Jak to zwykle bywa w przypadku powieści erotycznych na początku, (choć nie tylko) zaintrygowała mnie sama okładka. I chociaż nie ocenia się zawartości książki po jej okładce to w tym przypadku jabłko na niej skusiło mnie tak jak Ewę skusił wąż w ogrodach Edenu.

Dodatkowym pretekstem do sięgnięcia po tą pozycję były również pozytywne opinie m.in na Goodreads oraz sam opis – trójkącika czyli małżeństwo plus przyjaciel męża.
Hmm pomyślałam może być interesująco :) . I myślę, że się nie pomyliłam i tym razem. Było miejscami gorąco, parnie ;) ale i było smutnawo, wręcz życiowo.

Alex – przyjaciel Jamesa to osoba tajemnicza, skryta, trochę zagubiona, niezależna, niczym kameleon dostosowuje się do sytuacji, w której się znajduje jakby nie była ona pierwszą i ostatnią tego rodzaju w jego życiu.
James – niby to romantyk, niby kochający oddany swojej żonie Anne mąż, przyjaciel Alexa, facet prawie idealny szczególnie w łóżku, ale wydaje się, że coś ukrywa, jakieś wydarzenie ze swojej przeszłości. Dodatkowo czytając książkę ma się wrażenie, że jest uzależniony w pewnym sensie od swojej matki – Evelyn. Nie podobało mi się jego podejście, to jego „olewstwo”, ignoranctwo, kiedy Anne prosiła go o pomoc z teściową. Nieładnie James, nieładnie.
Anne – główna bohaterka, żona Jamesa, jego najlepsza przyjaciółka i kochanka – najlepsze połączenie, a jednak kobieta chyba nie do końca spełniona w życiu, mająca swoje sekrety i pewne ukryte żale. Ma 3 siostry: najmłodsza Claire – buntowniczka, zmienia facetów jak rękawiczki. Mary – kobieta wyjątkowo małomówna, podczas siostrzanych spotkań zwykle zachowuje się tak jakby starała się coś ukryć przed nimi. Patricia – mężatka z dwójką dzieci mająca problemy z mężem Seanem - nałogowym hazardzistą. Jendym zdaniem miks spraw różnych kobiet.
Dodatkowo poruszony jest w powieści problem alkoholizmu u ich ojca, rozdarcie emocjonalne ich matki, problemy głównej bohaterki Anne z teściową (wredną jędzą Evelyn – musiałam sobie ulżyć ;)) i biseksualność oraz homoseksualizm.

Patrząc z boku na zakończenie i starając się być obiektywną, myślę, że nie postąpiłabym tak jak główna bohaterka. Było to dla mnie pewnego rodzaju zaskoczenie, chyba nie tego się spodziewałam. Myślę, że w 85-90 procentach nie postąpiłabym tak jak ona. Zapytacie dlaczego tylko, a może aż w 85-90%? A to dlatego, że na tyle jestem siebie pewna i niestety jesteśmy tylko ludźmi i do czasu kiedy nie znaleźlibyśmy się w podobnej sytuacji nie wiemy jak byśmy się zachowali. I tu idealnie wpasowują się słowa "Tyle wiemy o sobie na ile nas sprawdzono" - Wisławy Szymborskiej.
Wracając do bohaterki nie jestem też do końca przekonana czy nie oszukała przy tym męża. Ale jak wszyscy wiemy zakazany owoc kusi najbardziej, tak jak cukierek czy batonik kusi dziecko, które go nie może mieć a chciałoby go zjeść. My „dorośli” wcale tak bardzo nie różnimy się od dzieci.

Podsumowując książka bardzo życiowa, nie tylko erotyk, ale coś na kształt dramatu obyczajowego, którego gdyby stworzyć scenariusz i nakręcić to powstałby w miarę fajny i ciekawy film. Sam styl pisarski pani Hart mi odpowiadał i wyjątkowo szybko pochłaniałam kolejne strony. Polecam dla odstresowania i dla chwilowego rozmyślania nad istotą ludzkich zachowań i pobudek :) szczególnie w relacjach między kobietami a mężczyznami.

Jak to zwykle bywa w przypadku powieści erotycznych na początku, (choć nie tylko) zaintrygowała mnie sama okładka. I chociaż nie ocenia się zawartości książki po jej okładce to w tym przypadku jabłko na niej skusiło mnie tak jak Ewę skusił wąż w ogrodach Edenu.

Dodatkowym pretekstem do sięgnięcia po tą pozycję były również pozytywne opinie m.in na Goodreads oraz sam opis...