Karawana kryzysu. Za kulisami przemysłu pomocy humanitarnej
- Kategoria:
- reportaż
- Seria:
- Mikrokosmos/makrokosmos: literatura faktu
- Tytuł oryginału:
- De Crisiskaravaan: Achter de Schermen van de Noodhulpindustrie
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2011-09-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2011-09-01
- Liczba stron:
- 304
- Czas czytania
- 5 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788375362794
- Tłumacz:
- Ewa Jusewicz-Kalter
- Tagi:
- literatura holenderska
Nigdy wcześniej nie istniało tak wiele instytucji niosących pomoc. Karawana organizacji humanitarnych wraz z podążającymi ich śladem gwiazdami muzyki pop, aktorami, politykami i dziennikarzami sunie po planecie, przesuwając się od obszaru dotkniętego kryzysem do strefy wojennej, od przepełnionych obozów dla uchodźców, wzdłuż punktów dystrybucji żywności na obszarach dotkniętych głodem, do zbombardowanych wiosek i domów dziecka dla sierot wojennych.
Niesienie pomocy stało się przemysłem, w którym obraca się miliardami, walczy o jak największy udział w rynku i robi wszystko, by uprzedzić konkurentów. A pomocy udziela się, nawet jeśli pieniądze i towary zasilają kasy wojenne walczących stron. Czy więc organizacje humanitarne mogą twierdzić, że są neutralne? Czy powinny pomagać, jeśli pomoc dociera tylko do najwyżej postawionych, ginie w sidłach korupcji albo przedłuża walki? Co jest na dłuższą metę bardziej okrutne – pomagać czy pozwolić krajowi się wykrwawić albo samemu stanąć na nogi? Kiedy zasady humanitarne przestają być etyczne?
Karawana kryzysu to trafna, a jednocześnie szokująca analiza działalności międzynarodowej pomocy humanitarnej. Od Półwyspu Bałkańskiego po Darfur, od Somalii po Afganistan.
"To książka o tym, jak nie powinno udzielać się pomocy i jakie zagrożenia związane są z jej masowością".
Janina Ochojska-Okońska
"Książka przerażająca, obnażająca patologie, do których dochodzi, gdy szlachetne chęci zamieniają się w pomocowo-medialny przemysł. Zostawia czytelnika z fundamentalnymi pytaniami, na które nie ma 'prawidłowej odpowiedzi'".
Anna Wacławik-Orpik
"Ta książka jednocześnie wywołuje halucynacje i otrzeźwia".
Paul Scheffer
"Znakomicie napisana, bardzo przygnębiająca i niszczycielska książka. Ważne, aby przeczytali ją ludzie odpowiedzialni za niesienie pomocy i wyciągnęli z niej wnioski".
Ryszard Kapuściński
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 1 694
- 1 168
- 202
- 50
- 37
- 19
- 19
- 17
- 17
- 14
Opinia
Zdejmując książkę z półki na książki miałem mieszane odczucia. Zastanawiające jest zestawienie zdjęć na okładce. Głodujący ludzie i rebelianci z karabinami. Nie rozumiałem tej zależności póki nie przeczytałem o koszmarze jaki na co dzień przeżywa wiele milionów ludzi zdanych na łaskę uzurpatorów. Ofiary tych "bestii" są okaleczani i pozbawieni podstawowych środków do przeżycia w ekstremalnych warunkach. Dzieje się tak tylko po to, gdyż taka sytuacja zbulwersuje opinię światową. Zaś pieniądze na pomoc humanitarną pomogą w prowadzeniu wojen. Jakim sposobem? Otóż proste rozwiązania wymaga najwięcej wysiłku. Wyobraźcie sobie setki organizacji humanitarnych, których jedynym celem jaki powinni osiągnąć, to polepszenie sytuacji społeczności pogrążonych w pożogach wojen, koszmarze naturalnych katastrof np. tsunami. Jednak zanim do tego dążyć starają się o kontrakty, które dają humanitarystom dofinansowanie na cele statutowe. Zaś z pieniędzy przekazywanych na pomoc dla najbiedniejszych pozostają środki, które nie zaspokoją nawet podstawowych potrzeb.
To za mało by rozbolała głowa?! W takim razie „ludobójcze” wojska plemienia Hutu dziesiątkujące ludność Tutsi w Rwandzie podczas bratobójczej "wojny domowej korzystają z pomocy "dla pokrzywdzonych uchodźców". Jest ona rozdzielana pod „płaszczykiem” ochronnym departamentów ONZ-tu i organizacji humanitarnych. Zamieszkiwali obóz w Gomie nieopodal granicy z Rwandą. Tam byli odżywiani, ubierani i w spokoju przygotowywali plan eksterminacji ludności Tutsi, która zamieszkuje Rwandę. Zdziwiło mnie, że w większości Hutu to katolicy. Jednak to oni byli prowodyrami rzezi ludu Tutsi. W lokalnym radiowęźle w Gomie informowali iż:
”Rozgniecenie karalucha to nie morderstwo. To higieniczny środek zaradczy”. *
Karaluch to w oczach Hutu każdy żyjący Tutsi. Poza tym przeszły mnie dreszcze przypominając sobie, jak odsłuchiwałem przemówień agitatora III Rzeszy, który był zarazem doktorem filozofii. Joseph Goebbels, bo o nim mowa był "niemieckim ministrem propagandy i oświecenia publicznego w rządzie Adolfa Hitlera"**. W podobny sposób wyrażał się o Żydach. Mam pytanie. Tyle lat po II Wojnie Światowej w XX wieku organizacje humanitarne dopuszczają do tego typu sytuacji? sic
Oczywiście tylko w ten sposób „minimalizując” rozgłos o tego typu patologiach mogą czerpać zyski od zaniepokojonej opinii światowej. Mało komu zależy na zmianie sytuacji, bo pomoc humanitarna to lukratywny biznes.
Czy czujemy się zbyt bezpiecznie, by nie myśleć o ludziach, którzy „wykorzystują” zainteresowanie humanitarysów. To już nie współczucie, ale rentowna inwestycja w okaleczone kończyny. Małe dzieci nie noszą protez, wystawiają je na widok dziennikarzy i agencji opinii publicznej. Nie jest istotne, że mają zapewnioną pomoc. Także w postaci protez rąk i nóg. To nikogo nie obchodzi. Jednym ważnym faktem jest wzbudzenie litości i próba wyjazdu za granicę w celu życia na koszt zazwyczaj amerykańskiego podatnika. Kuriozum stanowi to, że są oni oglądani w kanałach telewizyjnych typu reality -show.
Moja recenzja do książki to mały kamyczek wobec napierającej i niezaspokojonej globalnej społeczności, która pragnie zdławić swoje „wyrzuty sumienia”. Zaś ich działanie tylko podsyca podróże karawany kryzysu. Udaje się ona w rejony, gdzie ich pomoc tylko umacnia wojskowych, generałów i dyktatorów w przekonaniu o sprawczym działaniu ich planów. Z jednej strony owe założenia opierają się na eksterminacji bądź migracji niechcianej ludności z terenów „okupywanych”. Wspartych human- dollars, które nie pomagają najbiedniejszym i pokrzywdzonym. One jeszcze bardziej destabilizują sytuację w regionie. W tym wypadku zasada o bez stronności (nie popieraniu żadnej ze stron konfliktu) wychodzi mija się z misją niesienia pomocy Tym, którzy poważnie jej potrzebują.
*tamże str. 44
**http://pl.wikipedia.org/wiki/Joseph_Goebbels
Zdejmując książkę z półki na książki miałem mieszane odczucia. Zastanawiające jest zestawienie zdjęć na okładce. Głodujący ludzie i rebelianci z karabinami. Nie rozumiałem tej zależności póki nie przeczytałem o koszmarze jaki na co dzień przeżywa wiele milionów ludzi zdanych na łaskę uzurpatorów. Ofiary tych "bestii" są okaleczani i pozbawieni podstawowych środków do...
więcej Pokaż mimo to