I tak oto kończy się największy projekt książkowy w świecie "Gwiezdnych wojen". Projekt, który poprzewracał na dobre wiele istotnych dla odległej galaktyki spraw, który wprowadził całkowicie nowe koncepcje i który bardzo mocno podzielił fanów oryginalnych filmów. "Jednocząca Moc" to podsumowanie całego dziewiętnastotomowego cyklu i jako podsumowanie radzi sobie świetnie.

Koniec wojny z Yuuzhan Vongami zbliża się wielkimi krokami, a obie strony są pewne swojego zwycięstwa. Na Yuuzhan'tarze szaleje pożoga heretyków Jeedai, Shimrra najprawdopodobniej oszalał i rzuca wyzwanie bogom, a armada Nasa Choki szykuje się do zmiażdżenia niewiernych w przestworzach Kalamara. Sojusz zbiera swoje siły, próbuje uwalniać swoich więźniów z yuuzhańskich obozów, a gdzieś tam w tle czai się niebezpieczeństwo użycia Alphy Red. Zonama Sekot skacze między nieznanymi układami i tylko ona wie, gdzie w końcu wyląduje.

Na plus: Jacen i jego podejście do Mocy, relacja Shimrra-Onimi, wątek Harrara, sama idea Sekot i jej przeszłości; zawiązanie całości pojawiło się nieco późno (ostatnie 50 stron?), ale w kontekście całej serii jest całkiem sensowne. Na minus: dłużyzny na Selvarisie i Caluuli. Poza tym to świetna gwiezdnowojenna książka!

Mimo świetnej zabawy przyda mi się teraz pół-, albo i całoroczny odpoczynek od "Gwiezdnych wojen". Co za dużo, to niezdrowo.

I tak oto kończy się największy projekt książkowy w świecie "Gwiezdnych wojen". Projekt, który poprzewracał na dobre wiele istotnych dla odległej galaktyki spraw, który wprowadził całkowicie nowe koncepcje i który bardzo mocno podzielił fanów oryginalnych filmów. "Jednocząca Moc" to podsumowanie całego dziewiętnastotomowego cyklu i jako podsumowanie radzi sobie...