Lucy kocha Teda - tak jej się przynajmniej wydaje. Ma go poślubić, ale kilka słów przyjaciółki daje jej odwagę, aby odjechać z piskiem opon z własnego ślubu z zupełnie obcym facetem. Tak się nie zachowują grzeczne dziewczynki... Ale Lucy już przestała być grzeczna.

Przyznam, że początkowo nie polubiłam Lucy. Nie mieściło mi się w głowie, jak można porzucić faceta takiego jak Ted Beaudine, który utożsamia chyba większość dziewczęcych marzeń. Kolejne strony przekonały mnie jednak, że Lucy to w głębi duszy prawdziwa buntowniczka, której ona nie ma zamiaru dłużej ukrywać. Lucy zaczyna robić to, na co dotychczas nie miała odwagi i nie ma zamiaru przepraszać. Niespodziewanie jednak wszystko komplikuje miłość silniejsza niż wszystko inne.

Panda nie jest romantykiem. Życie brutalnie pozbawiło go złudzeń i sprawiło, że nieufnie patrzy na ludzi. Nie chce uczuć i koncentruje się na pracy, próbując zapomnieć o przeszłości. Wszystko się jednak zmienia, gdy ona wkracza jego życie. Burzy harmonię i sprawia, że zaczyna pragnąć czegoś więcej.

To nie tylko historia Lucy i Pandy, ale też Bree i Mike'a. Bree wydaje się snobką, a Mike pozerem i dlatego na początku nie polubiłam ich, ale udało im się zjednać moje serce.

To również opowieść o Temple i tym, jak wygląda dzisiejszy świat. Im chudsza jest kobieta, tym powinna być szczęśliwsza, ale co jeśli to tylko stereotyp?

Świetna opowieść o wszystkim - miłości, przyjaźni i pomyłkach. Każdy może się bowiem pomylić w ocenie drugiego człowieka, ale tylko nieliczni mają odwagę się do tego przyznać.

Lucy kocha Teda - tak jej się przynajmniej wydaje. Ma go poślubić, ale kilka słów przyjaciółki daje jej odwagę, aby odjechać z piskiem opon z własnego ślubu z zupełnie obcym facetem. Tak się nie zachowują grzeczne dziewczynki... Ale Lucy już przestała być grzeczna.

Przyznam, że początkowo nie polubiłam Lucy. Nie mieściło mi się w głowie, jak można porzucić faceta takiego...