Doktor Sen
- Kategoria:
- horror
- Cykl:
- Lśnienie (tom 2)
- Tytuł oryginału:
- Dr. Sleep
- Wydawnictwo:
- Prószyński i S-ka
- Data wydania:
- 2013-09-24
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-09-24
- Liczba stron:
- 656
- Czas czytania
- 10 godz. 56 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788378396185
- Tłumacz:
- Tomasz Wilusz
- Ekranizacje:
- Doktor sen (2019)
- Tagi:
- Tomasz Wilusz Danny Torrence
- Inne
Kontynuacja bestsellerowego „Lśnienia”.
Pamiętacie małego chłopca obdarzonego niezwykłą mocą? Chłopca nękanego przez duchy? Chłopca uwięzionego w odludnym hotelu wraz z opętanym ojcem? Możecie już poznać jego dalsze losy!
Grupa staruszków nazywająca się Prawdziwym Węzłem przemierza autostrady Ameryki w poszukiwaniu pożywienia. Z pozoru są nieszkodliwi – emeryci odziani w poliester, nierozstający się ze swoimi samochodami turystycznymi. Jednak Dan Torrance już wie, a rezolutna dwunastolatka Abra Stone wkrótce się przekona, że Prawdziwy Węzeł to prawie nieśmiertelne istoty żywiące się substancją wytwarzaną przez poddane śmiertelnym torturom dzieci obdarzone tym samym darem, co Dan.
Nękany przez mieszkańców hotelu Panorama, w którym jako dziecko spędził jedną straszliwą zimę, Dan przez dziesięciolecia błąka się po Ameryce, usiłując zrzucić z siebie odziedziczone po ojcu brzemię beznadziei, alkoholizmu i przemocy. Ostatecznie odnajduje swoje miejsce w małym miasteczku w New Hampshire, we wspierającej go grupie Anonimowych Alkoholików i w domu opieki, gdzie zachowana z lat dzieciństwa resztka mocy pozwala mu nieść ulgę umierającym w ostatnich chwilach ich życia. Staje się znany jako „Doktor Sen”.
Kiedy Dan poznaje efemeryczną Abrę Stone, jej nadzwyczajny dar budzi drzemiące w nim demony i każe mu stanąć do boju o jej duszę i przetrwanie. To epicka batalia między dobrem i złem, krwawa, pełna rozmachu opowieść, która zachwyci miliony miłośników „Lśnienia” i zadowoli każdego, kto dopiero teraz wkracza w świat tej już klasycznej pozycji w dorobku Kinga.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Pora zażyć swoje lekarstwo
Mówi się, że sen jest najlepszym lekarstwem. Ileż to razy słyszeliśmy od zatroskanych rodziców, że jak tylko się trochę prześpimy, choroba na pewno stanie się lżejsza. Skoro sen to takie cudowne lekarstwo, to jak sprawa ma się z doktorem snem? Czy będzie jeszcze skuteczniejszy? A może jego zadanie okaże się zupełnie inne.
Najnowsza powieść Stephena Kinga to nie lada gratka nie tylko ze względu na emocje, jakie wzbudza niemal każda powieść tego autora, ale także ze względu na fakt, że sequel - kolejne angielskie słowo, które na dobre rozgościło się w naszym kraju - to książkowe wydarzenie, które u autora „Joyland” nie zdarza się zbyt często. Prawdę mówiąc, nie licząc „Mrocznej wieży”, która z założenia jest cyklem, a więc z góry zakłada istnienie kolejnych części, jedyną kontynuacją o jaką King się pokusił jest „Czarny dom”, wydany 17 lat po „Talizmanie” czyli pierwszej części opowiadającej o losach Jacka Sawyera. 2013 rok przyniósł natomiast powieść pod tytułem „Doktor Sen”, która jest kontynuacją nie byle jaką, bo powieści noszącej miano jednego z najznakomitszych dzieł Kinga, a nawet dzieł pisarskich w ogóle. Nic więc dziwnego, że powieść ta oczekiwana była przez fanów ręki mistrza z taką niecierpliwością.
Dan Torrance od początku nie miał łatwego życia. Jego nadnaturalne zdolności, które dały o sobie znać już we wczesnym dzieciństwie okazały się być pestką w porównaniu z codziennością, której stałym elementem był ojciec alkoholik i raptus. Natomiast Hotel Panorama, który miał być nowym startem dla rodziny Torrance’ów, okazał się być przysłowiowym gwoździem do trumny. Ale, ale! W najnowszej powieści Kinga chłopczyk, który panicznie bał się węża strażackiego jest już dorosły i sam ma szansę się przekonać z jakimi problemami muszą się w swoim życiu mierzyć dorośli. Czytelnik natomiast ma możliwość podejrzeć jak na małego chłopca, a następnie mężczyznę wpłynęły traumatyczne przeżycia w zasypanym śniegiem i odciętym od świata, pełnym duchów hotelu.
Na tej płaszczyźnie wyraźnie dostrzegalne stają się analogie pomiędzy dwiema pierwszoplanowymi postaciami u Kinga w jego tegorocznych powieściach. Zarówno bowiem w „Joyland”, jak i w „Doktorze Sen” autor kreuje bohatera przede wszystkim zagubionego zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Devin i Dan dopiero szukają swojego miejsca w życiu, wypatrują celu, który będzie miał nieco wyraźniejsze kontury niż dorywcza praca przy konserwacji i obsłudze maszyn zapewniających innym uciechę. Obydwu panów na „de” zdecydowanie ciągnie do miejsc odosobnionych, ale także w jakiś sposób szczególnych.
Jednak na tym, poza jeszcze dwiema, bardziej powierzchownymi analogiami płaszczyzny tekstowej, które stanowią raczej czytelnicze „smaczki”, a których nie będę zdradzać, podobieństwa tych dwóch powieści się kończą. „Joyland” była dziełem spokojnym, raczej obyczajem niż horrorem, natomiast najnowsza książka to przede wszystkim wartka akcja i wydarzenia obserwowane z kilku różnych perspektyw. Dużo się tu dzieje i wiele można zaobserwować. Jest przede wszystkim jasność, czy będąc wiernym tytułowi - lśnienie, z którym jak się okazuje Danny nie jest aż tak osamotniony, jak myślał.
Kiedy poznajemy dorosłego Daniela, nie jest on (niestety?) wzorem pozytywnego bohatera. I choć często dzieci obiecują sobie, że nie popełnią błędów swoich rodziców, rzeczywistość okazuje się dużo bardziej ironiczna niż większość naszych, nawet najbardziej złośliwych znajomych. Jednak, jako że zyskujemy nieograniczony wgląd w życie niegdyś uroczego chłopca, nie odstraszy nas odór alkoholu i zwróconych resztek jedzenia. Nie odstraszy stosunek Daniela do kobiet i nie odstraszy twierdzenie, jakoby Kingowi skończyły się pomysły. A kiedy po całej wyliczance o tym, co nas nie odstraszy, wyruszymy w końcu z Dannym w wędrówkę, zorientujemy się, że choć już dawno uzyskał on pełnoletniość, będzie to wyprawa właśnie po dojrzałość. Powrócą w niej przyjaciele z dzieciństwa, jednak powrócą też koszmary z tego okresu. Choć syn Jacka będzie parł naprzód, niejednokrotnie droga ta zaprowadzi go w przeszłość. Mimo świadomości, że jego ojciec nie żyje, mężczyzna niejednokrotnie będzie się czuł jakby niósł przy sobie worek kości. Jego kości. I tutaj muszę wspomnieć o tym, że choć prawdopodobnie natkniecie się na opinie, że warto, choć nie trzeba zasiadać do lektury, zapoznawszy się uprzednio z „Lśnieniem”, to przestrzegam Was - trzeba. Jeśli nie czytaliście wcześniej i odpuścicie sobie to owszem, zrozumiecie treść, ale nic poza tym. Nie dotrze do Was przede wszystkim walka jaką stoczy Dan ze sobą i z cieniem ojca, nie dotrze że w DNA potrafią być zapisane rzeczy, o których naukowcy nigdy Wam nie powiedzą. Nie zrozumiecie, że czasami im bardziej staramy się być kimś, tym bardziej jesteśmy nikim. Nie zrozumiecie również niektórych myśli i sformułowań Dana, które w połączeniu z „Lśnieniem” są istotne.
Dzięki pewnej dziewczynce, która stanie na drodze Dana, mężczyzna będzie miał okazję może nie naprawić, ale przynajmniej odkupić, winę za błąd, który popełnił w drodze na dno, podczas której nie potrzebował drogowskazów. King natomiast będzie miał okazję wprowadzić do świata przedstawionego świeżość i swobodę, jaką niemal zawsze niosą ze sobą dzieci. Abra Stone będzie niezwykle sympatyczną bohaterką, której misji, jaka została jej postaci powierzona zdradzić Wam nie mogę, zapewniam jednak, że będzie nie byle jaka. Pojawi się jeszcze kilka pozytywnych postaci, które będą wywoływać uśmiech na twarzy czytającego. Będą one równoważyć zło utkwione w grupie niepozornych turystów przemierzających świat w celu...no właśnie, jakim? W celu zwiedzenia najpiękniejszych zakątków? A może odwiedzin u kolejnych bliskich? Nie dajcie się zwieść tym łagodnym uśmiechom i wygodnym, nieszkodliwym kamperom. Bo Stephen King nigdy nie zapomina o złu czającym się na świecie. Nieważne, czy jego źródłem jest człowiek, zwierzę, czy niezidentyfikowana siła. Nic nie zmienia bowiem faktu, że ono jest, gotowe wskazywać palcem kolejne ofiary. Turyści będący tak naprawdę Prawdziwym Węzłem - pewnego rodzaju sektą o nienormalnych upodobaniach, absolutnie nie znają litości. Uosabiają wszystko to, czego boi się chyba każdy rodzic i co wzbudza niepohamowany gniew - prawdopodobieństwa, choćby najdrobniejszego, że jego dziecko może zostać porwane, krzywdzone, torturowane, bite, wywiezione, samotne, zapłakane, dręczone, zabite. Zakopane w czarnej ziemi, ziemi jałowej, niewiadomo gdzie z dala od domu. Członkowie Prawdziwego Węzła nie zważają na to, która pora akurat obowiązuje z czterech pór roku, nie patrzą czy jest już po zachodzie słońca, czy akurat mamy czwartą po północy. Dla nich liczy się jedynie krzyk i ból dziecka. A ponieważ w odróżnieniu do zwykłych ludzi są długowieczni, ich nocna zmiana nigdy się nie kończy.
Tymczasem los (los? przypadek? desperacja?) rzuca Dana do małego miasteczka w New Hampshire, gdzie być może w końcu spełni się jego marzenie z dzieciństwa. Jakie? Odpowiedź na wszystkie pytania znajdziecie w powieści. Pewne sprawy nasz bohater będzie musiał przemyśleć, inne przewartościować. W rzeczywistości, choć „Doktora Sen” czyta się niezwykle lekko, a lektura gwarantuje bezsenność, sprawy w nim opisane do lekkich nie należą. Kingowi czasem udaje się zmylić czytelnika, czasem zamydli mu oczy jakimś sprośnym żartem, czasem skwituje nasze troski o bohatera machnięciem ręki innego bohatera. Jednak wielodennych (naprawdę nie ma takiego słowa?) problemów jest tutaj sporo. Zarówno tych przyziemnych, które mogą spotkać każdego z nas, jak i tych zarezerwowanych dla wybranych, którzy obdarzeni zostali lśnieniem, które tak naprawdę nie wiadomo - karą jest czy nagrodą?
Zdaję sobie sprawę z tego, że znajdą się zwolennicy „Lśnienia”, którzy zbojkotują jego kontynuację. Trzeba przyznać, że owszem, książki te są zupełnie różne, ale wynika to przede wszystkim z faktu, że inne problemy zostały w nich opisane, a ich najdobitniejszym spójnikiem jest to, że problem z pierwszej części jest matką problemu z kontynuacji. W „Lśnieniu” wszystko było nastawione na pokazanie tego, jak powoli i stopniowo rodzi się w człowieku obłęd i szaleństwo. Jak ciężka, a czasem niemożliwa jest pomoc, nawet ze strony najbliższych. Jak ważny jest stały kontakt ze światem i wiedza, że on tam wciąż jest, wystarczy wyciągnąć po niego rękę. Jak łatwo zmącona jedynie krzykiem cisza przeradza się w głowie szaleńca w danse macabre, do którego kroki prędzej czy później pozna każdy z nas.
„Doktor Sen” to opowieść w dużej mierze o tym, że choć źródło szaleństwa dawno przestało bić, a o jego zgliszczach zapomniała już nawet sama podpalaczka, to z jego konsekwencjami nadal muszą mierzyć się ci, którzy pozostali. Szaleństwo już się rozwinęło, osiągnęło ramy, za które nie wyszedłby żaden malarz, dlatego teraz należy pokazać jego skutki.
Najnowsza powieść Kinga to niezwykła przygoda opowiedziana w bardzo dobrym stylu. Nie przesadzona i zrównoważona. Cienie z przeszłości mieszają się z zagrożeniem teraźniejszym, błędy popełnione kiedyś mogą mieć konsekwencje teraz, ale także dopiero teraz może się znaleźć dla nich odkupienie. Jest to chyba pierwsza powieść autora „Zielonej Mili”, która mnie aż tak wciągnęła, do której aż tak świerzbiły mnie palce, i której ostatnie sto stron dawkowałam sobie jak wyjątkowo smaczny deser, którego dokładki niestety nie będzie. I choć zakończenie obyło się bez większych emocji, to po prostu takie było i basta. Nie nam wymyślać zakończenie do historii, którą nie my pisaliśmy. I choć sam King obawiał się tej kontynuacji, to wzbudza ona strach jedynie przez to o czym jest, a nie ze względu na jej jakiekolwiek walory czytelnicze. Dlatego pomimo mojego panicznego strachu przed wszelkimi lekarzami, zapraszam na wizytę prywatną, która jak na polskie standardy nie jest aż taka droga. Być może już pora zażyć swoje lekarstwo... Po wizycie sami oceńcie czy „Doktor Sen” przypadł Wam do gustu, bo choć mnie owszem, to przecież doskonale wiecie, że wszystko jest względne.
Sylwia Sekret
Oceny
Książka na półkach
- 10 990
- 6 255
- 3 584
- 451
- 296
- 296
- 139
- 131
- 118
- 105
Opinia
Zastanawialiście się, co się stało z Danem Torrance’m, bohaterem „Lśnienia”? Jak potoczył się jego dalszy los? Miliony ludzi na całym świecie myślało nad odpowiedzią. Jeden z nich, Stephen King, postanowił w końcu odpowiedzieć.
Danny nadal musi zmagać się ze swoją przeszłością, wspomnieniami z hotelu Panorama. Swoje problemy topił w alkoholu. Pracował w kilku miejscach, dopóki jego pracodawcy nie mieli dość jego alkoholizmu. Podróżował od miasteczka do miasteczka, wpadając w kolejne tarapaty. W każdym miejscu ostatecznie kończył z kieliszkiem wódki lub piwem.
STOP
Kiedyś trzeba powiedzieć STOP. Dręczony wyrzutami sumienia Danny dociera do małego miasteczka w New Hampshire. Tam zapisuje się do AA i rozpoczyna pracę w miejscowym hospicjum. To właśnie w tym miejscu i w trzeźwości, wrócił jego dar. Danny został kimś więcej niż tylko sanitariuszem. Był Doktorem Snem, osobą, która pomaga umierającym.
To nie wszystko. Pewnego dnia mężczyzna odbiera telepatycznie krótką wiadomość, wezwanie o pomoc, które wysłała nieznajoma, młoda dziewczynka Abra.
Abra też ma dar. Dużo silniejszy niż Danny’ego. Oboje nazywają to „jasnością”. To właśnie przez to, dziewczynka stała się celem Prawdziwego Węzła, grupy pustych demonów, które pożywiają się darami. Dla zwykłych ludzi byli grupką podróżujących bogatych ludzi. Ale naprawdę byli bezwzględnymi mordercami, diabłami, potworami. Kiedy Prawdziwy Węzeł wpada na trop Abry, rozpoczyna się wyścig z czasem.
DNA
Stephen King opowiada nam bardzo mroczną historię i robi to w bardzo ciekawym stylu. Andrzej Tucholski opowiedział mi, że King najpierw tworzy postacie, a potem obserwuje, co się z nimi dzieje. Nic więc dziwnego, że sam nie wiedział, jakie losy spotkały Danny’ego.
Ta metoda tworzenia świata jest wyjątkowa. Postacie są pełnokrwiste. Danny jest osobą, która zrobi wszystko, żeby pomóc Abrze. Jednocześnie zmaga się z „demonami” przeszłości. To nie jest łatwe i widz to czuje. Te zmagania z własnym sobą, własnym decyzjami i błędami. To nie wszystko, bo Danny musi zwalczyć swoje DNA. Mężczyzna nie chce być jak jego ojciec, ale to właśnie jego wspomnienie wraca do niego najczęściej.
Po raz kolejny poznajemy też bohatera, który jest zagubiony. Danny, tak samo jak Devin, bohater „Joyland” musi najpierw uporządkować swoje życie. Oboje szukają celu dla swojego życia. Ostatnie powieści wydają się więc historiami o dojrzewaniu bohaterów. Zmaganiem się z przeszłością i uporządkowaniem teraźniejszości. Dopiero potem można myśleć o tym, co będzie.
Abra Stone nadaje powieści niesamowitego oddechu i lekkości. Jest równowagą dla Danny’ego i całego zła przemieszczającego się amerykańskimi drogami. To właśnie tam kryją się demony. Niepozorne, ale niezwykle groźne. King to podkreśla. Nigdy nie wiemy, czy turyści, których widzimy w dużych kamperach, to znudzeni życiem biznesmeni czy groźni przestępcy. Uśmiech może zakryć prawdziwą twarz. King rzucił naprzeciw swoim bohaterom ludzi o najgroźniejszych pragnieniach – zabijania dzieci i wysysania z nich „jasności”. O porwanych, zamordowanych dzieciach słyszy się naprawdę rzadko, ale zawsze wzbudzają bardzo dużo emocji. Prawdziwy Węzeł po „uczcie” zakopuje z dala od domu, a wcześniej torturuje i powoli zabija.
Jasność autora
King mocno postawił też na klimat grozy. Już w pierwszej scenie czujemy ciarki. Przyznam szczerze, że przez pierwsze 100 stron w ogóle nie miałem ochoty go czytać, bo nie lubię horrorów. Potem to się zmienia. Klimat grozy nie ucieka, ale jest pomieszany z pewną melancholią, tajemnicą i magią. To wciąga. Maksymalnie. Taką magię poczuliśmy w scenach, gdy Doktor Sen pomagał umierającym. Te momenty były jak tajemnicze misterium, pełne uniesienia, melancholii. King totalnie przeniósł mnie do pokoju hospicjum, gdzie można było poczuć wyjątkową atmosferę.
Autor też ma „jasność”. Jego darem jest też tworzenie idealnego obrazu rzeczywistości. „Doktor sen” to także gigantyczna historia o kulturze Stanów Zjednoczonych, jej codziennym życiu i obyczajach. Widzimy je poprzez okna kamperów, oczami głównego bohatera, który szuka swojego miejsca.
„Doktor sen” emanuje niepowtarzalnym klimatem. Magią różnych styli, których idealne połączenie sprawiło, że „Doktor sen” to jedna z najlepszych książek w 2013 roku. A po przeczytaniu ostatniej strony przychodzą myśli… o śnie, o naszym DNA, początku i końcu. Stephen King mówił, że boi się tej książki. Na strach znam dobre lekarstwo… Sen.
Recenzja: http://koziolkuj.pl/jak-przestraszyc-czytelnika-i-dac-mu-sie-dobrze-bawic/
Zastanawialiście się, co się stało z Danem Torrance’m, bohaterem „Lśnienia”? Jak potoczył się jego dalszy los? Miliony ludzi na całym świecie myślało nad odpowiedzią. Jeden z nich, Stephen King, postanowił w końcu odpowiedzieć.
więcej Pokaż mimo toDanny nadal musi zmagać się ze swoją przeszłością, wspomnieniami z hotelu Panorama. Swoje problemy topił w alkoholu. Pracował w kilku miejscach,...