”. Ten sam klimat, ten sam chłód Dalekiej Północy i podobny, detektywistyczny motyw.
Akcja toczy się pod koniec lat 50. XX wieku na Spitsbergenie, w ciekawym miejscu, gdzie przenikają się narody norweski z rosyjskim/radzieckim. Bohaterem jest człowiek, o którym wiemy naprawdę mało, nie znamy nawet jego prawdziwego imienia i nazwiska, nie wiadomo także co w zasadzie go sprowadza na Daleką Północ. Jedyne, co jest pewne, to że jest kimś na kształt agenta wywiadu, zbieracza informacji.
Główny motyw jest przeprowadzony niezwykle powoli, i w specyficzny sposób. Autor jak zwykle snuje liczne dygresje, opowieści w opowieści, przedstawia kolejnych bohaterów, poświęcając im naprawdę sporo miejsca, pozwalając im także na opowiadanie ich historii. Kryminalna, główna akcja, jest w zasadzie jedynie pretekstem do objawienia całemu światu rozlicznych przemyśleń na temat Polaków, socjalizmu, komunizmu. Owe przemyślenia, plus wszystkie tu zawarte opowieści poboczne są tak dobre, że sama akcja książki na tym paradoksalnie cierpi. Pod koniec lektury, gdy wreszcie czytelnik dowie się o co chodzi, czujemy ogromny niedosyt, gdyż intryga okazuje się być niezwykle prostą, w ogóle nie dotykając spraw w tego typu literaturze istotnych. Zamiast odkrywać spiski, tajne plany czy choćby bardziej lokalnie przeprowadzać konkretne śledztwo, otrzymujemy historię dość pierdółkowatą, i to jest wielki błąd, gdyż „Zimne wybrzeża” to jednak jest kryminał, i na końcu powinna być jeśli nie zwalająca z nóg, to chociaż lekko zaskakująca puenta.
„Zimne wybrzeża” Szczepana Twardocha w pierwszej chwili mocno skojarzyły mi się z dwiema książkami mistrza Alistaira MacLeana, zresztą moimi ulubionymi: „Noc bez brzasku” i „Stacja arktyczna Zebra”. Ten sam klimat, ten sam chłód Dalekiej Północy i podobny, detektywistyczny motyw.
więcej Pokaż mimo toAkcja toczy się pod koniec lat 50. XX wieku na Spitsbergenie, w ciekawym miejscu, gdzie...