Na początku książka wcale nie porywa. Ale w miarę zagłębiania się w perypetie bohaterki ciężko się oderwać.

Jest to opowieść o sekcie, pieniądzach, rodzinie, miłości i praniu mózgów. Indoktrynacja, której bohaterka była poddawana od najmłodszych lat, jest nie do opisania. Wpajanie niedorzecznych reguł, wymuszanie posłuszeństwa, zmuszanie do ciężkiej pracy. W imię czego? W imię pseudoreligii. W efekcie bohaterka jest na skraju załamania.

Do tej pory uważałem scjentologów za głupią organizację, która wykorzystuje finansowo swoich członków. Po przeczytaniu tej książki dowiedziałem się, że to nie tylko oszustwo finansowe. To zorganizowany proceder wykorzystujący pracę niewolniczą! Trzeba na nich uważać zważywszy, że są również obecni w naszym kraju. Na tegorocznych (2013) Targach Książki na Stadionie Narodowym był człowiek, który oferował książkę "Dianetyka" i zachęcał do zrobienia darmowych testów na stres. Sposoby na omamienie osób, które są podatne na sugestie i nie mają wystarczająco silnej woli, scjentolodzy mają opanowane do perfekcji.

Ale tak naprawdę to ta książka powinna pokazywać, że każda religia, prędzej czy później, prowadzi do patologii. Czy nie widzimy tego w naszym kraju?

P.S. W wielu miejscach można przeczytać, że aktualny szef kościoła scjentologicznego - David Miscavige - ma polskie korzenie. Jeśli przeczytamy jego nazwisko to nawet można zauważyć podobieństwo do polskiego Miśkiewicz. A niektórzy nawet porównują do nazwiska Mickiewicz :-)

Na początku książka wcale nie porywa. Ale w miarę zagłębiania się w perypetie bohaterki ciężko się oderwać.

Jest to opowieść o sekcie, pieniądzach, rodzinie, miłości i praniu mózgów. Indoktrynacja, której bohaterka była poddawana od najmłodszych lat, jest nie do opisania. Wpajanie niedorzecznych reguł, wymuszanie posłuszeństwa, zmuszanie do ciężkiej pracy. W imię czego? W...