Opinie o "Mrocznej Strefie" są różne. Wiele osób twierdzi, że książka po 200 stronie traci swój urok z czym jednak się nie zgodzę. Mnie trzymała ona w napięciu przez cały czas i całkowicie odciąłem się od świata. Jest to historia poruszająca i smutna, a los głównego bohatera nie jest usłany różami.

Tragizm głównego bohatera jest ogromny gdyż w jednej chwili traci wszystko - pracę, wspaniałą dziewczynę i prawie pięć lat życia. Dar, który otrzymuje z początku wydawał się całkiem ciekawy jednak po czasie okazał się przekleństwem Johna. Doprowadził on przecież do tego co spotkało bohatera na końcu powieści. Duży wpływ na jego poczynania miała także matka - fanatyczka religijna. Autor mógł troszeczkę bardziej rozwinąć wątek z Sarą, ale może to tylko moje zdanie. Tragiczna miłość tych dwojga jest chyba tym co najbardziej urzekło mnie w "Martwej Strefie". Podobne odczucia miałem po przeczytaniu "Dallas '63" - miłość Jake z Sadie. Zakończenie ("Notatki z Martwej strefy") mimo, iż smutne i poruszające to jednak sprawiło, że na mojej twarzy pojawił się uśmiech(ostatnia scena). Sama budowa ostatniej części powieści jest bardzo ciekawa i dobrze napisana.

Ogólnie rzecz biorąc uważam, że jest to fenomenalna opowieść - nie dziwie się, że King uważa ją za swoją ulubioną - która czyta się z zapartym tchem. Postaci są wyraziste, a sama sfera emocjonalna bohatera jest doskonale oddana i kiedy już "wczujemy się" w niego to krzywdy i wydarzenia, które go spotykają napewno nami wstrząsną. Zakończenie chociaż w pewnym momencie staje się oczywiste i tak jest wstrząsające i na długo zostaje w pamięci.

Opinie o "Mrocznej Strefie" są różne. Wiele osób twierdzi, że książka po 200 stronie traci swój urok z czym jednak się nie zgodzę. Mnie trzymała ona w napięciu przez cały czas i całkowicie odciąłem się od świata. Jest to historia poruszająca i smutna, a los głównego bohatera nie jest usłany różami.

Tragizm głównego bohatera jest ogromny gdyż w jednej chwili traci...