Moja jest ta ziemia
- Kategoria:
- poezja
- Wydawnictwo:
- Biuro Literackie
- Data wydania:
- 2013-09-26
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-09-26
- Liczba stron:
- 40
- Czas czytania
- 40 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788363129484
Książka "Moja jest ta ziemia" to debiut poetycki Martyny Buliżańskiej. Na tej ziemi dużo się dzieje, choć – paradoksalnie – wszystko jakby stało w miejscu, zatrzymane, skadrowane przez wyobraźnię poetycką autorki. I tak dostajemy tu obok motta z Baudelaire’a odniesienia do Biblii, kabały czy kultury rosyjskiej, a na deser – język pełen gęstych metafor, ośmielony, co prawda, dokonaniami poprzedników, ale w jakiś bardzo prosty sposób własny.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Rebusy dla zaawansowanych
To chyba Josif Brodski powiedział (poprawcie mnie, jeśli się mylę),że poeci czytają innych poetów, by sprawdzić, jakie wiersze zostały już wcześniej napisane. Idąc tropem tego rozumowania, możemy założyć, że najwierniejsi czytelnicy poezji rekrutują się spośród samych poetów – tych wierzących i praktykujących lub tylko tych wierzących w siłę i sens poezji.
Dlaczego o tym piszę? Szukając recenzji, omówień lub drobnych szkiców krytycznych traktując o debiutanckim tomiku Martyny Buliżańskiej pt. „Moja jest ta ziemia”, trafić można na gęsto plecioną tkaninę metafor, porównań i różnych konceptów, mających potencjalnym czytelnikom przybliżyć tę książkę.
A więc poezja tłumaczy poezję! – olśniło mnie, gdy zdałem sobie sprawę, że autorami piszącymi o wierszach młodej autorki są sami poeci. Nazwiska znane, rozpoznawalne, umocowane w środowisku – proszę sprawdzić. Jednak to odkrycie nie należało do najprzyjemniejszych, gdyż zbyt silne nasycenia omówień poezji poezją właśnie uniemożliwia czytelnikowi rzetelne rozpoznanie terenu, po którym chce go oprowadzić autorka książki.
Gdybym sam chciał ulec pokusie, jakiej ulegli opisani przeze mnie recenzenci, mógłbym uruchomić całkiem sporą liczbę obrazów mogących przybliżyć nas do tego, czym ten tomik jest lub być może. Posłużę się więc metaforą stołu – dużego starego kuchennego stołu, którego blat pokrywa mapa wyżłobień, rys, plam i szczerb; dowód ciągłego uporczywego użytkowania. Wpatrując się w tę płaszczyznę, mamy za zadanie odczytać zaszyfrowane w niej historie rodziny, która przy nim jadła. Taka metafora. Być może zgrabna, ale czytelnikowi poezji nie oferuje nic oprócz samej siebie. Tak jest niestety z większością omówień współczesnej liryki.
Jednak czy można inaczej, skoro gros wierszy Buliżańskiej jak ognia unika czegoś tak naturalnego jak temat – jednego z podstawowych wyznaczników tego, co nazywamy literaturą? Nie wiem, jak odpowiedziałbym na pytanie: „O czym są te wiersze?” Trzeba bowiem naprawdę silnej woli, by dotrzeć do tlących lub żarzących się w nich uczuć, nastrojów, emocji ilustrowanych seriami rozrzuconych obrazów. Teksty wzbogacają nazwiska, ich prawdziwy kalejdoskop (Edgar Allan Poe, Twiggy, Maria Magdalena, Jane Fonda) raczej jednak dezorientuje odbiorcę niż dobudowuje kolejne piętra znaczeń. Ta poezja mówi sporo, ale nie mamy najmniejszej pewności, czy właściwie odczytaliśmy jej sensy.
Jasne, można dostrzec pewne walory debiutu Buliżańskiej – kraina, której fantasmagoryczną geografię gdzieś tam być może wypatrzymy, buzuje od rodzinnych mitów. Prywatnych rytuałów służących inicjacji w kulturę, religię, społeczność. Język tej poezji błyskawicznie skraca odległości między słowami, co raz służy wierszom, innym razem zamienia je w rebusy dla zaawansowanych.
Być może książka ta znajdzie swoich czytelników. Być może powie coś komuś o czymś istotnym. Tymczasem jednak wiersze Buliżańskiej traktować należy jako wypisy z miejsc tak prywatnych i tak wewnętrznych, że odbiorca może poczuć się nieproszonym gościem w miejscu, które opisuje autorka. „Moja jest ta ziemia” – mówi jakoś tak samozwańczo tytuł jej debiutu. Niestety, tylko Twoja, chciałoby się dodać…
Tomasz Fijałkowski
Książka na półkach
- 40
- 17
- 7
- 6
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
niezgadzam się z opinią, że bezbarwne. czy nudne? raczej slow. jest jakieś. a to zawsze ryzyko.
niezgadzam się z opinią, że bezbarwne. czy nudne? raczej slow. jest jakieś. a to zawsze ryzyko.
Pokaż mimo toBezbarwne, wtórne, no może i ładne, ale nudne do cna.
Bezbarwne, wtórne, no może i ładne, ale nudne do cna.
Pokaż mimo toKolaże z wyobrażeń i niesztampowe zestawienia fraz pobudzają własną imaginację. W istocie - książkę można odczytać jako rebusy, niezrozumiały ciąg słów, urywki rzeczywistości z ziemi podmiotki lirycznej, jednak czy to nie właśnie magia, wprowadzenie w nieznany teren, wyrwanie z literackiej strefy komfortu? Polecam!
Kolaże z wyobrażeń i niesztampowe zestawienia fraz pobudzają własną imaginację. W istocie - książkę można odczytać jako rebusy, niezrozumiały ciąg słów, urywki rzeczywistości z ziemi podmiotki lirycznej, jednak czy to nie właśnie magia, wprowadzenie w nieznany teren, wyrwanie z literackiej strefy komfortu? Polecam!
Pokaż mimo toNie oceniam, choć takiej poezji nie rozumiem.
Nie oceniam, choć takiej poezji nie rozumiem.
Pokaż mimo toKwintesencja bełkotu. Zlepek wyrazów bez pomyślunku ani spójnej myśli. Autorka spisała kilkadziesiąt słów bez żadnego związku (bo jej się spodobały) i podzieliła je na wersy - ale czy od razu musimy nazywać to poezją?
W każdym "wierszu" podmiot liryczny porusza kilka tematów i żadnego nie kończy. Na przykład wiersz "neszama". W pierwszym wersie mowa o dziewczętach wracających pola. Ten temat zostaje pociągnięty jeszcze przez część drugiej linijki, ale już na jej końcu wyskakuje jak diabeł z pudełka inny wątek - mowa o jakimś burzeniu szyb. Pod koniec 4. wersu wracamy do dziewcząt, które tym razem wysyłają listy na Zachód. Przedostatnia linijka już zupełnie jest z kosmosu wzięta - podmiot liryczny zwraca się do czytelnika i mówi, że jesteś lasem i każdym stacjonującym tam Niemcem. Ja się pytam: o co chodzi?!
I jeszcze te tytuły - ni przyszył, ni przyłatał. Jakieś dwuczęściowe, jakieś nie po polsku, bez związku z treścią wiersza.
Najsensowniejsze i jedyne nadające się do czytania z tego wszystkiego jest motto.
Ten tomik to dowód na to, że do pisania poezji trzeba dojrzeć, żeby faktycznie mieć coś do powiedzenia. Chyba że celem autorki było kompletne zdezorientowanie i zirytowanie czytelnika - w takim razie gratuluję sukcesu!
Kwintesencja bełkotu. Zlepek wyrazów bez pomyślunku ani spójnej myśli. Autorka spisała kilkadziesiąt słów bez żadnego związku (bo jej się spodobały) i podzieliła je na wersy - ale czy od razu musimy nazywać to poezją?
więcej Pokaż mimo toW każdym "wierszu" podmiot liryczny porusza kilka tematów i żadnego nie kończy. Na przykład wiersz "neszama". W pierwszym wersie mowa o dziewczętach...
Czy aby zachwycać się światem, musimy znać mechanizmy jego kreacji? Oczywiście, że nie. Kiedy widzimy "wielkie neony: czerwone elektryczne tarcze i wiązkę światła cienką jak papier", nie zastanawiamy się nad uwarunkowaniami takiego widoku: chłonąc go po prostu, pozwalamy mu przeniknąć nas do szpiku. Takiego właśnie odbioru dopomina się poezja Martyny Buliżańskiej, laureatki Nagrody Poetyckiej „Silesius”.
"Moja jest ta ziemia" to tom urzekający i wyjątkowy. Z kilku powodów. Mistrzowski język poetycki, wolny od akademizmu, niezależny od wpływów innych współczesnych lub zamierzchłych autorów. Brudna, gorzka i smutna rzeczywistość, eufemizowana pięknym, melodyjnym wierszem, co przynosi niesamowity, oniryczny efekt. A także, co z pewnością frustruje niejednego czytelnika nastawionego na rozumowy odbiór, mnóstwo aluzji kulturowych w szerokim tego słowa znaczeniu oraz niejasność i płynność sensów wypowiedzi.
Jeśli wolisz wiersz „prosty jak podanie ręki”, wiersz z jasnym, łatwym przekazem, przypuszczalnie nie będziesz usatysfakcjonowany lekturą. Wiele utworów z "moja jest ta ziemia" zbliża się do impresji, domagając się raczej zachwytu nad obrazem i dźwiękiem oraz zanurzenia w nastroju, niż skrupulatnej interpretacji próbującej dodrapać się do ukrytego sensu.
I owszem, chwała temu, co odgadnie zamysły kryjące się za najbardziej hermetycznymi sformułowaniami Autorki, jednak warto się zastanowić, czy na tym ma polegać odbiór poezji. Czy czytamy poezję tylko po to, aby rozgryźć łamigłówkę skonstruowaną przez pisarza? Może niektórym sprawia to rozkosz; sam znacznie wyżej cenię przeżycia towarzyszące lekturze i zostające we mnie na długo po niej. A "moja jest ta ziemia" zapewnia mi takich przeżyć mnóstwo – ilekroć po nią sięgam.
I w tym tkwi też wspaniałość zbioru: wiersze Martyny Buliżańskiej można czytać kilka czy nawet kilkanaście razy bez ukłucia nudy czy zmęczenia. "Moja jest ta ziemia" to tom tak mieniący się barwami, obrazami i znaczeniami, że za każdym czytaniem obcujemy z czymś odmiennym. Odmiennym, a tak samo lub bardziej atrakcyjnym.
Od wydania tomu minęły trzy lata. Pozostaje mieć nadzieję, że nie jest to ostatni, ani przedostatni, tom zdolnej, słusznie nagradzanej Autorki.
Czy aby zachwycać się światem, musimy znać mechanizmy jego kreacji? Oczywiście, że nie. Kiedy widzimy "wielkie neony: czerwone elektryczne tarcze i wiązkę światła cienką jak papier", nie zastanawiamy się nad uwarunkowaniami takiego widoku: chłonąc go po prostu, pozwalamy mu przeniknąć nas do szpiku. Takiego właśnie odbioru dopomina się poezja Martyny Buliżańskiej, laureatki...
więcej Pokaż mimo to