Terminator - Gubernator

Tego Pana prawdopodobnie nie trzeba nikomu przedstawiać. Jego twarz, postura, role aktorskie i powiązane z nią kultowe teksty, wryły się już na stałe w naszą świadomość.

Kulturysta, aktor, polityk.
Barwna postać na przestrzeni lat, ze stoickim spokojem, nonszalancją i zdawałoby się, bezproblemowo, stawiała się w coraz to nowych, zaskakujących rolach społecznych. Jak on to do licha zrobił? Jak to możliwe, że wiecznie uśmiechnięty Austriak o posturze wojownika odniósł taki sukces?

Ponad sześciuset stronicowa autobiografia jednego z najbardziej rozpoznawalnych aktorów z Hollywood może nam pomóc wyjaśnić ten fenomen i odkryć przed nami jego sekrety. Od kuchni dowiadujemy się tutaj o tym, w jaki sposób Arnold piął się na szczeblach zarówno kariery jak i życia osobistego. Poznajemy go w niewielkiej Austriackiej wiosce, towarzyszymy przy dolach i niedolach młodzieńczego życia, śledzimy wyprawę do upragnionych Stanów Zjednoczonych i zliczamy filmy, w jakich brał udział. To wszystko dzieje się tak szybko. Napisana przejrzystym językiem książka, nadaje się jednak do takiego czytania. Brak tutaj dłużyzn, nadmiernych opisów czy wydumanych filozofii.

Inspirująca opowieść o wierze, o sile, o ciągłym parciu do przodu i o nie poddawaniu się. Historia o tym, że jeżeli czegoś chcemy i uparcie do tego dążymy – zwyciężymy. Silnie motywująca! Co prawda, momentami ciężko uwierzyć, iż wszystko układało się Arnoldowi tak pięknie, jednak może to po prostu dla tego, że oprócz silnego samozaparcia, świeciła nad nim szczęśliwa gwiazda?

Osobiście, jako człowiek, który wychował się na filmach z Komando, brakowało mi większej ilości „smaczków” związanych z filmami. Zdaje się jednak, że wiąże się to po prostu z osobowością i pamięcią Arnolda, który „drobiazgami”, które dla nas, kinomanów, są niezwykle inspirujące i ciekawe, raczej nie poświęcał należytej uwagi. W końcu to jego praca, codzienność. I sama książka nie jest o filmach. Nie jest o kulturystyce, nie jest też o polityce. Jest o człowieku. O człowieku z krwi i kości, który potrafił odnaleźć się w odpowiednim miejscu, odpowiednim czasie i potrafił to umiejętnie wykorzystać. Bo to jest klucz do sukcesu – zdaje się mówić uśmiechnięty Arnold z okładki.

Dodam jeszcze, że mimo wszystko, książka jest bardzo gładka, bardzo grzeczna, bardzo taka … poprawna. Nie ma w niej niczego szokującego, niczego drażliwego, tak jak gdyby albo Arnold po prostu miał szczęście i unikał niezręcznych sytuacji .. albo czytamy tylko to, co chciał abyśmy przeczytali :)

Może i tak być. W końcu mamy do czynienia nie z byle kim, ale samym Terminatorem-Gubernatorem!

Terminator - Gubernator

Tego Pana prawdopodobnie nie trzeba nikomu przedstawiać. Jego twarz, postura, role aktorskie i powiązane z nią kultowe teksty, wryły się już na stałe w naszą świadomość.

Kulturysta, aktor, polityk.
Barwna postać na przestrzeni lat, ze stoickim spokojem, nonszalancją i zdawałoby się, bezproblemowo, stawiała się w coraz to nowych, zaskakujących...