Bawełna, samowary i Sartowie. Muzułmańskie okrainy carskiej Rosji 1795-1916
- Kategoria:
- reportaż
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Akademickie Dialog
- Data wydania:
- 2014-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-01-01
- Liczba stron:
- 808
- Czas czytania
- 13 godz. 28 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380020603
- Tagi:
- rosja islam carat imperium rosyjskie historia Rosji Eurazja
„Dni imperiów i sfer wpływów dobiegły końca” mówił w Warszawie Barack Obama, mając – oczywiście – na myśli Rosję i – zapewne – słynne stwierdzenie Putina o „największej tragedii geopolitycznej końca XX w.”
Początki owego myślenia geopolitycznego sięgają korzeniami XIX stulecia, kiedy to Rosji carskiej udało się podbić słabe chanaty muzułmańskie na Zakaukaziu i w Azji Środkowej. Te ostatnie, nota bene, wtedy, kiedy państwo rosyjskie miało się reformować wewnętrznie. I tak się „wewnętrznie reformowało”, że doszło aż nad Araks i Amu-darię. Jakoś tak wyszło. W Londynie z nerwów obgryzano paznokcie. Wejdą do Indii, czy nie wejdą? Nie weszli. Wtedy to właśnie ukształtował się świat pojęć, wyobrażeń, a nawet pewnej specyficznej mentalności Wielkiej Gry, która odżyła w nieco zmienionej formie podczas zimnej wojny, a i dziś ma się całkiem dobrze.
Okrucieństwo podbojów i strach podbitych miały zapewnić spokój, stabilizację i pozwolić na realizację „misji cywilizacyjnej”. Co z niej wyszło? Szkoda mówić. Wpadka goniła wpadkę. Tak, carscy wysłannicy nie wszystko zdążyli popsuć. To też trzeba umieć. A czego nie zdołali zniszczyć, za to już bardziej metodycznie wezmą się bolszewicy. Uderzające jest jednak, jak wiele z tego kolonialnego eksperymentu carskiej, ale tej petersbursko-oświeconej, Rosji zostało w Związku Sowieckim...
A jeśli cokolwiek przydarzyło się dobrego, to głównie za sprawą wszelkiej maści podejrzanych i odmieńców: sekciarzy, obcych kolonistów, dysydentów religijnych, Tatarów, Ormian, Żydów, Polaków, rodzimej inteligencji...
O tym wszystkim jest właśnie ta książka. “Nikt nie zrozumie dobrze Rosji w Europie, dopóki nie zobaczy jej w Azji” – jak stwierdził jeden z angielskich obserwatorów rosyjskiego pochodu ku wrotom Indii.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 22
- 7
- 4
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
Cytaty
Bądź pierwszy
Dodaj cytat z książki Bawełna, samowary i Sartowie. Muzułmańskie okrainy carskiej Rosji 1795-1916
Dodaj cytat
OPINIE i DYSKUSJE
Z jednej strony potężna pozycja, zawierająca wiele ciekawych informacji dobrze obrazujących ogromną różnorodność etniczną i religijną południa carskiej Rosji i skali problemów politycznych z nią związanych. Poza tym jednak wszystko w tej pracy leży i trochę wstyd dla renomowanego wydawnictwa, że wypuściło książkę w tej postaci. Kompozycja to jeden wielki chaos. Geografia i chronologia dają ogólny szkielet, często jednak łamany. Narracja skacze przez miejsca i epoki, wraca do poruszanych tematów, zbacza w dygresje i anegdoty. Ciężko się w tym połapać. Bardzo brakuje szerszej perspektywy i pogłębionej analizy. Autor próbuje umieścić fakty w ramach opisu rosyjskiej polityki kolonialnej i misji cywilizacyjnej. Robi to jednak bardzo powierzchownie, na poziomie pół-publicystycznym. Nie znam się na 95% tematyki tej książki, ale w tych kilku fragmentach o których coś tam wiem, zauważyłem dużą dowolność autora w łączeniu faktów, naciąganie interpretacji czy wręcz błędy rzeczowe. No i na koniec język, uderzajacy swoją kolokwialnością. Autor chcial chyba napisać pracę historyczna w stylu anglosaskim - pisaną barwnym językiem, ale poważną w treści i z przypisami. Jednak komentarze typu "Ale lizus!" (to o jednym z generałów, który zmienił nazwę zdobytego miasta na Jelizawietpol),brzmią jak wyciągnięte z YouTubowego kanału. Wcale nie ułatwiają lektury, lecz sprawiają, że wygląda niepoważne. Raczej wiec nie polecam, ew. do przejrzenia z dużym dystansem, aby wyrobić sobie ogólny obraz tej skomplikowanej, rzadko w Polsce poruszanej, tematyki.
Z jednej strony potężna pozycja, zawierająca wiele ciekawych informacji dobrze obrazujących ogromną różnorodność etniczną i religijną południa carskiej Rosji i skali problemów politycznych z nią związanych. Poza tym jednak wszystko w tej pracy leży i trochę wstyd dla renomowanego wydawnictwa, że wypuściło książkę w tej postaci. Kompozycja to jeden wielki chaos. Geografia i...
więcej Pokaż mimo toNo cóż. Książka jak dla mnie typu "nie znam się, ale napiszę swoje przemyślenia, aby wyglądały na naukowe i do tego napisze dużo, aby jeszcze bardziej było naukowo". Do książki straciłem "szacunek", już na samym początku, kiedy autor stwierdził, że Ibrahim-chan założył Szuszę, która obecnie nazywa się Stepanakertem. Czy autor naprawdę nie mógł zerknąć do atlasu, aby przekonać się, że to dwa różne miasta? Najśmieszniejsze poza tym jest to, że żadnego z nich nie założył Ibrahim-chan... Książka składa się z cytatów i luźnych przemyśleń autora. Problemem w tym, że autor rzuca jakimiś wydarzeniami i datami, ale w 95% brakuje jakichkolwiek przypisów (przykładowo dane z wyliczeń ile Polaków służyło na Kaukazie, wzięte z książki Cabana o rekrutach w armii carskiej, ale u Rohozińskiego żadnego odwołania na ten temat). Tak więc książkę należy traktować ją jako publicystykę. Napisana jest ona w schemacie: źli chrześcijanie (Rosjanie i Ormianie) kontra dobrzy muzułmanie. Na kpinę zakrawa fakt, że autor w jednym wersie opisał mordy Ormian w Imperium Osmańskim (uważane przecież za pierwsze ludobójstwo - wszakże muzułmanie wymordowali 1,5 mln Ormian o czym autor już niczego nie pisze) stwierdzając wyłącznie, że takie były, ale za to rozpisuje się jak oddział ormiański zamordował jakąś tam grupkę Turków w jakimś tam szpitalu. Autor w wielu miejscach sam sobie przeczy. Raz czytelnik otrzymuje wiadomość typu, że Rosjanie zamordowali Ibrahim-chana i całą jego rodzinę - żonę, dzieci, rodzeństwo, a kilka akapitów dalej dowiaduje się, że Rosjanie wyznaczyli na władcę chanatu syna Ibrahim-chana. Czyli, że co? Najpierw kogoś zabili, a potem wyznaczyli go na władcę? Dane przytoczone w książce przez Rohozińskiego, z powodu nie podania przypisów, są nieweryfikowalne. Nie są też zbytnio wiarygodne. Np. pisze, że Rosjanie w połowie XVIII w. zburzyli w Kazaniu 418 meczetów. Z ciekawości poszperałem ile ten Kazań liczył wówczas mieszkańców - okazało się, że niecałe 20 tys. Zakładając, że Rosjanie zburzyliby wszystkie meczety w mieście (co nie jest prawdą),okazałoby się, że jeden meczet przypadał na 50 osób. Kolejny z wielu kwiatków - autor, aby udowodnić, że spis przeprowadzony w Carskiej Rosji w 1897 r. zaniżał liczbę muzułmanów dowodzi, że w Dagestanie chowano przed urzędnikami dzieci płci męskiej, aby później nie wzięto ich do wojska. Rohoziński powinien przez napisaniem książki jednak doczytać, że w carskiej Rosji muzułmanów do armii to nie brali, a mogli w niej służyć wyłącznie jako ochotnicy, po których i tak nie zbyt często sięgano. Np. do sławnej Dzikiej Dywizji było o wiele więcej chętnych, niż miejsc. Można byłoby jeszcze dużo pisać. Moim zdaniem nie warto sięgać po tą pozycję. No chyba, że komuś zależy na zapoznanie się z przemyśleniami autora, a są one wyraźnie tendencyjne, długie i nużące - ponad 1 tys. stron.
No cóż. Książka jak dla mnie typu "nie znam się, ale napiszę swoje przemyślenia, aby wyglądały na naukowe i do tego napisze dużo, aby jeszcze bardziej było naukowo". Do książki straciłem "szacunek", już na samym początku, kiedy autor stwierdził, że Ibrahim-chan założył Szuszę, która obecnie nazywa się Stepanakertem. Czy autor naprawdę nie mógł zerknąć do atlasu, aby...
więcej Pokaż mimo to