Aby móc w pełni obiektywnie ocenić Cornwella, którego cykl "Wojny Wikingów" darzę niemal ślepym uwielbieniem, tym razem sięgnąłem po książkę traktującą również o Anglii, aczkolwiek już nie tej z IX-ego, a z XV-ego wieku, w celu większego rozeznania się z twórczością autora. Cornwell przenosi nas do 1415 roku, kiedy to miała miejsce jedna z największych i najbardziej spektakularnych średniowiecznych bitew Europy. Poznajemy dawną Anglię oczami głównego bohatera, Nicholasa Hooka, banitę i genialnego łucznika, który ukrywając się przed byłym Panem, zostaje zaciągnięty do grupy łuczników Johna Cornevaille'a i, razem z resztą angielskiej armii i królem Henrykiem V, maszeruje w głąb Francji na jej podbój.

Przeszło 600-stronicowa książka pozwala nam być świadkami morderczej i krwawej walki o zdobycie Harfleur oraz chwalebnej bitwy pod Azincourt, gdzie zmierzyła się mała armia angielska z ogromną potęgą francuską. I po raz kolejny mamy tutaj potwierdzenie kunsztu anglika, który potrafi świetnie łączyć fikcję literacką z faktami historycznymi, dając nam (czytelnikom) kawał porządnej literatury do przeczytania, gdzie poznamy kilka ciekawych i autentycznych postaci oraz dwie bardzo plastycznie nakreślone bitwy.

"Pieśń łuków" Azincourt" cechuje się wielkim realizmem, przedstawiając nam średniowiecze i oba narody z dobrych i złych stron. Czytamy, że chrześcijańscy księża dokonują gwałtów i przyczyniają się do mordów niewinnych chłopów, powieszony bez możliwości wyjaśnień zostaje młody łucznik za podejrzenie o kradzież złotego kielicha, czy że król wydaje bez skrupułów rozkaz zamordowania niewolników. Nie ma tutaj mowy o zacieraniu okrutnych postępków i gloryfikowanie jednych czy drugich. Nie ma mowy na ucieczkę przed przeznaczeniem i spokojne życie. Taki jest styl Cornwella i dlatego warto po niego sięgnąć, bo jest autorem autentycznym i z całą pewnością potrafiącym zrobić wrażenie na czytelniku. Polecam szczególnie fanom powieści historyczno-przygodowych. ;)

Aby móc w pełni obiektywnie ocenić Cornwella, którego cykl "Wojny Wikingów" darzę niemal ślepym uwielbieniem, tym razem sięgnąłem po książkę traktującą również o Anglii, aczkolwiek już nie tej z IX-ego, a z XV-ego wieku, w celu większego rozeznania się z twórczością autora. Cornwell przenosi nas do 1415 roku, kiedy to miała miejsce jedna z największych i najbardziej...