Któż nie słyszał o Ewie Chodakowskie? Powstał swego rodzaju fenomen Ewy, czy to źle czy dobrze nie mnie oceniać.
Z Ewą spotkałam się po raz pierwszy w zeszłym roku jesienią kiedy siostra podrzuciła mi płytkę z ćwiczeniami: skalpel, kiler itp. Później zaczęłam ją oglądać w TV, na Youtubie. Ma ona tyle samo przeciwników co zwolenników. Ci pierwsi zarzucają jej, że przecież nie zrobiła nic nowego, nie ona wymyśliła te ćwiczenia, ale kto komu bronił ułożyć tak ćwiczenia w 30 minutowym bloku, aby pracowały wszystkie partie ciała i wydzielało się mnóstwo endorfin? Czysta zazdrość przez nich przemawia. Zwolennicy to Ci których Ewka porwała (m.in. ja) którzy z nią ćwiczą i widzą efekty, czasami wręcz spektakularne co pokazują zdjęcia na jej fanpage`u na FB.
Gdy zaczęłam robić z nią skalpele po jakimś czasie trochę monotonnie się zrobiło, ale za chwilkę pojawiła się nowa płytka z nową serią ćwiczeń- i tu już jest większy Power, pot leci strumieniami. Było nam chyba mało i Ewa razem z Lefterisem i mnóstwem innych osób napisali dla nas książkę zawierającą 30 (dni, minut, treningów, przepisów). Według mnie to dobry pomysł, bo czasami mamy problem ze skomponowaniem odpowiednich posiłków aby na tyle nas syciły i negatywnie nie wpływały na naszą figurę.
Książka jest świetnie wydana, mnóstwo kolorowych zdjęć, jest opisany codzienny program na 30 dni z przepisami: śniadanie, obiad, kolacja plus przekąski zebrane w jednym spisie, dodatkowo każdego dnia mamy rozpisane konkretne ćwiczenia na konkretne partie ciała i każdego dnia mamy miejsce na własne notatki, co nam się udało zrobić a czego jeszcze nie.
Następnie jest rozdział z poszczególnymi ćwiczeniami razem z opisem i zdjęciem: rozgrzewka, ćwiczenia na macie, ćwiczenia w pozycji stojącej oraz ćwiczenia na korpus.
Jako, że sama ćwiczę z Ewą wiele ćwiczeń już znam ale są i takie które widzę po raz pierwszy i pewnie za nie również się wezmę ;)
Ja ogólnie jestem zadowolona z ćwiczeń Ewy bo efekty widzę po sobie, wystarczy tylko motywacja!!!! A życie stanie się piękniejsze i zrobimy nawet to co według naszego umysłu jest nie możliwe- organizm sobie poradzi- wiem to !!!
Książkę kupiłam sama dla siebie i jestem z tego zakupu zadowolona.
Ewa zaraża swoją energią i pomimo, że w trakcie ćwiczeń na pewnym etapie przychodzi kryzys i mamy ochotę czymś rzucić i cisną się na usta niecenzuralne słowa to gdy tylko skończymy, całkowicie podejście nam się zmienia do życia do samych siebie. Przestajemy słuchać innych którzy mówią, że nie damy rady, robimy po prostu swoje, bo ćwiczymy dla samych siebie dla dobrego samopoczucia.

Któż nie słyszał o Ewie Chodakowskie? Powstał swego rodzaju fenomen Ewy, czy to źle czy dobrze nie mnie oceniać.
Z Ewą spotkałam się po raz pierwszy w zeszłym roku jesienią kiedy siostra podrzuciła mi płytkę z ćwiczeniami: skalpel, kiler itp. Później zaczęłam ją oglądać w TV, na Youtubie. Ma ona tyle samo przeciwników co zwolenników. Ci pierwsi zarzucają jej, że przecież...