W powietrzu
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Wielka Litera
- Data wydania:
- 2014-09-24
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-09-24
- Liczba stron:
- 272
- Czas czytania
- 4 godz. 32 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788364142819
- Tagi:
- literatura polska
Nowa powieść jednej z najbardziej cenionych polskich pisarek.
Powieść psychologiczno-‐obyczajowa o erotycznym zabarwieniu. Bohaterka – kobieta
w średnim wieku, intelektualistka, opowiada historię dochodzenia do poznania, oswojenia i pokochania swojego wewnętrznego „ja”. Opisuje swoje pierwsze platoniczne erotyczne doświadczenia, przeróżne zmysłowe doznania, wczesne szkolne „miłości” czy wreszcie inicjację seksualną z nauczycielem. Zostawia za sobą szereg kochanków i kochanek-‐przyjaciółek lub tylko kochanek, plącze się w trójkąty damsko-‐męskie, hołduje wolnej miłości, która chociaż na chwilę zaspokaja jej skomlące „ja”, a jednocześnie próbuje sprostać wymaganiom samotnej matki i mimo wszystko być wzorem dla córki.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Rzecz o „kobiecie z ochotą na przejścia”
Po autobiograficznej książce „Umarł mi”, w której Inga Iwasiów mierzyła się z bólem po nagłej stracie ukochanego ojca, autorka wraca z nową, zaskakująco odważną publikacją, która, jak sama podkreśla, stała się dla niej idealną terapią na czas żałoby. „W powietrzu”, bo o niej mowa, jest książką erotyczną (!), jednak daleko jej do „Pięćdziesięciu twarzy Greya” czy jej podobnych. Ta odmienność widoczna jest przykładowo w niejednoznacznym przesłaniu, które niesie. Czy jest nim próba przełamania tabu, dowód, że seks nie jest zły i że nie trzeba go na siłę demonizować? Czy raczej zakamuflowana krytyka nastawionego na hedonizm współczesnego świata, który mimo przekraczania kolejnych barier i łamania skostniałych stereotypów nie przynosi szczęścia? Sprawdźmy.
Główna bohaterka „W powietrzu” to dojrzała, inteligentna kobieta, wydawczyni literackiego pisma i samotna matka, która otwarcie dzieli się z czytelnikiem swoimi bogatymi doświadczeniami seksualnymi w pierwszej osobie, co dodatkowo uwiarygodnia je i dodaje im pikanterii. Od początku do końca jest szczera do bólu i bezpruderyjna. Pewna siebie, wiedząca czego chce, od dziecka chorobliwie potrzebowała bliskości: Kiedy skończyłam czternaście lat, zaczęłam polowanie. Lubiła kobiety i mężczyzn, chętnie się łasiła, łaknęła uwagi drugiego człowieka, brnęła w związki bez przyszłości, choć wiedziała, że miłość boli. Jej jednak nie o uczucie chodziło. Zamiast stać się nudną gospodynią domową czy przykładną żoną (do porządnych kobiet miała straszną awersję), chciała używać życia. Wydawała się do tego stworzona: miałam podkręcony iloraz inteligencji. Przeczytane na trzy lata w przód lektury szkolne, obejrzane wszystkie dostępne w kinach filmy. W wieku trzynastu lat znałam smak fajek, wina, nawet wódki, podkradanej rodzicom z barku i spijanej z kieliszków imieninowych gości, nosiłam spodnie, pisałam najładniejsze wypracowania w szkole, zaniedbywałam grę na pianinie, jeździłam przez całą Polskę na wakacje do dziadków, a nawet próbowałam autostopu. Umiejętnie dobierała ludzi do swojej kolekcji, dołączała do wszystkich możliwych szkolnych grup towarzyskich i konfiguracji erotycznych, jakie istniały. Z jednej strony imponowała rówieśnikom odwagą, tym, że się nie krygowała, była prawdziwa, ale z drugiej jej wyzwolenie napawało ich lękiem (Erotycznie ich przerażałam, bo manifestowałam po prostu wolę. Brałam ich, dając za dużo. Za szybko, za bardzo wprost, za mocno). Miała sentymentalne podejście do seksu, kochała się często i chętnie. Doskonale wiedziała, że nie ma honoru. Nie znała umiaru i nie dbała o swoją wartość. Była przecież samotna, a nie mało inteligentna. Kolejne związki tylko to potwierdzały – z nauczycielem muzyki, (który brał na siebie rolę ojca, ale ostatecznie ją zostawił), z kolegą ze szkoły – Alkiem, narzeczonym ze studiów, wiejskim adoratorem Zenkiem, biznesmenem Jarkiem (z którym dorobiła się córki i połowy bliźniaka) czy Bogdanem, kolegą z pracy otwartym nie tylko na trójkąty... Oprócz postaci męskich w jej łóżku gościły również panie. Wymienię tylko kilka: Iwona, Renata, Gośka, J.A. Po latach zrozumiała, po co to robiła: wymuszałam miłość - sposobem na bezdomnego psa, opuszczone dziecko, rychły zgon. Obiecywałam rzeczy, których nie miałam. Zbliżałam się do ludzi przez łóżko i niemal wyłącznie przez łóżko. Nie wierzyłam, że ktoś może mnie lubić po prostu. Za co? Jaką mogłam mieć wartość, krótko obcięta, niewyjątkowa? W rezultacie nie zadawałam się z cnotkami płci obojga, dzięki czemu unikałam odmowy. Nie chodziło o miłość ani o ciepło, ale o seks. On rekompensował jej to, czego nigdy nie miała: wzmacniał poczucie własnej wartości, chwilowo wynagradzał brak bezpieczeństwa, pomagał na moment zapomnieć o dysfunkcyjnej rodzinie. Zdaje się, że właśnie najbliższym w dużej mierze zawdzięczała to, jakie życie wiodła. Ojciec żył gdzieś na marginesie rodziny (notabene notorycznie krytykowany przez matkę), a innych wzorców męskich nie było. Matka z kolei ‘polepszała’ sobie swój smutny los alkoholem, praktycznie nie prowadziła domu, siedziała w centrum mieszkania i odsuwała od siebie rzeczywistość. Być może to właśnie brak zgody na życie podobne do tego, jakie prowadzili rodzice i kobiety z jej otoczenia (a więc okryte śmieszną podomką, po uszy w depresji, spędzające czas w wyszorowanych kuchniach sąsiadek), popchnęło ją w kierunku seksualnych uniesień. Można też dopatrywać się chęci pokolorowania własnej rzeczywistości, jaka była jej udziałem. Smutne, szare, nostalgiczne PRL-owskie realia oswojone zostały tu za pomocą dobrze znanych, powszechnych w tamtym czasie przedmiotów: Alek pachniał Brutalem z fabryki Polleny Lechii; matka poprawia urodę perłową szminką Celii lub cieniami z palety Polleny, po czym zakładała kieckę z Zakładów Przemysłu Odzieżowego „Dana”; koleżanki z klasy chwaliły się na WF-ie enerdowską bielizną; ojciec miał w zanadrzu żyletki Polsilver, a Jarek brandy z Peweksu; za to na kiepski nastrój w nudnym świecie tandetnych półkotapczanów i meblościanek pomagały lody Cassate - hit spółdzielni Społem. Czy to jedynie sentymentalna podróż autorki do krainy własnego dzieciństwa czy powód do usprawiedliwienia postępowania swej bohaterki, której przyszło żyć w takich czasach - trudno powiedzieć. Faktem jest, że te banalne drobiazgi tworzą niepowtarzalny klimat i ciekawie współgrają z tematyką tej publikacji.
Szkołę przeleżałam w łóżku nauczyciela, ćwicząc wyobraźnię. Studia przebalowałam, bawiąc się w narzeczeństwo. Próbowałam wszystkiego oprócz bycia obiektem starań - bez obłudy ocenia swoje dotychczasowe życie bohaterka „W powietrzu”. Nie obawiajcie się jednak, nie jest to powieść dekadencka, wręcz przeciwnie - momentami jest nawet zabawna. Czy historia polskiej kobiety chodzącej swoimi drogami od dziecka, seksem proszącej o akceptację społeczeństwa, która sama sobie jest sterem, żeglarzem i okrętem (mężczyźni w tej prozie grają jedynie rolę gumowych lalek), nie może być napisana ciekawie, z klasą choćby po to, by rozbudzić w nas emocje, refleksje i kontrowersje? Dla jednych jednak obcowanie z książką, w której na pierwszy plan wybija się pomysł przejścia przez życie z szeroko rozłożonymi udami będzie nie do zaakceptowania; podczas gdy inni znajdą w nim potwierdzenie własnych tez, iż seks to nic złego, warto o nim rozmawiać bez hipokryzji, bo towarzyszy nam od zawsze. Problem w tym, że zaspokajanie pragnień związanych ze sferą seksualną, będące z założenia wyzwoleniem, tutaj zniewala. Nie przynosi spełnienia, nie kładzie kresu samotności, nie prowadzi do długotrwałego szczęścia, nawet jeśli partnerów i partnerek ma się na pęczki. Kim zatem jest nasza bohaterka? Pozbawioną granic, wyzwoloną feministką czy tuszującą swą depresję nimfomanką? Ta książka daje pole do popisu czytelnikowi, rozpościera przed nim interpretacyjny raj i choćby z tego powodu warto do niej sięgnąć.
Reasumując: „W powietrzu” Ingi Iwasiów to powieść, której akcja toczy się nieśpiesznie, która nie jest schematyczna ani żenująca, która pokazuje życie współczesnej kobiety walczącej z przeciwnościami losu (jedną nich jest też o dziwo własne ciało). Jeśli chcecie się przekonać, jaki będzie wynik tego starcia – sięgnijcie po najnowszą powieść szczecińskiej profesorki i przekonajcie się, jak pisze się o erotyzmie inaczej, na poziomie akademickim.
Agnieszka Biczyńska
Oceny
Książka na półkach
- 406
- 191
- 33
- 10
- 5
- 4
- 4
- 3
- 3
- 3
Opinia
(Nie mogę z tego, jak głupi jest opis tej książki. “Platoniczne doświadczenia erotyczne” to mój nowy ulubiony oksymoron. I jeszcze to przekonanie, że można być dobrą matką POMIMO tego, że ma się życie seksualne. Ignorujcie opis, jest kłamliwy i zdradza tylko to, że wydawnictwo nie miało pojęcia, jak sobie z tą książką poradzić).
Historia narodowej pruderii
W powietrzu Ingi Iwasiów przeczytałam, gdy tylko wyszła, dzięki uprzejmości negatywki. Długo wahałam się, czy recenzować, ponieważ zasadniczo zgadzam się z recenzją dostępną na Codzienniku Feministycznym, nie było więc sensu tworzyć kolejnej. Może podchodzę do książki trochę bardziej pozytywnie. Ten tekst będzie pełnił po części funkcję reklamową, ponieważ wypiszę wszystko to, co mi się w powieści podobało oraz jedną rzecz, którą mnie wobec niej dystansuje. Zasadniczo polecam książkę Iwasiów z powodów następujących:
Podobało mi się w niej szczere i bezpruderyjne podejście do dziecięcej ciekawości seksualnej i pierwszych doświadczeń seksualnych, jak zabawy w doktora. Autorka oddała w pełni ich niewinność, jarzmo wstydu, piętno narzucane przez dorosłych, ich śmieszność i homosocjalny wymiar tego, jak dziewczynki bawią się między sobą w to, co robią pan z panią. Nie wydaje mi się, aby była druga tak książka polskiej autorki, bo nawet Izabela Filipiak ma do tematu zupełnie inne podejście. Sądzę, że początek stanowi najmocniejszą stronę powieści i już tylko dlatego warto to przeczytać.
Podoba mi się swoboda z jaką bohaterka kwestionuje normy społeczne, przymus bycia dowieszką do mężczyzny, małżeństwa, dziecka, zamiast tego ustanawiając związki na warunkach, które jej pasują, projektując poliamoryczną rodzinę zanim w ogóle zaczęto o poliamorii dyskutować, bo po prostu tak wyszło w praktyce. Podoba mi się to, jak zestawia twardą oficjalną moralność epoki PRLu z praktyką życia tego okresu, gdzie jednak życie seksualne Polaków było ciekawsze niż obecnie, gdzie ksiądz z ambony wchodzi obywatelom do łóżka na równi z reklamami leków na potencję i sexshopami. Aż się prosi o sformułowanie: wtedy może niewiele wypadło, ale wszystko było można, a teraz i nic nie wypada i nic nie można. Wydaje się, że ludzie byli mniej zainteresowani tym, co kto i z kim robi pod kołdrą. Jedną ze śmiałych tez książki tej to, że życie seksualne Polaków ulega postępującej pruderyzacji, jakby moralna czystość seksualna miała stanowić nowy obiekt krucjat, formę pokuty. Bohatera ocenia podejście do seksualności pokolenia swojej córki i dziwi się, jak mogło do tego dojść. A ja dziwię się razem z nią.
Podoba mi się bardzo życiowe podejście do seksu jako takiego. Bez uromatyczniania, idealizowania, demonizowania, medycyzowania, uwznioślania, upadlania. Słuchając tego, jak się w Polsce o seksie mówi, wydawać się może, że taki sposób myślenia u nim, jaki prezentuje bohaterka Iwasiów jest niemożliwy. Seks jest tak po prostu. Jest dobry i jest zły, jest upragniony i jest z przyzwyczajenia, jest okres, kiedy jest wściekle potrzebny i jest okres, kiedy jest zbędny. To seks, a nie miara sukcesu w życiu, miłości, piękna, moralności, czy tego tam chcecie. Już tylko dlatego warto by książkę przeczytać.
Podobała mi się swobodna biseksualność bohaterki. Bez wzdrygania się i kryzysów tożsamościowych. Bez przeżywania lęków egzystencjalnych i załamań, ale jako fakt, część wiedzy o sobie, coś, co po prostu jest. Stwierdzenie, że lubi się seks i z kobietami i z mężczyznami, bez wartościowania tego jakkolwiek. Zakochałam się w tym. Takich powieści właśnie potrzeba, bo tych z powolnym dochodzeniem do akceptacji swojej tożsamości mamy jednak dosyć.
Z tego co mi się nie podobało i co wytknęła wskazana recenzja: bohaterka odseparowuje się od swojego seksualnego pożądania. Traktuje je jak coś odrębnego względem siebie, coś, co w niej żyje i z czym może negocjować, ale co nie jest częścią jej samej. W świetle tego, jak strukturyzuje się kobiece pożądanie seksualne, jest to potworne rozczarowujące. Kobietom od zawsze albo odmawiało się prawa do odczuwania pożądania, albo oskarżało się nas, że nic poza pożądaniem nie odczuwamy. Albo jesteśmy oziębłe, albo jesteśmy samicami. Kobiety mają poważny problem z postrzeganiem siebie jako istot seksualnych, a nie tylko seksualizowanych. I mają problem ze zrozumieniem, że popęd seksualny stanowi część ich osobowości. Bohaterka Iwasiów z całym swoim swobodnym podejściem do seksu też ma ten problem.
Kiedy o tym myślę dochodzę do wniosku, że nie podoba mi się jeszcze jedna rzecz. Seks nie był opisany zbyt obrazowo czy szczegółowo, po prostu był. Ale odniosłam wrażenie, czytając powieść (chociaż może to tylko szkodliwy nawyk myślowy), że był seks penetracyjny, z którego bohaterka czerpała wielką satysfakcję. Zawsze uważam to za podejrzane, bo przecież jak niewiele kobiet dochodzi w skutek penetracji pochwy? Chyba zabrakło mi mniej męskocentrycznego podejścia do seksu, wskazania, że łechtaczka istnieje i jak bardzo jest fajna, i jak jej używać. Być może to jeszcze trzeba napisać.
(Nie mogę z tego, jak głupi jest opis tej książki. “Platoniczne doświadczenia erotyczne” to mój nowy ulubiony oksymoron. I jeszcze to przekonanie, że można być dobrą matką POMIMO tego, że ma się życie seksualne. Ignorujcie opis, jest kłamliwy i zdradza tylko to, że wydawnictwo nie miało pojęcia, jak sobie z tą książką poradzić).
więcej Pokaż mimo toHistoria narodowej pruderii
W powietrzu Ingi...