Strasznie żałuję, że sięgnęłam po tę książkę. Seria "Rywalki" na pewno nie należy do tych najbardziej przemyślanych i logicznych, ale "Następczyni" nie wyróżnia się w zasadzie niczym. Kopia poprzednich trzech tomów, z tym, że w dużo gorszym wykonaniu. Sporo kwestii pozostaje nielogicznych - przeprowadzenie trzymiesięcznych eliminacji, które mają uspokoić nastroje w kraju? Dlaczego nagle po dwudziestu latach od zniesienia poprzedniego systemu klasowego jest to takie niezbędne? To wyjaśnienie do mnie zwyczajnie nie trafia. Podobnie jak sama selekcja - wprowadzenie tylu męskich bohaterów spowodowało ni mniej, ni więcej niż brak jakiejkolwiek sympatii do nich. Moment, w którym ta książka się zakończyła nie zachęca do sięgania po kolejne części, bo wszystko jest zwyczajnie nudne. Rozciąganie tego na dwie, może trzy powieści jest świetnym zabiegiem marketingowym, ale raczej nie posłuży tej serii. Jak mnie mocno przereklamowana i wtórna.

PS. No i ten nieszczęsny Henri pochodzący z Norwegoszwecji, w której językiem urzędowym jest.. fiński. Gdzie tu logika?

Strasznie żałuję, że sięgnęłam po tę książkę. Seria "Rywalki" na pewno nie należy do tych najbardziej przemyślanych i logicznych, ale "Następczyni" nie wyróżnia się w zasadzie niczym. Kopia poprzednich trzech tomów, z tym, że w dużo gorszym wykonaniu. Sporo kwestii pozostaje nielogicznych - przeprowadzenie trzymiesięcznych eliminacji, które mają uspokoić nastroje w kraju?...