Co za rozczarowanie. Jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało, naprawdę uważam, że historia wrocławskiej komunikacji miejskiej, zwłaszcza tramwajowej, to pasjonujące zagadnienie i że byłby to materiał na porywającą książkę, tymczasem Jerzy Maciejewski stworzył to opracowanie tak, jakby pisał w ramach ciężkich robót przymusowych - żadnego zacięcia, same nudne statystyki podane w sposób możliwie jak najmniej przystępny, jasny i zrozumiały. Jedynym, co zasługuje na uwagę, jest historia rozwoju wrocławskiej sieci komunikacyjnej przed 45 rokiem.
Natomiast za niechlujną typografię, za druk z literówkami, które najwidoczniej umknęły w korekcie (o ile korekta w ogóle była robiona), za cytowanie samego siebie ordynarną metodą "kopiuj-wklej" i mapki, które raczej dezinformują niż powiększają wiedzę, autorowi i wydawnictwu należy się grzywna - w najlepszym razie. Wydawanie książek w takiej postaci to już nawet nie wstyd, to pospolite przestępstwo.

Co za rozczarowanie. Jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało, naprawdę uważam, że historia wrocławskiej komunikacji miejskiej, zwłaszcza tramwajowej, to pasjonujące zagadnienie i że byłby to materiał na porywającą książkę, tymczasem Jerzy Maciejewski stworzył to opracowanie tak, jakby pisał w ramach ciężkich robót przymusowych - żadnego zacięcia, same nudne statystyki...