Ekonomia zdrowego rozsądku, czyli jak rząd psuje gospodarkę
- Kategoria:
- popularnonaukowa
- Wydawnictwo:
- Fijorr Publishing
- Data wydania:
- 2016-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2016-01-01
- Liczba stron:
- 348
- Czas czytania
- 5 godz. 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788364599262
Oddajemy w Państwa ręce książkę, która od chwili ukazania się (niewiele ponad pół roku temu) stała się bestsellerem, i okrzyknięta została drugą „Ekonomią w jednej lekcji”, zaś jej autor, John Tamny, młody publicysta magazynu Forbes, drugim Henrym Hazlittem.
(…)
Do rządzenia potrzebne są pieniądze. Wbrew przekonaniu milczącej większości obywateli, ani rząd, ani państwo swoich pieniędzy nie mają. Wszystko, co posiadają zabierają obywatelom – podatnikom, pozbawiając tych ostatnich znacznej części owoców ich ciężkiej pracy. Mimo iż towarzysząca podatkom machina propagandowa przekonuje podatników, że przecież wydatki rządowe są robione dla dobra narodu czy ludu, podatki są wciąż niepopularne. Ludzie, i to nawet ci najżyczliwsi rządowi, mają jakieś racjonalne przeczucie, że podatek = szwindel. Gdyby podatki naprawdę były korzystne, to wszyscy chętnie by je płacili, tak jak płacą za prąd, gaz czy benzynę. Rządzący stają więc na głowie, aby z jednej strony zdobyć potrzebne (czy naprawdę potrzebne?) im do rządzenia pieniądze, z drugiej zaś nie wzburzyć nadmiernie suwerena, który w ostateczności jest zawsze szefem, i może tych pierwszych rozpędzić na cztery wiatry. Aby do tego nie doszło, politycy sięgają więc po wypróbowany trick. Stwarzają złudzenie, że podatnik nie tylko na podatku korzysta, lecz co ważniejsze, koszt daniny ponosi za niego ktoś inny.
(...)
Finansowanie programów socjalnych jest kosztowne. W miarę wzrostu wydatków na cele socjalne przybywa potrzebujących, a raczej chętnych do darmowego lunchu. Równocześnie kurczy się baza fundatorów, czyli podatników. Na zachęty w postaci świadczeń socjalnych ludzie reagują wzrostem swoich potrzeb. Rośnie liczba adresatów pomocy. Niestety, rosnącej liczbie adresatów socjalu towarzyszy malejąca ilość podatników. Bilans wpływów i wydatków nie domyka się. Podnoszenie wydatków odciąga kapitał z sektora rynkowego, prywatnego, czyli z działalności produkcyjnej. W warunkach rosnącej konsumpcji, bo socjal to przecież konsumpcja, ratunkiem pozostaje kredyt, czyli deficyt, który nie dość, że odciąga kapitał z produkcji kosztem finansów publicznych, demoralizuje naród, deformując alokację dóbr w kierunku ich malejącej użyteczności. W warunkach rzadkości dóbr; przekonanie polityków, że państwo jest w stanie zapewnić potrzebującym pełną opiekę, jest kompletną iluzją.
(fragmenty Wstępu Od Wydawcy)
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 113
- 27
- 18
- 9
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
Cytaty
Bądź pierwszy
Dodaj cytat z książki Ekonomia zdrowego rozsądku, czyli jak rząd psuje gospodarkę
Dodaj cytat
OPINIE i DYSKUSJE
Książka mocno średnia. Choć jestem zwolennikiem liberalnej, gospodarki wolnorynkowej to język, jaką napisana została ta książka jest lekko uwłaczający inteligencji czytelnika. Rozumiem intencje autora, by opowiedzieć o ekonomii i gospodarce w sposób jak najbardziej zrozumiały i to się pewnie poniekąd mogło udać ale jak dla mnie przekaz był jednak zbyt dziecinny. Ponadto mnogość przykładów przytaczanych przez autora pochodzących ze sfery sportowej czy rozrywkowej w mojej opinii, nie dość, że była niepotrzebna i zbyt duża, to jeszcze słabo oddawały to co autor chciał nam przekazać. Co do samej treści to czytelnicy o profilu lewicowym i etatystycznym będą zgrzytali zębami, choć i dla liberałów (sam nim jestem) wiele opisów zjawisk gospodarczych jest bardzo radykalnie wolnorynkowych, a nawet anarchistyczno-libertariańskich. Mimo wszystko warto przeczytać by poznać jedną z perspektyw spojrzenia na gospodarkę i jej mechanizmy oraz samodzielnie wyrobić sobie zdanie.
Książka mocno średnia. Choć jestem zwolennikiem liberalnej, gospodarki wolnorynkowej to język, jaką napisana została ta książka jest lekko uwłaczający inteligencji czytelnika. Rozumiem intencje autora, by opowiedzieć o ekonomii i gospodarce w sposób jak najbardziej zrozumiały i to się pewnie poniekąd mogło udać ale jak dla mnie przekaz był jednak zbyt dziecinny. Ponadto...
więcej Pokaż mimo toKsiążka reklamowana w przedmowie jako epokowa, okazuje się kolejnym wykładem ekonomii austriackiej podanym wyjątkowo prostacko i łopatologicznie. Autor przytacza jedynie fakty potwierdzające jego teorie, a inne ignoruje. To nie nauka, tylko marna publicystyka. Nie polecam.
Książka zaczyna się bardzo ciekawie, oto w słowie od wydawcy Jan Fijor twierdzi: „Wystarczy też przeczytać niniejszą książkę, by nie mieć cienia wątpliwości, że ekonomia nie tylko jest nauką, ale także, co ważniejsze, dzięki aprioryczności swych praw bliższa jest czystej nauce niż taka – wzorcowa z empirycznego punktu widzenia – chemia czy nawet fizyka. Jako nauka, ekonomia nie tylko opiera się na żelaznej i apriorycznej logice – jest ponadto wolna od wartościowań etycznych, wierzeń czy hipotetycznych półprawd.” Czytam i przecieram oczy, ekonomia – nauka o zachowaniach ludzkich – bardziej ścisła niż fizyka, wow!
A potem w przedmowie napisanej przez niejakiego Steve Forbesa, jest jeszcze ciekawiej, zaczyna się tak: „Drogi Czytelniku, trzymasz w rękach jeden z najważniejszych traktatów ekonomicznych od czasów opublikowanego w 1848 roku `Manifestu komunistycznego' Karola Marksa oraz wydanej w 1936 roku 'Ogólnej teorii zatrudnienia, procentu i pieniądza Johna Maynarda Keynesa.'” No, no... A potem jedziemy równie ostro: „Można powiedzieć, że książka Tamny’ego daje ekonomii to, co wynaleziona przez Gutenberga prasa drukarska dała Biblii – czyni temat wcześniej nieprzystępny dostępnym dla wszystkich.”
Rzuciłem się więc na to niby epokowe dzieło z zaciekawieniem, a co dostałem? Kolejny wykład ekonomii austriackiej, tej religii dla intelektualnie ubogich, przeprowadzony bardzo prostacko i łopatologicznie. Wystarczy zacytować tytuły rozdziałów: 'Opodatkowując korporacje, okradamy je z przyszłości' czy 'Nierówności społeczne to coś pięknego' lub 'Niezależność energetyczna, podobnie jak globalne ocieplenie, to koncepcje paraliżujące gospodarkę' i już wszystko jest wiadome. A sama treść? No cóż, autor dobiera przykłady, które ilustrują i potwierdzają jego tezy, a jeśli istnieją fakty przeciwne – to je oczywiście ignoruje.
Weźmy rozdział o nierównościach społecznych, mamy tam parę łzawych historyjek o ludziach, którzy zaczynali w biedzie i dorobili się wielkich pieniędzy m.in. J.K. Rowling. No cóż, ja mogę podać przykłady milionów, które urodziły się w biedzie, ciężko pracowały przez całe życie i zmarły w nędzy. Twierdzi Tanmy, że nie ma co się przejmować problemem rosnących różnic majątkowych: „Nierówności dochodów i bogactwa w kapitalistycznym społeczeństwie po prostu nie mają znaczenia.” No cóż, to nie nauka, tylko marna publicystyka. Istnieje olbrzymia literatura badająca, jaki stopień nierówności społecznych i ekonomicznych sprzyja wzrostowi ekonomicznego i pokojowi społecznemu, a jaki jest dla nich wręcz zabójczy, ale Tamny'ego to nie interesuje, on już wie.
I tak jest z resztą tej marnej książki. Dostaliśmy dziełko mocno ideologiczne, dające prostą czy raczej prostacką odpowiedź na każdy problem. Przypomina mi się inna prosta i wyjaśniająca wszystko teoria ekonomiczna: marksizm. A jak było z jej zastosowaniem w praktyce, chyba nie muszę mówić... Myślę, że podobna historia zdarzyłaby się z teoriami z tej książki...
Nie polecam.
Książka reklamowana w przedmowie jako epokowa, okazuje się kolejnym wykładem ekonomii austriackiej podanym wyjątkowo prostacko i łopatologicznie. Autor przytacza jedynie fakty potwierdzające jego teorie, a inne ignoruje. To nie nauka, tylko marna publicystyka. Nie polecam.
więcej Pokaż mimo toKsiążka zaczyna się bardzo ciekawie, oto w słowie od wydawcy Jan Fijor twierdzi: „Wystarczy też...
Bardzo dobra książka, pisana łatwym i prostym językiem. Zawiera mnóstwo przykładów z życia codziennego, opisujących poszczególne zagadnienia ekonomiczne.
Można ją polecić zwłaszcza osobom, które chciałyby dowiedzieć się czegoś więcej o ekonomii i gospodarce, a przeraża je wizja przebrnięcia przez trudne książki, pełne trudnych pojęć i wzorów matematycznych.
Bardzo dobra książka, pisana łatwym i prostym językiem. Zawiera mnóstwo przykładów z życia codziennego, opisujących poszczególne zagadnienia ekonomiczne.
Pokaż mimo toMożna ją polecić zwłaszcza osobom, które chciałyby dowiedzieć się czegoś więcej o ekonomii i gospodarce, a przeraża je wizja przebrnięcia przez trudne książki, pełne trudnych pojęć i wzorów matematycznych.
Choć czasami irytowały nadmierne uproszczenia i, nieco rzadziej, niezbyt celne porównania, "Ekonomię zdrowego rozsądku" zdecydowanie warto jest przeczytać. Tamny w bardzo prosty i zrozumiały dla laika sposób przedstawił uniwersalne prawdy ekonomiczne.
Choć czasami irytowały nadmierne uproszczenia i, nieco rzadziej, niezbyt celne porównania, "Ekonomię zdrowego rozsądku" zdecydowanie warto jest przeczytać. Tamny w bardzo prosty i zrozumiały dla laika sposób przedstawił uniwersalne prawdy ekonomiczne.
Pokaż mimo to