xD

xD

Kupiłem za 87 groszy.
Warta swojej ceny.

Kupiłem za 87 groszy.
Warta swojej ceny.

Tytuł „genialny językoznawca” w odniesieniu do Stalina słyszałem za młodu od Taty a potem jeszcze chyba gdzieś u Pilcha. Myślałem, że to tylko jakiś żart, ale okazuje się, że to wszystko prawda!

Lektura tych dyrdymałów przypomina mi maturę z polskiego – człowiek pamiętał może 3-4 linijki jakiegoś wiersza a potrafił z tego wyrzeźbić jakieś 8 kart papieru podaniowego. Podstawowa technika to powtarzanie wkoło tego samego, tylko w innej składni i ewentualnie z innymi przymiotnikami. Oto przykład techniki вождя:

„Budowa gramatyczna języka zmienia się jeszcze bardziej powoli aniżeli jego podstawowy zasób słów. Budowa gramatyczna, która wypracowana została na przestrzeni epok i stała się częścią organiczną języka, zmienia się jeszcze wolniej aniżeli podstawowy zasób słów”.

Stalin doszedł do takiego poziomu dyktatury, że decydował o wszystkim, nawet o językoznawstwie. Jeszcze bardziej komiczne były przygody z genetyką. Osobnik Łysenko wymyślił marksistowską biologię, kompletne szaleństwo. W 1948 (na dwa lata przed opublikowaniem „Językoznawstwa”) komitet centralny z polecenia Stalina potępił genetykę jako naukę niemarksistowską. Zaiste, wesołe to były czasy!

Tytuł „genialny językoznawca” w odniesieniu do Stalina słyszałem za młodu od Taty a potem jeszcze chyba gdzieś u Pilcha. Myślałem, że to tylko jakiś żart, ale okazuje się, że to wszystko prawda!

Lektura tych dyrdymałów przypomina mi maturę z polskiego – człowiek pamiętał może 3-4 linijki jakiegoś wiersza a potrafił z tego wyrzeźbić jakieś 8 kart papieru podaniowego....

Bez lania wody i mędrkowania. Jasno, prosto i zwięźle. Cały Stalin.

Bez lania wody i mędrkowania. Jasno, prosto i zwięźle. Cały Stalin.

Niestety dzieło Stalina pod tytułem "Językoznawstwo" jest bardzo ubogie w treści. Czytając ma się wrażenie, że książkę pisało małe dziecko kompletnie nie wiedzące co pisze i powtarzające w kółko to samo, miotając się jak przy odpowiedzi ustnej z polskiego wiedząc, że i tak nic nie wie. Śmieszne zaś jest to, że ktokolwiek był skłonny to dzieło wydać, ja na miejscu Stalina nie chciałabym by coś takiego wyszło na światło dzienne.
Warto przeczytać żeby się pośmiać. Bo Stalin informuje o rzeczach oczywistych tj: to że rewolucji nie jest potrzebna zmiana słów takich jak "woda", "ryba" na jakieś inne. Trudno żeby to się przydało rewolucji... bo i po co?

Niestety dzieło Stalina pod tytułem "Językoznawstwo" jest bardzo ubogie w treści. Czytając ma się wrażenie, że książkę pisało małe dziecko kompletnie nie wiedzące co pisze i powtarzające w kółko to samo, miotając się jak przy odpowiedzi ustnej z polskiego wiedząc, że i tak nic nie wie. Śmieszne zaś jest to, że ktokolwiek był skłonny to dzieło wydać, ja na miejscu Stalina...