Kiedy czytałam tę książkę będąc w liceum, zrobiła ona na mnie ogromne wrażenie.
Byłam wtedy zafascynowana thrillerami i literaturą kryminalną, a książka w której dodatkowo bohaterami są owce musiała mnie zachwycić.
Tak też się stało.

Trzy miesiące temu sięgnęłam po tę książkę drugi raz. Empik zaoferował świetne wydanie: Sprawiedliwość owiec + Triumf owiec, w bardzo dobrej cenie, więc bez zastanowienia skusiłam sie na tę ofertę.

Hm. Głównych bohaterów - owce, nadal uważam za urocze i niejednokrotnie uśmiechałam się do siebie, czytając ich genialne dialogi. Nie wiem, czy autorka pracowała kiedyś z owcami, ale mam wrażenie, że odzwierciedliła ich naturę w GENIALNY sposób. Gdyby owce miały rozum, cechy charakteru i przede wszystkim głos, to z pewnością zachowywałyby się jak owce z Glennkill. Troszkę głupiutkie - na swój zwierzęcy sposób, ujmujące w swoim prostym myśleniu, a do tego wiecznie obawiające się czyhającego gdzieś wilka.
Nawet postacie ludzkie są bardzo barwne.
Kreacja bohaterów zasługuje więc na ogromne uznanie.

I to by bylo na tyle.
Fabuła książki kręci się wokół zabójstwa pasterza, które zbadać postanawiają właśnie owce. Myślę, że nawet uważny czytelnik nie jest w stanie zgadnąć, co tak naprawdę zaszło w Glennkill, bez przeczytania książki do końca.
Szczególnie wartkiej akcji tu nie doświadczymy, wszystko dzieje się w troche flegamtycznym tempie, a naiwność i niewiedza owiec może czasami drażnić.

Całość zasługuje na słabą 7. Ambitna literatura to to nie jest, thriller na miarę Roberta Ludluma też nie. Mamy natomiast przyjemną książkę na luźny weekend, ze sporą dozą filozofii.

Kiedy czytałam tę książkę będąc w liceum, zrobiła ona na mnie ogromne wrażenie.
Byłam wtedy zafascynowana thrillerami i literaturą kryminalną, a książka w której dodatkowo bohaterami są owce musiała mnie zachwycić.
Tak też się stało.

Trzy miesiące temu sięgnęłam po tę książkę drugi raz. Empik zaoferował świetne wydanie: Sprawiedliwość owiec + Triumf owiec, w bardzo...