- tytuł oryginału
- Kaarina Maununtytär
- data wydania
- wrzesień 1966 (data przybliżona)
- liczba stron
- 282
- kategoria
- historyczna
- język
- polski
- dodała
- MAD_ABOUT_YOU
Powieść znakomitego autora, wiernie odtworzona historia króla Eryka XIV z rodu Wazów. Objął tron Szwecji po swoim ojcu w roku 1560, mając 27 lat. Za jego rządów wybuchła wojna północna, a potem powstanie szlachty, której swobody próbował ograniczać. Burzono się przeciw niemu, stosował bowiem okrutne metody wymuszania posłuszeństwa, ale cierpliwość poddanych się wyczerpała, gdy koronował na...
źródło opisu: PIW, 1966
źródło okładki: zdjęcie autorskie
To smutna książka.
Niestety dość nierówna. Najpierw akcja przypomina sinusoidę - w mniej więcej równych odstępach przeplatają się sceny nudne i takie, które czyta się nieźle. Od około dwusetnej strony (w wydaniu serii KIK) robi się naprawdę ciekawie. Bunt przeciwko Erykowi, jego pogarszający się stan, paranoja i obsesja na punkcie Karin są opisane bardzo wiarygodnie. Na mnie duże wrażenie zrobił nastrój w scenie ślubu i opis choroby króla. Książka trzyma poziom do końca, bardzo smutnego zresztą.
Jako opowieść historyczna (może bardziej historiozoficzna), jest świetna. Waltari zgrabnie opisał szybko odmieniający się los królów i niestałość ludu, knowania i spiski, wojenne prawidła. A ta historia jest swojego rodzaju metaforą losu władców w ogóle. Tego jak wygląda naprawdę sprawowanie władzy, na jakich ludziach się polega, na co (i na kogo) trzeba uważać, jak wielka to odpowiedzialność i jak ciężko jest zachować w tym wszystkim równowagę, by nie spaść z bardzo wysokiego tronu. Jak król Eryk.
Król Eryk jest postacią nakreśloną bardzo dobrze. Mimo całego zła, które w nim tkwi, ciężko odmówić mu pewnego uroku. :) Mnie ujmował szczególnie wtedy, gdy mówił o Karin i wydawał się być tak dziecinnie bezbronny, przerażony i ogarnięty obsesją.
Nie mogłam za to polubić Karin. Była irytująca i rozlazła, zbyt miłosierna i bez skazy. Może to być kwestia mojego cynizmu, albo niechęci do tak biernych i poświęcających się aż do absurdu postaci, ale córka Monsa nie była przekonująca. Może dlatego, że nigdy nie miała chwili zwątpienia, nigdy nie przestała, choć na chwilę, mieć nadziei? Nie biorę pod uwagę sceny, gdy chciała uciec po powrocie króla z wyprawy i oskarżeniu jej o wiarołomstwo - bo wtedy też nie była zła, nie chciała udowodnić swojej racji, przysłowiowo "tupnąć nogą"... tylko - cóż za niespodzianka - przyjęła to jako karę, jej winę, poddała się życzeniu króla. Ech, co ten Eryk w niej widział.
Warto się zapoznać, można potraktować jako lekcję historiozofii, bo romans to nie najlepszy.

Moja Biblioteczka
Opinie czytelników
O książce:
Ta dziewczyna
Mimo średnich recenzji i opinii - mi podobała się bardzo. Praktycznie od razu wciągnęła mnie ta historia i przedstawiona intryga. Niby pomysł niespe...