Bardzo przyjemna, pokręcona i pozytywna letnia lektura. Chyba każda czytająca kobieta czasem potrzebuje czegoś takiego: planów na resztę życia, małych dramatów, a nawet ’końca świata’; zwątpienia we własne umiejętności po to, żeby dać sobie kopa i stanąć na nogi; niespełnionych nadziei i nieoczekiwanych szczęść; małych rzeczy, z których czerpie czystą radość… i babskich wieczorów, na których może się tym wszystkim dzielić z sobie podobnymi. Terapia rozwodowa Andrews wymyka się spod kontroli, a bohaterom odbiera nadzieję na to, że wszystko jakoś samo się ułoży. Jasno daje za to do zrozumienia, że trzeba wziąć się w garść, a sprawy w swoje ręce, bo nawet przeciwności losu kiedyś się kończą. Wszystko to w słońcu i kuchni (!) Florydy, aż chciałoby się tam być. “Babski wieczór” przypomina powieści Elin Hilderbrand i na pewno spodoba się tym, którzy urlop chwilowo spędzić mogą tylko między kartkami. Humor, chaos i pozytywna energia we wcale nie tak przewidywalnym wydaniu - polecam.

Bardzo przyjemna, pokręcona i pozytywna letnia lektura. Chyba każda czytająca kobieta czasem potrzebuje czegoś takiego: planów na resztę życia, małych dramatów, a nawet ’końca świata’; zwątpienia we własne umiejętności po to, żeby dać sobie kopa i stanąć na nogi; niespełnionych nadziei i nieoczekiwanych szczęść; małych rzeczy, z których czerpie czystą radość… i babskich...