Kiedy cię poznałam
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- The Year I Met You
- Wydawnictwo:
- Akurat
- Data wydania:
- 2015-05-06
- Data 1. wyd. pol.:
- 2015-05-06
- Liczba stron:
- 416
- Czas czytania
- 6 godz. 56 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328700208
- Tłumacz:
- Agata Kowalczyk
- Tagi:
- literatura kobieca didżej utrata pracy literatura irlandzka zespół Downa
Jasmine kocha swoją pracę i dotkniętą zespołem Downa siostrę. Zmuszona do odejścia z pracy stwierdza, że miłość do siostry to za mało, by nadać sens jej życiu. Rozpaczliwie próbuje znaleźć coś, co wypełniłoby bolesną pustkę. W bezsenne noce podgląda sąsiada z przeciwka, Matta Marshalla, znanego radiowego didżeja. Jasmine szczerze nienawidzi go za to, że podczas jednej z audycji nie zareagował na złośliwe komentarze dotyczące osób z zespołem Downa. Zawieszony za wybryki na antenie Matt pije, awanturuje się, jest utrapieniem dla okolicy. Zbieg okoliczności sprawia, że Jasmine coraz lepiej go poznaje i zaczyna po trosze uczestniczyć w jego życiu. Każde z nich zmaga się z innymi przeciwnościami, każde musi pokonać inne problemy, ale ku swojemu zaskoczeniu odkrywają, że mogą być dla siebie wsparciem i że niechęć od przyjaźni dzieli niekiedy tylko jeden krok.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Róż potrafi zmylić, czyli to nie jest kolejna historia miłosna
Okładka utrzymana w odcieniach różu i fioletu, z przytulającą się, szczęśliwą parą i hasłem dotyczącym miłości, obudziła jednoznaczne skojarzenia: uwaga romans, a może i nawet romansidło. A potem na dzień dobry przeczytałam to:
Miałam pięć lat, kiedy dowiedziałam się, że umrę.
Amorki, serduszka i westchnienia rozpłynęły się i nie wróciły aż do końca powieści. Przynajmniej nie w takim natężeniu, jakiego się spodziewałam. Oprawa wprowadziła mnie w błąd i nie dostałam tego, czego oczekiwałam, ale jestem z tego powodu zadowolona. Cecelia Ahern po raz kolejny sprawnie poprowadziła historię, zwinnie omijając banał. To już chyba jej znak rozpoznawczy.
Jasmine straciła pracę i teraz jest skazana na rok czekania. Zmuszona przez szefa do wzięcia urlopu ogrodniczego, musi znaleźć sobie zajęcie, nim „wyrok” dobiegnie końca. Zajmowanie się niepełnosprawną siostrą, Heather oraz odwiedziny u kolejnych koleżanek i rodziny nie wypełniają szczelnie wolnego czasu, co powoli zaczyna kobiecie dawać w kość. Swoje frustracje wyładowuje… na przydomowym ogródku. Czas spędzany na ogrodnictwie pozwala również dobrze przyjrzeć się życiu sąsiadów, a jednym z nich jest głośny, bezczelny prezenter radiowy, Matt Marshall. Jasmine ma kilka powodów, by nie znosić Matta – a teraz pojawił się kolejny. Wyrzucony z pracy za wybitnie niesmaczną i skandaliczną audycję, Marshall zaczyna nałogowo pić i awanturować się. Aż chciałoby się powiedzieć: jak dobrze mieć sąsiada, prawda? Zbieg nieprzyjemnych okoliczności sprawia, że drogi Jasmine i Matta krzyżują się. Równie nieoczekiwana co trudna znajomość wnosi do ich codzienności burzę emocji i… pewne uczucia.
W „P.S. Kocham Cię”, „Love, Rosie” i „Stu imionach” Cecelia Ahern udowodniła, że potrafi wplatać uniwersalne zagadnienia w nieszablonowe historie. O miłości, przyjaźni, akceptacji i stracie można opowiadać na różne sposoby – ona wie, jak zainteresować czytelnika i robi to z dużym wdziękiem. Jej najnowsza powieść to potwierdza. Nie zawiodą się ci, którzy szukają dawki optymizmu i afirmacji życia, czyli stałych elementów w prozie tej pisarki. W „Kiedy cię poznałam” akcja zdecydowanie toczy się niespiesznym rytmem, można by rzec – w zgodzie z naturą. Współgra to z historią, w której przyroda odgrywa niebanalną rolę. Interesująca jest narracja, która przybrała oryginalną formę – całą opowieść poznajemy z perspektywy Jasmine, która zwraca się… do Matta. Bezpośrednie „ty” sprawia, że czytelnik staje się bohaterem-obserwatorem, bezwolnie wchodząc w skórę Marshalla.
Początkowo Jasmine jest strasznie irytującą postacią. Rok płatnego urlopu to dla niej tragedia, bo nie ma co ze sobą zrobić. Osobiście polecałabym podróżowanie albo wolontariat, rozwijanie hobby również nie gryzie, prawda? Czytelnika korci, by pokierować kobietą, by wyrwać te chwasty narzekania, zaniedbania i błędów. Oczyma wyobraźni widzimy, jak pięknie Jasmine może rozkwitnąć, jeśli tylko podejmie się pracy nad sobą. I w tym sęk – bo „Kiedy cię poznałam” to przede wszystkim historia przemiany, budzenia się do życia. Cecelia Ahern zasiewa potrzebę zmian, która kiełkuje w kolejnych rozdziałach. Jasmine poświęca się pracy w ogrodzie, co z kolei odzwierciedla zmiany w jej życiu. To dość prosta i oczywista analogia - uprawiania ogródka i praca nad sobą, zmiany pór roku i zmiany w życiu bohaterki. To nieszczególnie powalająca metafora, ale Ahern nadała jej pewną świeżość.
Powieść ma swoją gwiazdę i jest nią… Heather, siostra Jasmine. Przesympatyczna wielbicielka muzyki, która, tak się złożyło, jest dotknięta zespołem Downa. Heather, wbrew temu, co myślą o niej niektórzy, jest zaradna, odpowiedzialna i pracowita. Wiecznie zajęta, wiecznie w coś zaangażowana, sprawia, że pozostali „zdrowi” bohaterowie wypadają bardzo blado na jej tle. Wprost nie sposób nie pokochać Heather za otwartość, troskę i wrażliwość. Poświęcone jej rozdziały czytało się najprzyjemniej, jako że jest ona najciekawszą, najbarwniejszą postacią. Można nawet odnieść wrażenie, że to również najbardziej poukładana bohaterka w całej powieści. Ponieważ poznajemy historię z perspektywy Jasmine, widzimy również konkretne spojrzenie na niepełnosprawność. Ahern postanowiła nie epatować stanem Heather, pokazała za to codzienność z taką osobą – a ta codzienność jest normalna, jakimkolwiek truizmem by to nie było, choć jednocześnie niektóre elementy są dostosowane do potrzeb niepełnosprawnej. Relacja sióstr to jeden z najmocniejszych elementów powieści. Pisarka stworzyła wiarygodną więź, która nie jest taka sama od początku do końca. Metamorfoza Jasmine ma wpływ na jej podejście do Heather. Siostry razem dorastają do pewnych, nie zawsze oczywistych decyzji. Właśnie to wspólne dorastanie trzydziestokilkuletnich kobiet sprawia, że „Kiedy cię poznałam” jest fascynującą lekturą.
„Kiedy cię poznałam” ma też swoją słabą stronę i o dziwo jest nią… miłość. Wątek miłosny zaskoczył mnie, bo spodziewałam się nieco innej pary, ale z drugiej strony muszę przyznać, w oparciu o „Love, Rosie” i „P.S. Kocham Cię”, że Ahern zdarzało się kreować ciekawsze związki i ich historie. Relacja Jasmine i jej partnera jest zwyczajna i nijaka, zupełnie nie czułam pomiędzy nimi chemii. Zastawiam się, czy nie lepiej byłoby pozostawić ich na przyjacielskiej stopie, ukryć miłość w obszarze niedopowiedzenia. Może to byłoby lekiem na pobieżność. Wiem, że pisarka potrafi doskonale portretować nawet najbardziej kapryśne związki międzyludzkie, co udowadnia też w samym „Kiedy cię poznałam”, które przedstawiając barwną paletę relacji, ma również swój wyjątek i jest nim romans Jasmine. Po skończonej lekturze nadal zastanawiam się, po co go wprowadzono i nie bardzo potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Na dodatek zajął on miejsce, które należało się innemu wątkowi – rodzicom Jasmine. Autorka powinna zdecydowanie więcej napisać na ten temat i naprawdę nie miałabym nic przeciwko, gdyby cały ciężar powieści oparto właśnie na wątku rodzinnym. Rodzina patchworkowa, którą dotknęła choroba i śmierć, relacje dorosłych dzieci i rodziców, stosunek krewnych do niepełnosprawności jednego z nich to tematy, które zaintrygowały i zaznaczyły swoją obecność, ale nie rozwinięto ich ponad to.
„Kiedy cię poznałam” to przede wszystkim historia o dojrzewaniu do niełatwej decyzji – by rozpocząć od nowa. Strach przed zmianami sprawił, że bohaterowie zaczęli więdnąć, zamieniając swoje życie w jałowe pustkowie. Jednak w zgodzie z myślą, że nigdy nie jest za późno, im też dano szansę na to, by mogli rozkwitnąć. Pielęgnowanie marzeń nie jest łatwym zadaniem, ale nagroda za ten wysiłek może przekroczyć najśmielsze oczekiwania. Cecelia Ahern po raz kolejny stworzyła inspirującą powieść, w której nie brakuje wzruszeń i humoru.
Natalia Lena Karolak
Oceny
Książka na półkach
- 1 605
- 1 519
- 493
- 42
- 42
- 25
- 21
- 21
- 15
- 13
Opinia
Na samym początku pragnę zaznaczyć, że książkę dostałam z okazji booktour organizowanego przez Kacpra z Men's Books, z czego bardzo się cieszę, bo pewnie bez tego, raczej nie spotkałabym się z tą książką. Od Ceceli Ahern czytałam jedynie "Ps. Kocham Cię" i mimo, że ta książka naprawdę niesamowicie mi się podobała, to jakoś nie ciągnęło mnie do innych jej książek. Dlatego też bardzo się ucieszyłam, że Kacper wybrał właśnie tę książkę. A gdy ją przeczytałam, to zakochałam się w niej po prostu wiem, że muszę sięgnąć po inne książki tej autorki. Ona jest po prostu niesamowita, styl jej pisania jest niezwykły.
Bardzo często zdarza się, że człowiek w pogoni za pracą zapomina samego siebie, gubi gdzieś swoje wewnętrzne dziecko i zamyka się na otaczający go świat. Nie widzi jego piękna, nie czuje nadziei, która rodzi się każdego dnia, ani nie pozwala sobie na odrobinę wolności. Kocha, ale tylko najbliższych i nikogo innego do siebie nie dopuszcza. Aż do momentu gdy nadejdzie zmiana, która nie zależała od niego. Poznanie siebie może być trudniejsze niż się wydaje. Do tej pory cały czas był zajęty pracą, na nic innego nie było ani czasu, ani możliwości, ani nawet chęci. I gdy nagle brak pracy wylewa na niego kubeł wody, człowiek budzi się i widzi w jakim bagnie utknął. Orientuje się, że wciąż stał w miejscu, zamiast ruszyć przed siebie i rozwinąć skrzydła.
Kimś takim jest Jasmine. Kocha swoją pracę i swoją dotkniętą zespołem Downa siostrę. Praca jest całym jej życiem. I gdy zostaje zmuszona do odejścia z firmy, czuje się jakby ktoś odebrał jej wszystko co dla niej ważne. Bolesnej pustki nie wypełnia miłość do siostry. Stara się egzystować w oczekiwaniu na koniec urlopu ogrodniczego. Jednak jest to dla niej niemiłosiernie trudne. Podczas wielu bezsennych nocy podgląda sąsiada z naprzeciwka - Matta Marshalla, znanego didżeja radiowego. Nienawidzi go, za pewną audycję, w której przewijały się złośliwe komentarze na temat osób z zespołem Downa. Matt zawieszony za wybryki na antenie pije, awanturuje się, jest utrapieniem dla całej okolicy. Zbieg okoliczności sprawia, że Jasmine coraz lepiej go poznaje i mimowolnie zaczyna po trosze uczestniczyć w jego życiu. Każde z nich zmaga się z własnymi problemami i mimo, że na początku nie lubią się, odkrywają, że od niechęci do przyjaźni nie jest daleko.
Na początku bardzo ciężko było mi się wgłębić w fabułę. Zazwyczaj nie czytam książek o takiej tematyce, a to dlatego, że bardzo często mnie rozczarowują. Jednak nie tym razem. "Kiedy cię poznałam" bardzo mnie zaskoczyła. Na początku wydawało mi się, że będzie lekka. Co prawda opis mówi co innego, jednak ja miałam o niej właśnie takie mniemanie. I na początku rzeczywiście tak było, główna bohaterka lekko mnie irytowała, szczerze powiedziawszy sama nie wiem dlaczego. Może to jej styl życia? Jej zachowanie?
Jednak im bardziej wgłębiałam się w fabułę, tym bardziej byłam zaskoczona. Widziałam powolną przemianę Jasmine i jeszcze wolniejszą Matta. I bardzo mi się to spodobało. Autorka wykreowała postaci perfekcyjnie, widać że dokładnie przemyślała każdy aspekt historii, każdy szczegół. Mam wrażenie, że chciała dać czytelnikowi nadzieję. I udało się jej to. Jej sposób pisania jest niezwykle kojący i przyjemny. Ta książka nie jest czymś wyjątkowym, jednym w swoim rodzaju, czymś co wstrząśnie czytelnikiem do reszty. Jednak ma w sobie coś, co sprawia że czyta się ją z ogromną przyjemnością, coś co uspokaja duszę, obdarza nadzieją.
Gdy czytałam, to czułam się niezwykle lekko. Siedziałam do późna i czytałam, nie potrafiąc się oderwać. Nie miałam wcześniej pojęcia, że moje serce jest tak obciążone. Ta książka ukoiła moje rozkołatane serce, oderwała mnie od bolesnej rzeczywistości w cudowny sposób, nawet mimo tego, że nie jest niesamowicie porywająca. Jest jak delikatny strumyczek płynący między roślinami w środku lasu, Napisana z niezwykłą lekkością, a uwierzcie mi, że styl w jakim jest napisana jest naprawdę interesujący.
Ta książka jest jak jeden, ogromny 413 stronicowy list do pewnego mężczyzny. Jednak, ja odebrałam ją troszkę inaczej. Jest ona listem, pisanym do czytelnika. I to jest piękne. Zakochałam się w tym stylu, jest on urzekający i chwytający za serce. Czasami gdy czytałam, miałam wrażenie, że robię coś zakazanego, miałam wrażenie, że czytać coś bardzo prywatnego. I to w pewnym sensie sprawiło, że spojrzałam na tę powieść mniej sceptycznie i zostawiłam dla niej miejsce w sercu.
Uwielbiam to, że bohaterowie są zwykłymi ludźmi z codziennymi problemami. Jednak Cecelia wykreowała ich w taki sposób, że mimo swojej zwyczajności, są niesamowici. I do tego wątek z Heather, siostrą Jasmine mającą zespół Downa. Była ona cudowną kobietą, nie dało się jej nie lubić. Dzięki tej książce, całkowicie inaczej spojrzałam na osoby z tą chorobą. Zrozumiałam, że mimo że się różnią od nas, to są tacy sami jak my. Autorka stworzyła coś wspaniałego, coś co uświadamia nam, że każdy z nas jest taki sam i każdy z nas zasługuje na szczęście. To było coś przepięknego.
Jest to opowieść o poznawaniu samego siebie. O szukaniu nadziei i szczęścia. O zmianach, które czasami wytrącają nas z równowagi, sprawiając że nie wiemy co ze sobą zrobić. Jednak mogą być początkiem czegoś pięknego jeśli tylko tego zechcemy. Mogą być początkiem zmian, które odmienią nas i sprawią, że w końcu będziemy szczęśliwi. Może odnajdziemy miłość? Może pasję o której dawno zapomnieliśmy lub nie mieliśmy pojęcia?
Z całego serca polecam wam tę powieść. Jeśli czujecie się przybici, smutni, lub po prostu szukacie książki, która zajmie was na dłuższą chwilę i obdarzy nadzieją, to "Kiedy cię poznałam" jest właśnie dla was. Cecelia ma talent do podnoszenia człowieka na duchu. Ta książka jest po prostu piękna. Delikatna, prawdziwa, poruszająca. A o wielu wątkach wam nie wspomniałam. Jednak musicie je sami odkryć. Będziecie zachwyceni!
Na samym początku pragnę zaznaczyć, że książkę dostałam z okazji booktour organizowanego przez Kacpra z Men's Books, z czego bardzo się cieszę, bo pewnie bez tego, raczej nie spotkałabym się z tą książką. Od Ceceli Ahern czytałam jedynie "Ps. Kocham Cię" i mimo, że ta książka naprawdę niesamowicie mi się podobała, to jakoś nie ciągnęło mnie do innych jej książek. Dlatego...
więcej Pokaż mimo to