Eli, Eli

Okładka książki Eli, Eli
Wojciech Tochman Wydawnictwo: Czarne Seria: Poza serią reportaż
152 str. 2 godz. 32 min.
Kategoria:
reportaż
Seria:
Poza serią
Wydawnictwo:
Czarne
Data wydania:
2013-10-09
Data 1. wyd. pol.:
2013-10-09
Liczba stron:
152
Czas czytania
2 godz. 32 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375365191
Tagi:
Filipiny Azja Azja Południowo-Wschodnia Ocean Spokojny Pacyfik reportaż slumsy bieda ubóstwo podróż fotografia

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Przypowieść o człowieczeństwie



1414 108 128

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
966 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
516
264

Na półkach:

"Eli, Eli" Tochmana nie tyle uświadamia człowieka o istniejącej gdzieś na świecie nędzy, co sprawia, że czytelnik zanurza się w niej, w sposób symboliczny jej doświadcza. Przytoczona historia powoduje niemały dyskomfort. I zostaje w nas na długo (jeśli nie na zawsze). To uważam za wielki sukces Tochmana: poprzez niewymuskany, a wręcz często bardzo brutalny język - odsuwa na długi czas czytelnika od jego europejskiej wygody, przenosząc do miejsca, w którym o komforcie można zapomnieć. W tym miejscu walczy się o jedzenie, skrawek ubrania, o namiastkę domu (bo o domu w naszym rozumieniu można tam zwyczajnie zapomnieć).

Autor w swoim reportażu bierze pod lupę nie tylko biednych ludzi z dzielnicy Onyx, ale również nas turystów, jak i siebie - jako reportera. Zaprasza nas do rozmyślań dyskusji nad tym, jak powinniśmy reagować na ów obrazek nędzy i rozpaczy? Jak powinniśmy na to patrzeć? Odwracać wzrok, czy wręcz przeciwnie przyglądać się temu z zaciekawieniem? Tochman porusza tutaj, według mnie, bardzo ważny wątek biedaturystyki: do krajów biednych przyjeżdżają bogatsi ludzie, zwykle rasy białej - oglądają, fotografują nie-białych, wyrzutków, dewiantów. Kroczą przez ulicę nędzarzy, jak gdyby znajdowali się conajmniej w zoo, w tym przypadku w ludzkim zoo (co aż mrozi krew w żyłach). Nie przystają na zbyt długo w jednym miejscu, nie ma dla nich znaczenia kontakt z osobami, które widzą - rzucą kawałek jedzenia, zrobią fotkę, zamieszczą na facebooku i już biegną dalej do "kolejnego okazu", by złapać wygłodzone dziecko na ręce i strzelić sobie przysłowiowe selfie. Nikt jednak nie zastanowił się nad tym, czy ci biedni, pokrzywdzeni ludzie wyrazili zgodę... Nawet jeśli takowa zgoda się pojawia, to często z powodów czysto praktycznych: oczekuje się wówczas od turystów jakiejś daniny. Pojawia się ona. Jednak wiadomy jest fakt, że nie dla wszystkich. Większość jedynie patrzy i już rozumie, że za "pokazanie siebie i swego życia" nie otrzyma niczego.

Co ciekawe, autor zastanawia się również nad pracą reportera czy fotografa. Zastanawia się nad relacją jaką budują oni z bohaterami opowieści. Czy to co robią jest faktycznie uczciwe? Czy w pewien sposób nie ograbiają ludzi z ich historii, wizerunku? Z jedynych rzeczy, które tak naprawdę mają.

W jakich sytuacjach można wejść bez skrupułów do świata nędzy, do życia poszczególnych jednostek? Przyglądać się całej tej niedoskonałości? Wydaje się, że jedynym uzasadnieniem jest sytuacja, w której nawiązuje się bezpośredni kontakt z ludźmi odsłaniającymi przed nami swe życie. Sytuacja, w której mamy pewną moc zrobienia pożytku nie tyle dla siebie, ale dla potrzebujących. Coś na zasadzie wymiany. Ty opowiesz mi o swej niedoli, a ja przekażę to innym, na większą skalę, spróbuję Tobie pomóc. Znaleźć środki pieniężne, znaleźć dla Ciebie pomóc - tak jak czyni to zresztą sam autor, pomagając jednej z bohaterek swojej opowieści. Nie powinniśmy jednak wchodzić do kogoś bez pukania, bez informacji : po co przyszliśmy i czego chcemy. Tak jak robią to turyści, ku zaspokojeniu swej dzikiej fascynacji dzikością, ku zmysłowym ekstazom. Zwykłe podglądactwo, brak poszanowania dla czyjegoś cierpienia, brak czasu na pochylenie się nad ludzką krzywdą - zasługują na pogardę. Bo tutaj mamy do czynienia z istotami, które tak jak my: mają emocje, które czują. Autor pokazuje, że sam jako reporter "nie wyważa drzwi" tylko puka... nie chce od razu całościowej opowieści.. daje czas. Spotyka się ze swymi bohaterami raz za razem. Na spokojnie. Wysłuchuje. Jest świadkiem łez, nerwów. I musi podchodzić do tego z delikatnością, z empatią. By ludzie mu zaufali, by mógł jak najwierniej oddać ich historię. To sprawa niezwykle intymna. Tu chodzi o ludzkie tragedie.. nie ma tu miejsca na śmiech.

Gorąco polecam reportaż Tochmana. Jest mocny, otwiera oczy. I skłania do wielu refleksji, do dyskusji z samym sobą: jak zachowuję się ja w stosunku do ludzi biednych, potrzebujących? Czy odwracam wzrok, czy odwrotnie: przyglądam się, robię zdjęcia i czuję niewytłumaczalną fascynację. Czy po takowym spotkaniu idę dalej i zapominam, czy też wracam, rozmyślam i decyduję się choć w małym stopniu pomóc? Nawet pomóc tym, których mam w zasięgu wzroku, którzy znajdują się w mojej okolicy? Czy w jakikolwiek sposób to obcowanie z biedą mnie zmienia jako człowieka? Te i inne pytanie nasuwają się po lekturze. Muszę przyznać, że Tochman po raz kolejny wbił mnie w fotel, jak zwykle prawdą, bolesną prawdą.

"Eli, Eli" Tochmana nie tyle uświadamia człowieka o istniejącej gdzieś na świecie nędzy, co sprawia, że czytelnik zanurza się w niej, w sposób symboliczny jej doświadcza. Przytoczona historia powoduje niemały dyskomfort. I zostaje w nas na długo (jeśli nie na zawsze). To uważam za wielki sukces Tochmana: poprzez niewymuskany, a wręcz często bardzo brutalny język - odsuwa na...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    1 611
  • Chcę przeczytać
    1 453
  • Posiadam
    283
  • Reportaż
    44
  • Ulubione
    37
  • 2014
    37
  • Teraz czytam
    32
  • Literatura faktu
    21
  • 2018
    16
  • 2013
    16

Cytaty

Więcej
Wojciech Tochman Eli, Eli Zobacz więcej
Wojciech Tochman Eli, Eli Zobacz więcej
Wojciech Tochman Eli, Eli Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także