„NIE POWINNIŚMY SIĘ NIGDY WSTYDZIĆ NASZYCH ŁEZ. SĄ ONE PODOBNE DO DŻDŻU, KTÓRY SPADA NA PYŁ, ZMIĘKCZAJĄ BOWIEM USCHŁE SERCA”.

Bohaterem jest wychowywany przez drażliwą siostrę i jej dobrodusznego męża pewien młodzieniec, przed którym niespodziewanie otwiera się szansa zdobyć bogactwo i ukochaną dziewczynę.

Sedno powieści stanowi motyw niezrealizowania młodzieńczych pragnień, co paradoksalnie pomaga zrozumieć to co w życiu ważne, przekonać się, że prawdziwych przyjaciół poznaje się nie wtedy, gdy wszystko idzie gładko i pomyślnie...

Szczególnie interesujące w książce są wątki zdziwaczałej kobiety, czerpiącej satysfakcje z uprzykrzania życia innym (forma leczenia kompleksów za własne sercowe niepowodzenia z przeszłości) oraz skruszonego zbrodniarza.

„Wielkie nadzieje” uważam za najlepiej skonstruowaną z wielkich powieści Dickensa, pozbawioną nużących przestojów, niespójności na jakie można się natknąć w innych książkach tego pisarza. Czytanie „Wielkich nadziei” to prawdziwa przyjemność. Ciekawa fabuła wartka akcja, jasność, przejrzystość... Ech można tylko pomarzyć, aby „Klub Pickwicka” był takim stylem napisany...

Kwestie wydawnicze. MG ma pewien kontrowersyjny zwyczaj skracania powieści. Nie wiem czy jest to nagminna praktyka, czy tylko okazjonalna, ale zauważyłem że coś takiego występuje w jakimś stopniu. O ile przy „Klubie Pickwicka” to mnie szczególnie raziło, gdyż jakimś cudem z dwutomowej wersji MG sprawiło jednotomowe i zamiast polepszenia spójności przekazu tej niejednolitej powieści okazała się ona jeszcze bardziej nieczytelna... O tyle jednak wznowienie „Wielkich nadziei” mogę z czystym sumieniem polecić. Zarówno starą jak i nową wersje czytało mi się bardzo dobrze.

„NIE POWINNIŚMY SIĘ NIGDY WSTYDZIĆ NASZYCH ŁEZ. SĄ ONE PODOBNE DO DŻDŻU, KTÓRY SPADA NA PYŁ, ZMIĘKCZAJĄ BOWIEM USCHŁE SERCA”.

Bohaterem jest wychowywany przez drażliwą siostrę i jej dobrodusznego męża pewien młodzieniec, przed którym niespodziewanie otwiera się szansa zdobyć bogactwo i ukochaną dziewczynę.

Sedno powieści stanowi motyw niezrealizowania młodzieńczych...