Requiem Young Robyn 7,4
ocenił(a) na 86 lata temu Po przeczytaniu trylogii Young Robyn, której "Requiem" jest zwieńczeniem, nie mam najmniejszych wątpliwości co do tego, że jest to jeden z najlepszych, najbardziej wybuchowych debiutów, gdy chodzi o powieść historyczną ostatnich lat. Nie będę się w tym miejscu rozpisywał po raz kolejny przywołując argumenty zawarte w moich poprzednich recenzjach, dotyczących dwóch wcześniejszych tomów cyklu ("Bractwo" i "Krucjata"). Dość powiedzieć, że tamtejszy wysoki poziom udało się autorce utrzymać, także w rezultacie otrzymaliśmy powieść znakomitą, niebywale emocjonującą i trzymającą w napięciu niczym najlepsze z utworów Aleksandra Dumasa (ojca),choć tym razem Young Robyn bliżej chyba do Maurice'a Druona i jego legendarnych "Królów przeklętych", dodajmy: bliżej także dlatego, że tym razem akcja toczy się już nie w Ziemi Świętej (doba krucjat została bezpowrotnie zakończona),lecz w Europie, głównie zaś we Francji, Anglii i Szkocji. W tej ostatniej wydarzenia koncentrują się wokół powstania Wilhelma (Williama) Wallace'a, w pierwszej zaś jesteśmy świadkami procesu templariuszy zakończonego męczeńską śmiercią Wielkiego Mistrza Zakonu, Jakuba de Molay. Na sukces książki składa się jej niezła kompozycja, wartka akcja i interesująca panorama epoki, i choć "Requiem" arcydziełem nie jest, to przecież czyta się ją znakomicie, niemal jednym tchem, co w moim przekonaniu jest całkiem niezłą rekomendacją.