rozwiń zwiń

Oświęcimki

Okładka książki Oświęcimki
Wojciech Albiński (1977) Wydawnictwo: Nisza literatura piękna
94 str. 1 godz. 34 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Nisza
Data wydania:
2015-01-15
Data 1. wyd. pol.:
2015-01-15
Liczba stron:
94
Czas czytania
1 godz. 34 min.
Język:
polski
ISBN:
9788362795352
Tagi:
literatura polska opowiadania
Średnia ocen

                5,2 5,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,2 / 10
9 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
46
40

Na półkach:

"Chciałem zaznaczyć, że nie tak łatwo jest umrzeć." s. 53.

Jak bardzo Zagłada się rozkalibrowała w naszej pamięci? Czy, a jeśli tak to co i ile znaczy dziś dla trzydziesto-, czterdziestolatków? Czy, a jeśli tak to jakim punktem odniesienia może być rampa w Oświęcimiu dla kolejki do kasy w Ikea? Czy jakieś skojarzenia robi nam faszerowanie dzieci nurofenem, żeby je wysłać do żłobka i biec do pracy (bo chorobowe na dziecko już wielokrotnie wyczerpane)?

Wojtek Albiński zrobił niezwykłą rzecz. W bardzo krótkich tekstach spakował emocje związane z opowieściami o Zagładzie, jakie trzydziesto-, czterdziestolatkowie wynieśli z domu czy szkoły i skonfrontował je z impresjami dnia codziennego. Dla mnie, historyka który długo, i z bolesnymi efektami na emocjach, zajmował się studiowaniem Zagłady ze wszystkich możliwych perspektyw, wstrząsem jest poczucie (nie: zrozumienie, a poczucie właśnie; w tym m.in. siła tekstów Albińskiego), że Zagłada nic już nie znaczy, że może być jedynie retorycznym, interpretacyjnym chwytem, na którym można otworzyć takie czy inne przemyślenie siebie tu i teraz. Zagłada w „Oświęcimkach” to kontrapunkt a nie punkt wiążący czy łączący; to mnie uderzyło i, przyznać muszę, zdołowało. Czytając te teksty poczułem się jak podczas ostatniej wizyty w Oświęcimiu w 2012 roku – dotychczasowe czucie Zagłady, jej grozy, niemożności zrozumienia, a jednak niebywałej ważności i konstytutywności dla nas tu i teraz, wyparowało, ulotniło się; z tamtej wizyty zostało przykre i samo w sobie przerażające doświadczenie „muzeum” i „eksponatów”, a nie „żywych śladów śmierci”; nawet gablota z włosami i rzeczami osobistymi więźniów wydała mi się wystylizowana, jakby to były modele i makiety, a nie części ciała ofiar.
To prze-czucie Zagłady odmalowane prozą Albińskiego jest niezwykle mocne i ważne; szkoda, że poza dwutygodnik.com, ten dobry zbiór tekstów umknął krytykom i komentatorom, bo bardzo chciałoby mi się o tym gadać i czytać z nadzieją, że tylko ja tak mam...

„Już wiem, że czas jest moim wrogiem, rozpierdala wszystko, co mam, w nic. Zostaje mi tylko ta linia, ból, który wiąże na nowo rzeczy, ludzi i czas.
Nie mogę o tym zapomnieć.” s. 73.

Drugie poruszenie jakie daje Albiński to język, jakiego używa do (od)budowy doświadczeń narratora zanurzonego w terror życia codziennego. Albiński wchodzi momentami na terytorium poezji – i w sposobie używania języka, i w formie którą przyjął; ale zaraz potem ucieka, dotyka prozy, jakby chciał się otrząsnąć i powiedzieć „poezja to za dużo, za wysoko na te opowieści”. I te porozrzucane mosty językowe, retoryczne i formalne wychodzą tu kapitalnie, są jakby symetrią i odbiciem wahań i wrażliwości narratora; dzięki temu chce się do tych tekstów wracać, tropić fragmenty, przepisywać sobie do notatek i mocno osobistych zeszycików.

Niewątpliwie Albiński pokazuje, że literatura i pisanie to sposób na ocalenie i siebie, i wypłukanej pamięci o sumie wszystkich zbrodni nowoczesności, nawet, czy może przede wszystkim, jeśli została nam powierzona "jedynie" w opowieściach.

Nieliczne z tych tekstów przelatują i nie zostają na dłużej, większość jednak mocno zapada się w czytelniku, żeby wstrząsnąć, porazić, czasami rozbawić – choć to ostatnie jest jakoś zawsze gorzkie, niemal bolesne.

„Już to widziałem: jeśli kocha się coca-colę, to nie ma się czym martwić.” s. 90 (czyli ostatnia).

Wojtek Albinski, „Oświęcimki”, Wydawnictwo Nisza, 2014 (w tym i świetne kolaże Anny Niesterowicz).

"Chciałem zaznaczyć, że nie tak łatwo jest umrzeć." s. 53.

Jak bardzo Zagłada się rozkalibrowała w naszej pamięci? Czy, a jeśli tak to co i ile znaczy dziś dla trzydziesto-, czterdziestolatków? Czy, a jeśli tak to jakim punktem odniesienia może być rampa w Oświęcimiu dla kolejki do kasy w Ikea? Czy jakieś skojarzenia robi nam faszerowanie dzieci nurofenem, żeby je wysłać...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    25
  • Przeczytane
    12
  • Posiadam
    4
  • 2018
    2
  • Poezja
    2
  • Do ponownego przeczytania - poezja
    1
  • Literatura polska młodsza
    1
  • 2017
    1
  • 2015
    1
  • 2016
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Oświęcimki


Podobne książki

Przeczytaj także