Pierwszy raz o książce usłyszałem w jednym z przedświątecznych programów radiowych. Prowadzący oraz zaproszeni goście polecali książki, które sami chcieli by dostać pod choinkę. Pod koniec programu trochę w ostatniej chwili jedna z osób przypomniała sobie o „Grecja. Gorzkie pomarańcze” Dionisios Sturis. Wszyscy w studiu zgodzili się, że jest to pozycja zdecydowanie warta przeczytania. Zapamiętałem tytuł i autora którego kojarzyłem z jego pracy dziennikarskiej. Miesiąc później chodząc po sklepie zobaczyłem książkę. Uświadomiłem sobie że mój obraz kryzysu i protestów w Grecji jest dość powieszchowny i raczej stronniczy. Kupiłem i zacząłem czytać i nie mogłem przestać. Autor bardzo sprawnie pokazuje nam przemiennie historie swojej rodziny z obecna sytuacją Grecji i jej genezą. Już po pierwszych rozdziałach uświadomiłem sobie jak mało wiem o najnowszej historii Grecji i jej obecnych problemach. Po lekturze na pewno trochę inaczej patrzę na obecną Helladę i zdaje sobie sprawę że oceny tego kraju nie można dokonywać tylko na podstawie znajomości mitologii, antyku i kilku stereotypów.

Pierwszy raz o książce usłyszałem w jednym z przedświątecznych programów radiowych. Prowadzący oraz zaproszeni goście polecali książki, które sami chcieli by dostać pod choinkę. Pod koniec programu trochę w ostatniej chwili jedna z osób przypomniała sobie o „Grecja. Gorzkie pomarańcze” Dionisios Sturis. Wszyscy w studiu zgodzili się, że jest to pozycja zdecydowanie warta...